Chrono Cross <ostatnio jakaś tendencja wystąpiłą, by pisac Chrono cross, czy mnie się tak tylko wydaje?>, to jRPG inny od każdego innego. Naprawdę. Tam nie ważne było pakowanie postaci <ciekawy system zdobywania kolejnych poziomów>, magii <brak typowego rzucania "czegoś mocnego">, czy przedmiotow <choć i to rozwiazano w dosyć ciekawy sposób>. Tam chodziło przedewszystkim o klimat, duży nacisk pbył polożony przedewszytkim na to, by gracz mial wrażenie, ze naprawdę bierze udział w toczącej się historii, by mu zależało na postaciach przez niego prowadzonych. Ilekroć czytam, że Lavos był latwy bla bla bla... Nie chodzi chyba o to, by sobie włosy wyrywać z powodu braku możliwości przejścia go po milionowym razie, czy po opracowaniu jakieś super extra skutecznej techniki. Ostatni boss... Przeciwnik w Chrono Cross to raczej symbol, a nie typowa morda do oklepania.
Trudny boss - Grandia II <albo raczej upierdliwy>.