Niech to szlag.... Toż to już ponad dwa miesiące inęły odkąd opublikowałem ostatni rozdział.... No więc pomyślałem, ze czas najwyższy coś z tym zrobić. Coprawda rozdział nie należy może do najbardziej udanych, ale chyba jakoś przeżyjecie, ten dyskomfort.
Od razu na początku nadmieniam, że zachowanie Clouda i Tify jest zamierzone i uzasadnione. Czym, zobaczycie później.....
Rozdział X
- 7’th Heaven poszedł z dymem – Sleet uśmiechnął się głupio – nie widać?
Nieznajomy zmierzył go wzrokiem.
- Nie jestem ślepy.... – uciął krótko – Chcę tylko wiedzieć gdzie jest Tifa?
Niebieskooki potraktował blondyna badawczym spojrzeniem. Nieznajomy miał na sobie zwyczajne szarawe spodnie, obwiązane gdzieniegdzie czarnym materiałem i prostą, jasną koszulę, przepasaną paskiem, który utrzymywał stalowy naramiennik na swoim miejscu. Na pewno nie pochodził sektora 7, ale Sleet przypuszczał jednak że ma do czynienia z członkiem SOLDIER.... Tylko oni mają takie błyszczące błękitne oczy...
Wielki miecz zwisający z pleców blondyna przykuł uwagę Sleeta, chociażby dlatego, że używanie takiej broni wydawało się równie absurdalne co pływanie w betonowych butach.....
- A kto pyta? – Zapytał białowłosy, choć jego obojętne spojrzenie dodało „nie żeby mnie to obchodziło”
- Cloud? – Odpowiedź blondyna przerwał zdziwiony kobiecy głos – Co ty tutaj robisz?
Blondyn uśmiechnął się i podszedł do Tify, której twarz wciąż była ozdobiona zdziwionym wyrazem.
- Miło znów cię widzieć, Tifa. Chciałem.....
- Nie odpowiedziałeś na pytanie... – dziewczyna przerwała mu, a w jej tonie dało się wyczuć nutkę irytacji – Co tutaj robisz?
- Eee.... Dawno nie rozmawialiśmy, no nie? – Blondyn najwyraźniej próbował wymigać się od odpowiedzi – Pomyślałem, że wpadnę.... zobaczę jak ci się powodzi
Tifa uśmiechnęła się krzywo
- Nie umiesz kłamać, wiesz?
- Hej – Sleet widząc, że zaraz dojdzie do rękoczynów przerwał im i wskazał ręką drzwi swojego mieszkania – środek ulicy to nie miejsce na kłótnie. Wyjaśnicie sobie wszystko u mnie, okej?
Tifa bez słowa odwróciła się na pięcie i przekroczyła próg mieszkania. Białowłosy upewniwszy się, że dziewczyna go nie usłyszy szepnął konspiracyjnie
- Coś ty jej zrobił, że jest na ciebie taka wkurwiona?
Cloud westchnął
- Nawet nie pytaj.....
*****
Dave siedział na łóżku ze spuszczoną głową. Wpatrywał się w podłoże pustym wzrokiem, a jego myśli wciąż krążyły wokół pożaru 7th Heaven. Kto i co ważniejsze dlaczego chciałby spalić bar?... Chodziło o śmierć Tify, czy jest jeszcze inny powód o którym nie miał pojęcia? .... Chłopak westchnął. W jego głowie rodziło się coraz więcej pytań, ale stanowczo za mało odpowiedzi.
Pozbierał myśli do kupy i stanął niepewnie na nogach. Czuł się już lepiej, ale ciało nadal przejawiało tendencję do sprzeciwiania się poleceniom. Podszedł do szafy i wyjął z niej czyste ubranie – jedno z nielicznych, które mu zostało. Założył czarne spodnie i narzucił czarną koszulę, owinąwszy przedtem bandażem lewą rękę. W końcu w jego szeroko pojętym interesie leżało, żeby możliwie jak najmniej osób wiedziało o pewnym „małym sekrecie”, którego pokryta czarnymi łuskami kończyna była dowodem.
Dave odruchowo wziął swój pistolet ze stołu i schował go do kieszeni spodni. Broń była bardzo zadbana, a w magazynku znajdowało się osiem pocisków. W sumie dom Sleeta był po drugiej stronie ulicy, ale w Midgar nigdy nic nie wiadomo....
Chłopak wyszedł i małym stalowym kluczem przekręcił zamek w drzwiach. Przeszedł kawałek po wilgotnym asfalcie i sięgnął ręką ku klamce osadzonej w drzwiach domu przyjaciela. Nie pukał.... bo i po co? Znali się ze Sleetem tak długo, że pukanie przed wejściem stało się niepotrzebnym detalem...
Wszedł do środka. Żarówka luźno zwisająca z sufitu oświetlała stół, stojący na środku pomieszczenia. W powietrzu unosił się zapach jakiegoś trunku. Chyba piwa, ale zmysły Dave’a nie były aktualnie na tyle sprawne, żeby to stwierdzić.
- No, nareszcie cię tu przywiało – rzucił Sleet, majstrujący coś przy szafce w kącie pokoju – Chcesz coś do picia? Piwo, wódka, czy coś mocniejszego?
- ... Daj mi szklankę wody – odrzekł po namyśle czerwono-oki
Sleet spojrzał na niego dziwnie
- Wody?.... Dobrze się czujesz?
- A czy wyglądam na takiego, który dobrze by się czuł?
Kąciki ust białowłosego wykrzywiły się w sarkastyczny uśmieszek
- Zaczynasz mówić jak ja.
- Gdyby mi powiedzieli, że sarkazm jest zaraźliwy, to bym się zaszczepił – skwitował brunet, mierząc kolegę sennym spojrzeniem
Serenity, wygodnie oparta na krześle odchrząknęła znacząco. Białowłosy spojrzał na nią niepewnie i zrozumiał o co chodzi.
- Gdzie moje maniery – powiedział z przesadną grzecznością, która nadawała jego wypowiedzi ironiczny pogłos – Panowie, poznajcie się. – gestem ręki wskazał na blondyna siedzącego naprzeciw Tify – Dave, to jest Cloud, stary znajomy tu obecnej panny Lockheart – następnie wskazał czerwono-okiego – Cloud, to jest Dave, tutejszy amator broni palnej i mój dobry przyjaciel.
Cloud wstał z miejsca i uścisnął rękę Dave’a, po czym zmierzył go wzrokiem i zatrzymał się na przenikliwych czerwonych oczach.
- Ej, Tifa – zagadnął blondyn – Czy on ci kogoś nie przypomina? ... Te oczy... Zupełnie jakbym widział Vincenta
- Nie zmieniaj tematu, Cloud – dziewczyna potraktowała go złowrogim spojrzeniem
Blondyn odwrócił się do niej, a ich spojrzenia spotkały się.
- Tifa... – przerwał na moment, aby dobrać odpowiednie słowa – Ja... My naprawdę potrzebujemy cię w drużynie. Będziesz wśród przyjaciół, więc czemu nie chcesz iść?
- Mam dosyć tułaczki po świecie – dziewczyna mówiła łamiącym się głosem – Mam dosyć wstawania z łóżka ze świadomością, że ten dzień może być ostatni dla mnie lub kogoś mi bliskiego.
- Tifa, którą znam nigdy nie myślała w ten sposób – skrytykował ją blondyn
- Ludzie się zmieniają Cloud. Tak samo jak marzenia.
- Oszczędź mnie.... Dziewczyna, która kiedyś nie mogła usiedzieć w jednym miejscu i pomogła zabić Sephirotha, teraz boi się podróży z przyjaciółmi?
- Nigdy tego nie zrozumiesz – krzyknęła Tifa, a po policzku spłynęła jej kryształowa łza. Wstała i wycierając ręką oczy wybiegła na ulicę.
Cloud stał przez moment nieruchomo, jakby dopiero po chwili dotarło do niego, co się właściwie stało. Chciał wybiec za nią, ale poczuł silny uścisk na ramieniu.
- Zostaw ją w spokoju – głos Dave’a wibrował gniewnie.
- To nie twoja sprawa – Cloud zmierzył go chłodnym spojrzeniem i ściągnął sobie jego rękę z ramienia – Znam Tifę znacznie dłużej niż ty, więc się odwal.
- Gówno mnie to obchodzi – brunet wysyczał przez zaciśnięte zęby. Zdawało się, że jego oczy stają się jeszcze bardziej czerwone. - Skrzywdziłeś ją i nie chce widzieć cię na oczy, więc powtórzę jeszcze raz. Zostaw ją w spokoju
- A co mi zrobisz jeśli odmówię?
Brunet zwinął wolną dłoń w pięść i zamachnął się do uderzenia. Sleet i Serenity zareagowali w samą porę. Jednocześnie doskoczyli do nich i rozdzielili. Kto wie co by się stało gdyby nie ich interwencja...
Cloud poprawił koszulę. Nie powiedział nic, tylko spojrzał na czerwono-okiego gniewnie. Położył dłoń na rękojeści swojego miecza, opartego aktualnie o ścianę i przełożywszy go sobie przez plecy wyszedł na ulicę.
Dave stał nieruchomo i oddychał ciężko. Gniew przenikał całe jego ciało, a on wiedział czym to się może skończyć. Musiał opanować emocje.
Serenity zamieniła kilka słów ze Sleetem i podeszła do drzwi. Zanim wyszła posłała brunetowi tajemniczy uśmiech. Dave poczuł dreszcz biegnący wzdłuż kręgosłupa. Nie wiedział czemu, ale zrobiło mu się lżej na duszy. Uspokoił się.
Po chwili chłopak zdał sobie sprawę, że białowłosy stoi tuż obok niego.
- Ja.... – zaczął Dave
- Nie tłumacz się – powiedział obojętnie Sleet – Chodźmy do ciebie. Mamy coś do omówienia
Brunet potraktował go dziwnym spojrzeniem
- Nie patrz tak na mnie – naburmuszył się niebiesko-oki. – Pewnie tego nie ogarniasz, ale aktualnie Tifa potrzebuje kobiecego wsparcia, a my raczej jej go nie zapewnimy. Więc kiedy Seri pomoże jej trochę się pozbierać i ją tutaj przyprowadzi, lepiej, żeby nas tu nie było.
Dave popatrzył na niego głupio, a Sleet westchnął i zakrył dłonią twarz
- Jesteś głupszy niż myślałem......
*****
- A więc co masz mi do powiedzenia? – rzucił Dave, kiedy tylko przekroczyli próg jego mieszkania
- Musisz jak najszybciej opuścić Midgar – Sleet odrzekł rzeczowo
- Ale....
- Nie przerywaj mi. Neo-Shin-ra depcze nam po piętach, a ludzie z sektora 7 zaczynają się na ciebie krzywo patrzeć, po tej całej historii z pożarem.
Dave poczuł jak myśl uderza w jego umysł
- Tifa i Serenity.... – zawahał się – czy one....
- Nic nie wiedzą – przerwał mu Sleet – Pewnie były nieprzytomne już kiedy je znalazłeś.....
Czerwono-oki odetchnął z ulgą. Nie zniósłby, gdyby któraś z nich traktowała go jak potwora. Nienawidził kiedy ktoś mu bliski odczuwał w stosunku do niego strach....
- Jutro, najlepiej wcześnie opuszczamy tą spleśniałą dziurę i idziemy do Nibelheim – Kontynuował Sleet
- Nibelheim? – brunet spojrzał na niego głupio
- Powiedziałem ci k***a, żebyś mi nie przerywał. – skrytykował go białowłosy – Cloud mówił, ze podobno dzieje się tam coś dziwnego i chce to sprawdzić. I tak musisz się urwać z miasta więc cel nie ma znaczenia.... – Sleet zadumał się na chwilę i mimo powagi w jego głosie wciąż dało się wyczuć typową dla niego ironię – Kiedyś prowadzono tam eksperymenty.... Może znajdziemy coś na temat twojej „małej czarnej przypadłości”...
c.d.n.