A dla mnie tak :
FFIV - Śmierć Tellaha, monotonne odchodzenie i wracanie niektórych postaci w drużynie.
FFV - Dawno nie grolem
FFVI - Tu tak samo
FFVII - Śmierć Aeris
FFVIII - Walki na ragnaroku z tymi kolorowymi potworami, w ogóle akcja w kosmosie, konieczność posiadania pocketstation ( lub FFVIII na kompa - grałem na PSX-ie ) do zdobycia MiniMoga, Walki z tonberrymi w celu zdobycia tonberry kinga no i to że męczyłem się z ultima weaponem a póżniej dowiedziałem się że mogłem zassać Edena od tiamata, wygląd Adel
FFIX - Brahne( po niej miałem koszmary)
FFX - Zdobywanie Yojimbo, walka z Dark Magus Sisters i walka z Yu Yevonem ( co to ma być - square mogło sobie ją spokojnie darować ) zakończenie ( Tidus i Auron... To zdecydowanie za dużo jak na moje nerwy)
FF X-2 - DUBBING BROTHERA I JEGO MIMIKA TWARZY!!! No zbiedzenie składu drużyny ( nie żeby postacie były złe, ale można było wrzucić tu jakiegoś dziwaka typu Cait Sitha, Reda XIII czy chociaż Kimahriego
Kingdom Hearts - Walka z Parasite Cage ( mozna było se pójść herbate zaparzyc bo i tak się od goscia nie oberwie ) walka z sephim mogła by być łatwiejsz, walka z Phantomem - toż to horror!!!