Wcześnejsze wynurzenia na temat Tales of Phantasia, które tutaj kontynuujemy, znajdują się
>>> w tym miejscu <<<.
ToP to także jak narazie pierwsza z serii Tales of... w jaką zagrałem. Aktualnie mam zamiar kupić Tales of the Abyss na PS2, ale najpierw chyba SO:TtEoT
Dla mnie ToP jako pierwsza część w serii była, na pierwszy rzut oka, grą „zadowalająca”, ale później wciągnąłem się bardziej. Powód? Tytuł ten pomimo uływu czasu potrafił rozśmieszyć (głównie skity i Arche) i zaoferować coś więcej niż klepanie wrogów (bestiariusz, kolekcjonowanie, questy). Co prawda nie jest to poziom Chrono Triggera czy Final Fantasy VI (według mnie dwóch najlepszych jRPG'ów wydanych na SNES'a, które również doczekały się odświeżonej wersji na PSX'a), ale w niektórych elementach to im dorównuje, a nawet przewyższa (okazjonalna zabawa konwencją gatunku w ToP).
Ty wymieniasz dwa jRPGi wydane w późniejszym okresie, a ja właśnie coraz częściej sięgam po tytuły starsze z NES'a, SNES'a i innych platform, które mimo swojej anachroniczności, mają nadal duże pokłady zabawy.
Co sądzisz o systemie walki? Mi aktualnie przypadł do gustu, choć denerwuje to, że bohater ciągle sam wraca na miejsce. I to, że jak się włączy menu kontekstowe to gra pauzuje, lecz gdy weźmie się Magic i trzeba wybrać postać, to gra leci normalnie. Kilka razy nerwy przez to straciłem(i Life Bottle'sy), ale idzie się wgrać.
Sam system walki wyłamuje się poza tradycyjną mechanikę pośród jRPG'ów z tamtego okresu, za co też leci plus, nie jest to duży plus, gdyż jak mówisz „denerwuje to, że bohater ciągle sam wraca na miejsce”, ale ten mankament można wyeliminować, gdy nie przerywa się ataku, wtedy też postać po jednym ciosie nie wraca na pozycję startową (później w ogóle jest możliwość całkowitego wyeliminowania opcji pół-automatycznej walki; gdy zdobędzie się odpowiednią rzecz, to możemy kierować bohaterem manualnie, z pełną swobodą; ale tego wszystkiego uraczysz na „szaraku”, nie wiem jak to wygląda na SNES'a).
Pauzowanie rozgrywki nie drażniło mnie tak bardzo jak jej wstrzymywanie, gdy ktoś używał magii, ale i to możesz ograniczyć, gdy zawęzisz repertuar czarów u każdej z postaci.
Opłaca się używać tych linkowanych skilli? Jak narazie nie znalazłem za dużo plusów. Ani Psion Kick, ani Mecha Blade nie zadaje tyle obrażeń, co Thunder bolt, a co dopiero Phoenix. Może później będzie coś mocniejszego.
Prawdę mówiąc z powodu, że są one później zbyt przekombinowane, to nie wykorzystujesz ich zbyt często. Ja opierałem się o podstawowe zdolności (ewentualnie o ich trochę silniejsze wariacje), ale czasem okazjonalnie sprawdzałem i pozostałe.
Jedynym minusem linkowanych zdolności, jest to iż jak nie trafisz, a masz dość złożonego linka, to musisz chwilę odczekać, tym samym wstrzymuje się sobie walkę. Ogólnie opłaca się je stosować (nawet później przy niektórych przeciwnikach będziesz się opierał tylko o nie), ale z umiarem i rozwagą.
Co do Thunder Bolt (Lightning Bolt, Shuusouraizan) i Phoenix'a (Hououtenku) to faktycznie są to dobre zdolności, zwłaszcza jak je skorelujesz z innymi, tak jak ma to miejsce w późniejszych linkach; takowe pojawią się również z użyciem dwóch wspomnianych.
Tak przy okazji to Thunder Bolt i jego późniejsze wariacje, jest chyba najlepszą zdolnością do eliminowania latających wrogów (zwłaszcza takich irytujących pszczółek i ich odmian).
Moje zdolności z końca gry (umiejętności, które mi akurat pasowały i z których korzystałem) to Shuusou Senkuuha (cios wybijający oraz poprawienie błyskawicami z Thunder Bolt), Shuusou Hienkyaku (rozpoczynasz błyskawicami z Thunder Bolt i kontynuujesz doskokiem, któremu towarzyszy kilka szybkich ciosów bronią), Houou Tenshoukyaku (cios podbijający i dobijający ognistym feniksem) oraz Senkuuretsuha (ogniste pchnięcie z kilkoma powtórzeniami; ten cios to nic specjalnego, później były jego lepsze odmiany; miejsce gdzie przypisane miałem Senkuuretsuha, to był wolny i „przechodni” slot, na którym sprawdzałem różne ataki).
Dodać jeszcze mogę, że większość linkowanych zdolności, opierała się o zasadę „przerostu formy nad treścią”, ale mimo wszystko można było znaleźć też coś użytecznego.
Btw. Właśnie mam 28 lvl. i ukończoną Morlia Gallery. Mam ochotę skopać dupę Dhaosowi c:
O jedna z lepszych miejscówek jakie się przewinęły, jak na ten etap gry (z Morii to pamiętam trolla jaskiniowego, tfu... pająka jaskiniowego). Ja od przejścia Morii odpuściłem sobie pogoń za złem na rzecz ponownego zwiedzania pozostałych miejscówek oraz podpakowania postaci. Zresztą sam się przekonasz, że do Dhaosa jeszcze trochę przeszkód napotkasz...