Test gimnazjalny to ja na piardzie zdałem, nawet dosyć nieźle (83% procent w sumie z obu części chyba). Matura też mi problemów nie sprawiła, trochę spieprzyłem chemię (52%/32%), no ale bez przesady, matura to było nic. Poczekajcie do sesji egzaminacyjnej. Najtrudniejsze rzeczy zdaje się w środku i na końcu studiów. Co mi przypomina, że dzisiaj pisałem kolokwium z termodynamiki. Ale byłem nieźle obkutym i jeszcze mi się łatwiejsza grupa trafiła... czyli git w sumie...
łojezusku, ale mi się Unforgiven wkręcił... znaczy, znałem go wcześniej oczywiście, za kogo mnie macie, ale jakoś nigdy mnie nie grzał... a jak posłuchałem wersji Apocalyptica, to od razu ściągnąłem cover (bo każdy wie, że Metallica coveruje Apocalyptica'e i kradnie jej wszystkie fajne kawałki).