damn...nauczyciele sa zjebani
akcja numer 1 (historia)
mamy lekcje z, calkiem spoko, studentka i ona cos tam nam dyktuje do zeszytu piszemy piszemy i piszemy (mowila bardzo wyraznie). No i w pewnym momencie kumpela z lawki za mna drze pysk:
-coooo?!
-jajcooooooo - jej odkrzyknalem (myslalem ze w sali jest tylko studentka nie ma normalnej nauczycielki...kumpela zreszta tez tak myslala)
-GOWNO k***a - zadarla sie idiotka na caly glos.
-O ja...ale mi pojechalas - i tego typu teksty przez chwile
-Zadupce Ci zaraz! - krzyknela jeszcze i gdy juz mialem cos powiedziec to slysze glos nauczycielki "kto to tak pieknie pojechal?" no to ja, myslac ze to studentka (akurat notowalem to na nia nie patrzylem) a nie normalna nauczycielka odpowiedzialem "niech pani zgadnie". Na szczescie olala to bo owa kurwularna dziewczyna sie przyznala ;]. No i razem z uczycielka wyszly z sali. Po chwili wracaja i prosi mnie profesorka. No to ide do niej ona zamyka drzwi i na korytarzu zaczyna cos tam gledzic. No to jej powiedzialem co sie dzialo i co ja jej powiedzialem (kumpeli). No a ona mnie pyta co powiedzialem do niej wczesniej. Mowi jej ze nic (bo nic nie powiedzialem), ale ona dalej obstaje przy tym ze cos powiedzialem ;] w koncu mnie wpuscila do slai i powiedziala ze mam sie nie odzywac do konca lekcji. Pytalem czy chociaz sie zglaszac moge to mi nie odpowiedziala kretynka ;]
akcja numer 2, matematyka:
Matematyka jest na piatej lekcji. Matematryczka jest nasza wychowawczynia i akurat tak sie sklada ze pierwsza lekcja to godzina wychowawcza i na g. wych zapowiedziala nam kartkowke (ktora miala byc na matematyce). No i na matmie kupa ludu chce zglosic "np" a ona mowi ze przed zapowiedziana kartkowka nie mozna. W koncu wywalczylismy swoje enpe, ale ja i tak zglosci nie moglem bo juz nie mam ;]. No i piszemy te kartkowke, w koncu oddaje i wracam do lawki. Nagle slysze ze mnie wola kumpel, ktory tez juz skonczyl. Odwracam sie i on mi pokazuje zebym do niego podszed no to wstaje z lawki i podchodze do niego a ta kretynka matematyczka drze ryj zebym do lawki siadal. No to siadlem na krzesle w lawce kumpla ;] no to ona kaze mi wracac na miejsce i wali ja to ze za moment wroce, tylko kaze mi debilka od razu wracac. no ja wrocilem a ona zaczyna zbierac kartki. No i potewm niby ma nam podac rozwiazanie tylko zaczyna rozpisywac jakis inny przyklad wogole ;] no to sie odwracam do kumpla zeby spytac w ktorej byl grupie a ona na to drze ryj ze moga mi wszyscy podziekowac bo ona dalej nie pisze...oczywiscie prwtensji nikt nie mial bo i tak albo ludie umieli i to rozumieli albo nic nie czaili totalnie ;] no i zazyna mowic zebym sobie uwage wpisal i przerywa i mowi ze jednak nie i ze ona mi wpisuje nieodpowiednie zachowanie...no to powiedzialem ze mnie nie interesuje to...wiec zaczela nowy temat ;]