dziś widziałam wyjątkowo słodkiego pijacza, który albo był daltonistą,albo miał głęboko w tyle światła [na 99% to drugie]. Właził pod dosłownie każdy nadjeżdżający samochód,a jak ten zatrąbił, rzucał się na maskę z dzikim okrzykiem "kur*aaaaaa"....how cute.
Poza tym mam cholernie zrąbany humor, bo nie udało mi się dojechać do taty całą drogą, bo do wagonu wsiedli kolesie wyglądający jak kanary [a akurat skończyła mi się moja "darmowa trasa z biletu kwatalnego" ]. No i tak ze 2 km. trzeba było sobie zrobić na piechotę w zimnie, ze śniegiem w butach, i ubrana jak papuga [zielona czapka, żółty , długi szalik, czerwone, gejowskie rękawiczki, których nie znoszę,ale są ciepłe, brązowy korzuch i czarne spodnie]....daaaammmmmnnnnn! Nie znosze zimy! Nie znosze świata i nienawidzę prawoznastwa, z którego facet będzie pytał na zaliczenie od razu po "feriach" :evil: