Potraktujemy człowieka jako pasożyta, który wyniszcza swoje środowisko, świat w którym żyje; jest wirusem szalejącym w organizmie zwanym Ziemią. To czym są choroby, które niszczą człowieka?...”Antybiotykiem” naszej planety? Formą walki z chorobą, zwaną człowiek? Idąc dalej tym torem, można śmiało stwierdzić, że nasza planeta broni się coraz lepiej. Bo jak inaczej nazwać „lekarstwo”(mowa o AIDS), które wirus sam rozprzestrzenia podczas stosunku płciowego? Czy pomysł sam w sobie nie jest okrutny? Wirus sam się zaraża podczas rozmnażania. Piękne i okrutne zarazem. Nawet człowiek nie byłby w stanie czegoś takiego wymyślić.
Bardzo zgrabna teoria, naprawdę, bardzo zgrabna. Ale fakt, nie tylko człowieka trapią choroby, więc ciężko to tak określić. Zresztą, przy dzisiejszym stanie medycyny, nie wiele jest chorób, z którymi nie możemy sobie poradzić. Szczepionkę na AIDS ludzie odkryją w ciągu, dajmy na to, następnych 10 lat. Trochę trudniej będzie z rakiem, który, z racji na swoją naturę, będzie trudny do zwalczenia (może nanotechnologicznie się będzie dało...). Zdaje się, że Agent Smith coś mówił w ten deseń w pierwszym Matryksie...
Dokąd ewoluuje człowiek? W jakim kierunku zmierza nasza ewolucja? Skrzydła nam raczej nie wyrosną (prędzej skrzela, jeśli stopnieją lodowce), ale czy będziemy w stanie zwiększyć potencjał swojego mózgu? Czy główny kierunek naszej ewolucji zostanie skierowany w nasz umysł? Trudno przewidzieć...
Moim zdaniem nasza ewolucja na ziemi dobiegła końca. Sami uznaliśmy siebie za najinteligentniejsze istoty na Ziemi, bo raczej żadna inna istota nam tego tytułu nie nada. Jednakże, czy można nazwać inteligentną istotę, która świadomie, bez skrępowania niszczy swój własny świat w którym żyje i się rozwija? (Proszę tylko tego nie przyjmować jako ględzenia jakiegoś szalonego ekologa czy zagorzałego obrońcy przyrody, bo nim nie jestem. Stwierdzam po prostu fakt.) Jeżeli wcześniej w naszą planetę nie uderzy coś dużego z kosmosu, sprowadzając tych co cudem przeżyją do epoki kamienia, to sami tak zmienimy Ziemię, że cofniemy się kilkaset lat w rozwoju, musząc przystosować się do nowych warunków życia. Człowiek jest jak szczur, zawsze przeżyje kilka osobników, które dadzą początek nowemu życiu, zawsze się dostosuje do nowych warunków.
Wydaje mi się, że od momentu pojawienia się naszego pra-przodka, nasza ewolucja zmierzała w jednym konkretnym kierunku – najdoskonalszy pasożyt. Bo czy istnieje inna, bardziej skuteczna istota, która wyniszcza środowisko w którym żyje całkowicie i doszczętnie, nie dając nic w zamian? Nie wydaje mi się. Oczywiście ktoś może podać przykład nowotworu, HIV, AIDS czy innych wirusów, które wyniszczają organizm człowieka, nie dając mu nic w zamian. Zgoda, ale...
Dobra, wypada mi się wypowiedzieć, jako osobie, która się na tym powinna znać z definicji. Studiuję w końcu ochronę środowiska, miałem więc okazję stan światowej ekologii poznać.
Czytałem o jeziorze gdzieś w rosji, które zmieniło się w pustynię przez czyjeś kretyńskie plany irygacyjne. Czytałem o tysiącach fok i delfinów, których martwe ciała wypływają na plażach w stanach zjednoczonych. Czytałem o gatunkach żyjących w amazonii, które giną, nie mogąc dostosować się do podwyższającej się światowej temperatury. Czytałem o wyniszczaniu się powłoki ozonowej, czytałem o efekcie cieplarnianym, świetnie wiem jak wygląda stan troficzny Bałtyku i innych mórz, wiem o kwaśnych deszczach, o smogu, dramatycznym wzroście populacji, przesadnej urbanizacji i wyniszczaniu środowiska. Nie mniej jednak uważam, że wszystko to jest do naprawienia.
Siedzę w tym na bieżąco i wiem, że stan naszego środowiska jest do odratowania. Etap, w którym ludzkość zanieczyszczała środowisko najbardziej, jest już za nami. Unia Europejska, a także inne organizacje oraz rządy różnych krajów, mają ściśle wyznaczone procedury i ograniczenia np. dotyczące emisji gazów cieplarnianych, czy utylizacji odpadów przemysłowych. Cywilizowane kraje (nie polska heh), dawno zajęły się na poważnie recyclingiem, gatunki ginące są chronione, przynajmniej większość z nich. Nie macie nawet pojęcia ile jest organizacji, które zajmują się na poważnie ochroną środowiska (co ładnie pokazano w "Simpsons the Movie" heh... bez google'owanie, nikt nie wie co to jest EPA albo HELCOM). Antropologiczne katastrofy ekologiczne, jak tonące tankowce, czy potajemne utylizowanie chemikaliów w sposób szkodliwy, to jest margines, który najłatwiej zauważyć, bo o tym się najwięcej gada. Jak gdzieś wybuchnie wulkan, natychmiast zawala sie ekosystem całego rejonu, ale jakoś o tym nikt nie mówi. Od czasu, kiedy w ogóle istnieje ekologia, człowiek zdał sobie sprawę ze swojej winy w wyniszczanie środowiska, jednak zrodziło to pewien pesymizm, który zawsze jest zły.
W różnych krajach, stan środowiska wygląda różnie, ale praktycznie wszędzie ulega on poprawie. Wiele jest oczywiście do zrobienia, ale IMO w kwestii ekologicznej, świat wyszedł już z kryzysu. Dziura ozonowa? Jest, ale emisje związków, które mogą utrudniać synteze ozonu w wysokiej atmosferze są tak regulowane prawnie, że nikt się narażać nie chce (ktoś pamięta freonowe dezodoranty? Widział je ktoś ostatnio?). Efekt cieplarniany? Wcale nie jest taki zły, na jaki wygląda, to po pierwsze, po drugie i tak by nastąpił, bez względu na naszą ingerencję. W tej chwili także emisja CO2 (który wcale nie jest takim strasznie groźnym gazem cieplarnianym, dużo groźniejsza jest para wodna albo ozon heh) jest regulowana prawnie, a zmniejszy się niedługo, jak wyczerpią się rezerwy ropy naftowej. W tej chwili jesteśmy zależni od pokładów paliw kopalnych, ale jak wolny rynek zacznie się przestawiać na alternatywy (co się powoli dzieje, widzieliście pewnie reklamę nowego Lexusa z silnikiem hybrydowym, co?), to po kilku latach węgiel będzie można tylko w muzeum zobaczyć. Wzrost populacji ludzi? Nawet bakterie nie rozmnażają się przez cały czas w tempie wykładniczym, zawsze dążą do pewnego unormowanego pułapu. Przyrost naturalny jest coraz mniejszy, szacuje się, że ludzkość osiągnie względną równowagę w okolicach 8 miliardów ludzi. To, że ziemia jest przeludniona to bzdura, są regiony, gdzie nie mieszka nikt, a wielkie metropolie są wręcz korzystne dla środowiska (lepiej, żeby się ten "wirus" gnieździł w jednym miejscu, niż gdyby miał się rozejść równomiernie po świecie). Jaki jeszcze problem... hmm... no na pewno się kilka znajdzie, które ciężko będzie naprawić. Np., chociaż mieszkam w gdańsku, jakoś nie mam ochoty kąpać się w Bałtyku po tym czego się o tym morzu dowiedziałem (jedno z najbardziej zeutrofizowanych mórz na świecie, stan jego jest bardzo zły, ze względów ekonomiczno-geograficznych). Wszystko jednak da się naprawić.
Krótko mówiąc, bo w zasadzie to, o czym piszę, to słabo filozoficzna debata, bardziej ekologiczna - bądźcie dobrej myśli. Człowiek jest tak wychowywany przez massmedia, że ciągle widzi same negatywy. A to pożar lasów w grecji, a to trzęsienie ziemi gdzieś tam albo fala pływowa gdzieś indziej. Nie zauważamy poprawy sytuacji, w szczególności jeżeli ta dopiero zaczyna się rozpędzać. Jest mnóstwo dowodów na to, że sytuacja zmienia sie na lepsze, a praktycznie żadnych na to, żeby miała się pogorszyć (przynajmniej w kwestii środowiska naturalnego hehe).
That's all. Dismissed.
EDIT::
Moim zdaniem nasza ewolucja na ziemi dobiegła końca.
Moim też, przynajmniej ta czysto biologiczna. Ostatnio ewolucja działała u nas kilkaset lat temu, kiedy to biali prowadzili naturalną selekcję czarnych niewolników (dzięki której dzisiaj mamy samych murzynów w NBA hehe). Ewolucja nie działa, ale skoro tak jest, to najwyraźniej, nie jest nam szczególnie potrzebna. Zresztą, dobór naturalny, w szczególności w populacji tak licznej jak ludzka, to skomplikowana sprawa, jestem pewien, że ewolucja ciągle działa w bardzo znikomym stopniu (np. takim, że co pokolenie człowiek ma ileś tam włosów mniej - za kilka tysięcy lat może wszyscy będziemy łysi...). Jestem ewolucjonistą i uważam, że powinniśmy z doboru naturalnego korzystać, ale to tak kontrowersyjne twierdzenie, że wielu zwolenników nie znajdę (Hitler miał w tej kwestii ciekawe założenia, chociaż błędne... jak ktoś chce, mogę opisać swoją wizję idealnego doboru naturalnego u człowieka, ale może nie w tym poście). Deewolucja z teledysku KoRn'a nam nie grozi, a samą ewolucją nie ma się martwić, bo i tak na nią nie wpłyniemy. Zresztą, ewolucja nie istnieje według Giertychów heh....