Też lubię poczytać Pratchetta, ale ostatnie jego książki już nie są aż tak ciekawe jak kiedyś. Ostatnią, którą bym naprawdę polecał było "Piekło Pocztowe". Myślałem, że wciągnie mnie "Potworny Regiment". Niestety, wiele rzeczy jest tam zbyt prawdziwych by się z tego śmiać...
Ogólnie lubię fantasy i sci-fi, ale Lema nie rozumiem, Tolkiena nie znoszę, Sapkowskiego również nie trawię. Z polskich pisarzy najbardziej cenię Jacka Piekarę za jego cykl o Mordimerze Madderdinie, oraz Andrzeja Pilipiuka i jego książki o Jakubie Wędrowyczu.
Spoza fantastyki skończyłem ostatnio czytać "Zaginione Królestwa" Normana Daviesa. Książka krótka zaledwie 700 stron, tydzień czytania i po sprawie. Biblię tą czyta się naprawdę znakomicie, dużo materiału dotyczącego ziem polskich. Krytycy wiele zarzucają angielskiemu historykowi, ale na pewno nie można mu odmówić obiektywizmu . Do wielu spraw podchodzi bez niepotrzebnych emocji przedstawiając je takimi jakie były. Niestety wiele jego tez kole w oczy tzw. polskich patriotów. W każdym razie tezą przewodnią książki jest "śmierć państw". Nawet największe imperia ostatecznie upadały a i dzisiejsze kiedyś też przestaną istnieć. Każdy kraj czeka ostatecznie podobny los, który co najwyżej można odwlec w czasie. Wiele państw podczas swojej historii miało kilka wcieleń. Dlatego nie można mówić np o jednej Burgundii tylko o kilku. Tak samo by daleko nie szukać nie istniały jedne Prusy, ale przez wieki formowało się tam kilka różnych od siebie kilka organizmów państwowych (Prusy plemienne, Zakon Krzyżacki, Księstwo Prus, w w końcu Królestwo). Naprawdę warto przeczytać mimo odstraszającej ceny.
"Udana państwowość to w gruncie rzeczy bardzo rzadki dar. Wymaga zdrowia i wigoru, szczęścia, dobrej woli sąsiadów oraz poczucia celu (...)"
"Norman Davies zabiera nas w oszałamiającą podróż przez wieki dziejów. Pokazuje egzotyczne stolice i mówiące niemal wymarłymi językami narody. Przedstawia nam nieznaną historię Europy, ale i opowiada o nas samych: o Galicji, Prusach, Wielkim Księstwie Litewskim. Czy jakiś inny historyk miałby na tyle wyobraźni, żeby połączyć ze sobą upadek ZSRR, historię Gdańska i państwo barbarzyńskich Wizygotów? Po lekturze Zaginionych Królestw nikt już nie będzie mógł traktować uporządkowanego świata historii ze szkolnych podręczników jak prawdy objawionej. Burgundia nie będzie kojarzyć się wyłącznie z winem, a Aragonia z Aragornem z Tolkienowskiego Władcy Pierścieni."