Autor Wątek: Magus VS Kuja - Teoria spisku  (Przeczytany 5526 razy)

Offline Kitano

  • Daredevil
  • **
  • Wiadomości: 173
    • Zobacz profil
Magus VS Kuja - Teoria spisku
« dnia: Września 01, 2007, 08:09:00 pm »
Jak wcześniej wspominałem, oto umieszczam fic na podstawie Tournament of the Titans, który za zadanie ma ujawnić wszelkie kulisy afery Magusowskiej xD Jako że to walka poza-turniejowa, nie musiałem ograniczać się żadnymi ograniczeniami, i sam dobrałem sobie finałową dwójkę, ha.
Zważywszy, że fic jest bardzo długi (najdłuższy w mojej karierze), i że nie mam pewności czy wzbudzi jakiekolwiek zainteresowanie, postanowiłem podzielić go na części. Oto pierwsza
-------------

- ...i wtedy zaczął się szamotać jak oszalały. Jakaś niewiarygodna energia objęła jego ciało, zmieniła kolor jego skóry, wzmocniła wewnętrznie. Aż mnie dreszcze przeszły jak stanął potem na równe nogi i ruszył na mnie z nowym zapałem. Jakby kompletnie odebrało mu zmęczenie, i widocznie rozsądek także.
- No co ty? I co dalej? - zapytał Kuja.
- Jak to co? - odpowiedział pełen przejęcia starszy, upiorny mężczyzna, w długich, siwych włosach, szykując się do zdradzenia wszelkich możliwych detali. - Rzucił się na mnie, walił na oślep, ale mówiąc szczerze na nic mu się to zdało.
- No gdzieżby.
- Niepotrzebnie się nakręciłem. Wiesz, nastawiłem się na silny atak, a tu taka lipa, Buehe - przerwał wrażenia drobnym, uporczywym śmiechem. Jego towarzysz także się uśmiechnął. Spojrzał w dół doliny i zawiesił na moment wzrok we stadzie odlatujących ptaków. Gdy humor opadł, dopytał jeszcze o finał potyczki:
- Zabiłeś go?
Magus pochwycił na moment swój podbródek, spojrzał na młodszego maga w dziwnym grymasie, i rzucił w końcu:
- No zabiłem, zabiłem! A co?! Niedługo potem Zidane wrócił do normalnej kondycji. Wiesz, ledwo na nogach się trzymał, to ciach mu z Thundary! Buehe.
- Thundary? - zdziwił się Kuja. - Ja bym użył Firagi. Bardziej efektowna i niszczycielska. Większa szansa, że zginął by na miejscu.
- Fakt! Bo nie zginął. Ale byłem człowiek i ulżyłem biedakowi.
- Osz! - zniesmaczył się młodszy mag, kiwając głową z przejęciem. W tym samym czasie kolejna chmara ptaków wzniosła się w powietrze, zawirowała wysoko ponad ziemią, obserwując dwojga postaci siedzących pod drzewem, na samym szczycie rozległej doliny. Po dwóch slalomach czarna, niejednolita, ruchoma masa oddaliła się zupełnie, znikając z horyzontu.
- To teraz uważaj! - podjął w końcu Kuja - Stare ruiny miasta. Dym, kurz, mgła. Na ulicach pustki, zero ludzi. Cisza dosłownie była wstanie zamrozić krew w żyłach. I nagle JEB!
- Co to było?
- Zza horyzontu wyłaniają się dwie ogromne... olbrzymie maszyny!
- Aaaa... - Magus kiwnął głową z niedowierzaniem.
- Nie zmyślam! Były tak pie*dolne jak... O, jak ta góra, tam daleko...
- Która? Ta z lewej?
- Aa, nie z lewej! Takie to mieli same torsy. Mówię o tej na wprost - mag aż wstał z przejęcia i wskazał palcem na oddalony o dobre kilka kilometrów, ogromny szczyt.
- No co ty?
- Mówię ci! - przytaknął wiarygodnie, na powrót siadając na wystającym z ziemi, grubym korzeniu - Stałem na jednym z dachów... Maszyny zaczęły walczyć ze sobą i tyle hałasu narobiły... Zresztą hałas to jedno, a ile szkód. Pozostałe w całości budynki, już na sam ich widok waliły się jak domki z kart. Przez chwilę byłem cały w strachu, że ten na którym stoję spotka się z podobnym losem, Mwahah.
- Nieźle. I co dalej?
- Acha, no i zerkam na sąsiedni budynek, a tam jakiś kurdupel także przygląda się walczącym konserwą.
- Konserwą? Buehe.
- No wiesz, wielkim, stalowym bestią, czy nazwij je sobie jak chcesz.
- No dobra, dobra. I w końcu kto to był?
Kuja zamilkł na moment.
- ...Crono - wydukał w końcu, widząc olbrzymie zaciekawienie na twarzy kolegi.
- Crono?! Buehehe. Znam...
- Znasz?
- No pewnie, że znam... Nie z takimi się walczyło.
- Aaa... To jak znasz, to reszta nie jest już tak ciekawa. Ale nie zabiłem go, o!
- Bo ty taki subtelny jesteś...
- Subtelny, nie subtelny. Przynajmniej sprawiam wrażenie kogoś z sercem.
- Z sercem? Buehe - parsknął śmiechem Magus, ześlizgując się z korzenia.
- Pfff... - odburknął młodszy mag, milknąc i skupiając się na zakrytym właśnie, przez wielki, gęsty, kłębek białych chmur, słońcu. Gdy obłok pospiesznie odsłonił oślepiające promienie, Magus usadowił się już na swoim miejscu.
- To teraz uważaj. Moja najlepsza walka - podjął z podnieceniem. - Noc, wicher, mrok. Siedzę w swojej komnacie i nagle wpada Riku. Wiesz, ten białowłosy młodzian. Nie wiem nawet z jakiej bajki się urwał.
- Mwaha.
- No więc prostuje przede mną swój mały mieczyk, a ja mu odpowiadam: "Czekałem na ciebie Riku"!
- No co ty?! Mwah, co on?
- Cały zdębiał. Zaczął się trząść i w ogóle. No komedia. Ale to jeszcze nic. Mówię mu... - tutaj Magus spoważniał, i próbował oddać poważny ton tamtej sytuacji - "Nie chcę z tobą walczyć, nie miałbyś szans. Po prostu zrób coś dla mnie, a poddam się i przejdziesz do kolejnej rundy".
- Mwahaha, to było najlepsze. Serio powiedziałeś "nie miałbyś szans"?!? Aaale... A co on? Pewnie zdębiał jeszcze bardziej. Posłuchał cie?
- Z początku nie bardzo. Pokazałem mu kilka sztuczek, a potem żeby uwiarygodnić swój image litościwego, wszechpotężnego maga, zrobiłem ten trik z iluzją. Wiesz... Ten, że wydało mu się, że znalazł się na swojej wyspie czy gdzieś tam. Myślał, że do reszty przejmę nad nim kontrolę i wtedy dopiero zdębiał. Buehe, jakbyś go widział... - opowiadający nie powstrzymywał się od śmiechu, ponownie osuwając z korzenia. Towarzyszący mu młodszy mag także nie mógł zachować powagi, a gdy emocje opadły, zapytał:
- I co? Poddał się?
Magus spoważniał, jak na komendę.
- Niestety, spanikował i próbował mnie zabić. Wpuściłem mu Firagę prosto do gardła, dosłownie WYBUCHNĄŁ! Buehe, ale masakra. I do teraz mam dziurę w ścianie.
- Osz! No nie mów - Kuja także w jednej chwili schował głupkowaty uśmiech - Wszystkich zresztą zabijasz, wstydź się.
- Pfff... To świadczy tylko o tym jak świetnym wojownikiem jestem.
- Świetny wojownik to taki, który potrafi wygrać bez pozbawienia swojej ofiary życia - nie pozostał dłużny Kuja - Zabicie to oznaka desperacji, a mordercą zostaje się zazwyczaj po tym, gdy sama wygrana przysparza nam niesamowitych problemów. To świadczy tylko o tym, że jesteś cieniasem, Mwah.
Po usłyszeniu tego krótkiego monologu Magus strzelił focha, odwracając się do młodszego kolegi plecami. Po kilku krótkich chwilach ciszy odwrócił się jednak z gotową nową teorią:
- Nie którzy po prostu zabijają dla przyjemności, ot cała filozofia - rozłożył ręce w geście oczywistości - U kogo jak u kogo, ale u ciebie cecha naciąganej dobroci prezentuje się żałośnie. Myślisz, że jesteś wtedy cool, a i tak jesteś zwykłą, mało subtelną ciotunią, Buehe.
- No wiesz?! - oburzył się Kuja. Podniósł się z korzenia i przeszedł kilka kroków w prawo policzyć przelatujące właśnie po tamtej stronie ptactwo. W rzeczywistości coś bardziej budziło jego ciekawość w tej chwili niż ilość par skrzydeł zapętlająca sobie podniebną wędrówkę.
- Nie kapuje! - usłyszał po chwili Magus, nadal siedząc leniwie, spoglądając na swoje buty. Podniósł głowę i ujrzał stojącego już przy nim Kuję.
- Czego taki przystojniak jak ty nie kapuje?
- Co Riku miał dla ciebie zrobić? Musiało to być coś niezwykle cennego, skoro byłeś wstanie poświęcić swój udział w turnieju. I jeszcze... Skąd znałeś jego imię?
- Ho ho - sapnął Magus z ekscytacją - Bardzo pan wnikliwy, panie subtelny. Zwracający uwagę na wszelkie detale, jestem pod wrażeniem. Ale czy to istotne? To zupełnie inna historia, raczej nie powinienem o tym mówić... Naprawdę chcesz wiedzieć?
- Patrząc na twoje zachowanie coraz mniej jestem tego pewien - zgryźliwie uśmiechnął się Kuja. - Ale brzmi intrygująco. Wal.
Stary czarodziej powstał, uniósł w górę swoją wielką kose, i rzekł w kierunku słońca:
- Jeden z Bogów oszukiwał! To fakt.
- Jak to? - dogłębnie zdziwił się Kuja.
Magus oparł swą broń o drzewo, z powrotem usiadł na korzeniu i zaczął mniej oficjalnym tonem:
- To było zaraz na początku turnieju... Jak tylko dowiedziałem się, że w czymś takim będę musiał wziąć udział, nie spałem cztery noce z rzędu. Właśnie czwartej nocy, zjawił się u mnie jeden z Bogów...
- Eee? - Kuja podekscytowany usiadł obok kolegi - Tak normalnie do ciebie przyszedł? W swojej prawdziwej postaci? Jak wyglądał?
- Hmmm... Raczej nie była to jego prawdziwa postać. Chyba, że wszyscy Bogowie to wstrętne, małe, czarne koty...

cdn...

Offline Tamaya

  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 931
    • Zobacz profil
    • http://www.tamaya.escarp.net
Odp: Magus VS Kuja - Teoria spisku
« Odpowiedź #1 dnia: Września 02, 2007, 10:18:44 am »
Hmm. Zaciekawiło mnie to opowiadanie. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. :)

Offline The_Reaver

  • Heartless Engineer
  • Redaktor
  • *********
  • Wiadomości: 2086
  • Dark Keyblade Master
    • Zobacz profil
Odp: Magus VS Kuja - Teoria spisku
« Odpowiedź #2 dnia: Września 02, 2007, 05:21:51 pm »
Nie tak powalające, jak Vivi vs Crono Act 2, ale posiada potencjał. wrzucaj drugą część.
I'm in Space!

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Odp: Magus VS Kuja - Teoria spisku
« Odpowiedź #3 dnia: Września 02, 2007, 06:19:13 pm »
Bardzo zgrabne. Coś mi nie pasuje tylko w zdaniu:

Cytuj
na samym szczycie rozległej doliny

może lepiej niech stoją na samym dnie wysokiej góry?

Oprócz tego git wszystko, fajnie, że mój pomysł kogoś zainspirował. Swoją drogą, coś mi nie pasuję... że niby oprócz mnie ktoś oszukiwał w tym turnieju? A to drań...

Offline Kitano

  • Daredevil
  • **
  • Wiadomości: 173
    • Zobacz profil
Odp: Magus VS Kuja - Teoria spisku
« Odpowiedź #4 dnia: Września 04, 2007, 08:47:51 pm »
# # #
- Kto tam? - zapytał Magus, słysząc chwilę wcześniej ciche zapukanie do jego komnaty. Nie doczekwaszy się odpowiedzi wstał z wygodnego fotela, pochwycił wielką kose i bezszelestnie zalewitował do drzwi. Oparł się o ściane za progiem i wykonując dziwny ruch ręką nakazał drzwiom otworzyć się. Sekundę potem wyskoczył bojowo na korytarz, ale nie ujrzał nikogo. Nikogo, kto byłby człowiekiem w każdym razie. U nóg, które nie dotykały ziemi, zobaczył małego, czarnego kocura. Zwierzak oblizał się słodko, po czym rzekł grubym głosem:
- To ja pukałem.
Magus roześmiał się, choć był to śmiech przerażenia. Zdębiał w rzeczywistości i oddalił się nieco, na powrót do wnętrza swojej komnaty.
- Nie wpuścisz mnie? - kontynuował kot.
- Aa tak, jasne... wejdź. Czuj się jak u siebie, kocie... - odpowiedział w zupełnej konfuzji.
Zgodnie z wolą czarodzieja, czarny zwierzak wszedł powolnym krokiem do środka. Następnie kiwnął ogonem i drzwi w taki sam niezwykły sposób jak otworzone przez Magusa, samoistnie się zamknęły.
- Co cie do mnie sprowadza? - zapytał mag, obserwując zamknięte przed chwilą drzwi, starając się zrozumieć kim tak naprawdę jest jego gość.
- Nie jestem zwykłym kotem.
- Hmm... Od chwili, gdy przemówiłeś ludzkim głosem, zacząłem coś podejrzewać...
Zwierzak nie przejął się żartobliwym tonem gospodarza. Zwinnym ruchem skoczył na szafkę przy oknie, a z niej bardzo szybko przedostał się na parapet, tuż obok starego maga. Zwinął ogon wokół siebie i w najnormalniej koci sposób usiadł, przyglądając się zaraz potem gwiazdom pobłyskującym za oknem.
- Nazywam się ***** - odparł wprost do, widocznego w szybie, odbicia maga.
Magus podszedł bliżej...
# # #

- Zaraz, moment... - przerwał Kuja.
- Co?
- Jak on się nazywał?
- Oj, nie wiem, nie pamiętam. Nie przerywaj... A w ogóle jakie to ma teraz znaczenie, co?
- Chyba żadne, huh... - odpowiedział młodszy mag z nutką niepewności w głosie. - Tylko pytałem. No dobra, kontynuuj...

# # #
Magus podszedł bliżej aby przyjrzeć się dzikim, bystrym oczom.
- A ja nazywam się Magus - odpowiedział.
- Wiem dokładnie kim jesteś i jak się nazywasz - odwrócił się teraz bezpośrednio w stronę maga. - Postaram się streszczać, więc może zacznę jeszcze raz. Nazywam się *****, i jestem jednym z dziesięciu Bogów, o których pewnie już słyszałeś.
Magus zdębiał, aż zachwiana została jego fizyczna równowaga. Przytrzymał się na moment ściany ale słuchał dalej.
- O turnieju na pewno już wiesz. Zresztą, zważywszy, że to czwarta twoja nieprzespana noc, widać nie próżnujesz w obmyślaniu strategii, heh.
- To nie tak... - przerwał Magus, pełen konsternacji. "To naprawdę jeden z Bogów - pomyślał - No bo skąd by to wiedział, że nie śpie i w ogóle. Rany... Jeden z Bogów! I to u mnie w komnacie, no no...". - Khm, to co właściwie cię sprowadza, chcesz przybliżyć mi zasady, dać jakąś wskazówkę? A może każdego uczestnika sięga ten zaszczyt? Mogłeś uprzedzić, posprzątał bym...
- Przestań błaznować! - przerwał srogim tonem kociak. - Dosyć tych dupereli. Nie pojmujesz? Ten turniej przede wszystkim dotyczy nas, Bogów. To, że jeden z was wygra i spełnione zostanie jego życzenie, nie ma dla nas znaczenia. Dla nas liczy się tylko to, kto wygra wśród nas, i kto rządzić będzie pozostałymi. Wy jesteście jedynie pionkami... Nawet troche mi was żal, ale od turnieju nie ma ucieczki.
Magus uspokoił się nieco i nagle wszystko zaczynał pojmować. Całość układała się w głowie bardzo przejżyście.
- A tobie - zaczął mag - jak każdemu z pozostałych Bogów zresztą, po prostu zależy na zwycięstwie. Do tego stopnia, że chcesz grać nie czysto, czy tak?
- Nie bądź głupi. Nie interesuje mnie turniej. Nawet gdyby zależało mi, abyś to ty go wygrał, nie mógłbym w jakikolwiek sposób wpływać na wynik waszych potyczek. Inaczej został bym zdemaskowany przez pozostałych.
- Czego więc ode mnie chcesz?
- Turniej to jedno, a przejęcie władzy przez jednego z Bogów przed zakończeniem turnieju, to drugie. Zapewne żaden z nich w ogóle nie brał pod uwagi oszustwa. Nikt nie przypuszczał, że w ogóle jest to możliwe. Naiwni głupcy... Nie zasługują na miano Bogów. Rzucają swój los w ręce nieznanych wojowników, gotów oddać swą władze w imię sprawiedliwości. Bóg nie powinien być naiwny, tak jak oni. I nie może decydować o tym zwykły śmiertelnik, którym w dodatku kieruje silny instynkt przetrwania; realizacji swojego najskrytszego marzenia.
Gospodarz obskurnej komnaty błądził przez moment wzrokiem po różnych częściach pomieszczenia, układając w głowie wszystkie posłyszane do tej pory słowa.
- Widzę, że powoli zaczynasz rozumieć po co tu jestem - kontynuował czarny kot. - Jednak aby zrealizować swój cel, potrzebne mi trzy najcenniejsze przedmioty waszego turnieju...
- Nierozumiem...
- Bronie trzech najsilniejszych uczestników.
- Skąd możesz wiedzieć, którzy są najsilniejsi? - odparł pytająco Magus. - Czy to nie turniej ma ich przypadkiem wyłonić?
- Nie bądź naiwny. Nawet nie masz pojęcia jak przebiegało losowanie, za sprawą którego wyłoniliśmy waszą dziesiątkę - Zaśmiał się Bóg. - Poza tym, jestem wszystkowiedzący...
Kot zamilkł na moment, oczekując ewentualnego pytania od rozmówcy. Magus milczał, więc podjął dalej:
- Wybrałem ciebie, bo jesteś jedną z tych trzech osób. Znaczy to, że i twojej broni potrzebuje...
- Mojego żniwiarza? - zaprotestował Magus.
- Nie wezmę jej teraz. Skoro wybrałem ciebie, broń oddasz mi na końcu.
- Dobra, załóżmy że się zgodzę. Co będę z tego miał?
- Za ich sprawą będę mógł oszukać pozostałych i stać się Bogiem najpotężniejszym. Posiadanie takiego przyjaciela to chyba wystarczająca zapłata, nieprawdaż?
- Huh! - magowi aż zakręciło się w głowie od tych słów, ale kot zeskoczył nerwowo na ziemię.
- Nasze spotkanie dobiega końca... - stwierdził. - Wzywają mnie. Zaczną coś podejrzewać jeśli natychmiast stąd nie zniknę.
- Hej *****, poczekaj. Powiedz tylko kim są pozostali dwaj zawodnicy a zajmę się resztą.
- Lekturę na temat pierwszego z nich znajdziesz na stoliku. Reszta w swoim czasie... - odpowiedział kot, a zaraz potem zmienił się w gęstą szarą mgłę, skradzioną po chwili przez wiatr z uchylonego okna.
Gdy Magus pozostał zupełnie sam ze swoimi myślami, odwrócił się do stolika, na którym leżała już gruba książka. Otworzył ją i dostrzegł kolorowe zdjęcie młodego, blondwłosego elfa.
- Link? - przeczytał na głos jego imię. Na następnej stronie znalazł mnóstwo informacji o nim, o jego przygodach, o sposobie walki, o jego broni...
- Niesamowite - podsumował.
# # #

- ...i tak to się skonczyło. A może powinienem powiedzieć: ...zaczęło.
- Mwah... Więc jednak się zgodziłeś?
- Można tak powiedzieć. Pomyślałem czemu nie, w końcu jaki jestem sam widzisz... A niewiedzieć czemu większość ma mnie za jakiegoś wielkiego, mrocznego maga.
- Ty, mroczny?! Mwahah - zarył ze śmiechu Kuja.
- No właśnie. To samo można powiedzieć o tobie, huh. W każdym razie pomyślałem, że z tego powodu dużo łatwiej będzie mi straszyć pozostałych, i zmuszać ich do różnych rzeczy. I szło mi całkiem nieźle.
Kuja był zadowolony z opowieści. Usatysfakcjonowany spoglądał znów na dolne partie doliny.
- Chociaż ten przeklęty miecz Linka... sam musiałem sobie zdobyć - zamyślił się Magus przykładając prawy kciuk do swych brzydkich ust.

cdn...


-------------

Osz, ale wpadka, zwłaszcza że "szczyt doliny" pojawia sie w dalszej części nawet nie raz :DDD
Częśc trzecią wrzuce jakoś jutro.

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Odp: Magus VS Kuja - Teoria spisku
« Odpowiedź #5 dnia: Września 04, 2007, 09:07:14 pm »
Cytuj
Nazywam się *****

Taa... nie żebyś ty był jedyną osobą biorącą udział w turnieju, która ma pięcioznakowy nick. I got you now!

Cytuj
Nie bądź naiwny. Nawet nie masz pojęcia jak przebiegało losowanie, za sprawą którego wyłoniliśmy waszą dziesiątkę

A nie przypadkiem "trzydziestkę dwójkę"?

Fajnie się to czyta z perspektywy całego turnieju hehe. Czekam na następną część, zobaczymy co żeś wymyślił i jak bardzo to stoi w konflikcie z moim epilogiem hehe...

Offline Kitano

  • Daredevil
  • **
  • Wiadomości: 173
    • Zobacz profil
Odp: Magus VS Kuja - Teoria spisku
« Odpowiedź #6 dnia: Września 04, 2007, 09:13:33 pm »
To w ogóle stoi w konflikcie z całym turniejem - teraz dopiero dostrzegam ile w tym dziur, jak np. "trzydziestka dwójka" (nie wiem jak to sie mogło stać :D).
Mam nadzieje że reszta tekstu jakoś to wszystko wyprostuje :)

Offline Tamaya

  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 931
    • Zobacz profil
    • http://www.tamaya.escarp.net
Odp: Magus VS Kuja - Teoria spisku
« Odpowiedź #7 dnia: Września 06, 2007, 11:07:01 am »
Po mimo wspomnianych wyżej wpadek tekst nadal mi się podoba i czekam  jak potoczy sie dalej.

Offline Yuzuriha

  • Dead Shadow
  • SemiRedaktor
  • *********
  • Wiadomości: 1742
  • Let's go together ... in to the darkness
    • Zobacz profil
    • http://www.deadshadow666.deviantart.com/
Odp: Magus VS Kuja - Teoria spisku
« Odpowiedź #8 dnia: Września 09, 2007, 07:08:07 pm »
Hehehe dobre to,może co nieco się przy okazji wyjaśni z Magusem ;P,czekam na ciąg dalszy.

Offline Kitano

  • Daredevil
  • **
  • Wiadomości: 173
    • Zobacz profil
Odp: Magus VS Kuja - Teoria spisku
« Odpowiedź #9 dnia: Września 18, 2007, 12:36:31 pm »
- I co było potem? - zapytał nagle Kuja, ponownie chowając się w cieniu wielkiego drzewa. - Skoro to finał, i znajdujemy się tutaj oboje, plan widocznie się nie powiódł. W przeciwnym razie "twój" Bóg rządził by już pozostałymi i nawet nie musielibyśmy ze sobą walczyć. Mylę się?
- Hmmm... - zadumał się Magus. - Tak, bardzo dobry z ciebie obserwator - odparł kpiąco, acz z humorem. - To co, chcesz poznać dalszą część?
- Zamieniam się w słuch...
- Właściwie nie ma co opowiadać. Z początku miałem z tego niezły ubaw. Każdego przeciwnika starałem się w to wciągnąć... To znaczy, wykorzystać, żeby dostarczył mi potrzebną broń osobiście, Bueh.
- I nie udało się?
- To nie ma znaczenia. Kto się sprzeciwiał, ginął, a miecz Linka i tak zdobyłem. Zresztą... to już koniec opowieści - Magus przeciągnął się leniwie.
- Jak to? A czy kot odwiedził cię powtórnie? I co z trzecim uczestnikiem?
- Niestety, jak mówiłem, na tym historia się kończy. Czarny Bóg nigdy więcej mnie nie odwiedził, i nigdy nie dowiedziałem się, kim była trzecia osoba.
- Huh?! Dziwne...
- Taa... - ziewnął Magus.
- I co zrobiłeś?
Starszy mag pokiwał głową, spojrzał tempo w horyzont i odpowiedział:
- Nic. Zacząłem zabijać dalej - zaśmiał się. - Ale już zgodnie z kodeksem turnieju, mistrzu.
- Ale moment... Co stało się z...
- Ta historia dobiegła końca - przerwał Magus. - Powiedziałem ci już wszystko, co najistotniejsze. Dlaczego tak się nią interesujesz?
Kuja zamilkł, a jego towarzysz przeszył go intensywnym wzrokiem.
- Jedno pytanie - zaryzykował w końcu. - Broń Linka... Co z nią?
- Nie była mi już potrzebna. Zdaje się, sprzedałem ją Sephirothowi.
- Że co?!

# # #
- Mały, poręczny, w sam raz dla ciebie.
- W sam raz? - Sephiroth wziął malutki miecz do ręki. Powykrzywiał, ponarzekał, następnie odłożył go na stół i szybkim ruchem dobył przeraźliwie długie ostrze. Wzniósł Masamune w powietrze, aż ludzie z pozostałych miejsc w barze 7th Heaven powstali z przerażenia. - To jest miecz w sam raz dla mnie! A ty próbujesz mi wcisnąć jakiś scyzoryk do obierania kartofli - Rozejrzał się nagle w okół - A wy co? Czego się boicie? Mwahaha - wybuchnął okrutnym śmiechem, a Magus się dołączył. Tifa spojrzała na nich ze złością, ale nie wtrąciła się i powróciła do zmywania szklanek.
- No, jeśli lubisz walczyć na taki dystans... - zażartował mag. - Sam zobacz, mógłbyś tym mieczem skakać o tyczce, a ty chcesz zawojować w turnieju?
Starszy mężczyzna w równie długich i równie siwych włosach co Magus, lecz o dużo bardziej okrutnym spojrzeniu i upiorniejszej fizjonomii, spoważniał chowając ostrze. Ponownie zaczął przyglądać się krótkiemu mieczykowi leżącemu na blacie stołu. Ludzie wokół odsunęli się już wystarczająco daleko od siedzącej przy stoliku na samym środku pomieszczenia, "pary upiornych staruchów" (jak zwykła nazywać ich Marlene), a nie którzy zdegustowani opuścili bar.
- Jakoś nigdy nie miałem z tym problemów... Ale sam rozumiesz, w turnieju startują różne osoby, coś na krótszy dystans na pewno by się przydało. Ale to?! Bez przesady...
- No popatrz - zaczął Magus chwytając ostrze. - Sprawdza się na pionowe kłucia, a także na niemiłe niespodzianki w sytuacjach bezpośrednich - wyjaśniając pokazywał odpowiednimi ruchami.
- Takim czymś nie przebijesz nawet zbroi, a chcesz tym kości kruszyć? - odparł z niedowierzaniem coraz bardziej znudzony wojownik, w długim, czarnym płaszczu, opadającym na podłogę przy stoliku. Magus aż zachłysnął się przełykanym właśnie drinkiem:
- No co ty?! Jasne że przebije zbroje! Ba... Wiesz co to jest za miecz?! - wybuchnął, starając się sprzedać wymuszony entuzjazm. - To miecz Link'a. Wielkiego... Wielkiego wojownika.
- Link'a? - Zapytał z dziwnym grymasem Sephiroth. Ponownie wziął miecz do ręki i jeszcze raz wykonał kilka ruchów na sucho. - Sam nie wiem...
- Ponadto... - mag szybko podjął dalej, zaczynając dostrzegać odpowiednie zainteresowanie na twarzy kolegi. - Podobno posiada jakieś specjalne właściwości...
Sephiroth spojrzał na maga zaintrygowany. Magus dokończył:
- Wierze, że uda ci się je uaktywnić - wyszczerzył zęby i pociągnął zaraz haustem to, co zostało jeszcze w jego szklance.
Sephiroth odłożył miecz.
- Niech będzie, biorę. Interesy z tobą to, powiedzmy, przyjemność - chwycił w górę szklankę z drinkiem i stuknął w napój Magusa, aż szkło trzasło wymownie echem, docierając do uszu znerwicowanej Tify.
- Co tam w ogóle? Z kim teraz walczysz?
- Nie uwierzysz... - Sephiroth uśmiechnął się dziecinnie i dyskretnie wskazał kciukiem na właścicielkę baru. - To dlatego jest taka rozgoryczona.
- Bueheh.
# # #

Kuja, nie wiadomo który już raz z kolei, wstał nerwowo z miejsca i w intensywnym zamyśle przespacerował się kawałek. A potem wrócił i nadal milczał, jakby układał w głowie plan bojowy.
- Co się stało? - zapytał Magus zerkając na młodszego maga bezpłciowym wzrokiem.
Kuja spojrzał na niego tak samo pustymi oczyma, w końcu usiadł i zaczął głośno myśleć:
- Co będzie z nami?
- To znaczy?
- W jaki sposób rozwiążemy kwestię finału?
- Finał, pfff... Spieszy ci się? Mi tu jest całkiem wygodnie - Magus podrapał się w tył głowy.
- W końcu będziemy musieli zacząć... Zastanawiam się w jaki sposób, Mwah.
Magus wpadł na moment w zamyślenie. Wstał. Drzewo, pod którym znajdowali się obydwaj, obszedł w kółko ze dwa razy. Potem zerknął jeszcze na słońce, które znów chowało się za śnieżnobiałą, puszystą masą, aż w końcu zwrócił się do swojego towarzysza:
- Mam!
- Hm?
- Jako, że obydwaj jesteśmy magami, będziemy ze sobą walczyć tylko za pomocą... broni fizycznej.
- Hę? - zdziwił się Kuja.
- Nie sądzisz, że to nudne, gdybyśmy tak zaczęli rzucać płomieniami na lewo i prawo? Zresztą... Naprawdę myślisz, że dałbyś mi rade?
- Nie rozśmieszaj mnie.
- Jestem wszechpotężny! - wydobył Magus poważnym tonem, stając na korzeniu, parodiując samego siebie z opowiedzianej wcześniej historii.
Kuja w zamyśle kopnął leżący pod nogami kamyk.
- To bezsensu... To bezsensu i niesprawiedliwe, o!
- Jak to?
- Ja nawet nie mam żadnej broni... A jak patrze na twoją kose, zastanawiam się ilu już ludzi pozbawiłeś nią życia "dla przyjemności".
- Aa, więc o to chodzi... - chwytając swą broń, starszy mag przeciął z gracją powietrze kilkakrotnie. - Fakt, ciężko mierzyć się z moim żniwiarzem. Tym bardziej gdyby ktoś próbował bronić się przed nim gołymi rękami, Bueheh... Ale spoko. Zaraz ci coś znajdziemy...
- Hę? - Kuja spojrzał pytająco na kolegę, który w szybkim tempie zaczął szukać czegoś wewnątrz swojego głębokiego, fioletowego płaszcza.
- O, mam tylko to... - wyciągnąwszy małej wielkości ostrze, podał je Kuji.
- Chyba żartujesz?! - odparł młodszy mag z kompletną dezaprobatą, biorąc do ręki zupełnie niepozorny mieczyk.
- To miecz Riku. Podobno posiada jakieś specjalne właściwości. Więcej optymizmu stary, wierze, że uda ci się je uaktywnić.
Nie poprawiło to Kuji samopoczucia. Wziął kilka słabych zamachów na sucho, testując jak broń leży mu w dłoni.
- Kompletnie nie leży mi w dłoni - stwierdził. - Ale cóż, widzę, że nie ma innej możliwości. Zaczynajmy więc...
- Jak to? - zdziwił się Magus. - Tak normalnie chcesz zacząć walczyć?
- Przeciwwskazania?
- Eee... No weź, to nudne, nie bądź dziecinny. Zrobimy tak...

- Jeden, dwa, trzy... - odliczał Kuja z zasłoniętymi oczami, opierając się rękami o drzewo.
- Gdzie się schować? Gdzie się schować? - mruczał do siebie w pełnym podnieceniu Magus, zbiegając w dół doliny z psychopatycznym uśmiechem i równie psychopatyczną kosą w prawej ręce. Błądząc wzrokiem po wszystkim, za czym można się ukryć, usłyszał niesione echem:
- Dwadzieścia cztery, dwadzieścia pięć, dwadzieścia sześć...
- Tu nie, tu nie! Zaraz chyba zwariuje, Bueheh - ponownie zamruczał podekscytowany, opuszczając wybraną przed chwilą kryjówkę za wielkim, masywnym głazem.
- Siedemdziesiąt siedem, siedemdziesiąt osiem, siedemdziesiąt dziewięć...
- O, tutaj mnie nie znajdzie - stwierdził uspokojony sam do siebie, nie zdejmując z twarzy dziecinnego grymasu. Przyklęknął w gęstych krzakach, zakrył się swoją peleryną i ignorując zakaz używania magii, zmienił jej kolor na zielony. W ten sposób, solidnie zakamuflowany, dosłyszał z oddali:
- Sto. Szukam!

cdn...

Offline The_Reaver

  • Heartless Engineer
  • Redaktor
  • *********
  • Wiadomości: 2086
  • Dark Keyblade Master
    • Zobacz profil
Odp: Magus VS Kuja - Teoria spisku
« Odpowiedź #10 dnia: Września 19, 2007, 08:37:52 pm »
Rzuciłeś trochę humorem. tylko czekać na ciąg dalszy.
I'm in Space!

Offline Tamaya

  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 931
    • Zobacz profil
    • http://www.tamaya.escarp.net
Odp: Magus VS Kuja - Teoria spisku
« Odpowiedź #11 dnia: Września 20, 2007, 10:23:03 am »
Heh. Dobre. Zabawa w chowanego zamiast tradycyjnej potyczki ;D

Offline Kitano

  • Daredevil
  • **
  • Wiadomości: 173
    • Zobacz profil
Odp: Magus VS Kuja - Teoria spisku
« Odpowiedź #12 dnia: Października 04, 2007, 01:01:28 pm »
Kuja, ze swoistą dla siebie gracją, z krótkim mieczem w prawej dłoni, zbiegał ścieżką w dół, dokładnie śladami Magusa. Uważnie obserwował otoczenie, analizował wszystkie potencjalne kryjówki.
Magus dosłyszał zbliżające się kroki. I choć wiedział, że jego rywal nie będzie wstanie go zauważyć, starał się nie poruszyć ani odrobinę. Gdy swawolny tupot przebiegł tuż obok, Magus odsłonił pelerynę i ruszył wprost na odwróconego plecami przeciwnika. Kuja boleśnie się zdziwił obrywając drewnianym końcem w tył głowy. Stary mag skoczył zaraz potem na jego barki i odbijając się zalewitował daleko, w głąb małego, gęstego lasu, znajdującego się tuż przed nimi.
- Dupek! - usłyszał przy okazji wraz z podmuchem wiatru.
Kuja, zdenerwowany, przyspieszył kroku, zaciskając mocniej rękojeść niepozornej broni.
- Sam jesteś dupek, Bueheh - posłyszał głośne echo, gdy zatrzymał się nerwowo, znajdując się już w gęstwinie młodych drzew. Nim zdążył zanalizować źródło głosu, po raz kolejny oberwał drewnianym końcem w tył głowy. Tym razem Magus nie uciekał. Chwycił broń porządnie i od razu zaatakował prawdziwym już ostrzem.
- Wyzywam cię, Bueh - przy okazji zarył ze śmiechu, czerpiąc z sytuacji niesamowity ubaw.
Kuja obronił nieporadnie kilka pierwszych cięć, choć wyglądał jakby pierwszy raz w życiu walczył ostrą bronią
- Pamiętaj... - zaczął Magus, robiąc krótką przerwę w ataku. - Zgodziłeś się, więc choćbyś leżał już na plecach, nie wolno ci użyć magii.
- W przeciwieństwie do ciebie jestem honorowy.
- Eee... Sugerujesz coś?
- Ładny strój... Siedząc tam na górze wydawało mi się, że był to odcień fioletowy.
Starszy mag zaśmiał się okrutnie, przerywając dialog, wracając do ataku.
Kuja przygotował się nieco. Zrobił parę zwinnych uników, obserwując przy tym kilka chudych drzew walących się przed nim pod wpływem niesamowitego ostrza żniwiarza. Zrobił jeszcze kilka kroków w tył, po czym w ostatniej chwili uchylił się za dostrzeżonym wcześniej grubym korzeniem. Kosa wbiła się w niego jak w masło, ale wyjść już nie chciała.
- Cholera! - wrzasnął Magus mocując się przez moment.
Kuja podszedł szybkim tempem i przerwał jego zmagania waląc go pięścią w twarz. Zrobił to bardzo nieporadnie, jak gdyby pierwszy raz uderzył człowieka gołą ręką. Magus zaśmiał się, choć poczuł spływającą z wargi krew.
- Coś ty zrobił? Zobacz, to krew! Brawo... Tylko czemu nie zaatakujesz tym scyzorykiem, który tak chowasz za plecami? Boisz się mnie dźgnąć? To do ciebie niepodobne. A może próbujesz wygrać nie pozbawiając mnie życia? - zaczął naśmiewać się z przeciwnika.
- Po prostu chcę walczyć fair - wyprostował teraz miecz poziomo do niego. - A zimno jego ostrza zdążysz jeszcze poczuć - dokończył zgryźliwie.
Magus pokręcił durnowato głową, zrobił kilka niewinnych kroków, po czym szybko rzucił się na młodego maga. Nim jego ostrze zdążyło go drasnąć, wykręcił mu rękę, aż miecz z hukiem opadł na ziemię, odbił się płasko i wpadł w gęste krzaki. Gdy wzrok obydwu spotkał się, równocześnie ruszyli na poszukiwania broni. Kuja, wiedząc, że jest wolniejszy, pochwycił leżący pod nogami kij i przyłożył pochylonemu nad krzakami magowi w żebra.
- Owww... To z pewnością nie było fair! - odsapnął Magus, a gdy tylko doszedł do siebie, cofnął się z krzaków i podniósł podobny kawałek grubego kija.
- Przewidziałeś to? - zaczął Kuja, okrążając powolnym krokiem przeciwnika, z wyciągniętym do przodu drewnianym drągiem.
- Co takiego?
- Że oboje stracimy broń i zmuszeni będziemy walczyć patykami? Żeś wymyślił...
Magus uśmiechnął się tylko. Młodszy rywal ruszył w końcu i nastąpiło kolejne starcie. Drzazgi z gracją szybowały wokoło, gdy dwóch magów uderzało się wzajemnie amatorską bronią. Przez krótką chwilę potyczka wyglądała na bardzo wyrównaną, lecz po pewnym czasie Kuja nie sprostał naporowi. Własny kij wypadł mu z rąk, a kijem rywala oberwał mocno po głowie. Upadł. Magus przyłożył mu patyk do gardła i zaczął nim dusić podle. Jego zacięty wyraz twarzy przeobraził się w psychopatyczny grymas. Kuja nie mógł się wyrwać z uścisku ani złapać oddechu; był na skraju wytrzymania. Stary mag, widząc to, poluźnił w końcu patyk. Wiedząc, że ma teraz nad nim całkowitą kontrolę, uśmiechnął się łagodnie.
- Właściwie nie chciałem cię zabijać... - rozpoczął, cały czas trzymając mocno. - Jest jedna kwestia, która nie daje mi spokoju.
Kuja spojrzał na niego wzrokiem pełnym domysłów. Magus kontynuował:
- Powiedziałem ci o tej konspiracji i w ogóle... Dopytywałeś o szczegóły, choć sam nie opowiedziałeś mi nic o sobie. Chyba wiesz co mam na myśli?
Młodszy mag uspokoił się nieco, choć nadal mocno dyszał.
- Chcę poznać twoją historię - oznajmił srogo Magus.
Kuja zaczął szarpać się lekko.
- W porządku - nie protestował. - Tylko puść mnie, bo to nie zbyt wygodna pozycja na opowieść.
Magus posłuchał. Puścił go z uchwytu i powstał. Kuja otarł się z błota, splunął zmęczeniem i spojrzał w górę na błękitne niebo.
- Jakby tu zacząć? - zaczął niepozornie, wiedząc, że nie ma innego wyjścia. - To było w trzeciej rundzie turnieju, tuż po tym jak odpadłem.
- Jak to odpadłeś?!?

# # #
- Kto tam? - zapytał Kuja, słysząc chwilę wcześniej ciche zapukanie do jego komnaty. Nie doczekawszy się odpowiedzi wstał z wygodnego fotela i ostrożnym krokiem podszedł do drzwi. Gdy je otworzył z pozycji bojowej, na korytarzu nie ujrzał nikogo. Nikogo, kto byłby człowiekiem w każdym razie. U swoich nóg zobaczył małego, białego kocura. Zwierzak oblizał się słodko, po czym rzekł grubym głosem:
- To ja pukałem.
Kuja roześmiał się, choć był przerażony. Zdębiał w rzeczywistości i oddalił się nieco, na powrót do wnętrza swojej komnaty. Kot wszedł powolnym krokiem za nim, po czym kiwnął ogonem i drzwi w niezwykły sposób się zamknęły.
- Nie jestem zwykłym kotem.
- Nie?
- Nazywam się ********, i jestem jednym z dziesięciu Bogów, o których pewnie już słyszałeś...
# # #

- No nie! - zdębiał Magus. - Biały kot?! To jakieś żarty?! A jak w ogóle miał na imię?
- Oj, nie wiem, nie pamiętam. Nie przerywaj... A w ogóle jakie to ma teraz znaczenie, co?

# # #
Zwierzak wskoczył na parapet i zwrócił się bezpośrednio do młodego maga:
- Więc to koniec twojej przygody w turnieju Tytanów? - zapytał retorycznie.
Kuja oburzył sie nieco:
- I co? Przyszedłeś wręczyć mi nagrodę pocieszenia? Czy takie odwiedziny nie są przypadkiem wbrew regulaminowi? Który sami zresztą stworzyliście...
- Jaki zorientowany w sytuacji - odparł zaciekle kot. - Chyba zbyt mocno przejąłeś się porażką. Nie bądź zbyt pewny siebie. Co do regulaminu, właśnie w tej sprawie tu jestem.
Kuja odetchnął nieco.
- Coś się zmieniło? Słucham...
Zwierzak przesunął wzrok lekko w dół, jakby zaistniała sytuacja była co najmniej mocno żenująca - i w rzeczywistości właśnie taka była, dla samego Boga.
- Nawet wśród nas, wśród najmądrzejszych, najprawowitszych, najpotężniejszych istot, znajdzie się ktoś, kto nagnie nasze wspólne reguły i postąpi po swojemu.
- Hmm...
- Jeden z nas... Jeden z dziesięciu Bogów zdradził! To fakt.
- Mwah! - odparł mag, któremu nieco zawróciło się w głowie. "To niedorzeczne, jak Bogowie mogą mieć zdrajców?" - pomyślał. - Czy to znaczy, że turniej zostanie przerwany? O co w ogóle chodzi? Czy ja mam z tym jakiś związek?
Kociak oblizał przednie łapki i podjął dalej:
- Właściwie masz wiele z tym wspólnego. Problem jest taki, że nie wiadomo kim jest zdrajca. Odkryto ingerencje jednego z nas na przebieg turnieju. Mówiąc jaśniej, jeden z Bogów próbował podporządkować sobie wolę jednego z uczestników.
- Aaale!
- Dzięki temu co zrobił, będzie mógł stać się tym, kogo wyłonić miał finał turnieju. Sama ta myśl jest przerażająca. Jeśli nie dowiemy się kto to i szybko nie zagasimy wewnętrznego kryzysu, On stanie się najpotężniejszy! Nawet nie wyobrażasz sobie, co wtedy będzie, bo wątpię by taki oszust miał względem tej potęgi zacne plany.
- Nadal nie ogarniam mojej roli w tym wszystkim - podsumował Kuja, zaczynając spacerować powolnym krokiem wokół całego pomieszczenia.
- Zostałem wysłany tu w całkowitej konspiracji. Tylko trzech, najbardziej zaufanych Bogów, łączenie ze mną, wie o tej wizycie. Nie wiadomo kim jest zdrajca, ale wiemy z którym uczestnikiem się komunikował.
Kuja zatrzymał krok i spojrzał na białego Boga podejrzliwie.
- Z kim?
# # #

- Bueheheh! - Magus wybuchnął niewiarygodnie potwornym śmiechem. Aż odszedł kawałek, ze wzrokiem utkwionym w górze, z olbrzymim uśmiechem na twarzy. Przez dobre dwie minuty śmiał się jak dziecko, po czym wrócił i usiadł obok Kuji.
- Nie musisz nawet kończyć - wydobył z siebie. - Albo lepiej... Ja dokończę - i zaczął Magus opowiadać...

# # #
- To Magus jest tym zimnym, podłym uczestnikiem, który wszedł w koalicję z tym potwornym oszustem, co to znajduje się w naszych szeregach dziesięciu najpotężniejszych władców, Bogów wszechświata Bueh! - odparł kot.
- A to gnida! Co za cholerna szuja i nikczemnik. Trzeba się go pozbyć. ASAP, Mwah! - odparł Kuja.
- I właśnie dlatego przychodzę do ciebie...
- Jak to? Niby ja mam się go pozbyć? Nie jestem już nawet uczestnikiem turnieju.
- Spoko spoko! Dla dobra sprawy nagniemy nieco regulamin i znajdziesz się z Magusem w finale.
# # #

- I jak? - zapytał Magus szczerząc zęby.
- Nooo... blisko. Właściwie to nie miałem cię zabić...
- Uff... - odsapnął kpiąco stary mag.
- ...a jedynie wyciągnąć od ciebie informacje na temat Boga, który ci zlecił tę absurdalną misję. Większy pożytek będą mieli z rozpracowania oszusta i wymierzenia mu odpowiedniej, boskiej kary, niż z twojej śmierci, która uniemożliwiłaby tylko jego plany, choć nadal pozostałby niepozorny w ich szeregach.
Po tych słowach zaległa cisza. Obydwoje siedzieli spokojnie i z pewnością dużo myśleli.
- Bueh! Niezłe... Naprawdę niezłe to wszystko - podsumował w końcu starszy mag. - Myślałem, że doszedłeś do finału bo jesteś równie potężny i w ogóle, a się okazuje, że odpadłeś dawno temu. Co za parodia...
- Magus! - przerwał Kuja - Musisz zdradzić jego imię... Wiem, że je pamiętasz.

cdn...

Offline The_Reaver

  • Heartless Engineer
  • Redaktor
  • *********
  • Wiadomości: 2086
  • Dark Keyblade Master
    • Zobacz profil
Odp: Magus VS Kuja - Teoria spisku
« Odpowiedź #13 dnia: Października 04, 2007, 01:31:59 pm »
Ciekawe, kim jest ten biały kot. Pisz dalej, bo jest naprawdę ciekawie.
I'm in Space!

Offline Tamaya

  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 931
    • Zobacz profil
    • http://www.tamaya.escarp.net
Odp: Magus VS Kuja - Teoria spisku
« Odpowiedź #14 dnia: Października 05, 2007, 10:54:43 am »
Ciekawe, kim jest ten biały kot.
Też rosnę z ciekawości. Nie mogę się już doczekac finału tej historii :)

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Odp: Magus VS Kuja - Teoria spisku
« Odpowiedź #15 dnia: Października 05, 2007, 01:51:10 pm »
Ciekawe, kim jest ten biały kot.
Też rosnę z ciekawości.

Znaczy co, tylko dla mnie to jest oczywiste? heh

Oczywiście gites, fajnie się to czyta, chociaż myślę, że momentami nadużywasz tego "bueheh". Dialogi przez to wyglądają, jakby je prowadzono na gadugadu...

Offline The_Reaver

  • Heartless Engineer
  • Redaktor
  • *********
  • Wiadomości: 2086
  • Dark Keyblade Master
    • Zobacz profil
Odp: Magus VS Kuja - Teoria spisku
« Odpowiedź #16 dnia: Października 05, 2007, 07:34:35 pm »
Widocznie nikt nie zrozumiał sarkazmu.
I'm in Space!