Padał rzęsisty deszcz, a podmuch wiatru lekko powiewał płaszczami obu wojowników.
Zdanie napisana przez sześciolatka. Serio. Podmuch wiatru lekko powiewał płaszczami? Sheesh... Już pomijam rzęsisty deszcz, który suma sumarum nie występuje przy delikatnej psia mać bryzie.
Latanie niezbyt udanie rozjaśniały wszechobecny mrok.
Jak wszechobecny, to albo w ogóle nie rozjaśniały, albo brutalnie się przez niego przedzierały. Fraza - "niezbyt udanie" - jakoś to tak dziwnie brzmi. Nieudolnie.
edynymi świadkami tego wydarzenia były szczury kanałowe, które przerwały codzienną walkę o przetrwanie, aby przyjrzeć się tej dziwnej scenie.
Większej głupoty nie przeczytałem od dawna. Szczury? Szczury przerywające jedzenie? Szczury przerywające jedzenie, by sobie popatrzeć?!
Oto w zwykłej, ciemnej, brudnej uliczce w środku dużej metropolii, w deszczu, stali oni.
Brzmi pompatycznie. Jakbyś uczył sześcioletniego berbecia o bohaterach... "Oto" stali "oni"" - jak oni mogliby nie stać, zwłaszcza w zwykłem, ciemnej i brudnej uliczce. Swoją drogą, jak ona była ciemna, to ta ciemność jest niedorobiona jakaś? Przecież napisałeś przed chwilą, ze światło ją nieudolnie rozświetlało? Bądź konsekwentny.
Dwaj zakapturzeni mężczyźni w czarnych, skórzanych płaszczach, z mieczami samurajskimi w ręku stali naprzeciw siebie.
Jakbyś napisał, że stali tyłem do siebie, dałbym ci +2 punkty za poczucie humoru. No i bardzo niefortunnie zbudowałeś zdania - Na początku wiemy, że są w płaszczach, a potem, że nagle są zakapturzeni?
Jeden z nich trzymał w swych dłoniach długą katanę,
Ja <i pewnie jakieś 99% czytelników> nie skapnęłaby się, że miecze samurajskie to katana.
No i na pewno nie domyśliłbym się, że stali z "mieczami samurajskimi trzymanymi w ręku", wiec dlatego asekuracyjnie dopisałeś, że "jeden z nich trzymał w dłoniach długą katanę".
drugi natomiast dzierżył dwa miecze, które nie były względem siebie równe.
The fuck?! Ja oślepłem, czy ty nagle pisać nie umiesz? Bo stali DWAJ mężczyźni z mieczami samurajskimi. A ty mi wyskakujesz nagle, że jeden z nich miał jeden, a drugi dwa? Hmm... I dwa miecze... Jakoś się czepiam, wiem, ale jakoś określenie mieczy na katany mi nie pasuje.
-Czy to zawsze musi tak wyglądać?- mrukną sam do siebie Dikaos
-Ciebie bawi ta sytuacja?- oburzył się drug
Jak się pierwszy zapytał sam siebie, to po kiego mu drugi odpowiada? Wiesz, jak ja gadam sam ze sobą, to zwykle po to, by inni nie słyszeli. W końcu nie chcemy wyjść na wariata, nie?
-Nie bulwersuj się tak Kaldir. Zresztą chyba mnie nie potniesz tą swoją długą żyletką?-
No tak, w końcu główny bohater nie skapnąłby się, że chodzi mu o jego broń...
odparł lekceważąco nasz bohater
Nasz? Chyba twój. Poza tym - takie durne wstawki typu "nasz bohater" psują klimat zazwyczaj. Nie wiem, zapytaj się pani od polskiego.
-Zabiłeś moją siostrę i masz czelność jeszcze ze mnie kpić?
No wiesz, jak ktoś komuś zabija siostrę, to takie małe coś jak kpina z przeciwnika są na porządku dziennym. Ja bym dodał "Ta i jeszcze się z nią zabawiłem!".
jak bardzo nad tym ubolewasz. A jeśli tak bardzo
Tak bardzo chce mi się teraz nad tym płakać...
-Kochałem Vere jak nikogo innego. Była dla mnie wszystkim, ale ty to zniszczyłeś!!!
Gulp... Incest?
bez udziału myśli, za to z udziałem siły.
Nie, no serio? A już myślałem, że używali telekinezy.
żaden nie dawał okazji do przewagi.
już wkrótce po kilku ciosach
To mi przypomina dowcipy o walkach pana G. Mrugnąłem i przegapiłem walkę.
-Czy na prawdę jesteś gotów umrzeć?
-Tak. Mam jednak nadzieję, że kiedyś się zmienisz. Gdy przyjdzie i na ciebie czas wspomnij mnie i Vere.-
No, to jest dopiero skopany od nienawiści dialog.
mu do ucha:
"by nagle zjechać językiem wzdłuż karku... Prosto ku słodko czerwonym ustom..."
Odszedł w swoją stronę w ciemność, pozostawiając Kaldira samego.
"I niezaspokojonego."
C.D.N. (mam nadzieję)
For my sake, NO!
Ogólnie nie wiem, co cię podkusiło do napisania tego, tym bardziej zamieszczenia w miejscu publicznym. Opowiadanie sprawia wrażenie napisanego na kolanie w kiblu jedną ręką, podczas gdy druga odpoczywała przed kolejną jazdą. Powtórzeń masz od groma i jeszcze trochę od groma, co od groma nie wiem, czy do groma warto ci wspominać. Co się zaś tyczy dialogów - nienaturalne, głupie, dziecinnie inflantywne. Ja bym dalej pozostał przy oglądaniu kreskówek na Jetix, niż próbował ubrać swe chore myśli w literackiej formie.
I oto kolejna część mojego 'opowiadania'. Jest tu jeszcze trochę błędów ( i nie chodzi mi tylko o pisownię), ale mam nadzieję, że będzie się wam to dobrze czytać.
Jak zamieszczasz opowiadanie świadom błędów, to bądź łaskawie świadom, że ktoś nagle może *naprawdę* to coś przeczytać. Albo wyrób sobie chociaż masochistyczny nawyk czytania opowiadania po jego napisaniu, dzień po jego stworzeniu, tydzień po jego zostawieniu - nim umieścisz na forum. Dzięki temu może samodzielnie wychwycisz parę rzucających się na pierwszy rzut oka baboli, nie wspominając o nucie samokrytycyzmu.
W momencie gdy próbowali ją przytargać do łóżka udało się jej jakimś cudem uwolnić i wyjąc sztylet z cholewy buta z zamiarem rzucenia go w dryblasa. Jednak on był szybszy, wyciągnął broń i posłał jej kulę prosto między oczy.
-Szkoda, miałem na nią ochotę. Hahaha.
Jak *ja* byłbym szybszy, to posłałbym jej gorący całus w usta.
Na początku nie chciałem ci tego robić, ale po namyślę muszę stwierdzić, że przyda mi się rozrywka:
Zachodziło już słońce, a Kaldir stał przy oknie obserwując niknące promienie światła.
To brzmi tak, jakby Kaldir stał właśnie dlatego, że zachodziło już słońce. Jakiś rytuał?
-Szlachetny Panie. Wybacz, że ci przeszkadzam w rozmyślaniach
Telepatia, czy co?
-Dziękuję baronie.-odpowiedział grubas próbując w jakiś sposób usiąść wygodnie na zbyt małym dla niego krześle.
Wiemy, że próbował usiąść na krześle. Więc skoro o nim wspomniałeś wcześniej, naprawdę nie widzę sensu, byś znowu o nim wspomniał.
że ten cały Dikaos podróżuje z pewn
Jak na sługa > pan rozmawiają ze sobą bardzo spoufale.No i "ten caly" - jakby mu nagle gdzieś nóżki urwało...
-To jest mi już znane. Inne moje źródła działają szybciej niż twoja grupa wywiadowcza.
To po cholerę go o to pyta, skoro ma lepszych od niego?
-Robimy co tylko w naszej mocy, ale poszukiwania jego są jak polowanie na widmo
No tak, pewnie szukali jajeczka świątecznego, dlatego zaznacza co chwilę "jego".
-Wiem o tym.
Jeszcze raz: skoro on wie o wszystkim, to po kiego jest mu ten grubas potrzebny?
Masz podwoić, a nawet potroić wysiłki w poszukiwaniach.
Nielogiczne. Skoro *jego* siatka wywiadowcza jest lepsza, to wytłumacz mi, po kiego każe grubasowi podwoić siły? żeby mu dorównał w osiągnięciu tych samych informacji?
Słońce zaszło już całkowicie, a na niebie pojawił się księżyc.
Coś szybko wschodzi...
W tym momencie daleko na północy w pewnej małej wiosce w jednym z małych domków na krześle przy łóżku, w którym leżała młoda dziewczyna siedział Dikaos.
Genialnie skopane w swej prostocie zdanie.
Przyglądał się dziewczynie z zaintrygowaniem.
-Naprawdę, przeznaczenie to dziwna rzecz. Słodkich snów dziecko.
"A potem wsunął się delikatnie pod jej różową pościel..."
-Wyspałaś się dziś? – zapytał chowając miecze.
Bo to ciężka noc była... Pomijam ciągle powtórzenia "mieczy".
Nareszcie mogliśmy wypocząć w normalnych łóżkach, a nie jak dotychczas w jakiś przydrożnych spelunach gdzie lepiej spać na podłodze bo wygodniej
Speluny > łóżko > burdel.
Zastanawiam się tylko co będzie gdy wejdziemy w góry.
-Przecież pełno w nich jaskiń
Wow.
... po namyślę wymiękłem. Nie, nie będę tego rozkładał na czynniki pierwsze, mowy nie ma!