Autor Wątek: Pan Mroku  (Przeczytany 7879 razy)

Offline Vincent

  • Adventurer
  • *
  • Wiadomości: 66
    • Zobacz profil
Pan Mroku
« dnia: Marca 03, 2007, 09:45:42 pm »
 Oto mój pierwszy i mam nadzieje że nie ostatni FanFik. Jak wszyscy(albo i nie) wiedzą moje wypowiedzi ograniczały się to krótkich wypowiedzi w shoutbox’ie lub na forum, ale krytyków proszę żeby nie traktowali mnie przez to łagodniej.


Rozdział I
Uderzył piorun, który rozświetlił jedno z wielu mieszkań w kamienicy znajdującej się w wielkim korporacyjnym mieście znanym na świecie jako Midgar. Choć w tym piorunie nie bylo nic dziwnego.W konću w końcu padał deszcz i byly chmury tak ciemne, ze choć byla pełnia dnia, zdawało się jakby byl rodek nocy.
Kolejny piorun uderzył w tym samym momencie jakaś postać szła ulicą, z zarzuconym kapturem na głowie, brną przez strugi deszczu w końcu dostając się do kamienicy. Postać usunęła kaptur z głowy pokazując w słabym świetle żarówki swoją twarz. Twarz młodzieńca mającego 18 lat, twarz opatrzoną szarymi oczami, włosami wchodzącymi mniej więcej w odcień koloru granatowego ułożone w artystyczny nieład,  zwykłym nosem i nie wyróżniającymi się ustami. W tym samym momencie z sąsiedniego pokoju wyszedł gruby, łysiejący  mężczyzna około czterdziestki.
-A to ty Drake, deszcz cię zaskoczył? Obyś się nie rozchorował. Powiedział troskliwie.
-Dzień dobry panie Rossegur. I raczej nie wychodziłem na ten deszcz specjalnie. Odpowiedział sarkastycznie. I tym nie miłym gestem pożegnał pana Rossegur.
Nasz bohater wspinał się po schodach. Ubrany był w czarny bezrękawnik z kapturem, pod tym miał zwykłego białego T-shirt’a ,a ten komplet uzupełniały spodnie moro i czarne adidasy z białymi wzorami. Opis tego stroju zajął akurat tyle co wejście bohatera po schodach i dostanie się do drzwi opatrzonymi numerem 6. Gdzie ten klucz, powtarzał sobie w myślach. Po przeszukaniu kieszeni wyciągnął mały srebrny kluczyk, po czym włożył go pod klamką przekręcił a i pchnął drzwi. Z przyzwyczajenia przesunął przełącznik światła i jego oczy ujrzały to co widziały codziennie czyli: nie przyozdobiony żadną tapetą ani farbą ściany, dwie pary drzwi małą dwu osobową kanapę, fotel, stół przy nim stały dwa krzesła, na czymś czego nigdy nie używał (bo nie wiedział jak) nazywającego się gazówką stała mikrofalówka, koło tego mała komoda z talerzami, szklankami i sztućcami, stał na niej telewizor a obok niego czajnik. Prościej mówiąc widział swoje  mieszkanie.
-Nie ma to jak w domu. Powiedział do siebie
Następnie wszedł w drzwi obok wcześniej wspomnianej komódki naciśnięciem guzika na czajniku zaczął grzać wodę na kawę. Po chwili wrócił niosąc w ręku bezrękawnik i rozwieszając go na oparciu, następnie siadając w fotelu  i włączając telewizor. Po minucie usłyszał kroki za fotelem, na szczęście koło prawego końca fotela miał oparte swoje dwa miecze (zwane przez niego wilczymi mieczami), szybko wstał jednocześnie chwytając jeden z mieczy, jednak uspokoił się po chwili widząc człowieka w czarnym płaszczu z kapturem na głowie, czerwono-jaskrawymi ślepiami, które były jedynymi rzeczami widocznymi pod tym kapturem.
-A to znowu ty rób co musisz i się wynoś.

« Ostatnia zmiana: Marca 03, 2007, 10:52:13 pm wysłana przez Vincent »

Offline Zell Dincht

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1460
  • Dzielny Mały Toster
    • Zobacz profil
Odp: Pan Mroku
« Odpowiedź #1 dnia: Marca 03, 2007, 10:34:04 pm »
Pare uwag:
- interpunkcja - wezmy np zdanie "Choć w tym piorunie nie było nic dziwnego w końcu lał deszcz i były chmury, tak ciemne że choć była pełnia dnia zdawało się jak by był środek nocy."
Z dobrze wstawionymi przecinkami wygladalo by to mniej wiecej tak: "Choc w tym piorunie nie bylo nic dziwnego, w koncu lal deszcz i byly chmury tak ciemne, ze choc byla pelnia dnia, zdawalo sie jakby byl srodek nocy." W kazdym razie i tak najlepszym wyjsciem byloby podzielenie tego na dwa zdania. Nie wspominam tu juz o poprawieniu skladni i slownictwie (lał?)
- skladnia - niektore zdania "nieco" dziwnie brzmia, mozna je ujac zdecydowanie lepiej... Nie bede cytowal kazdego zdania i wytykal bledow, bo nie jestem jakims Ignatiusem, ale naprawde musisz popracowac nad tym elementem.
- pomiedzy dialogami a opisami daje sie pauze, np tutaj: "-A to ty Drake, deszcz cię zaskoczył? Obyś się nie rozchorował. Powiedział troskliwie."
Powinno to wygladac tak: "- A, to ty Drake, deszcz cię zaskoczył? Obyś się nie rozchorował - powiedział troskliwie.
- Opis tego stroju zajął akurat tyle co wejście bohatera po schodach - bezsensowne zdanie IMO

Podsumowujac - nie jest rewelacyjnie... Widac jednak, ze masz jako takie fundamenty. Pisz duzo, czytaj duzo, a wszystko z czasem przyjdzie ;] 
Co do fabuly - nie da sie o niej nic powiedziec na podstawie tak krotkiego fragmentu, ale mam nadzieje, ze mile wszystkich zaskoczysz ;]
"Zapewne, ponieważ jesteśmy tak stworzeni, że porównywamy wszystko ze sobą i siebie ze wszystkim, więc szczęście i nieszczęście zależy od przedmiotów, z którymi się porównywamy, i przeto nie ma nic niebezpieczniejszego nad samotność. Wyobraźnia nasza, z natury swej skłonna do wzlotów, żywiona fantastycznymi obrazami poezji, stwarza sobie tłum istot stojących na różnych szczeblach, wśród których my stoimy na najniższym i wszystko prócz nas wydaje się wspaniałe, każdy inny jest doskonalszy. A dzieje się to w sposób zgoła naturalny. Czujemy często, że nam czegoś brak - i zda się nam, iż własnie to, czego nam brak, posiada ktoś inny, któremu też przydajemy i to wszystko, co my mamy, i nadto jeszcze pewne idealne zadowolenie. I oto szczęśliwiec jest zupełnie gotów - nasz własny twór!"

Offline RadicalDreamer

  • Yume
  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 835
    • Zobacz profil
Odp: Pan Mroku
« Odpowiedź #2 dnia: Marca 03, 2007, 10:40:50 pm »
Popieram to co napisał Zell ;] Po za tym uważaj na powtórzenia i nie pisz w dwóch sąsiednich zdaniach słowa "postać" tylko zastępuj jakimś innym wyrazem. Ten "Nasz bohater" IMO psuje trochę tajemniczość i powagę no ale może to kwestia gustu. Oczywiście pisz dalsze rozdziały oby dłuższe, to może coś z tego będzie ;]

Offline Vincent

  • Adventurer
  • *
  • Wiadomości: 66
    • Zobacz profil
Odp: Pan Mroku
« Odpowiedź #3 dnia: Marca 03, 2007, 11:28:39 pm »
Pierwsze dwa komętarze mojej pracy i to jakim cudem takie dobre. Wiedziałem że będzie problem z przecinkami po wstawiam je na oko i nie przejmujcie się brakiem akcji w paru pierwszych rozdziałach musze wprowadzić odpoiedni klimat 

Offline Tamaya

  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 931
    • Zobacz profil
    • http://www.tamaya.escarp.net
Odp: Pan Mroku
« Odpowiedź #4 dnia: Marca 04, 2007, 10:37:13 am »
Zgadzam się z przedmówcami. Dobrze byłoby nad tym jeszcze trochę popracować. Zwróć uwagę za równo na sposób przekazania historii, wszystkie zabiegi wspomniane przez Zella jak i rozbudowanie rozdziału, wydłużenie go tak może o połowę.   

Offline Vincent

  • Adventurer
  • *
  • Wiadomości: 66
    • Zobacz profil
Odp: Pan Mroku
« Odpowiedź #5 dnia: Marca 04, 2007, 01:27:11 pm »
Następny rozdział pojawi się chyba jeszcze dzisiaj i napewno będzie dłuższy (mam już połowe)

Pan Mroku Rozdział II


Jak zwykle się pojawił. Pomyślał sobie bohater nie był tym wcale zaskoczony widywał to „przedstawienie”, tysiące razy codziennie od kiedy skończył 12 lat. Nie wiedział czy to nawracający się koszmar, przekleństwo, błogosławieństwo czy może jakaś wizja, mógł mieć tylko przypuszczenia, ale jedno wiedział na sto procent, tylko on go widział. Po chwili przyglądaniu się sobie człowiek w płaszczu zamachnął się w jego rękach zmaterializowała się kosa o czerwonym ostrzu. Drake nawet nie próbował się bronić, wiedział że to nie ma sensu, jedyne co mógł zrobić to czekać. Nie znajomy wbił ostrze kosy w żebra młodzieńca, co zaowocowało tym że chłopak upadł na podłogę wylewając fontanny krwi, poczuł ból. Ból na tyle okropny że nerwy kazały mu zamknąć oczy .Po niecałej minucie otworzył je i znowu siedział w fotelu, po ranie nie było śladu, żadnych plam na podłodze też nie było, i chociaż w jego głowie całe zdarzenie trwało z 2 może 3 minuty to tak naprawdę minęło półtorej godziny. Chłopak uśmiechną się w duchu że nie dorwało go na zewnątrz, bo dopadało go w różnych miejscach: w sklepach, pod prysznicem, na ulicy, i wielu innych miejscach. Wyłączył telewizor, woda na kawę już dawno wystygła, wyjrzał przez okno i zobaczył że deszcz przestał padać a, mieszkańcy zaczęli wychodzić na ulice. Wziął swój bezrękawnik narzucił go na siebie po czym zabrał miecze wiedział że to może dziwnie wyglądać że ktoś spaceruje po ulicy z dwoma mieczami na plecach ale ruszanie się w Midgar z domu bez broni to jak misja kamikaze. Po wyjściu na zewnątrz stwierdził patrząc na budynki które przed pięcioma miesiącami były ruinami teraz wyglądają jakby meteor nigdy nie uderzył w Midgar, nikt nie miał pojęcia jak Shin-ra się z tym uporała, skąd wzięła pieniądze ani z jakiego źródła miasto czerpie energie bo reaktory wysysające mako z planety nie zostały odbudowane a, już najmniej ludzi obchodziło czy rządzi Rufus czy ktoś inny. Z letargu wyrwał go dźwięk telefonu. Szybko wyciągnął źródło dźwięku z kieszeni, i z przyzwyczajenia nadusił przycisk opatrzony zieloną słuchawką.
-Halo? Zapytał bo nie sprawdził na wyświetlaczu kto dzwoni.
-Cześć po tej stronie Tifa. Powiedział miły kobiecy głos w telefonie.
-Powiedz czy ty się wreszcie nauczysz patrzeć kto dzwoni a, nie się potem głupio pytasz?
-Taki odruch. A, dzwonisz po to żeby ponabijać się z mojego sposobu odbierania telefonu czy… .W tym momencie Tifa mu przerwała
-Jest praca dla ciebie, może nie zajmie ci to zbyt dużo czasu ale zawsze jakaś robota.
-Dobra szczegóły omówimy w barze. Na razie. Pożegnał się krótko.
Po chwili doszedł do rzeczonego baru, wszedł do środka i już uderzyła w niego miła atmosfera tego miejsca. Nie wiedział czy ta ciepła atmosfera jest spowodowana ale, za to przez tę atmosferę w barze zawsze było pełno ludzi.
Podszedł do lady, gdzie właśnie Tifa serwowała komuś jakiś wysoko procentowy specjał. Gdy tylko zobaczyła szarookiego nachyliła się i wyciągnęła z pod lady nie dużą paczkę, po czym podeszła z nią do chłopaka.
-Ta paczka do budynku Shin-ry, przed pierwszą w nienaruszonym stanie. OK.?
-OK., OK., a co Cloud’a nie ma w mieście że musisz wzywać drugiego dostawce?
-Pojechał z czymś do Kalm wróci dopiero jutro, to zajmiesz się tym czy nie??
-Pewnie że się zajmę tylko skocze po motor bo na piechotę nie chce mi się iść. Zaraz wracam. Powiedział po czym wyszedł szybkim krokiem z baru.
Bez większych trudności doszedł do kamienicy, następnie udał się w stronę garażów. Stały w nich trzy auta i cztery motory, podszedł do jednego z nich po czym odpalił. Nie minęły dwie minuty a siedział na swoim motorze już przed przybytkiem Tify, ona sama wyszła i podała mu paczkę. Póki co jechał po woli bo, w większości sektorów nie było dróg ale, za to nad nimi rozciągała się wspaniała sieć autostrad. W końcu dojechał do zjazdu na jedną z nich, i wreszcie mógł się trochę rozpędzić. Na oko droga ta zajęła mu 12min. Właśnie zabierał paczkę z motoru, gdy drzwi główne otwarły się i wyszedł z nich nie duży oddział SOLIDER, naszego bohatera nie interesowało za bardzo czemu ma służyć wypuszczanie tylu jednostek Shin-ry na raz. Wszedł do budynku po czym udał się do recepcjonistki.
-Przyniosłem paczkę. Powiedział wysilając mimowolny uśmiech jednocześnie podając ją recepcjonistce. Która oglądała ją z średnim zainteresowaniem.
-Należy się 200Gil. Dodał po chwili
-Cholernie drogo. Powiedziała z zgrzytem zębów
-Ja nie ustalam cen, tylko rozworze. Powiedział z wrednym uśmiechem na ustach. Kobieta rzuciła mu sakiewkę z pieniędzmi. On ją zabrał i już miał zamiar wychodzić gdy zobaczył że po schodach ruchomych zjeżdża młodzieniec
 o rudych włosach w granatowym garniturze jaki przysługiwał Turks.
-Reno!! Krzyknął szarooki. W tym samym rudo włosy zauważył Drake’a. I już po chwili był na dole.
-Drake kope lat, stary przyjacielu. Powiedział Reno ściskając mu dłoń.
- Ile to już lat minęło?
-Ze cztery, pięć
-Stawiam kolejkę w barze u Tify
Potem wyszli, następnie wsiedli na motor Drake’a i ruszyli w stronę sektora siódmego.
-Ej powiedz dalej masz te swoje…. Powiedział Reno przekrzykując wiatr, lecz przerwał mu szarooki.
-Tak codziennie. Otóż jego rudo włosy kolega był jedyną osobą która wiedziała o jego przypadłości.
Dalszą drogę obaj przemilczeli, motor zostawili w garażu, i już byli w drodze do baru gdy nagle usłyszeli.
-Słyszysz odgłos silnika motoru. Powiedział granatowo włosy, nasłuchując.
-Pewnie i to nie jednego jest ich co najmniej piętnaście. Powiedział kolega, również nasłuchując. Obydwaj odwrócili się jednocześnie i ujrzeli faktycznie piętnaście motorów, ale nie tylko to, byli też kierowcy tych maszyn.  A kierowcy ci posiadali: miecze, kije bejzbolowe, pistolet i wiele innych przedmiotów służące do okaleczania przeciwnika.               
-Jesteś przygotowany na małą zabawę ze skinami? Zapytał kolegi, wyciągając miecze, uśmiechając się szyderczo.
- Takiej zabawy nigdy nie za mało. Powiedział Reno wyciągając laskę elektromagnetyczną z kieszeni marynarki.
                                                 
« Ostatnia zmiana: Marca 04, 2007, 05:32:41 pm wysłana przez White_wizard »

Offline Musiol

  • kiedyś byłem tutaj popularny
  • SuperMod
  • **********
  • Wiadomości: 2873
    • Zobacz profil
    • pssite.com
Odp: Pan Mroku
« Odpowiedź #6 dnia: Marca 04, 2007, 02:19:07 pm »
.. INTERPUNKCJA !! przeczytałem troszeczkę, ale interpunkcja, a raczej jej śladowe ilości kłują w oczy...

Offline Zell Dincht

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1460
  • Dzielny Mały Toster
    • Zobacz profil
Odp: Pan Mroku
« Odpowiedź #7 dnia: Marca 04, 2007, 02:42:10 pm »
Hmmm... O 13:12 pisales, ze masz polowe, a o 13:27 wysylasz. Mala rada - najpierw przeczytaj tekst kilka razy, postaw sie na miejscu czytelnika. Dobrze dziala tez odstawienie na kilka godzin i wtedy przeczytanie go (tekstu, nie czytelnika ;]), ma sie realniejszy obraz tekstu niz swiezo po napisaniu. 
"Zapewne, ponieważ jesteśmy tak stworzeni, że porównywamy wszystko ze sobą i siebie ze wszystkim, więc szczęście i nieszczęście zależy od przedmiotów, z którymi się porównywamy, i przeto nie ma nic niebezpieczniejszego nad samotność. Wyobraźnia nasza, z natury swej skłonna do wzlotów, żywiona fantastycznymi obrazami poezji, stwarza sobie tłum istot stojących na różnych szczeblach, wśród których my stoimy na najniższym i wszystko prócz nas wydaje się wspaniałe, każdy inny jest doskonalszy. A dzieje się to w sposób zgoła naturalny. Czujemy często, że nam czegoś brak - i zda się nam, iż własnie to, czego nam brak, posiada ktoś inny, któremu też przydajemy i to wszystko, co my mamy, i nadto jeszcze pewne idealne zadowolenie. I oto szczęśliwiec jest zupełnie gotów - nasz własny twór!"

Offline Vincent

  • Adventurer
  • *
  • Wiadomości: 66
    • Zobacz profil
Odp: Pan Mroku
« Odpowiedź #8 dnia: Marca 12, 2007, 05:50:53 pm »
No już tydzień nic nie napisałem, pora to zmienic. Zastosowałem się do rady Zell'a, i starałem się pamiętać o interpunkcji. Ten rozdział jest krótszy od poprzedniego, ale miałem blokade umysłową, oto wyniki moich wypocin.



Rozdział III


Stali tak przez chwile, gdy nagle jeden ze skinów odezwał się.
-Widzieliśmy że podjeżdżaliście tu nie złą  maszyną, a jak już oddacie nam kluczyki to możecie przy okazji dorzucić waszą broń, pieniądze i materie. Większość skinów zarechotała głupkowatym śmiechem. Jako odpowiedź na ten monolog  szarooki pokazał skinom środkowy palec, na ten nieprzyjazny gest rozmówcy oczy zaszły krwią i ruszył na swoim motorze do ataku, Drake uśmiechnął się lekko.
Ice- mruknął cicho chłopak, wystawiając rękę przed siebie. Jedna z zielonych materii w slocie jego miecza zabłysła, i z jego ręki wystrzelił niewielki lodowy sopel, który w kontakcie z oponą pojazdu przeciwnika spowodował lekki trzask, następnie wiele akrobacji na skutek których skin znalazł się pod swoim motorem z rozwaloną głowom. To był sygnał dla następnych, skinowie zeszli z motorów i ruszyli ku Drake’owi i Reno. Zaczęła się walka. Dwóch oponentów ruszyło na szarookiego, ten błyskawicznie wyciągnął miecze i zaczął blokować ataki nie przyjaciół, już po sekundzie walki było widać że skinowie nie mieli żadnej taktyki poza bez sensownym machaniem bronią. Pierwszy z przeciwników chciał poziomym machnięciem z bejzbola uderzyć Drake’a w głowę ale ten się uchylił, czego następstwem było że skin atakujący z drugiej strony pchnięciem miecza mającego na celu trafienie naszego bohatera w ramię, trafił jednego ze swoich odbierając mu przy okazji życie. Ten nie spodziewany zwrot akcji co prawda nie był na myśli młodzieńca ale, okazał się mu bardzo na rękę, bo skorzystał z zaskoczenia przeciwnika i wprowadził pchnięcie od dołu prosto w szyje skina tym samym kończąc jego nic nie warty żywot. W tym samym momencie zobaczył że Reno wykończył już czterech, gdy nasz bohater tylko trzech.
-Nieźle ci idzie. Powiedział do kolegi
-Nie bez powodu wzięli mnie do Turks. Odpowiedział nakładając nacisk na to ostatnie. W tym momencie ujrzeli że ośmiu ostatnich zaczyna biec ich stronę.
Lecz nagle stało się coś dziwnego, i nawet skinowie to poczuli i zatrzymali się w miejscu, a coś dziwnego znaczyło nagłe przerwanie podmuchu wiatru, uciszenie się odgłosów z autostrady rozciągniętej nad sektorem i co najdziwniejsze woda w kałużach zaczęła unosić się do góry. Wtem na końcu  ulicy na której rozgrywała się walka pojawił się jakiś kształt, ale nie normalnie przyszedł tylko wyłonił się z pod ziemi. W miarę przybliżania się postaci wszyscy dostrzegli że człowiek ubrany był w czarny płaszcz, i ten widok przyprawił Drake’a o dreszcze, bo pomyślał że to jego zmora z kosą.
Ale gdy tylko postać zbliżyła na odległość paru metrów to szarooki zauważył  że postać ma dopięty do pasa ponad dwu metrowy miecz, a to oznaczało że to nie może być on. Gdy postać zatrzymała się podszedł do niego jeden ze skinów i powiedział z wieśniackim akcentem.
-Słuchaj koleś teraz my masakrujemy tych dwóch i, jeśli nie wrócisz pod ziemie skąd wyszedłeś to i tobą się zajmiemy. Skończył swoją wypowiedź. Chwile po tym nieznajomy sięgnął powoli do miecza wyjął go błyskawicznym ruchem i przeciął skina poziomo na pół ale, nie jednego, rozciął wszystkich skinów naraz, choć zdawało się że cięcie było tylko jedno.
-Jak on to do cholery zrobił. Streścił wyczyn zakapturzonego Reno.
W tym samym momencie nieznajomy schował miecz, powoli podchodził do Drake’a. I gdy staną przed nim mniej więcej na odległość pół metra, szybko chwycił Drake’a za ubranie i podniósł do góry.
-Kto mógł wymyślić schowanie jednej z najpotężniejszych mocy na ziemi w takiej miernej istocie. Powiedział zakapturzony zimnym i okrutnym męskim głosem.
-Kogo nazywasz miernym, palancie. I jak to we mnie? Wycedził przez zęby Drake, cały czas próbując się uwolnić.
- HAHAHA, biedny mały chłopczyk, nikt mu nic nie powiedział. Liczy się tylko to że dzięki, amuletowi Pan Mroku odda mi Matkę. I ponownie dojdzie do ZJEDNOCZENIA. Nieznajomy ustawił wolną lewą ręką w pozycji do ataku, i już miał go wykonać, gdyby nie Reno który próbował uderzyć przeciwnika swoją laską w tył głowy, niestety z niepowodzeniem bo został odepchnięty przez jakąś niewidzialną barierę, z taką siłą że wylądował dziesięć metrów dalej w jakiś śmieciach. Tym czasem nieznajomy wykonał zaplanowany atak prosto w serce Drake’a, ale nie przebił go tylko włożył dłoń w lewą stronę klatki piersiowej jak w jakąś miskę z wodą. Jego dłoń praktycznie przeniknęła przez jego skórę i ubranie, po mniej więcej minucie wyjął ją a, trzymał w niej jakiś czarny amulet w kształcie pryzmatu, nie pozostawiając żadnego śladu na ciele młodzieńca.
-Głupi śmiertelnik miał w sobie od ponad sześciu lat taką moc a nawet z niej nie skorzystał. Powiedział nieznajomy, po czym rzucił szarookim o pobliską ścianę z taką siłom że temu ostatniemu zrobiło się ciemno przed oczami, następnie usłyszał głos.
-Cure. Był to głos Reno i choć większość jego ran zniknęła, to i tak nie miał dość siły żeby nie stracić przytomności.           
 

Offline The_Reaver

  • Heartless Engineer
  • Redaktor
  • *********
  • Wiadomości: 2086
  • Dark Keyblade Master
    • Zobacz profil
Odp: Pan Mroku
« Odpowiedź #9 dnia: Marca 13, 2007, 11:21:12 pm »
Wiesz, gdyby tu wparował Ignatius i zrobił łapankę, jak to robił na TotT, to by poleciała długa lista z 30 punktami do przeanalizowana. Twoje najczęstrze grzechy: powtarzanie (zastępuj wyrazy, by nie powtarzały się zbyt często np. te skiny), interpunkcja (przecinki) i zła konstrukcja dialogów. Z tym ostatnim wbij sobie nawyk oddzielania pauzami dialogu od opisu, np.

Cytuj
-Nieźle ci idzie. Powiedział do kolegi
To zdanie wygląda tak, że po zdaniu "Nieźle ci idzie" postać wyskuje nie wiadomo po co z monologie "powiedział do kolegi". Poprawnie powinno to wyglądać tak:

- Nieźle ci idzie - Powiedział do kolegi

Od razu widać gdzie postać kończy mówić i gdzie jest opis kto do kogo mówi.
Twój fik nie jest zły, ale przeczytaj go przed wrzuceniem na forum ze trzy razy. Wtedy tylko poprawić te drobne błędy i już wszystko wygląda schludnie.
I'm in Space!

Offline Vincent

  • Adventurer
  • *
  • Wiadomości: 66
    • Zobacz profil
Odp: Pan Mroku
« Odpowiedź #10 dnia: Marca 25, 2007, 05:24:47 pm »
Przedstawiam oto najnowszy rozdział mojego dzieła, który pewnie i tak został gorzej napisan od reszty.



Rozdział IV


Wielki biurowiec Shin-ra, serce korporacji o tej samej nazwie, a także centrum miasta Midgar. Biurowiec ten posiadał 79 pięter, i w tym właśnie budynku na 77 piętrze w komorze wypełnioną dziwną substancją, wisiał podpięty do maszyny wstrzykującej mako do organizmów przyszłych członków SOLDIER, Drake. Młodzieniec którego życie w ciągu ostatnich paru godzin zrobiło obrót o 180 stopni i ruszyło w zupełnie innym kierunku. Szarooki właśnie się budził, był podłączony do aparatu tlenowego dzięki czemu mógł oddychać. Był już na tyle przytomny by dostrzec że jego ubranie przebija kilkanaście igieł wprowadzających mako do jego krwioobiegu, i to że znajduje się najprawdopodobniej w laboratoriach budynku Shin-ry. Chwile potem nadeszły cztery osoby, były to Reno, jakiś niski profesorek w okularkach, odziany w biały kitel o siwych włosach, Rude kolega Reno również należący również do organizacji Turks i jakiś wysoki blondyn w białym garniturze.
-Witam panie Nightfall –zwrócił się blondyn, po nazwisku do bohatera.
-Po co tak oficjalnie, po prostu Drake.
-Ciesz się swym imieniem i nazwiskiem, bo niedługo zostaną ci odebrane –Powiedział profesor głosem tak nienawistnym że włos się jeżył na głowie.
-Co!? –zapytał z niedowierzaniem Drake
-Spokojnie profesorze. Wybacz mu przesadną szczerość. –Powiedział beznamiętnie blondyn.
-Ale gdzie moje maniery, jestem Rufus Shinra, ten pan po lewej to profesor Garet, a tych dwóch z lewej już znasz. –Prezydent wskazał na Reno i Rude.
-Tak znam ich, ten rudy to pan zdradzam swoich przyjaciół a ten łysy to jego cichy kumpel.
Widać było że Rude lekko się zmieszał, a Reno zaczął szukać dobrej riposty na tom odzywkę.
-Niestety, taka praca –Skwitował w końcu Reno.
-Cisza! Kontynuujmy to co ważniejsze. Jak zapewne się już domyśliłeś że tym zakapturzonym mężczyzną który cię zaatakował był Sephiroth, wiesz kim on był, prawda?
- Słyszałem pewne plotki, był najlepszym SOLDIER’em, ale gdy dowiedział się że jest tworem eksperymentów, a nie normalnym człowiekiem to zwariował.
-Dobrze, nie musisz wiedzieć więcej. Teraz wytłumaczę ci po co tu jesteś. Otóż po wczorajszym wydarzeniu wiemy że Pan Mroku odzyskał pełną moc, a jeżeli to co słyszał Reno było prawdą to Sephiroth też.
-Kim jest Pan Mroku? –Przerwał bohater prezydentowi.
-Nie wiemy o nim zbyt dużo, poza tym że to coś lub ktoś posiada własną organizacje zwaną gildią.
-Rozumiem że nie jest to organizacja dobroczynna. –Powiedział z ironią Drake
-To głównie zabójcy i złodzieje. Wiemy także że to coś nigdy nie jest widywany bez swojej czarnej jak noc zbroi. Choć ta istota ma rycerskie obyczaje na pewno nie jest człowiekiem, bo żadna istota ludzka nie dożyła by dzisiejszych czasów, jeżeli narodziła się za czasów średniowiecza –Powiedział bardzo spokojnie prezydent.
-Ale, jaki jest mój związek z tą sprawom! –Krzykną bohater nie widząc swojego udziału w tym przedsięwzięciu.
-Spokojnie już wszystko tłumaczę. A więc amulet który od dawna był przechowywany w tobie, to źródło mocy Pana Mroku, oczywiście nie całej, ale znacznej części. Nie wiemy w jaki sposób znalazł się w tobie ale, spełnił swoją powinność przekazał ci część swojej mocy, a my ją teraz spożytkujemy. Może pan zaczynać profesorze –Odwrócił głowę w stronę siwowłosego.
-Znaleźliśmy w twoich aktach że poddałeś się szkoleniu na SOLDIER, ale go nie zdałeś , to też wiesz na pewno że ta maszyna służy do wstrzykiwania mako do organizmu potencjalnych kandydatów na SOLDIER. I w twoim przypadku tak będzie tylko że w dużo większej ilości, powiem bez nie potrzebnych przedłużeń. Zamienimy cię w demona którego tylko my będziemy w stanie kontrolować, a wraz z twoją nowo nabytą mocą będziemy mogli zniszczyć zarówno Pana Mroku jak i Sephiroth’a .
-Rozumiem że to wszystko obędzie się bez mojej zgody. –Powiedział sarkastycznie Drake.
-Ma pan racje panie Nightfall, życzę miłej ostatniej nocy w twoim ciele. –Powiedział prezydent wychodząc, za nim podążyła jego świta.
Bohater zaczął się szarpać, ale był przykuty, a szyba więznącego była z grubego szkła, po chwili wyrywania szarooki stwierdził że to nie ma sensu, i postanowił pożegnać się ze swoim dotychczasowym wyglądem i świadomością i po prostu usnął, mając nadzieje że jutro rano będzie jeszcze w miarę sobą.
                                                       ***
Usłyszał krzyki, obudził się. Stwierdził że ma jeszcze swoje ciało i znajduje się poza komorą, gdzie jeszcze niedawno był więziony. Jego ubranie było zupełnie suche ,a to oznaczało że już długo tu leży. Przetarł oczy i rozejrzał się, ledwo poznał laboratorium. Próbówki były porozbijane, ściany powgniatane opryskane krwią tak samo jak podłoga na której leżał. Dziwne było to że jego miecze i materie leżały przed nim. Po umieszczeniu materii w slotach mieczy, a tych ostatnich na plecach postanowił się z stąd wydostać
-Co tu się stało? –Powiedziało siebie, przechodząc przez kolejne zakrwawione korytarze. W końcu obmyślił plan wyjścia z tego budynku. Wiedział że na najwyższym piętrze jest parę helikopterów, i jednego z nich może użyć do ucieczki. Cisze absolutną przerwał odgłos kroków dochodzący z za rogu, Drake wyciągnął miecze i przyjął pozycje do ewentualnej obrony.
-Kto tam jest? –Nie doczekał się odpowiedzi, ale za to odgłosów biegu w jego stronę. Z za rogu wybiegł jakiś człowiek, o czarnych włosach. W ręku trzymał miecz o podwójnym ostrzu.
-Kim jesteś i co tu robisz? –Zapytał nie znajomy, szykując się do ataku.
-Jestem Drake i próbuje się z tond wydostać. A ty kim jesteś?
-Nazywam Jareth, byłem w tutejszym więzieniu. Aż do tej rzezi.
-A wiesz kto spowodował ten chaos? –Zapytał młodzieniec, przeczuwając że nie dostanie jedno znacznej odpowiedzi.
-Dokładnie nie, ale wiem jedno potwory, wychodzą z schodów przeciw pożarowych, szybów wind i kanałów wentylacyjnych zostały tu przez kogoś przyzwane.
-Nawet nie będę pytał przez kogo, bo na pewno i tak tego nie wiesz. Pewnie mamy ten sam cel to wydostaniemy się z stąd razem, no wiesz co dwa miecze to nie jeden. –Próbował zachęcić nowego towarzysza do współpracy
-Może być, a znasz to miejsce?
-Mniej więcej, ale i tak do samej góry zostały dwa piętra, więc nie trudno się będzie zgubić. –Mówiąc to zaczęli iść w stronę windy.
-Zdawało mi się że mówiłeś o jakiś potworach a tu nic nie ma.
-Ujmę to tak, z mojej celi wyszedłem trzy godziny temu i musiałem przez ten czas coś robić.
-A za co siedziałeś?
-Nie twoja sprawa dzieciaku. –Powiedział to tak żeby jasno dać do zrozumienia że nie ma ochoty odpowiadać na pytania młodzieńca.
Doszli właśnie do windy, Drake nadusił przycisk odpowiedzialny za jej przywołanie. Po chwili winda była już na miejscu, a jej drzwi właśnie się otwierały, a gdy już zakończyły ten proces obydwaj towarzysze zobaczyli Bombę o średnicy 1.5  metra, rozgrzaną to czerwoności i gotową do wybuchu.
-Na ziemię! –Krzykną Jareth. Po czym zarówno on jak i Drake odskoczyli na prawo. Wybuch Bomby miał ogromną siłą rażenia, zniszczył on windę, kawałek ściany i osmolił resztę pokoju.
-Było blisko. –Powiedział dysząc i sapiąc bohater.
-Musimy iść schodami. Prowadź. –Powiedział brunet, tak spokojnie jak by to wydarzenie było dla niego rutyną dnia codziennego.
-Nie musze cię nigdzie prowadzić, bo to pokuj obok.
Przeszli przez drzwi, następnie po schodach na samą górę. Sceneria na tym piętrze nie różniła się specjalnie od tych na niższych piętrach, całość zalana krwią gdzie nie gdzie walały się ciała pracowników Shin-ry. Weszli do pokoju ze schodami prowadzącymi do pokoju gdzie prezydent zazwyczaj siedział za biurkiem, i już kiedy zaczęli podążać w stronę schodów gdy Drake zauważył Reno, siedział pod ścianą z własną laską elektro magnetyczną wbitą w ramie, twarz miał całą zakrwawioną, a ubrania gdzieniegdzie podarte, podbiegł do niego.
-Cure.- Szepnął jeszcze w biegu bohater, ciało rudowłosego otoczyło dużo zielonych iskier które po chwili zniknęły, ale spełniły woje zadanie Reno się ocknął.
-Co tu się stało? Kto to wszystko zrobił?
-Ty to zrobiłeś. –Odpowiedział Reno ze strachem w głosie.               
                                         
CDN.   
 
« Ostatnia zmiana: Marca 25, 2007, 09:06:23 pm wysłana przez Vincent »

Offline The_Reaver

  • Heartless Engineer
  • Redaktor
  • *********
  • Wiadomości: 2086
  • Dark Keyblade Master
    • Zobacz profil
Odp: Pan Mroku
« Odpowiedź #11 dnia: Marca 25, 2007, 07:59:32 pm »
Powiem że robi się ciekawie. Gramatycznie też się poprawiłeś, choć robisz gdzieniegdzie błędy (pisze się z TĄD nie z tond). Nie wiem jak reszta, ale ja czekam na dalszy ciąg.
I'm in Space!

Offline Siergiej

  • Last Hero
  • **********
  • Wiadomości: 2544
  • Idol Tanta
    • Zobacz profil
Odp: Pan Mroku
« Odpowiedź #12 dnia: Marca 25, 2007, 08:54:43 pm »
ahahahahahahahaha...pisze się stąd a nie z tąd. ;]

Offline Vincent

  • Adventurer
  • *
  • Wiadomości: 66
    • Zobacz profil
Odp: Pan Mroku
« Odpowiedź #13 dnia: Marca 26, 2007, 09:51:19 pm »
Mam pytanie, bo ta wiedza jest mi niezbędna do napisania kolejnego rozdział mojej, ostatnio docenianej pracy.
Jakimi bronimi poługiwali się Elena i Tseng z Turksów, bo jakoś sobie nie moge przypomnieć walk z nimi.

Offline Tamaya

  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 931
    • Zobacz profil
    • http://www.tamaya.escarp.net
Odp: Pan Mroku
« Odpowiedź #14 dnia: Marca 27, 2007, 02:25:50 pm »
Co do rozbudowania fabuły zdecydowany postęp. Akcja posuwa się całkiem ciekawie. Tylko dobrze by było popracować jeszcze nad błędami i niektórymi większymi zdaniami przy opisach. Miejscami lepiej wyglądałaby treść rozdzielona do dwóch osobnych. Poza tym wydaje mi się lepszym rozwiązaniem zastąpienie słowa "bohater" innym np. "chłopak". 

Odnośniego twojego pytania Tseng nie brał udziału w aktywnej walce, więc nic mi o jego broni nie wiadomo, a co do Eleny chyba też nie atkowała żadną poza rzucaniem bomb czy czegoś tam.

Offline Vincent

  • Adventurer
  • *
  • Wiadomości: 66
    • Zobacz profil
Odp: Pan Mroku
« Odpowiedź #15 dnia: Kwietnia 02, 2007, 05:41:25 pm »
Nareszcie po długim wyczekiwaniu kolejny mojej pracy trafia na to forum. Mam dziwne przeczucie że nie wyszedł tak dobrze jak bym chciał.




Rozdział V





-Jak to ja? Przecież obudziłem się przed nie całą godziną. –Próbował wybronić się bohater.
-Może nie do końca właściwie to ująłem, zrobił to Omega. –Powiedział Reno próbując wstać.
-Kim jest Omega, do cholery!? I czemu wcześniej mówiłeś że to ja za wszystko odpowiadam? –Powiedział coraz bardziej się bulwersując, Drake.
-Już wszystko tłumacze. Otóż wprowadzone do twojego ciała komórki, nie były zwykłymi komórkami JENOVY, tylko komórkami Omegi, stworzonymi jeszcze za czasów profesora Gast’a. –Zaczął powoli tłumaczyć Reno.
-Gówno mnie obchodzi kim są: Gast i JENOVA! Powiedz tylko jak do jasnej cholery to wszystko się stało! –Krzyknął bohater
-Przestań się drzeć, i posłuchaj!. Kiedy po pół godzinie wróciliśmy do pokoju w którym cię trzymaliśmy, zobaczyliśmy że się uwolniłeś, wszystko było zniszczone. Ten jajogłowy od razu stwierdził że musiałeś się przemienić. Wtedy ty pod postacią Omegi, zeskoczyłeś ze sufitu, gdzie się ukrywałeś następnie bez większych skrupułów zabiłeś profesorka, po czym rozwaliłeś sufit i poleciałeś na wyższe piętro, ale tam natrafiłeś na niewielki, liczący około stu naszych najlepszych ludzi oddzialik, rozgromiłeś go w około 30 sekund, po czym udałeś się wyżej. Gdy byłeś już na przedostatnim piętrze zrozumieliśmy że twoim celem jest prezydent, ale ty się zatrzymałeś i wydałeś z siebie jakiś dziwny odgłos który przyzwał potwory które udały się zgładzić prezydenta, wtedy chyba zaczynało braknąć ci mocy i zacząłeś się cofać ale tam natrafiłeś na mnie i na Rude, znaczy on pobiegł na górę pomóc szefowi, więc zostaliśmy sami i po naszej walce zostawiłeś mnie w tej pozycji i odleciałeś.
-Sorry za to co tu narobiłem. –Powiedział Drake podając przyjacielowi rękę i pomagając wstać.
-Nie byłeś wtedy sobą, nie ma sprawy. Uważaj! –Krzyknął pokazując palcem za plecy młodzieńca. A ten błyskawicznie się obrócił i wyciągnął miecze w samą porę by zablokować atak Jareth’a.
-Porąbało cię! Czemu mnie atakujesz?
-Może jak zabije demona który zdziesiątkował ludzi Shin-ry to prezydent mnie ułaskawi i zwolni za dobre zachowanie. –Powiedział z obłędem w oczach Jareth.
-Życzę szczęścia, Reno nie wtrącaj się. –Powiedział szarooki odpychając przeciwnika. Zaczął się pojedynek, na powitanie Jareth zaserwował poziome cięcie swoim podwójnym mieczem, na co szarooki odpowiedział saltem w tył, połączonym z natychmiastowym kontr-atakiem, pchnięciem w brzuch przeciwnika, przeciwnik odsunął się w lewo przez co atak chybił. Wykorzystując zdezorientowanie młodzieńca, Jareth rzucił na siebie zaklęcie, Haste, gdy skończył nad jego głową zawirował przez chwile mały, żółty zegar. Ten ruch dał mu ogromną przewagę, w sekundę  po użyciu czaru znalazł za szarookim, popchną go. Gdy ten się przewrócił, przeciwnik wykopnął jego miecze na tyle daleko by leżący nie mógł ich dosięgnąć. Drake wyciągnął otwartą dłoń, bardziej w odruchu bezwarunkowym niż w jakimkolwiek celu, Jareth skoczył mając w zamiarze przygwoździć młodzieńca mieczem do ziemi, w tym samym momencie z jego otwartej dłoni wystrzelił czarny, cienki promień, przebijając lewą stronę klatki piersiowej przeciwnika, tym samym serce, ale też sufit powyżej martwego już  szaleńca, promień zniknął tak szybko jak się pojawił. Zwłoki Jareth’a opadły na ziemie.
-Jak ja to zrobiłem? –Powiedział Drake, z nie dowierzaniem patrząc na swoją dłoń.
-To musi być jedna z mocy którymi obdarzył cię amulet Pana Mroku. –Powiedział Reno który podczas walki zdążył się całkowicie wyleczyć.
-Jedna z mocy, to znaczy że mam ich więcej?
-Tak profesor coś o tym gadał, choć na górę pomóc prezydentowi. –Powiedział rudowłosy podając rękę przyjacielowi tym samym pomagając mu wstać, poczym podał mu miecze. Następnie obydwaj weszli po schodach, prowadzących do biura prezydenta.
To co zobaczyli po wdrapaniu się po schodach było okropne, każdy centymetr zarówno ściany i podłogi był pokryty krwią, ale nie krwią ludzką tylko potworów których ciała przykrywały znaczną część pomieszczenia.
-No macie tępo, nie sądziłem że poradzicie sobie tak szybko ze wszystkimi potworami. –Powiedział Reno klaszcząc powoli.
-Nie czas świętować to jeszcze nie wszystko. –Powiedział mężczyzna o długich czarnych włosach, sądząc po garniturze również członek Turks.
-Coś jest na dachu. –Powiedziała blondynka o krótkich włosach odziana tak że w uniform Turks. Nagle coś się zatrzęsło i przez sufit wpadł sporych wielkości potwór, przypominający olbrzymią grubą ropuchę na dwóch tylnich nogach.
-Co to ma być do licha? I czemu tak śmierdzi? –Zapytał Rude zatykając nos. Ale gad nie chciał czekać aż łysol dostanie odpowiedź, tylko bez uprzedzenia, zamachnął się, usiłując trafić pięściom Turks’a, ale ten okazał się zręczniejszy niż stwór mógł przypuszczać, udowodnił to tym że w odpowiednim momencie wskoczył na ramie ropuchy, wbiegł po nim i zasadził soczystego kopniaka w pysk stwora. Ten niespodziewany atak lekko się zamroczył, co dało łysemu czas na wykonanie kolejnego ciosu, tym razem potężnego uderzenia pięściom w brzuch gada. Ropucha po otrzymaniu takiego uderzenia, padła na podłogę prawdopodobnie nie żywa.
-Nie przypuszczałem że Turks są tak dobrze wyszkoleni. –Pomyślał Drake z przerażeniem patrząc na to co sam Rude zrobił z potworem któremu on sam za nic by nie dał rady.
-O widzę że pan się uwolnił, czyli jednak doniesienia były prawdziwe. Spokojnie zaraz wróci pan do swojej komory i ………. –Nie dokończył prezydent ponieważ właśnie z całym impetem padł na podłogę jak długi, to samo dotyczyło dwojga jego ochroniarzy.
-Nie masz za dużo czasu, nie długo się ockną. –Powiedział rudowłosy. Drake pierwszy raz słyszał żeby mówił coś tak poważnie.
-Ale, o co tu chodzi? Po co mi to? –Powiedział patrząc na czarne okulary, które właśnie podał mu Rude. Ten ostatni sięgnął po odłamek szkła leżącego na podłodze, po czym podał go bohaterowi.
-Zobacz.
Młodzieniec przejrzał się w szkle jak w lustrze, w końcu jego wzrok padł na odbicie jego oczu, stało się z nimi coś dziwnego. Oczy bohatera zmieniły się źrenice stały się cienkie i pionowe jak u kota, a  tęczówka w lewym oku stała się czerwona.
-Skutek uboczny Omegi, lepiej noś te okulary inaczej Shin-Ra łatwo cię znajdzie. –Powiedział Rude, głosem jak zwykle opanowanym .
-Uciekaj z miasta, musisz dostać się do Nibelhim tam jest ktoś kto powinien nauczyć cię opanować twój „dar”, jutro z doków w Kalm odpływa prom nie spóźnij się na niego. A teraz uciekaj z tąnd, twój motor czeka na dole, jak będziesz na drugim kontynencie to się z tobą skontaktujemy, masz swój telefon, przetrzymałem go kiedy ty spałeś.–Zakończył długą kwestie rudowłosy.
-Dzięki. –Powiedział Drake wybiegając z pokoju następnie kierując się w stronę windy.

C.D.N.                                                     

Offline Tamaya

  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 931
    • Zobacz profil
    • http://www.tamaya.escarp.net
Odp: Pan Mroku
« Odpowiedź #16 dnia: Kwietnia 04, 2007, 11:44:15 am »
Znów trafia ci się sporo powtórzeń przy opisach o czym już wcześniej była mowa.   

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Odp: Pan Mroku
« Odpowiedź #17 dnia: Kwietnia 04, 2007, 12:33:20 pm »
Dobra, akurat miałem dłuższą chwilkę, to przeczytałem całość. Jestem ci winny ocenę za to, że czytasz mojego Isog'a hehe... Trochę krytyki ci się przyda, bo praca póki co wygląda bardzo średnio...

Fabuła: Narazie nie dużo można powiedzieć. Na prawie identyczny pomysł wpadł White_wizard w swoim "The Gunman's Tale", którego kilka rozdziałów opublikowaliśmy na głównej. Dosyć klasyczny model, często wykorzystywany w jRPG - wojownik dostaje jakąś dziwną moc i idzie walczyć ze złem zagrażającym światu. Końcówka wygląda mi na wymuszoną, a to źle, że nie jesteś pewien przyszłych wydarzeń na tak wczesnym etapie pracy nad fanfikiem. Brak mi jakiejś poważniejszej intrygi, jakiegoś ukrytego dna. No ale nikt nie powiedział, że musisz coś bardzo ambitnego tworzyć, w końcu pisze się tutaj przede wszystkim dla własnej satysfakcji. Narazia oceniam to na 6/10.

Styl: Masz dosyć bogate słownictwo i styl opisywania dosyć podobny do White_wizard'a, ale mimo to słabszy. Nie czytasz swoich prac, nie unikasz powtórzeń, a opisy robisz krótkie i małe przejrzyste. Kiedy próbujesz opisać sytuację, staraj się zawrzeć dodatkowe informacje, możesz odnieść się do myśli podmiotu, w każdym razie, staraj się manipulować opisami tak, aby pokazać świat tak, aby nawet osoba nie znająca FFVII mogła go sobie dokładnie wyobrazić. Podczas walki staraj się operować krótkimi zdaniami, nie zapominaj o dynamice. Na razie tyle mi przyszło do głowy z ewentualnych rad. Póki co masz u mnie 6/10.

Gramatyka i interpunkcja: Tragedia. Całe szczęście, że faktycznie bierzesz sobie do serca rady, które ludzie ci tu piszą, ale momentami łapałem się za głowę, kiedy widziałem teksty w stylu "riposty na tom odzywkę". Koniecznie musisz sobie zainstalować autokorektę albo chociać Firefox'a 2.0, żeby sprawdzać ortografię chociaż w tak prymitywnym stopniu. Interpunkcja to u ciebie zjawisko dosyć losowe, wydaje mi się, że obca ci jest momentami sama idea używania znaków przystankowych. Dialogi, przede wszystkim z pierwszy rozdziałów, to tragedia, momentami nie wiedziałem kto do kogo mówi. Tak jak to zauważył The Reaver, w poście między rozdziałami III i IV, musisz oddzielać sam tekst dialogu od jego opisu czymś więcej niż kropką, bo człowiek może się pogubić. Całe szczeście, że robisz postępy w tej kwestii, bo ostatni rozdział jest już napisany całkiem dobrze pod tym względem. Ocena: 7/10, za chęć do nauki.

Podsumowanie: Nie jest źle, ale masz potencjał, żeby pisać lepiej, widzę pewne nieoszliwowane elementy własnego stylu. Jeszcze trochę i będziesz pisał całkiem przyzwoicie. Najważniejsze jest to, abyś czytał swoje prace przed ich wysłaniem. Sam najlepiej będziesz wiedział co jest nie tak i gdzie czego brakuje, unikniesz w ten sposób przynajmniej połowy ewentualnych błędów. Staraj się bardziej, bo stać cię na wiecej.

Offline White_wizard

  • Keyblade Master
  • Weapon Master
  • *********
  • Wiadomości: 2242
  • A way to the Dawn
    • Zobacz profil
Odp: Pan Mroku
« Odpowiedź #18 dnia: Kwietnia 04, 2007, 10:17:10 pm »
hmm..... nie mam specjalnie ochoty na długi i twórczy komentarz więc podsumuję całość krótko. Opowiadanie oscyluje raczej na poziomie dna. zdaję sobie sprawę że to twój pierwszy fic, a w koncu jakoś trzeba nauczyć się pisać, no ale fakt faktem praca jest tragiczna. o perełkach stylistycznych i interpunkcyjnych nie będę nawet wspominał bo to już mniej więcej zrobili inni userzy. dialogi momentami są tak sztuczne jak piersi pameli anderson, a opisy albo przekombinowane, albo mało klarowne i nijakie - albo i jedno i drugie.
no, to by było na tyle - krytykę faktycznie zapodałem ci ostrą, ale nie ma co owijać w bawełnę - o pisaniu na razie nie masz specjalnie pojęcia, ale pozostaje jedynie liczyć na to że przez ćwiczenie jakiś rozsądny styl sobie w końcu wyrobisz
You were born from nothing, you will turn into nothing. What have you lost? Nothing!

Offline Vincent

  • Adventurer
  • *
  • Wiadomości: 66
    • Zobacz profil
Odp: Pan Mroku
« Odpowiedź #19 dnia: Kwietnia 05, 2007, 11:44:23 am »
Czuje się jak na lekcji polskiego, z każdym dniem coraz gorsze oceny.