Rzeczywiście wprowadzenie możliwości używania wszystkich broni przez wszystkie postacie psuje trochę odczucia z gry. Np. drobniutka Penelo wymachująca ciężkim dwuręcznym mieczem a przecież jej prezencja wskazuje, że nie byłaby go w stanie nawet podnieść a co dopiero walczyć. Bardzo się też uśmiałem jak zobaczyłem broń o nazwie Stone Bow (Kamienny Łuk, he, he, powinno być chyba raczej betonowa śmierć).
Tia, a Cloud byłby sobie w stanie unieść Bustera, ot tak... Dobre 40-50 kg starej, dobrej, ciężkiej jak cholera stali. Squall to samo, taki Gunblade też waży swoje (o odrzucie rewolweru takiego kalibru nawet nie mówiąc - wszyscy widzieliście wielkość pocisków w skrzynce na Gunblade) Ale looz, nikomu to nie przeszkadza, BO TO GRA. Stone Bow wygląda faktycznie spoko, zgodzę się z niektórymi przedmówcami, ale Masamune bije wszystko na głowę
Ja osobiście się bałem że FFXII będzie podziałem postaci na klasy (szlag by trafił FFIX) ale nie
I chwała za to. Uwielbiam właśnie ten motyw jak można dać panienkom jakieś potężne kawały żelastwa (widzieliście Ashe wymachującą Zodiac Spearem albo łączącą kombosy z użyciem Masamune? MIODZIO, śmiercionośny balet po prostu
A ogólnie to system walki w FFXII był mi niesamowicie na rękę
W końcu nie muszę czekać aż mi się załaduje ekran bitwy (o czym zresztą napisałem w komentarzu do recenzji na stronie głównej), mogę sobie łazić jak mi się podoba, wykorzystywać teren (np ostrzelać z łuku albo pistoletu jakiegoś stworka po drugiej stronie rzeczki albo u stóp klifu i nic mi nie może zrobić, HAHA), doszło sporo realizmu do bitew. Ucieczki też już nie są takie uproszczone jak w poprzednich częściach. Wiejesz i tyle, a co z potworem, to nie wiadomo. Tutaj wiejesz a potwór Cię goni, trzeba czasem nieźle się nabiegać. No i neutralne potworki, to też ciekawa sprawa, zwłaszcza Entities i Elementals. Ignorują Cię większość czasu, ale wkurz je a zrobią się strasznie wredne i niebezpieczne. Ci co mówią, że system podobny do Vagranta widocznie nigdy nie grali w jedną z tych gier. Systemy różnią się naprawdę sporo, nie można celować w wybraną część ciała, chainy nie są zależne od nas, nie ma podziału na bronie przebijające, sieczne i obuchowe itp, itd, etc. Jednym słowem, to
NIE jest Action RPG. Jedyne podobieństwo to brak przechodzenia do osobnego ekranu podczas walk. To jeszcze nie wystarcza by móc to nazwać Action RPG. Zresztą przyjrzyjcie się typowej produkcji gatunku RPG, typu Tales of Eternia albo coś. Jest chyba różnica, nie?
Gambity - oj, tu możnaby książkę napisać. Podobno jest możliwe ustawienie ich nawet w ten sposób, iż postacie w jakimś tam miejscu same expią - wyłączasz tv, zostawiasz konsolę i idziesz spać. Pewnie gdzieś to już nawet jest na tym forum, ale nie chciało mi się szukać. Mniejsza. W każdym razie ułatwienie jak 150, nie musisz non stop wciskać X jak chcesz by postacie atakowały ile wlezie. Ustawiasz im Gambit i same z radością robią sieczkę z mobków. Trochę skopano system Esperów (BARDZO mało przydatne) ale jako iż nigdy nie byłem fanem Summonów (przez wszystkie części od szóstki do dziesiątki) nie przejąłęm się tym zbytnio (w ósemce każdego wezwałem dosłownie po razie, żeby zobaczyć jak wyglądają ich ataki - potem bym chyba gryzł pada z wściekłości jakbym miał oglądać animację Edena x razy z rzędu podczas bicia jakiegoś bossa, chyba tylko Shiva robi co trzeba raz dwa bez zbędnych ceregieli).
IMHO Square poszło w dobrą stronę, a widząc trailery i teasery do FFXIII w kolejnej części będzie podobnie, szybko, żywiołowo i przede wszystkim energicznie. Koniec ze staniem w rzędach! Chwała Ci Square-Enix