Największy shit jaki ostatnio obejrzałem to "Oszukać Przeznaczenie 4". Już pierwsza scena na torze wyścigowym zapowiedziała to, co będzie się działo później. Kiepskie efekty specjalne, beznadziejna gra aktorska i totalnie nieprawdopodobne, absurdalne i głupie pomysły na przyczyny wypadków.
"Oszukać przeznaczenie" było w sumie kiepskim filmem - scena w łazience, gdzie woda sama podpływała pod pięty oskarżonego czy jakieś rozpryskiwanie się kubków akurat w złym momencie i złym miejscu. Dwójka była lepsza, choć absurdalność była tematem przewodnim filmu to efekty raczej były na wysokim poziomie i przyczyny wypadków nie były jeszcze takie absurdalne. Trzecia część to porażka i raczej komedia niż thriller. Scena w solarium z dwoma idiotkami rządzi, nieźle się przy niej ubawiłem. Gniot, shit i (wpisać jakikolwiek synonim słowa gówno czy porażka). No i czwórka jest chyba najgorsza z tych czterech części - tor wyścigowy na którym podczas wyścigu doszło do nieprawdopodobnego karambolu, scena w której jeden z ludzi oglądających wyścig chce zabić ochroniarza który uratował mu życie i kończy na tym, że swoim samochodem ciągnie siebie łańcuchem po ulicy. Płonąc. Przezabawne. No i zakończenie filmu z wjeżdżającym do kawiarni tirem. Kto robi takie scierwa i po jaki grzyb?