Obejrzało mi się Black Lagoon, takie coś, gdzie trup i łuski ścielą się gęsto.
Stwierdzam, że jest to dobry kawał animacji i polecam każdemu, kto ma ochotę na dużo akcji "zbrojnych". Plusy za muzykę, animacje i mało filozofowania, minusy za wciąż te same dźwięki łusek i przekalkowane schematy postępowania niektórych bohaterów. Ot, żeby solo wybić statek pełen nazistów, trzeba wpaść w trans, co umożliwiają tragiczne przejścia z dzieciństwa. No i jak zawsze, ci "bardziej źli" chyba nie uczyli się strzelać, bo nigdy nie trafiają. Jak to w prawach anime bywa, kuso odziana panienka z dwoma gnatami zawsze wyjdzie z jednym draśnięciem ze starcia z całym uzbrojonym oddziałem. No ale to anime, nikt tu realizmu nie wymaga :/
http://img99.imageshack.us/img99/8444/revyenaccion6wf.jpgKtoś mnie upomniał, że ta pozycja była celowo wzorowana na amerykańskich scerialach, ale się nie zgodzę. Postać głównej bohaterki jest zaś jakaś odbita - pierwsze co mi się nasunęło, to wygląd jak u Misato Katsuragi, ciuch, biust i łepon jak u Lary, schizy jak u Ceres i kilku innych postaci.... Oprócz schematu, Levi, Revy, czy jak ją tam zwą (zaczyna mnie denerwować mało precyzyjna wymowa japońców, IMO seyiuu powinni ćwiczyć wymowę innych języków), jest jeszcze salary-man Rokuro, były komandos Dutch i żyd-informatyk, Ben. A oprócz nich inne świry, głównie najemnicy i przestępcy żyjący sobie gdzieś na wybrzeżach Tajlandii w mieście kontrolowanym przez rosyjski syndykat "Hotel Moskwa".
W BL jest sporo maniaków, ale najgorsze są zawsze kobiety z bronią. Faceci to tylko mniejsze i większe tępaki wymachujące gnatami większymi od ich ego, to kobiety są zawsze maniaczkami, zdolnymi do wszystkiego. Kobiety różnej maści, czy to najemniczki po przejściach, dziwki, pokojówki, zakonnice, zawodowe wojskowe... Może dlatego to anime mi się podoba :/ W miarę oglądania staje się to tendencją, jedynie postać Rocka jakoś wybija się ponad schematy. Facet wie, że nie może stać się Robinem, Który Chudł, ale nadal boi się sparzyć brudnym fachem przestępcy, choć siedzi w nim po uszy i nie ma odwrotu. Powoli dochodzi do wniosku, że zło można zwalczać innym złem i choć nadal nie obiera żadnej, konkretnej strony, jest materiałem na ciekawą kontynuację. Były jakieś plotki o serii #3 (ponoć manga wychodzi nadal), więc warto poczekać.
BL to też perełki. Ot w wymowie. Revy i Lagoon CO mówią po angielsku, a w drugiej serii wybierają się do Japonii, gdzie Rokuro robi za tłumacza rosjanki, więc w tle słyszymy zarówno Bałałajkę kaleczącą angola ale nie aż tak jak Revy, która bełkocze tak potwornie, że co chwila zastanawiałam się "co ona pie!#$%^?".
Jest też i mały akcent polski w stylu odniesienia do Polańskiego i głupich dowcipów "ilu Polaków trzeba do wkręcenia żarówki", ale żeby to chociaż było śmieszne...
Anime ma całkiem fajną czołówkę - zainteresowanych odsyłam do linka poniżej, ale jak to wszystkie czołówki, musi być chwytliwa i mieć "fajny" tekst, jednak w przypadku Red Fraction tekst pisał jakiś frustrat, lub ktoś, kto chciał upchnąć w słowa sztuczne: śmierć, masę broni i złość na cały świat (nawet po okładce singla widać). No i trochę przekleństw dla picu. Jednak fajna nuta, polecam.
http://rapidshare.com/files/28342367/01_-_Red_fraction.mp3.html