Odbylem ostatnio Bleachowy maraton i nadgonilem serie.. i w sumie zaluje! Zaluje, ze ogladalem go teraz, a nie gdy seria bedzie juz dostepna w calosci (ponoc na 52 ma sie zakonczyc, choc mowiac szczerze nie wiem kto i skad takie info zasial). Chodzi o to, ze teraz musze z tygodniowymi przerwami czekac na kolejne ep'y podczas gdy przyzwyczailem sie ogladac po 9 na dzien; choc przyznam, ze poprzestalem na 37 choc dostepnych jest o jeden wiecej - zostawie go sobie na sniadanie wraz z 39 gdy wyjdzie, moze choc troche bardziej zaspokoje glod. Nie przeciagajac - seria wymiata. Nie lubie serii mieszanych gatunkowo, a tu o dziwo mieszanka jest dobrana idealnie, zwlaszcza w pierwszej polowie serii, humor jest wrecz tak zajebisty, ze pomimo powazniejszej tresci w duzym stopniu wlasnie te komiczne elementy tak mi sie spodobaly.
Druga polowa serii zmienia sie diametralnie! Pod wieloma wzgledami, przede wszystkim klimat.. i tu moze maly minus za wstep do tej "drugiej czesci" bo seria zaczela isc w ciut marnym kierunku (coraz wiecej durnego humoru i akcje wlokace sie do granic mozliwosci), ale zaraz potem sie wyrownuje i znow atakuje. Ep 31 obejrzalem 2 razy bo jest po prostu genialny (caly odcinek to walka Ichigo z Renji'm [a zaczeli walczyc juz w polowie 30 ep'ka]), po prostu miod. Muzyka to w sumie nic specjalnego, IMO. Jeden temat dosc znaczaca mi sie spodobal, a reszta taka sobie; a co do opow i edow - o ile pierwszym opem ("Obeliks" czy jak mu tam) nadal gardze, tak odziwo drugi ending home-made-kaze-fake (nie mam pamieci do tytulow) spodobal sie ("aligatou, honto aligato..." ;-]), bo drugi op to rzecz jasna pro, o czym wiedzialem juz nim zaczalem Blecha ogladac.
No i nie pamietam serii, w ktorej tak bardzo polubilbym glownego bohatera; wreszcie mamy konkreciarza. Ichigo zachowaniem przypomina mi Sejiego z Midori no Hibi, ciekawe czy tylko mi.