Lepiej utrwalę gdzieś przebieg wczorajszo-dzisiejszej imprezy, bo nie wiemm jak długo będę go pamiętał. Byłem u kumpla (Mleczny jeśli ktoś pamięta... kiedyś tu zajrzał pare razy) i w jego domku mieliśmy impreze. To było mniej więcej tak:
O godzinie 21:00 udałem się do domu. Przewinąłem dialog powitalny i usiadłem na fotelu patrząc na zebraną grupkę. Razem było na pięciu i z piciem czekaliśmy na przyjście jeszcze dwóch osób. Pokręciłem się po pokoju naciskając na padzie guzik dialogowy wobec wszystkich przyjaciół. Powtarzali w kółko to samo, czyli mniej-więcej: "Kiedy oni qrwa przyjdą?!". Kiedy próbowałem urzyć guzika podchodząc do alkoholu, nic się nie działo. Porozglądałem się po pomieszczeniu w poszukiwaniu ukrytych skrzynek z itemami i z braku innych pomysłów wróciłem na miejsce. Okazało się, że to trzeba było zrobić, bo od razu wyskoczyło okienko dialogowe, w którym kumple wyrzucali z siebie jak to ich ciśnienie rozrywa, że nie moga jeszcze pić. Wykorzystałem to, żeby ich trochę podenerwować. Akcja udała się i po chwili wyskoczyła mi wiadomość: "RECEIVED 1 CALSBERG". Urzyłem od razu otrzymanego itema, który powiększył mi wszystkie statystyki. Nagle pojawiła się dwójka, na którą czekaliśmy. Niedługo potem znowu ujrzałem znajomą tabelkę i znów urzyłem przedmiotu na siebie. Statystyki znowu podrosły, ale mniej. Potem było wstępne wysadzanie w powietrze stojącego na zewnątrz malucha. Tutaj miałem wstawkę FMV, w której to kumpel podchodzi z zapalniczką w jednej i siatką wysokokalibrowych petard w drugiej do samochodu i po chwili widać maszynę lecącą na tle księżyca. Jak skończyła się wstawka FMV miałem niewielką potyczkę ze schodami. Niedoceniłem przeciwnika i straciłem w trakcie trochę HP. Poszedłem do głównego pokoju. Podjąłem dialog ze stojącymi na stole napojami, czego efektem było wyskoczenie kolejnej miłej dla oka tabelki "RECEIVED Glass of home-made wine". Urzyłem go i okazało się, że działa jak zwykły potion. Mając znów pełne HP usiadłem na swoim fotelu i czekałem na dalszy rozwój sytuacji. Nagle z głośników doszły do mnie znajome dzwięki, typowe dla rozpoczynającego się utworu "Haruka Kanata". Poczeliśmy z kumplami grać na wyimaginowanych instrumentach i śpiewać (czyt. drzeć ryj) na całe gardło. Końcówkę odśpiewałem na kolanach, co było niestety błędem. Okazało się, że "Home-made wine", ma pewne efekty uboczne i statystyki mi nieznacznie opadły. Przy wstawaniu miałem walkę z grawitacją. Trudny sub-boss, ale dzięki pomocy kolegów udało mi się wygrać walkę. Za zwycięstwo dostałem kolejnego Calsberga i z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku usiadłem na fotelu. Urzyłem zdobytego przedmiotu, jednak okazało się, że ma on teraz efekt odwrotny do zamierzonego. Statystyki opadły mi poważnie, szczególnie "Dexterity" i "Inteligence". Potem z głośników poleciało "Dragonsta din tei", co było powodem do kolejnego śpiewania na całe gardło. Udałem się do kibla, gdzie czekała mnie gra dodatkowa, polegająca na sprytnym pokierowaniem strumieniem moczu tak, żeby trafił do muszli klozetowej. Gra była banalnie łatwa, więc po chwili wróciłem do ludzi, gdzie w nagrodę za wygraną dostałem kolejny "Wine". Urzyłem go niezważając na efekty uboczne. Nagle do pokoju wpadł brat Mlecznego i razem razem z całą ekipą udaliśmy się do niego, gdzie była kolejna wstawka FMV, pokazująca mnie wyginajacego się i skaczącego w takt muzyki oraz 10 osób tańczących na przestrzeni 2,5 x 2,5 metra. Po skończeniu się wstawki FMV, wróciłem do pokoju, gdzie pobrałem kolejnego Calsberga. Po urzyciu go na siebie, udałem się wraz z kumplem na świeże powietrze. Mieliśmy po drodze kilka walk: Drzwi, Ściana, Krzesło, Ściana, Drzwi. Wszystkie były łatwe i w końcu opuściliśmy lokację, trafiając na taras. Tam pomagałem utrzymać pozycję pionową jednemu kumplowi i bluzgałem drugiego, który się z nas wtedy śmiał. Potem poszliśmy całą grupą na ulicę, gdzie była kolejna wstawka FMV, w której kumpel wysadzał wiele różnych rzeczy.Powróciliśmy do głównej lokacji, gdzie w krótkim czasie wyskoczyły mi tabelki "RECEIVED Kielich" i "RECEIVED Wine". Wypiłem jedno i drugie i znowuudałem się do kibla, aby zagrać w grę dodatkową. Tym razem z nieznanych przyczyn było dużo trudniej, bo muszla ciągle się ruszała. Nie udało mi się zebrać Full Score'a, ale wynik nie był zły. Powróciłem do kumpli i zakorzeniłem się na fotelu. Wtedy nagle wszystko zgasło i pojawił się napis "INSERT CD 2". Po wykonaniu tej czynności okazało się, że jest już 7:00 i wszyscy zajebani leża na różnych rzeczach, niekoniecznie do tego przeznaczonych. Przewinąem dialog i udałem się do domu, aby zaznać trochę snu. Przeszedłem całą ulicę, walcząc po drodzę z Zaparkowanycm Samochodem, Latarnią i Krawężnikiem. Walki były trudne, ale w końcu dotarłem do drzwi swej chawiry. Urzyłem "Key" ma "Front Door" i w końcu znalazłem się na "Stairway to 1F". Kolejna walka ze schodami, w której uratował mnie mój pies, będąc wmiarę stabilną nań podporą. Gdy dotarłem do ich szczytu miałem kolejną wstawkę FMV, w której mój brzuch wygląda jakby coś miało z niego wyskoczyć. Szybkim krokiem doszedłem do kibla i tam miałem walkę z ostatnim bossem, czyli moim żołądkiem. Szybko mnie zabił, ale miałem na Final Attack założonego Phoenix'a i jakoś udało mi się wygrać. Przepłukałem wannę i poszedłem do sypialni, gdzie padłem ciężko ranny i nieprzytomny. Koniec.... udało mi się przejść bez save pointa.... ale nie było łatwo... czekam na następną część....