Z imprezy przedwczoraj pamiętam tylko to że spiewałem "Jesteś Szalona" ale wróćmy do początku...Na początku był Chaos więc postanowiłem że zadzwonie do mojego kolegi który ma urodziny, jak pomyślałem tak zrobiłem. Złozyłem życzenia no i oczywiście zostałem zaproszony na poczęstunek o godzinie 18:30. Tak się złozyło że gdy dzwoniłem do kolegi o godzinie 15 i składałem zyczenia dowiedziałem się iż mój tatuś wzioł wypłate
A że mikołajki za pasem tata powiedzial że daje mi 100zł i że mam kupić prezent dla swojej dziewczyny. Gdy godzina 18:00 wybila bylem już w drodze na osiedle gdzie czekał już solenizant i kilkunast innych znajomych. Gdy znalazłem sie już na miejscu staneliśmy przed wielkim problemem a mianowicie brak alkoholu, więc niezastanawiając sie długo ruszyliśmy do Hipermarketu gdzie zakupiliśmy dwie wódki 0,75L i soczek. Po powrocie rozpoczeliśmy impreze miedzy blokami, zabawie nibyło końca, wódka lała się strumieniami gdy nagle poczyłem że ta siódma bania chyba zaczyna namnie działać postanowiłem wstać i przejść się kawałek...To BYŁ MÓJ BŁĄD
Lecz dałem rade kolega który dameną czuwał pomógl mi nieprzewrucić się na żywoplot...Z jego ust padły słowa "Te chodz że se wino strzelimy" na mojej twarzy ukazał sie wielki uśmiech i teraz wszystkie drogi prowadzily już do monopolu...W sklepie zapytałem mlodej ekspedjentki gdzie stoją tanie wina, wskazała palcem na dolną pólke której praktycznie nibyło widać (ciekawe dlaczego <_<
). Dostrzegłem pare bardzo ciekawych nazw i wybrałem najbardziej wiśniowe winko które zwało się Ambasador, z winkiem tym byl jeszcze jeden patent gdyż byla jakaś promocja polegająca na tym że jeżeli na zakrętce od spodu bedzie napisane nagroda wygrywa się drugie wino!!! W wielkim pośpiechu poszliśmy z kolegą spowrotem miedzy bloki gdzie otwarlliśmy Ambasadora ( na zakrętce niebylo nagrody)....jeden kubek...drugi kubek...trzeci kubek....i padają następujące słowa do kolegi siedzącego obok "Bleeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!" z jego strony padlo słowo o przedłużonej końcówce a mianowicje "Kurwwwwwwwwwwwwwww*", wziol mnie na bok aby niezespawal innych znajomych :rolleyes: A że wszyscy już byli chyceni to poczęstowali mnie piwkiem...wtedy pomyślałem "O takkkkkkk" potem już niezdążyłem pomyśleć bo było kolejne " Bleeeeeeeee". Nieubłaganie zbliżała się północ co spowodowało że trzeba by jeszcze iść do sklepu zanim zamkną. Tak też zrobiliśmy, ja niewiedzieć czemu ukradłem ze sklepu podpaski :huh: Ktore następnie rozrzuciliśmy koło bloku...niefartownie jedna z podpasek przykleiła mi sie na plecy co zauważyłem dopiero na następny dzień....ale wracając do Imprezy która nadla trwała...wybrałem się z kolegą do McDonalda gdzie zamówilem sobie 20 Nuggets na wynos, gdy wyszliśmy z restauracij udaliśmy sie do Sklepu obok gdzie kupilem sobie karte doładowywującą konto (Idea) jeszcze wtedy niewiedziałem dlaczego kasierka zaczela płakać na mój widok na ladzie...podpaska jednak zwracała uwagę i ochroniaż też niebył na to obojętny gdyż kucnol sobie gdy mnie zobaczył.Odprowadziłem ostatniego kolege który zemną został (niestety niepamiętam gdzie i kiedy zaginęła reszta kumpli) na przystanek i rozpoczolem 60 minutowy powrót do domu który znajdowal sie jakieś 100 m dalej (niepytajcie mnie jak ona wyglądała bo niepamiętam), usiadłem na ławce zjadłem moje 20 Nuggetsw i poszedłem do domu. Pierwszą żeczą jaką zrobilem bylo zajęcje kibla i przyśniecje sobie na nim jakieś 20min. Gdy moja mamusia już wyratowała mnie z transu w którym sie znajdowałem poszedłem się położyć.....pomyślałem sobie spoko teraz może być już tylko lepiej...mylilem się...pokój zaczol wirować w kólko a ja znów zajolem kibel, lecz tym razem oddałem wszystkie 20 nuggetsow w calośći z mej jamy ustnej...Położylem się i zasnolem...rano o godzinie 5:00 byłem już na nogach i szukalem kranu do którego można by się podpiąć, potem już tylko ubralem sie spakowałem i poszedłem do szkoły bez sniadania które zawsze rano robi moja mamusia, która tym razem dziwnie namnie patrzyla gdy wychodzilem...