Autor Wątek: ANARKY's literal trials  (Przeczytany 3882 razy)

Offline ANARKY

  • Soldier
  • Wiadomości: 27
    • Zobacz profil
    • http://
ANARKY's literal trials
« dnia: Października 07, 2004, 06:30:23 pm »
Boska Natura

- No to znowu jestem bez kasy – myślał Płowy pakując resztki swojego dobytku do plecaka.
- Przez tego oszusta straciłem wszystkie łupy z sobotniej nocy, a pomyśleć, że w Bramach nie było nikogo kto wygrałby ze mną! – kontynuował oddając karczmarzowi klucz do pokoju. Za oknem zbierały się ciemne chmury coraz bardziej zasłaniając rozgwieżdżone niebo.
- Będzie padać  - zauważył – świetną noc wybrałem do spędzenia na ulicy.
Idąc tak zamyślony nie zauważył, podążającej za nim zakapturzonej postaci, więc niczym nie zrażony złorzeczył dalej:
-Ale przecież złożyłem ofiarę – myślał szukając jakiegoś miejsca na spędzenie nocy – Ba, i to dużą, a ile czasu modliłem się do tego Vicousa, też mi bóg złodziei. Jakbym dorwał drania w swoje łapy...
- Nie przesadzasz z bluźnierstwami, chłopcze? – Płowemu mocniej zabiło serce gdy usłyszał ten głos za plecami. Po chwili uspokoił się i oprzytomniał, odwróciwszy głowę rzekł:
- A ty co? Inkwizytor? Czy nadgorliwy kapłan? Że tak chodzisz po mieście w nocy i sondujesz ludzi? Dałem już ofiarę na świątynie, a na nabożeństwo i tak nie pójdę, marny twój trud. Żegnam. – chciał jak najszybciej zakończyć rozmowę, bo za magią nie przepadał, a tym bardziej za ludźmi, którzy nią władają. Odwrócił się więc na pięcie i już miał odejść, ale ktoś stał za nim blokując mu drogę. Osoba ta okazała się być tą samą z która rozmawiał przed chwilą, tyle tylko, że zdjęła kaptur. Gdy Płowy ujrzał tą twarz, stanął jak wryty. Długie czarne włosy opadające na ramiona, blada cera, wąskie usta, i te oczy, czarniejsze niż noc, takie w których nic się nigdy nie odbija, i które nie dostrzegają kolorów, swoją drogą niewyobrażalne, ale tak opisywano je w mitologii, rzecz jasna po to żeby kapłani mieli jakieś pojęcie. Stał przed nim sam Vicious, bóg złodziei i oszustów, pan iluzji, a jak uważały inne religie bóg tchórzy...
- Co Płowy? Pewnie zastanawiasz się czego tak ważna osobistość, sam Bóg, jaśniejący w swej chwal...
- Daruj Vicious. – Przerwał mu ostro Płowy – Streszczaj się, bo mi miejscówkę zajmą. – Powiedział pokazując na zaułek za plecami Boga.
- Och... Jaki zuchwały! Wiesz Płowy, że niebezpiecznie denerwować Boga? Ale powiedzmy, że tego nie słyszałem i przejdę do rzeczy, chciałem żebyś był moim przewodnikiem po tym mieście na jeden dzień, pokażesz mi najlepsze miejsca w mieście. – powiedział Vicious.
- A co ja będę z tego miał? Niech zgadnę: Co...
- ...kolwiek zechcesz. Zgadłeś.
- W takim razie spotkamy się jutro w południe w moim zaułku, jest tylko jeden warunek, jutro musisz być w pełni człowiekiem by doświadczyć wszystkich przyjemności tego miasta.
- Więc do jutra – rzucił Vicious – kolorowych snów. – Dodał złośliwie i odszedł w ciemność. Zaczynało już padać więc Płowy szybko schował się pod dach, a był tak zmęczony, że od razu zasnął.
                   ********************************************************
Śniło mu się, że był w pokoju na piętrze jednej z karczm i właśnie zajmował się bluzką dziewki służebnej, gdy ta wstała i zaczęła nim trząść mówiąc:
- Wstawaj Płowy już południe. – I w jednej chwili wszystko zniknęło, ściany karczmy, pościel wygodne łóżko, ale zaraz... Nie, nie mylił się dziewczyna ze snu została i właśnie go budziła. Wstał szybko i zapytał:
- Czego taka piękna dziewczyna chce od włóczęgi?
- Nie żartuj, to ja Vicious. Miałem być w pełni człowiekiem ale nie sprecyzowałeś jakim. Na razie nazywaj mnie Miranda. – Odpowiedział Bóg uśmiechając się na widok zdziwienia, które odmalowało się na twarzy Płowego. Vicious kobietą to ostatnia rzecz jakiej się spodziewał. Kiedy w końcu zamknął usta wstał, założył ostatnie czyste ubranie jakie mu zostało i oświadczył:
- Jeśli mam być twoim przewodnikiem to ty płacisz wszystkie rachunki w ramach wycieczki, ale nie wydawaj za dużo, straż przyczepi się i będzie pytała skąd masz tyle pieniędzy.
- Dobra nie przynudzaj śmiertelniku, idziemy – powiedziała Miranda podnosząc oczy ku niebu.
              ****************************************************
Karczma nazywała się Il tauro Rosso, nikt z jej bywalców nie wiedział co to znaczy ale wszyscy nazywali ją Czerwonym Bykiem z powodu szyldu przedstawiającego sylwetke byka z profilu o barwie wyblakłej czerwieni. Zajęli stolik przy ścianie którą tylko ktoś z wyobraźnią mógł nazwać oknem, bo było tak brudne, że przepuszczało tylko nikły blask słońca.
- To co Mirando zaczniemy od piwa czy hazardu? – Zapytał przewodnik.
- Może najpierw partyjka w kości, co ty na to?
Dosiedli się więc do stolika, przy którym grupa oszustów grała w kości, pula powiększała się coraz bardziej, nikt z graczy nie mógł wygrać, ponieważ przeszkadzali sobie nawzajem podkładając wyważone kości.
- Tylko bez sztuczek- szepnął  Płowy do Mirandy  - wiesz o co mi chodzi. Tutaj nie lubią takich co za dużo wygrywają.
- Robisz się nudny, tego mam nie robić, tamtego nie robić. – Odpowiedziała i zwróciła się do grających – Witam panowie, możemy zagrać?
Wszyscy czterej uśmiechnęli się demonstrując uzębieje drugiej lub trzeciej świerzości. Czarne, kręcone... zęby, Płowy powtórzył w myślach zasłyszaną kiedyś frazę. W oczach gospodarzy pojawił się błysk radości:
 - Oczywiście, proszę bardzo, zna panienka zasady? – Zapytał najstarszy z oszustów. Nie znała, ale skoncentrowała się i przesondowała umysł Płowego w poszukiwaniu informacji.
 - Tak znam - odpowiedziała po chwili – grajmy.
******************
Jej towarzysz od początku przewidywał kłopoty i tylko dzięki niemu zdołali wyjść cało z tawerny kiedy Miranda po raz kolejny wygrała partyjkę. Najpierw poleciały kufle, później stół i ławki. Wybiegli z Czerwonego Byka przez kuchnie, przez jakiś czas lawirowali po mieście by zgubić ewentualny pościg, w końcu usiedli zmęczeni przy ścianie jednej ze starych kamienic bliżej centrum miasta:
- Zostało tam wszystko co wygrałam – stwierdziła kwaśno Miranda.
- I dzięki temu żyjemy, gdybyś zabrała pieniądze... Ale chodź do innej karczmy jeszcze nie spróbowałaś alkoholu.
                  **********************************************
Pod skrzyżowanymi pikami było o niebo lepiej, przez okna można było zobaczyć ulice, a rzyć nie przyklejała się do ławki. Płowy przynosił właśnie kolejną kolejkę piwa Mirandzie i sobie gdy zauważył, że do dziewczyny dosiadł się jakiś drab. Usłyszał tylko urywek ich rozmowy:
- No to kaj dziołcha idusz ze mną ino na piętero? Zobaczysz łacno bedzie. – niósł się barytonem głos wieśniaka.
- Nie nigdzie z tobą nie idę, najlepiej idź się wykąpać. O idzie mój przyjaciel, Płowy porozmawiaj z tym panem.
Słysząc to drab wstał, i obejrzał przeciwnika. Widząc nie wysokiego i chudego złodzieja wybuchnął śmiechem. Ten właśnie moment wykorzystał Płowy, wymierzył wsiokowi cios kuflem w kark, przeciwnik zemdlał. Wygrany usiadł okrakiem na drabie i opróżniając mu kieszenie powiedział:
- Bo widzisz, nie trzeba uderzyć mocno, wystarczy wiedzieć gdzie – po czym zwrócił się do Mirandy – chodź bo może się zaraz zrobić gorąco. I przestań do cholery się wygłupiać, bo w końcy nigdzie dłużej nie zabawimy.
Wyszli więc z karczmy i udali się w stronę targu, dziś wypadał właśnie dzień targowy.
              *************************************************
Płowy przepychając się z trudem za Mirandą do następnego stoiska powiedział:
- Nie dość ci jeszcze zakupów? Daruj siedzimy tu pół dnia, robi się już ciemno.
- Wiem, że to dziwne ale wydawanie pieniędzy sprawia mi dziwną przyjemność – odpowiedziała Miranda przeglądając najnowsze kroje sukienek na straganie przed pracownią krawca.
Płowy ciągnąc ja za rękę wyprowadził z tłumu i powiedział:
- Mamy przed sobą jeszcze jeden przystanek, ciężko by tłumaczyć więc może przesonduj mnie i będziesz wiedziała co trzeba robić.
Sondowanie myśli odbywa się bez udziału sondowanego, ale kiedy sondują twoja pamięć czujesz jakby było ci za ciasno w głowie, jak gdybyś miał dwa mózgi, tętno przyśpiesza oddech staje się krótszy, a potem koniec jak ręką odjął pozostaje tylko uczucie zmęczenia... I czasami torsje, ale przewidują to skutki uboczne.
Po sondowaniu Płowego Miranda oblała się rumieńcem i powiedziała:
- Właśnie dlatego wybrałam ciało kobiety, podobno kobiety silniej to przeżywają.
- Teraz wejdź do tej karczmy i czekaj, aż ktoś cię zaczepi, co stanie się na pewno, a później wiesz już co masz robić. Ja pójdę się położyć. Tak, to była męcząca wycieczka przyjdź rano uregulować rachunek.
Odprowadził ją wzrokiem od drzwi, a sam udał się do lokalu obok, przecież jemu też się coś od życia należy. Zabrał trochę pieniędzy z wygranej w Czerwonym Byku, na raz wystarczy.
                   ****************************************************
Do zaułka wrócił nad ranem, i od razu poszedł spać. Obudziło go dopiero słońce w zenicie, unoszące się nad dachami.
 - Taa... – Płowy przeklinał siebie w myślach – że też zaufałem Królowi Oszustów, od początku buło jasne, że nic nie dostane. Ale trzeba żyć dalej – myślał pakując swoje rzeczy i udał się na północ do bogatszej części kraju.
- Jeszcze tyle kosztowności musi zmienić właściciela, jeszcze tyle nie potrzebnego złota trzymają zbyt bogaci u siebie w domach, trzeba im ulżyć.
- Jedna sprawa mnie zastanawia, cały dzień gadam do siebie...
« Ostatnia zmiana: Września 19, 2007, 12:14:25 am wysłana przez Tantalus »
Cytuj
Od Twojej ostatniej wizyty...
Było 9089 nowych posty(ów).( Zobacz )
żaden z nich to odpowiedzi na tematy rozpoczęte przez Ciebie.

fajnie, nie?

Offline RiKKu-reloaded

  • Adventurer
  • *
  • Wiadomości: 61
    • Zobacz profil
    • http://brak :D
ANARKY's literal trials
« Odpowiedź #1 dnia: Października 07, 2004, 06:38:57 pm »
eeee Anarky mi sie podoba :D
« Ostatnia zmiana: Listopada 17, 2004, 10:40:07 am wysłana przez Gipsi »


Cooool ^.~

Offline White_wizard

  • Keyblade Master
  • Weapon Master
  • *********
  • Wiadomości: 2242
  • A way to the Dawn
    • Zobacz profil
ANARKY's literal trials
« Odpowiedź #2 dnia: Października 07, 2004, 08:23:31 pm »
ej, ... ja tam się może nie znam, ale całkiem fajne to twoje opowiadanko.... normalnie supermegswypasiste. Ej, ale jak już masz takie zapędy atrystyczne, to zacznij pisać w temacie "niekończąca się historia" Tam dopiero są fajne rzeczy ;)
You were born from nothing, you will turn into nothing. What have you lost? Nothing!

Offline Yuzuriha

  • Dead Shadow
  • SemiRedaktor
  • *********
  • Wiadomości: 1742
  • Let's go together ... in to the darkness
    • Zobacz profil
    • http://www.deadshadow666.deviantart.com/
ANARKY's literal trials
« Odpowiedź #3 dnia: Października 08, 2004, 10:03:20 am »
Hm...no nawet niezłe te opowiadanko...czemu nie mógł byś spróbować coś dopisać do "Niekończącej"?Był byś kolejną osobą,która by coś do niej dopisała,a przydał by się ktoś taki do naszej mniejszącej się grupki.Tylko radzę najpierw ją przeczytać byś w przyszłości nie popełnił jakiś błędów(choć wiem,że troszkę tego jest). ^_^  ;)  

Offline Tamaya

  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 931
    • Zobacz profil
    • http://www.tamaya.escarp.net
ANARKY's literal trials
« Odpowiedź #4 dnia: Października 08, 2004, 03:02:32 pm »
Jak na mój gust całkiem klimatyczne opowiadanie.
« Ostatnia zmiana: Października 08, 2004, 03:03:20 pm wysłana przez Tamaya »

Offline ANARKY

  • Soldier
  • Wiadomości: 27
    • Zobacz profil
    • http://
ANARKY's literal trials
« Odpowiedź #5 dnia: Listopada 17, 2004, 03:11:23 pm »
Espirito


       Budzik zadzwonił, Arnen otworzył oczy, na wprost niego w ciemności tam gdzie powinien stać zegar błyszczały, rozganiając cienie, rubinowe trzy kwadratowe zera.
- Północ – szepnął – godzina duchów.
Zwlókł się z łóżka, zaparzył sobie kawy. Siedział przy stole przypominając sobie zadanie, które go dzisiaj czeka.
- Błe, kolejna nudna robota. Kiedy zaczną dawać nam prawdziwe misje? – pomyślał.
Ubrał się, na wierzch założył czarny płaszcz z kapturem, który urywał zarówno jego twarz jak i sylwetkę. Zabrał jeszcze plecak z farbami i swoją deskę. Sprawdził czy niczego nie zapomniał. Nie wziął broni. Wyciągnął z dna szafy pas naszpikowany nożami, może trochę staroświeckie ale jeśli umiesz nimi dobrze rzucić to wygrywasz. Teraz pewien, że ma już wszystko wyszedł w noc.
- Dzisiejszym celem jest przetwórnia produktów rolno-spożywczych – przypominał sobie po drodze – ech. Kolejna nudna noc. Ja się tu po prostu marnuje.
- Dzisiaj miałeś zamienić kilka wpisów dotyczących transportu produkty lepszej jakości zamiast do bogatych mają trafić do biednych dzielnic, a to coś czym karmią niższe warstwy społeczne trafi do ich własnych ust – odezwał się kobiecy głos w słuchawce komunikatora.
- Dziękuje Amy za przypomnienie ale czy nie miałaś być dziś z twoim wspaniałym pracodawcą w Rio na konferencji – zapytał Arnen uśmiechając się szeroko.
- Teoretycznie, tak – odrzekła – ale samolot senatora Carnaby miał awarię, podobno coś nie tak z paliwem. Nie wiesz nic o tym?
- Jak wiesz Albert jest bardzo zdolnym alchemikiem, to pokaz jego nowego odkrycia, płyn działający bardzo odmładzająca na wszelkie substancje organiczne lub pochodzenia organicznego. Jedna kropla zamienia węgiel drzewny w żywą roślinę, a polihydracyl jest pochodzenia organicznego.
- Tak czy inaczej dziękuje. Teraz pewnie spałabym na niewygodnym łóżku w hotelu zmęczona konferencją, albo ten spaślak znowu upiłby się i chciał mnie zgwałcić – powiedziała ze śmiechem.
- Dobrze, już jestem na miejscu pogadamy później, bez odbioru. – zakończył rozmowę Arnen.
Po chwili podjechał do wielkiego prostokątnego budynku z wystającymi smukłymi, staroświeckimi kominami z czerwonej cegły. Zszedł z deski i przymocował ją sobie do pasa, wyjął z torby generator impulsu elektro-magicznego. Załadował i odpalił. Latarnie w promieniu pół kilometra zgasły, miał pięć minut zanim kamery i czujki ruchu zaczną działać. Z zamkiem poradził sobie szybko, była to wiekowa, jak cały budynek, antywłamaniowa Gerda. Tak jak przypuszczał w środku nie było żywej duszy.
- Co za naiwność – pomyślał – oddać wszystko w ręce maszyn.
Arnen zawsze był bardzo ostrożny, szczególnie po przystąpieniu do Rycerzy Zakonu Wolności, była to bardzo tajna organizacja i ciężko było nawiązać z nią kontakt. Swą niezawodność zawdzięczała kodeksowi, którego podstawowe prawo brzmiało:
„Broń zna tylko swego Mędrca, Mędrzec zna tylko swoją Broń. Wpadnie jedno wpadają oboje”
Arnen był Bronią, należał do oddziału dywersyjnego nazywanego Sztyletami. Amy zaś była jego Mędrcem, oni nie dzielili się na oddziały, wszyscy byli na takim samym stanowisku.
Doszedł do gabinetu szefa, gdzie jak przypuszczał znajdował się główny komputer, otworzył drzwi, wszedł do środka. W rogu stała jednostka centralna, a gniazda znajdowały się w biurku. Nie było tu kamer ani czujek ruchu, widać szef cenił prywatność nad bezpieczeństwo. Arnen odgarnął włosy z lewej strony, i w tkwiące tam gniazdo wetknął kabel, drugi jego koniec umieścił w takim samym gnieździe na biurku. Uruchomił program ofensywny, tarczę i maskujący. Nie robił tego pierwszy raz, wiedział co ukrywa się w rządowych sieciach. Jeszcze tylko wizualizacja, Średniowiecze – taką lubił najbardziej. Wszedł.
   

      Pojawił się nie jak przypuszczał na zamkowym placu, ale na skrzyżowaniu przed otwartym kasynem w mieście przypominającym Las Vegas.
- Wizualizacja nie zadziałała, a to znaczy, że jest tu ktoś jeszcze i to nie taki zwykły ktoś, to musi być najemnik jeśli potrafi narzucić swoją wizualizacje. Spojrzał na siebie ciekaw jak wygląda. Jego avatar nie zmienił się, nadal był zakapturzonym, średniowiecznym skrytobójcą.
- W takim razie jeśli nie może narzucić wizualizacji avatara musi być raczej przeciętny. No i mogę spodziewać się rycerza albo kogoś podobnego.
Jakby na to czekał przez obrotowe drzwi wypadł rycerz w lśniącej srebrnej zbroi siedzący na białym koniu, w ręku trzymał kopię. Niewiele myśląc zaszarżował na Arnena wyciągając kopię przed siebie. Włamywacz w ostatniej chwili uskoczył wydobywając kuszę. Rycerz zatrzymał się pod ścianą przeciwległego budynku i zwinnie zeskoczył z konia dobywając miecza. Arnen wycelował w rycerza używając pełnej mocy programów ofensywnych ale obawiając się, że to nie wystarczy nałożył na pocisk całą tarcze jaką posiadał. Bełt z powodu dużej mocy zapalił się w locie, płomienie przykrył stalowy pancerz i zanim pocisk dosięgnął celu wyglądał jak wiązka lasera. Pancerz rycerza rozgrzał się i ugiął jakby był z brązu, po czym napastnik padł na ziemię twarzą w dół, ziała w nim spora wypalona dziura przez którą widać było fakturę chodnika, po czym ciało zniknęło w blasku razem z koniem.
- To nie był najemnik rządowy, po prostu konkurencja – uświadomił sobie Arnen – rządowi najpierw pytają potem atakują.
Po rozłączeniu wrogiego hakera Las Vegas zmieniło się w zamek otoczony fosą, a okoliczne domy w gęsty las. Teraz dopiero poczuł się swojsko, przeanalizował system by sprawdzić czy żaden strażnik się nie aktywował. Czysto, użył więc programu maskującego i niezauważony doszedł do CPU.
- Pokaż co masz, kochanie – szepnął pieszczotliwie używając mapy systemu by znaleźć potrzebne informacje – Jest! Bank danych Hrd-08a plik zaszyfrowany transport.doc.
Przeniósł się tam natychmiast, bank danych wyglądał jak zwykle, obszerna biblioteka z kilometrami regałów. Znalazł szukany plik i położył go na stole, wyglądał jak wielka okuta księga z archaicznym zamkiem zabezpieczającym przed otwarciem. Wyjął swojego deszyfratora, jak zwykle przyjął formę klucza, i wsadził go do otworu na okładce, po chwili przy pomocy edytora teksty, w tym świecie gęsiego pióra, zamienił docelowe miejsca dostaw i zaszyfrował na powrót księge. Kiedy ją odkładał poczuł ukłucie a potem ostry ból w ramieniu. Odwrócił się. Za nim w odległości kilkudziesięciu kroków stał strażnik ubrany na niebiesko, naciągał właśnie drugą strzałę. Arnen rzucił się za najbliższą biblioteczkę i dobył kuszy. Zamaskował się i czekał na delikwenta, kiedy ten wreszcie do niego przyszedł od razu zarobił bełt w szyją i padł nie wydając przy tym nawet najcichszego kwiku, nie uroniwszy przy tym ani jednej kropli krwi. Arnen nie lubił jej widoku już dawno usunął ją z wizualizacji.
Żeby nie zostawić śladu postawił nowego strażnika na miejsce skasowanego i wyszedł.

   Znowu był w gabinecie na skórzanym fotelu. Kamery i czujniki już działały ale teraz nie musiał wychodzić korytarzem. Wyszedł przez szyb wentylacyjny, dobra droga ucieczki ale nie da się jej otworzyć od zewnątrz nie robiąc przy tym hałasu. Upewniwszy się, że nikogo nie ma wyszedł na ulice, miał jeszcze tylko jedno do zrobienia. Wyjął farby i zaczął malować swój znak firmowy na ścianie fabryki. ESPIRITO – duch, bo czyż północ nie jest godziną duchów?
 
Cytuj
Od Twojej ostatniej wizyty...
Było 9089 nowych posty(ów).( Zobacz )
żaden z nich to odpowiedzi na tematy rozpoczęte przez Ciebie.

fajnie, nie?

Offline Zell Dincht

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1460
  • Dzielny Mały Toster
    • Zobacz profil
ANARKY's literal trials
« Odpowiedź #6 dnia: Listopada 17, 2004, 08:50:05 pm »
ej qrna gipson cos mnie molestuje na privie cobym tutaj posta szczelil bo mi poprzedniego usunal dran jeden... tak wiec: boska natura - calkiem niezly i sie mi podoba :D esperanto - czytnalem kilka/kilkanascie pierwszych linijek i doszlem do wniosku ze jak dla mnie to zbyt modern (wolalbym waszmoscie i inne sredniowieczne bufony ;) )
"Zapewne, ponieważ jesteśmy tak stworzeni, że porównywamy wszystko ze sobą i siebie ze wszystkim, więc szczęście i nieszczęście zależy od przedmiotów, z którymi się porównywamy, i przeto nie ma nic niebezpieczniejszego nad samotność. Wyobraźnia nasza, z natury swej skłonna do wzlotów, żywiona fantastycznymi obrazami poezji, stwarza sobie tłum istot stojących na różnych szczeblach, wśród których my stoimy na najniższym i wszystko prócz nas wydaje się wspaniałe, każdy inny jest doskonalszy. A dzieje się to w sposób zgoła naturalny. Czujemy często, że nam czegoś brak - i zda się nam, iż własnie to, czego nam brak, posiada ktoś inny, któremu też przydajemy i to wszystko, co my mamy, i nadto jeszcze pewne idealne zadowolenie. I oto szczęśliwiec jest zupełnie gotów - nasz własny twór!"

Offline Yuzuriha

  • Dead Shadow
  • SemiRedaktor
  • *********
  • Wiadomości: 1742
  • Let's go together ... in to the darkness
    • Zobacz profil
    • http://www.deadshadow666.deviantart.com/
ANARKY's literal trials
« Odpowiedź #7 dnia: Listopada 17, 2004, 09:58:09 pm »
Hm...co do tego drugiego to miałam mały problem ze skumaniem o co wogóle chodzi...ale po przeczytaniu większej części już się zanlazłam w tekście....no cóż połączenie obu światów,średniowiecza jak i teraźniejszego wyszło nawet nieźle^^

Offline ANARKY

  • Soldier
  • Wiadomości: 27
    • Zobacz profil
    • http://
ANARKY's literal trials
« Odpowiedź #8 dnia: Listopada 17, 2004, 10:43:20 pm »
@Yuzuricha
ta pierwsza część jest rzeczywiście troche nie jasna ale reszta będzie prostsza do zrozumienia obiecuje
Cytuj
Od Twojej ostatniej wizyty...
Było 9089 nowych posty(ów).( Zobacz )
żaden z nich to odpowiedzi na tematy rozpoczęte przez Ciebie.

fajnie, nie?

Offline Calipso17

  • Soldier
  • Wiadomości: 36
  • Komiksiara he he
    • Zobacz profil
Odp: ANARKY's literal trials
« Odpowiedź #9 dnia: Czerwca 23, 2007, 12:48:35 am »
"Zszedł z deski i przymocował ją sobie do pasa, wyjął z torby generator impulsu elektro-magicznego. Załadował i odpalił. Latarnie w promieniu pół kilometra zgasły, miał pięć minut zanim kamery i czujki ruchu zaczną działać. Z zamkiem poradził sobie szybko"
To mi przypomina troche Harrego Pottera i Kamień filozoficzny a wam? :)