Mimo iż sam ostatnio określiłem GoWa jako slasher, to jednak przyznaję Musiolowi rację. GoW to action-adventure pełnymi garściami czerpiący z Onimushy czy Devil May Cry które podobnie jak GoW zawierały elementy slashera (tyle, że GoW bardziej pasuje do pojęcia slasher niż ww tytuły). Gdyby tak do tego podchodzić to jak już zostało powiedziane i Zelda byłaby określana jako slasher, albo np Kingdom Hearts - bo używamy miecza do krojenia hord przeciwników. Np.
Trochę się zakręciłem jak to czytałem, ale jeśli chodzi o Kratosa to poprzez pryzmat stylistyki/koncepcyjny, nie jest on pełnoprawnym slasherem, jednak gdy weźmiemy pod wzgląd samą rozgrywkę i system jej prowadzenia to bez wątpienia jest to slasher. To, że ktoś klepie wrogów używając tylko L-kwadratowej kombinacji i nie korzysta z innych możliwości systemu walki, jaki Kratos oferuje, nie świadczy wcale o tym, że ta gra nie ma slasherowej formy - bo ma i to w dodatku bardzo dobrze wypadającą.
Co do dzisiejszej generacji. Osobiście zatrzymałem się na prev genach (czy jak to się tam fachowo zwie) i jakoś dalej nie chce mi się iść, nie chce mi się kupować PS3 (poza jednym ważnym i bardzo zachęcającym powodem), bo zaczyna mnie denerwować że tak naprawdę casuale decydują o tym jak będzie wyglądać FFXIII-3 czy MGSV, bo to pod nich robione są dzisiejsze gry. [...]
Zgodzę się całkowicie, że podejście casualowe (lub też nastawianie gier wyłącznie pod taki kierunek produkcyjny, i argumentowanie, że jest on jedynym słusznym), jest zmorą obecnego rynku. Strasznie wkurza namiastkowość samych współczesnych gier, jeśli porównamy je ze starszymi tytułami. Deweloprzy mają ogrom możliwości, aby dostarczyć ciekawe tytuły, lecz z nich nie korzystają. Upraszczają samą schematykę gry, mówiąc nam, że będzie ona dopracowana z każdej możliwej strony, ale jak wiemy tak nigdy nie jest... Dopracowane to oni mają jedynie model wypuszczania niepełnej gry, aby moć na niej zarobić jeszcze później. Z tych wszystkich względów i ja swoją obecną uwagę skupiam przeważnie na prev/past-genach, lub też nawet forgotten-genach.
Co do Wii, ogólnie jestem oczarowany grami na tą konsolę mimo iż też jej nie posiadam, podobnie jak PS3. Ale podczas okazyjnego obcowania zdecydowanie wybieram Wii i jej odgrzewane kotlety mimo tego, że z PlayStation dużo spędziłem czasu to na dzień dzisiejszy PS3 i PSdalej idą w pieruny ze względu na gry jakie wychodzą. Uwielbiam Epic Mickey, Zeldy, Dragon Questy (których nie ma duzo na Wii ale w cholerę jest ich na NDSa), Final Fantasy Crystal Chronicles i możliwość grania z kumplem który posiada tą grę na DSa.
Wii (być może Wii U) jawi się dla mnie jako ciekawa konsola, w skutek tego, że nie rażą mnie jej odtwórcze tytuły. Powodem jest to, że one potrafią najnormalniej bawić. Gdy słyszę, że ma powstać kolejne Mario/Zelda/Metroid itd. to jestem zawsze ciekaw co Nintendo nam dostarczy, w przypadku zaś inych tasiemców nie muszę zastanawiać się wcale, no chyba, że nad tym co wytną nam z gry.
Strasznie nie podoba mi się wizja w której przy kupowaniu gier i muzyki dostajemy do wyboru jedynie wersję cyfrową, a patrząc na to jak się tej dystrybucji powodzi zaczynam się martwić czy pomijając jakieś wypasione kolekcjonerki za 500zł będę w stanie kupić sobie np Tombi 4 za 100zł jakiś czas po premierze w pudełku. Nie podoba mi się też ta facebookowa wizja PS4.
O ile cyfrowa dystrybucja jest przeze mnie dobrze postrzegana, to cenowe zabiegi już niekoniecznie. Co do wizji wiecznie śledzących nasze poczynania konsol, które zbierają niezbędne informacje o naszych upodobaniach i przekazują je do sztabu socjotechników, też jestem złowrogo nastawiony. W sumie to do next-genów mam sceptyczne podejście i towarzyszą temu w większości same obawy oraz nadzieje, że trafi się przynajmniej jeszcze jakaś dobra gra.