Jechałem sobie rowerem,
kulturalnie środkiem ulicy, podśpiewując wesoło: "Legia do boju...".
Na metalowym słupku zapaliło się czerwone światełko.
Wszystkie samochody z przodu stanęły, kulturalnie mnie przepuszczając.
Każdemu z osobna podziękowałem środkowym palcem lewej ręki i wjechałem na skrzyżowanie.
Nagle, zarówno z prawej, jak i z lewej strony ruszyły prosto na mnie samochody.
Wkur... zdenerwowałem się i zatrzymałem się na środku skrzyżowania.
Samochody także stanęły i zaczęły na mnie trąbić.
- Co wy kur... do jasnej Anielki robicie? - zapytałem. Łagodnym tonem powiedziałem także, aby się odpier..., tzn. aby przestali trąbić, bo uszy mnie od tego bolą.
Całe zajście zauważyło dwoje na niebiesko ubranych panów. Wyciągnęli swoje pałki i ruszyli mi z pomocą.
Z tych wszystkich emocji zemdlałem.
A teraz proszę mi powiedzieć najwyższy, jedyny mój ty sądzie, co ja robię na ławie oskarżonych?