Ta, dokładnie, teoria strun. Już nie chcę wątku kontynować, bo też już o tym pisałem kiedyś, ale te podstawowe założenia teorii strun są znacznie bardziej przekonujące niż Model Standardowy. Po co natura miałaby się rozdrabniać i tworzyć setki różnych subatomowych dziwadeł, skoro mogła to załatwić prościej, tak jak to w teorii strun jest definiowane, czyli że każdy subatomowa cząsteczka to jest jedno i to samo, tylko innej częstotliwości drgań (czy jakoś tak, nie pamiętam dokładnie). W końcu wiemy już dzisiaj, że światło, fale gamma, fale radiowe i promieniowanie X, to wszystko jest jedno i to samo promieniowanie, tylko o innej charakterystyce. Dlaczego tak samo nie miałoby być w skali subatomowej?
Skoro już wyszliśmy na nerdów, to pozostaje rozważyć jeszcze jedno fundamentalne pytanie:
Kirk, czy Picard?