Dobra, to skoro nie macie co pisać/czytać/na co narzekać, to ja napiszę kolejnego posta z życia wziętego.
Z cyklu "Tantowe perypetie z jego skaszanionym doszczętnie systemem":
Dzisiaj dałem kompa do znajomego, żeby mi wgrał na nowo system i zaorał dysk C. Nie mogłem sam tego zrobić, bo mam tam siakiś myk, że moge w boot menu sobie wybrać, czy chce załadować Win2k, czy Win98 i jak bym normalnie reinstalował system, to by mi pewnie ten myk poszedł się chrzanić. No więc w każdym razie odzyskałem kompa i do teraz jeszcze nie wgrałem wszystkiego, co bym chciał. Co mnie bardziej niepokoi, Core Media Player dalej wariuje (pomimo formatu dysku na którym był), wygląda na to, że Avira też będzie wariować, a co mnie dobija najbardziej to dwie rzeczy: Win2k był reinstalowany i z nieznanych przyczyn ładuje się z 10x dłużej niż powinien i wszystko w nim muli tak, że aż mi się przypomniało moje Atari z lat młodości. Będę musiał zapytać się gościa co może być nie tak. No i drugą śmierdzącą rzeczą jest to, że Quake 3 mi nie działa, a właśnie sobie z kumplami pykaliśmy w niego. Musze wykminić jeszcze wiele rzeczy i pewnie wiele kubków kawy upłynie, zanim komputer odzyska taką sprawność, jak kiedyś... kurde, nawet Office'a jeszcze nie mam.. ehh...
Z cyklu "Tantowe perypetie z jego uczelnią dla upośledzonych psychicznie koczkodanów":
Od dwóch tygodni codziennie powtarzam sobie, że jutro zacznę się uczyć. A jak widać po moim sigu, mam jeszcze 4 dni na naukę na ostatni egzamin z chemii, którego oblanie będzie równe końcowi gry =_=. Jest źle.... jest bardzo źle.... do tego jeszcze jestem zmulony od paru dni i wogóle najchętniej bym leżał na łóżku i kontemplował nierówności na suficie albo kołyszące się liście na drzewach... w tym stanie wiele się nie nauczę..... módlcie się do dowolnej siły stwórczej u której macie jakieś układy, żeby pomogła mi znaleźć siły na zabranie się do skryptów i książek =_=
Z cyklu "Tantowe przygody z konsolą":
Kurcze... chyba jestem cieńki w tego Szadow of de kolosus, bo mnie zabił jekiś grzechotnik, czy padalec, czy co to kuźwa jest..... ten w piasku koleś co żyje. Zabił mnie 2 razy, chociaż po pierwszym skumałem o co biega z zabiciem go... jestem cieńki w takie gry jednak. Ale za to Katamari Damacy na luzie przeszedłem i właśnie gram w We Love Katamari... tak samo dobre jak poprzednik. Skoro mowa o konsolach, to Hinoto, którą poznałem na EP5, przysłała mi dzisiaj plakat z Kingdom Hearts 2!!! WIIIIII.... jak tylko kupie sobie do niego antyrame, to powiesze go sobie nad komputerem, zrobie zdjęcie i będę wkurzał nim The Reaver'a i W_w.