Wiecie co.. jednak dzisiejszy dzień można spokojnie uznać za dzień udany... zaczął się on wykładami z fizyki na które się spóźniłem. Normalnie powinny być nudne i nerwowe, ale dzisiaj nie było Sensei Sodolskiego i jego asystentka nam wykładała... zrobiła to sprawnie, klarownie i skończyła pół godziny przed czasem. Potem 2 wykłady z matmy... powinny być nerwowe i stresujące, bo do tablicy bierze, ale zajęcia skończyły się w momencie, kiedy siedząca obok mnie dziewczyna do tablicy poszła (czyli ja byłbym następny). Potem 2h okienka, to pojechałem po kończącą właśnie Hisokę, która miała nienaturalnie dobry humor (pewnie z powodu tej tróji) i zamiast mnie zbluzgać z byle powodu, była miła i poczęstowała mnie nawet ciastkami (pewnie zatrute... ale liczy się gest). No i na koniec dnia 2h kolokwium z matmy, z którego musiałem dostać 17/25 pkt, bo inaczej Game Over..... phii... ludzie.. dawno mi się tak miło nie pisało koła. 5 zadanek, z czego 3 zrobiłem bez problemu, a w 2 popełniłem błąd, który na szczęście wyłapałem i zapisałem rozwiązania prawidłowe (i tak kończąc przed czasem sprawdzian)... potem skonsultowałem się z kolegami i wyszło na to, że wszystkie odpowiedzi mam dobre, czyli powinienem mieć jakieś 23-25pkt.... żyć nie umierać..
Teraz pewnie pójdę spać, bo mam braki w tym tygodniu (średnio po 5h śpię) no i się zajmę czymś konkretniejszym.... w każdym razie to był udany dzień...