Najbardziej mnie w grze zaciekawiła Fabuła, która jeszcze została wsparta przez najprzeróżniejsze moje domysły od czasu przejścia Chrono Trigger, aż do dowiedzenia się o kontynuacji w postaci Chrono Cross.
Pamiętam, jak pierwszy raz zobaczyłem Intro do Chrono Cross-a <wtedy nawet nie wiedziałem, że to była kontynuacja Chrono Trigger, w tę grę nawet nie grałem>. To było na Game One <bardzo dawno temu>, a ja z zaciekawieniem oglądałem to intro, zachwycając się muzyką <a potem dziwiąc się postaci Lynxa i Harle - dziwnie to wtedy wyglądało, heh>.
Po jakimś czasie przyszła pora na Chrono Trigger, póżniej gorączkowe poszukiwanie Chrono Cross, a gdy już nie było dla mnie nadzieii <za mały dysk mam na stosowanie Direct Connect>, znlazłem stronę, na której był do ściągnięcia pierwszy CD-ROM. Świetnie, następnego dnia już grę miałem na dysku, po czym do końca zatopiłem się w niesamowitej Fabule <która jest dla mnie najlepszą, jaką dane mi było poznać w jRPG-ach>, w której każdy nasz czyn miał jakiś wpływ na dalsze nasze poczynania <do dziś pamiętam ten proces z Chrono Trigger - przez to zaczynałem grę sporą ilość razy>, tak jak wtedy, gdy decydowaliśmy się na przyłączenie Kid do drużyny, badź nie <oczywiście nie wiedząc, że ona stanowiła "oś" Fabuły>.
Następnie zaintrygował mnie system walki - walczyłem kiedy chciałem, nie było tego usilnego levelovania postaci, również bohaterów, których przyłączylismy dp drużyny miał jakiś wpływ na dalszą grę >chociażby w samej formie dialogowej<.
Oczywiście grzechem było by nie wspomnieć o wspaniałej muzyce, która naprawdę świetnie uzupełniała całą grę... Również to chyba jedyna taka produkcja, w której zakończenie wywarło na mnie sporą doze uczuć, takich jak: smutek, tęskonta, czy podziw dla wytrwałości głównych bohaterów.
Ale najbardziej mnie zaintrygował fakt, że uruchamiając Chrono Crossa, to tak, jakbym otwierał wrota do innej rzeczywistości, która choć zupełnie odmienne od wszystkiego, co dane mi było poznać i tak niezwykła, jak najbarwniejszy mój sen, to jednak znalazłem w niej swoje miejsce, gdzie czułem się naprawdę szczęśliwy, a historia Serge i Kid, była tak naprawdę również i moją historią.
BTW: Gipsi, S&S pytał o "zaintrygowanie", nie "zainspirowanie".