Monnchild - Recenzje czytałem w Mangazynie, sam jednak, nie miałem aż tej niespotykanej przyjemności jego obejrzenia <1. nie mam pojęcia skąd ściągnąć 2. czekam na premiere w Polsce - tak, wiem, marne szanse - 3. czekam na DVD>, ale twoja opinia jakoś mnie do tego coraz bardziej zachęciła.
Jet Li - Po obejrzeniu filmu "Zabójcza Broń 4", trzeba jedno przyznać: zna się na rzeczy. Potem to już z przysłowiowej górki - "Hero", "Romeo musi umrzeć", "Od kołyski aż po górb". Więcej filmów z nim nie pamiętam, za wszystkie bardzo dziękuje. Mam jedno zastrzeżenie co do ról z jego udziałem - to taki aktor "NinjaWood" - mało mówi, dużo kopie i wogóle taki "macho" <chociażby w jednej ze scen w "Od kołyski aż po grób" - skacze z któregoś piętra, a potem rękami się chwyta balkonów itd... jakby normalnie nie mógł skorzystać ze schodów>. Zaś to, co robił w filmie "Hero"... Nie powiem, lubię takie odjechane sceny walki, ale to było lekkie przegięcie... Latanie przez paręnaście minut, chodzenie po wodze... Do tego w tym filmie zagrał tak, jakby na "odczepke" - przyszedł, poskakał, parę zdań wypowiedział... Dobrze, ze inni aktorzy jakoś to nadrobili <chociażby wspólna śmierć tych kochanków <nie mam pamięci do imion>>. W sumie, to gdyby nie ta fabuła tego filmu i całkiem zgrabna zagrywka koloroami <czerwień, zieleń, biel... coś ominołem?>, to pewnie bym o nich wszystkich zapomniał, a tak, to ciągle mi huczy jedno zdanie z tego filmu - "Pod jednym niebem"... <film obejrzałem po małym maratonie wszystkich części Rockmana X /Megamana X i przez to, że jak to kiedyś Dark M napisał - "oglądasz ten film kilkanaście razy, i jak z początku wydaje ci się zwykłą sieczka, to po pewnym czasie dostrzegasz wartości które za sobą niosą" - silnie zmodyfikowane>
Osobiście, bardziej lubię tzw.: tańczące kung-fu. Moim ulubionym aktorem z tego gatunku jest Jackie Chan <żebym tylko błędu nie popełnił> - to, co ten koleś wyprawia, przechodzi moje najśmielsze oczekiwania - mało tego: nie korzysta z pomocy kaskaderów, a co za tym idzie, sam te wszystkie sceny zagrał <porządnie trzeba dodać>. Pamiętam do dziś taki jeden fajny, za czasów jego młodości, film niskobudżetowy - "Pijany Smok" - fabuła standard - zemsta; zdolny, lecz ambitny uczeń; mordersto; morderczy trening. Za to te sceny walk - miodzio. Ostatni z jego filmów "Medalion", niedługo sobie wyporzycze, więc na jego temat też coś napisze, ale najpierw- "Garnitur". Fabuła podobna, ale bardziej komercyjna <przez to rozumiem coś w stylu - utarte schematy>: Jackie jest kierowcą taksówki, który z dnia na dzień przeistacza się z zera do bohatera, przy okazji zgarniajac "ubranie na każdą okazję"- stylowy garnitur. Oczywiście, nie oznacza to, że nie będzie walczył, co to to nie <ten kto oglądał ten film, niech sobie przypomni pierwsze uruchomienie>. Chociaż całą zabawę czerpałem nie z podziwiania jego talentu aktorskiego, ale z tej prześlicznej angielskiej aktorki <ach, ten akcent i delikatne linei twarzy... ach, ten mój zbrechtany gust>. Trzeba jedno przyznać - Jackie ma niesamowity dar komediowy - chociażby w tym filmie
"City Huner" <nakręcony na podstawie mangi, na którą do dziś poluję> - w pewnej scenie walczył z "bad guys" w salonie gier <jako takim>, gdzie wystąpiło zwarcie i przeistoczył się w Chun - Le <a że spędziło się te "paręnaście" godzin przed serią Street Fighter.. heh, ubaw miałem niezły, zwłaszcza, gdy wygrał>.
Horrorow nie trawie, wolę komedie <ale te bardziej "śmieszne" typu "American Pie', nie zaś typu "Legalna Blondy/ń/nka" - chociż przy "Ace Ventura" śmiałem sie jak nigdy.
Japończycy maja bardzo specyficzne poczucie humoru, ale ja tam bardziej wolę filmy anime, bądź mangę, niż te "real life" - po prostu mi nie pasuja <oglądam je przeważnie ze względu na postacie kobiece w nim występujące>.