Ciężko mi wybrać jakieś trzy tytuły - mam tak z 10, które mi się podobały i to z różnych powodów, no ale spróbować można:
1. Elite Beat Agents
2. Final Fantasy Fables: Chocobo Tales
3. Feel The Magic: XY-XX
To są takie tytuły, które mnie przyszpiliły do konsoli i nie wypuściły, póki gry nie przeszedłem. Oryginalność to to, co ostatnio w grach bardzo cenię...
A teraz coś z aktualności:
Phoe.. Apollo Justice: Ace Attorney - Najgorsza część serii. Pierwsza część z Phoenixem była bardzo dobra, druga część trochę słabsza, trzecia była zajebista, a ta jest poprostu do dupy. Nawet jakby zebrać najgorsze sprawy ze wszystkich pozostałych części i dać je do jednej gry, to byłoby lepsze niż to. Postacie nudne, znanych twarzy mało, czar oryginalności prysnął zupełnie, a sprawy pozostawiały poważny niedosyt i były merytorycznie niedopracowane. No i ten super wzrok... wtf? "OBJECTION! Podrapałeś się po policzku, co ewidentnie świadczy o tym, że jesteś mordercą!!". Ostatnia sprawa była prawie niezła, grafikę też poprawiono... ale to za mało. Znacznie za mało.
Wiadomo, trochę to oceniam przez pryzmat pozostałych części... no ale przez pryzmat czego innego miałbym to oceniać? Capcomowi nie wyszło, mam nadzieję, że piąta część mi to zrekompensuje...
Profesor Layton's and the Curious Village - Bardzo lubię oryginalne gry, a ta jest cholernie oryginalna. W coś takiego jeszcze nie grałem. Gra wciąga, wymaga używania mózgu i czasami daje sporo satysfakcji, jak człowiek myśli przez godzinę nad jedną zagadką i nagle odkrywa odpowiedź. Do tego Weekly Puzzle, czyli cotygodniowe zagadki sprawiają, że regularnie, w każdą niedziele, wracam do tego tytułu, żeby zobaczyć nową zagadkę. Polecam gorąco.
Final Fantasy Crystal Chronicles: Ring of Fates - Byłem napalony cholernie na ten tytuł, więc trochę się zmartwiłem, jak od razu po zdumpowaniu w sieci zaszumiało od problemu tzw. "Moogle of Death", czyli zabezpieczeniu antypirackiemu, jakie kwadratowi zastosowali. Na szczęście, piraci nie zawiedli i od kilku dni cisnę w tą grę bez problemów. Mam mieszane uczucia - gra się naprawdę bardzo przyjemnie, bo system jest ciekawy i wciągający, ale gra w pojedynkę niestety sprawia pewien niedosyt. Fabuła jest tragicznie do dupy, więc pozostaje grywalność, a żałosne AI trochę temu odbiera czar. Rasy wydają się też być mocno niewyważone - Clavet rozpieprzają wszystko i wszystkich, Selkie czasem się używa do podwójnego skoku, pozostałe dwie są tylko dla Tribe Abilities potrzebne. Jednak pomimo ewidentnych wad, jeżeli masz jednego (a najlepiej dwóch lub trzech) kumpli z DS'ami gdzieś w sąsiedztwie, ta gra zwyczajnie KOPIE DUPĘ. Granie wireless w to to poemat po prostu - oczywiście, jeżeli poziom na Multiplayu jest dobrze wyważony, a jeszcze nie wgryzłem się w niego tak bardzo, żeby móc to ocenić. Mimo to, do gry z kumplami, ta gra może być naprawdę zajebista...