Ja zdecydowanie wolę koncertówki, przynajmniej grup rockowych. Zawsze dają więcej czadu na żywo, często grają trochę inne wersje utworów, tzn. dłuższe np. z dodatkową solówką na gitarze czy jakimś wstępem, którego w 'oryginale' nie było. Wystarczy posłuchać koncertówek Deep Purple czy UFO z Japonii ( nie wiem dlaczego, ale w Japonii są najlepsze koncerty oO ), mimo że nie jestem, nie byłem tam wśród tłumu to czuję tą energię. Oczywiście nie zarzucam nic nagraniom w studiu, ale jeśli musiałbym wybrać między zwykłym krążkiem a koncertowym, to z pewnością sięgnąłbym po ten drugi.