Świetnie.... bardzo ładny topic... naprawde dawno nie widziałem tutaj takiego. Jak widać na 4um potrzebny jest przypływ świeżej krwi, z nowymi pomysłami i pragnieniami.
Coś mi się zdaje, że ten post będzie długi hehehehe...
Tak więc, jak słusznie zauważył Morchol, na jRPG można się świetnie nauczyć języka angielskiego. Ja się go uczyłem właśnie w taki sposób, a jestem teraz, skromnie mówiąc, najlepszy w klasie z angola. Uważam, że mam wyszukany gust. Oznacza to, że więcej rzeczy mi sie nie podoba niż podoba. Jest mi przez to o tyle ciężko, że zauważyłem, że zewsząd pojawiają się rzeczy coraz bardziej komercyjne, skażone chorą popkulturą, robionę dla mas, przez masy. To jest, kolokwialnie mówiąc, syf totalny. Z tej kaskady rzeczy szarych i bezwartościowych każdy stara się wychwycić coś dla siebie, coś z pozoru małoważnego, które będzie odpowiadało jego lub jej potrzebą. Jak już wspomniałem trudno jest mi się zadowolić byle czym. Dlatego zacząłem grać w jRPG, ze szczególnym naciskiem na te od Square, albowiem uznaję gry z tego gatunku za dzieła sztuki (napisałem o tym gdzieś indziej, chyba nawet w tym dziale).
Zacząłem grać w jRPG jakieś 5 lat temu, czyli kiedy to kupiono mi konsolę PSX. Pierwszą moją grą z tego gatunku był FFVIII, któego do dziś wspominam z łezką w oku. Każdy z tego 4um powie, ba, nawet wykłucał się będzie, że jRPG nie są jakimiś tam zwykłymi grami. To nie jest jakaś bezduszna napieprzanka, strzelanina dla idiotów, czy inny chłam, w które nasuwają dresy i chłopaki z podstawówki (i wiele wiele innych osób niestety też). Te gry mają duszę. Niosą w sobie coś więcej niż ładna grafika, fabuła czy muzyka. Niosą w sobie ideę. W grach tego gatunku można się z reguły doszukać wielu wartości, które każdy człowiek powinien stosować w życiu. Może i jest to jakaś paranoiczna sytuacja, ale jRPG naprawdę mogą nauczyć jak należy żyć. Żeby nie być gołosłownym podam najlepiej kilka przykładów gier i idei przez nich niesionych:
FFVIII - dzięki przyjaciołom i osobom, które ci pomagają, można zajść bardzo wysoko. Należy pomagać spełniać sny innych. Lojalność, poświęcenie, przyjaźń... to są cechy najbardziej wartościowe. Drugą główną ideą ósemki jest oczywiście to, że miłość może przezwycieżyć wiele barier, i że człowiek nie zawsze zdaje sobie sprawę z tego, co naprawdę czuje. Doceniamy rzeczy dla nas ważne dopiero wtedy, kiedy je stracimy. Momenty, które mogą potwierdzić moje słowa: Squall z Rinoą na plecach idzie po torach, Laguna wspominający Raine, sny Squall'a.
FFIX - założyciel tematu słusznie napisał tutaj o Zidane'ie. Głównymi ideami gry jest to, że warto mieć kogoś na kim można się wspierać w trudnych chwilach. Kilka nawet bardzo różnych osób, które dzięlą podobne chęci i marzenia, będą w stanie pomóc sobie wzajemnie i być dla siebie nawzajem podporą. Momenty, które mogą potwierdzić moje słowa: noc w Black Mage Village, przejście Beatrix na naszą stronę, zdesperowany Zidane na Terra ("You are not alone...")
CC - o rany... o rany o rany o rany... z tym tytułem wiąże się tyle przemyśleń... a nawet nie. Poprostu nie jestem w stanie dobrze sformułować tego wszystkiego co wyniosłem z tej gry. Może to, że ważne jest, aby mieć swoje miejsce na świecie, żeby być wiernym własnym przekonaniom i odczucią, że prawdziwie uczucie przetrwa choćby nie wiem co, że pomagając jednym, sprawiamy cierpienie innym... hmm... jestem pewien, że można by wypisać o wiele więcej. Momenty, które mogą potwierdzić moje słowa: szlag... dużo ich bedzie... ograniczę się do kilku... napaść Dwarfów na Water Drgn Isle, rozmowa z Harle w Cleft of Dimension, rozmowa Fargo z Fargo, opowieść Miguel'a.... i wiele wiele innych.
To są tylko 3 przykłady. Jak pewnie zauważyliście, nie jestem w stanie dostatecznie dobrze ubrać w słowa wszystkich tych myśli i całej mistyki jRPG. Abstrahując od tematu, to nigdy nie lubiłem analizować wierszy, czy książek, czy innych bzdur, które nam w liceum dają. Rozkładanie wiersza na czynniki pierwsze, żeby znaleźć tam jakieś wartości, które człowiek dojrzały emocjonalnie czuje odruchowo. Analizowanie jRPG jest do tego bardzo podobne. Całą głębie gry, przesłania z niej płynące, wartości przez nią reprezentowaną i wywyzszane w niej podstawy... to wszystko poprostu się czuję i nie potrzeba nawet tego formułować.
Dobra.. to tyle.... jak ktoś się ze mną nie zgadza, to może tutaj pisać... hmm.. topic trochę jak z Kółka Filozoficznego heh.... może dlatego mi się podoba...
No i po trzecie gdybym nie grał w FFVII to nie wziąłbym sobie na bieżmowanie imienia Vincent.....
Ja sobie dałem Alexander... po summonie oczywiście