Ja zagłosowałem na scenę obietnicy o powrocie... Wiecei czemu? Bo sam taką kiedyś złożyłem mojej Pani... Bezwiednie. Dopiero gdy później ponownie odpaliłem "ósemkę" dotarło to do mnie i... Siedziałem z rozdziawioną gębą. Bo zrozumiałem co powodowało Squallem i Rinoą. To jest mój ulubiony moment i za każdym razem, gdy go oglądam, przypominam sobie tamten moment.
Nazwijcie mnie dziwakiem, ale mnie nie porusza aż tak scena śmierci Aeris... To prawda, jest wzruszająca, ale nie nazwałbym jej kultową dla mnie... Cóż są gusta i guściki ;P