Kefka jest chyba jedynym antagonistą w serii FF, który faktycznie osiąga swój cel.
Tak, i za te jego "poronione" dążenia, które się niejako urzeczywistniają należy się mu szacunek. Swoją drogą chciałem rozwinąć swoją wypowiedź filmikiem, który analogicznie miałby obrazować rzeczone działanie i spełnienie Kefki. Filmiku na jutubie nie znalazłem, ale dotyczył on pojedynku Goku vs. Superman, gdzie retrospekcyjnie ukazano walki Goku z wszystkimi badgajami, którzy zawsze pieklili się, że chcą zniszczyć świat (niestety każdy z nich poległ). Po tych urywkach rzecz jasna ukazano kadr z Supermenem, który nic nie mówi tylko rozwala glob. W sumie lepiej to wyglądało niż się teraz czyta, ale myślę że dobrze zobrazowałem ten alegoryczny kontekst, który siłą rzeczy trzeba odnieść teraz do postaci fajnalowskich.
(tak, nawet Sephirotha)
Szczerze to nie trzeba zbyt wiele, żeby go przebić. Jakby spojrzeć na to nieco dokładniej, to Sephiroth raczej chujową postacią był.
Rozumiem Twoje podejście, prawdopodobnie po części zbieżne z moim, ale nie chciałem tak dosadnie ujmować tę postać. Jedno jednak muszę dodać, Sephiroth z pewnością mógł wypaść lepiej, ale niestety "siódemkowa kompilacja" nie dołożyła do tego przysłowiowego grosza, chociaż, paradoksalnie, bardzo się starała.