Grę co prawda wydało EA, ale pokryło jedynie koszty nikłego marketingu, który i tak nie zaszkodził grze i Amalur sprzedał się znakomicie. Czym jest ten tytuł?
Action-RPG, który został zrobiony przez studia 38 Studios i Big Huge Games. Gra firmowana jest postaciami Kena Rolstona - ojca Morrowinda i Obliviona, R. A. Salvatore - sławnego pisarza fantasy i Todda McFarlane'a - autora między innymi postaci Spawna. Nad wszystkim czuwa Curt Schilling, który ze swojej kieszeni opłacił cały developing gry.
Ale dosyć o mało istotnych sprawach.
W grze kierujemy bohaterem, który nie ma przeznaczenia, czym wprawia w osłupienie wszystkich, których spotykamy na swej drodze. Fabuła gry krąży właśnie wokół tego wątku, ale wprowadza swoje zwroty akcji, które znacząco urozmaicają ten główny motyw.
Grafika jest kolorowa, na myśl przywodzi skrzyżowanie Fable z WoW, czuć rękę Salvatore w kreacji świata. Najmocniejszym punktem całej gry jest bez wątpienia system rozwoju postaci. Raz, że w każdej chwili możemy zresetować całą postać za drobną opłatą, dwa - każdy skill z każdego builda się do czegoś przydaje (aczkolwiek, nie każdy wykupimy) no i na końcu trzy - są karty przeznaczenia które pełnią rodzaj klasy postaci i dają nam odpowiednie bonusy. Są jeszcze te, które otrzymujemy po wykonaniu niektórych zadań - na stałe podnoszą niektóre atrybuty lub umiejętności.
Kolejna fajna sprawa - system walki, który odchodzi od nudnego używania skilli, stawiając na dynamiczne walki, możliwości łączenia ciosów w kombinacje. Możliwości mamy cholernie dużo i czasami walka przypomina bijatykę w krainie fantasy.
Główny wątek starcza na 40 godzin, ale do tego mamy ponad 150 zadań pobocznych, rozbudowany świat, mnóstwo rzeczy do odkrycia i samo bieganie dla frajdy.
Poniżej jeszcze jeden materiał, gameplay nagrany przeze mnie.
http://youtu.be/87xkD66FjM8Ktoś grał? Jakieś wrażenia?