Autor Wątek: Walka XLI: Auron VS Quistis  (Przeczytany 1590 razy)

Offline Yuzuriha

  • Dead Shadow
  • SemiRedaktor
  • *********
  • Wiadomości: 1742
  • Let's go together ... in to the darkness
    • Zobacz profil
    • http://www.deadshadow666.deviantart.com/
Walka XLI: Auron VS Quistis
« dnia: Kwietnia 29, 2007, 06:49:50 pm »
Słońce delikatnie wdzierało się przez zasłony do ciemnego pokoju, świecąc śpiącej dziewczynie prosto w twarz. Przekręciła się na bok i po krótkiej chwili zerwała się do pozycji siedzącej łapiąc za elektryczny zegarek z biurka. Na jego tarczy widniała dziewiąta czterdzieści pięć.
- To już tak późno? - powiedziała przeciągając się leniwie, przeczesując czarne włosy - No tak dziś czeka mnie walka z ... - spojrzała na kartkę przyklejoną na ścianie tuż obok monitora komputera - Tantem.
Chwilę później na twarzy dziewczyny pojawił się diabelski uśmieszek.
- Szykuj się na rychłą przegraną Tant.
Yuzu wstała z łóżka, odsłoniła okno, otwierając je zaraz po tym i sięgnęła do radia włączając swoją ulubioną składankę, która wciąż tkwiła w odtwarzaczu. W tej chwili z głośników wydobywały się dźwięki piosenki Thousand Foot Krutch - Phenomenon gwałtownie przerywając panującą ciszę. Dziewczyna szybko się ogarnęła i nim minęło piętnaście minut siedziała już przed komputerem, tworząc nowy dokument WordPad, w folderze Tournament of the Titans o nazwie Auron vs Quistis.
- No to zaczynamy. - powiedziała z entuzjazmem rozprostowując palce.
Rozsiadła się wygodnie w krześle, opierając plecami o oparcie, przyciągnęła bliżej siebie klawiaturę i zaczęła rytmicznie naciskać przyciski.

Długi bat znów świsnął koło głowy samuraja, ledwo mijając się z celem. Auron przetoczył się na bok, Quistis nie dawała za wygraną, za każdym razem kiedy próbował się do niej zbliżyć, posyłała w jego stronę zakończony ostrzem rzemień. W takiej sytuacji Auron został zepchnięty do obrony. Gdy tylko blond włosa nabrała przewagi, zaczęła raz po raz atakować Aurona, rzucając w niego ognistymi pociskami. Samuraj omijał je z zawrotną prędkością, zbliżając się do dziewczyny, zmniejszając tym samym dzielący ich dystans. W biegu przerzucił czarne ostrze miecza przez ramię i gdy zbliżył się wystarczająco blisko zadał horyzontalne cięcie, Quistis ominęła je bez najmniejszego trudu, uskakując w tył. W powietrzu naciągnęła bat i jego końcówka poszybowała w stronę twarzy Aurona, dosięgając celu. Z świeżo otwartej rany popłynęła stróżka krwi. Zaskoczony Auron zatrzymał się na chwilę, ścierając odruchowo wolną ręką krew z twarzy. Quistis zdążyła w tym czasie wylądować na ziemi na bezpieczną odległość i gdy tylko dotknęła podłoża znów zamachnęła się na przeciwnika. Tym razem samuraj ubrany w czerwony płaszcz, nie dał się zaskoczyć. Uchylił się przed nadlatującym ciosem i z impetem biegł na przeciwnika, Quistis uśmiechnęła się i ściągnęła bat spowrotem atakując wroga od tyłu. Bat świsnął koło ucha Aurona, mijając jego głowę o centymetry, gdy ten uchylił się w ostatniej chwili. Samuraj wciąż biegł na dziewczynę nie zwalniając ani na sekundę. Blond włosa szybko cofnęła rękę i po raz kolejny zaatakowała na skos. Auron nie zatrzymując się ani na chwilę, wyciągnął przed siebie oręż, rzemień odbił się od ostrza. Cios nie był na tyle skuteczny by zatrzymać samuraja, Quistis nie zdążyła wycofać swojej broni. W tym czasie Auron dobiegł do niej i wprowadził cios z ukosa, w ostatniej chwili dziewczyna zdążyła się odtoczyć. Efektem niecelnego ciosu była dość głęboka, ukośna szrama pozostawiona na pniu drzewa przez ostre ostrze. Blond włosa obejrzała się za siebie szukając wzrokiem przeciwnika, w samą porę by uniknąć kolejnego ciosu nadchodzącego z góry.

W tym momencie z kuchni dało się słyszeć dźwięk gwizdka.
- O cholera, prawie zapomniałam. - pomyślała i szybko wyskoczyła z krzesła jak wystrzelona z katapulty.
Yuzu biegła przez pokuj, mało nie potykając się o leżącego na jego środku czarnego kota, podążając w zawrotnej szybkości do kuchni. Gdy dobiegła do kuchenki by ja wyłączyć gwizdek jak zwykle poszybował w górę i spadł uderzając głucho o podłogę. Spojrzała z irytacją w jego kierunku burcząc coś pod nosem. Podniosła go ostrożnie i położyła na blacie stołu. Zrobiła herbatę i ruszyła w kierunku swojego pokoju, zastała jednak niespodziewanego gościa przed monitorem.
- Won z kompa! - warknęła na siostrę, która właśnie wysyłała smsa przez internet.
- Moment. - odpowiedziała jej od niechcenia.
Gdy strona się załadowała i pokazało się okienko "Twój sms został wysłany" odeszła od komputera zostawiając za sobą otwarte drzwi. Yuzu miała ochotę złapać krzesło i rzucić nim w blond włosą, jednak powstrzymała się i zamknęła drzwi prawie nimi trzaskając.
- Firanki masz w domu .... - powiedziała bardziej do siebie.
Postawiła kubek z herbatą na biurku i usiadła wygodnie na krześle przystawiając je bliżej blatu.
- No to na czym skończyłam? - mówiąc zarzuciła długie włosy na plecy, wertując wzrokiem kilka ostatnich zdań, po czym znów w pokoju rozległo się rytmicznie klikanie.

Miecz Aurona wbił się w porośniętą trawą ziemie z łatwością. Z tą samą łatwością samuraj w czerwieni wyciągnął go i już szykował się do następnego ataku, widząc niedaleko stojącą już na równych nogach Quistis. Dziewczyna nie czekała długo na zaproszenie i już szykowała kontratak tworząc w dłoni ognistą kulę. Niestety atak nie doszedł do skutku, gdyż Quistis została zmuszona do rozproszenia magii, w przeciwnym razie została by przecięta na pół mieczem Aurona. Ostrze błysnęło uderzając głucho w miejsce, w którym przed chwilą stała. Dziewczyna miała tylko sekundy by zastanowić się nad kolejnym posunięciem. W jednej chwili uderzyła batem, lecz nie celowała w przeciwnika, a w jego oręż. Rzemień trafił na klingę obwiązując się na niej ciasno. Jednym mocnym szarpnięciem wyrwała broń przeciwnikowi z ręki, posyłając ją daleko w tył. Auron stał bezbronny, a tak przynajmniej wydawało się blond włosej. Jeden moment nieuwagi i już stał przy niej, był szybki nawet bez swojego oręża. Brązowe oczy spojrzały na nią spod ciemnych okularów, Quistis ledwo zdążyła zasłonić się przed nadlatującą pięścią w jej kierunku. Skrzyżowała ręce jednak siła ciosu odepchnęła ją kawałek w tył. Następny cios był silniejszy od poprzedniego co dziewczyna odczuła na własnej skórze tracąc prawie równowagę. Trzeci i równie szybki w końcu ją trafił przedzierając się przez gardę. Quistis poczuła ból w okolicy brzucha, nie mogła złapać oddechu. Spojrzała niebieskimi oczami na przeciwnika, starając się ze wszystkich sił utrzymać świadomość. Złapała za przedramię samuraja i straciła przytomność zwisając bez władnie na jego dłoni. Auron opuścił rękę pozwalając dziewczynie opaść ciężko na ziemi. Skierował kroki w stronę swego miecza, podniósł go z ziemi i zarzucił sobie przez ramię, chowając lewą rękę za płaszcz jak to miał w zwyczaju. Spojrzał jeszcze w stronę nieprzytomnej dziewczyny mówiąc:
- Byłaś dobrym przeciwnikiem...
Po tych słowach zniknął w gęstwinie drzew.

Yuzu przeciągnęła się na krześle opierając się. Po chwili oparła brodę na dłoni i otworzyła firefoxa wpisując adres strony o wdzięcznej nazwie squarezone, chociaż większość użytkówników lubiła nazywać ją "serce złamane". Najechała myszką na topik o nazwie Tournament of the Titans i nacisnęła odnośnik. Na jej twarzy wymalowało się zdziwienie gdy zobaczyła, że jej przeciwnik nie umieścił jeszcze swojej walki. Przez jej umysł przeszła jedna myśl "Czyżby dał mi pierwszeństwo? " pomyślała uśmiechając się sama do siebie. Bez zastanowienia stworzyła nowy temat i kopiując swoją pracę umieściła ją na forum.
- Niech wygra lepszy.
« Ostatnia zmiana: Maja 01, 2007, 02:45:12 pm wysłana przez Tantalus »

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Odp: Walka XXXXI:Auron VS Quistis
« Odpowiedź #1 dnia: Kwietnia 29, 2007, 09:53:06 pm »
Chociaż na zewnątrz panowała piękna pogoda i słońce świeciło na czystym niebie, w sali panował półmrok. Gęste, nieruchome powietrze pachniało wiekowym drewnem i starością, a kurz pokrywał podłogę z wypolerowanego drewna, które dawno straciła swój blask. Umieszczone tuż pod wysokim stropem, poszarzałe okna, wpuszczały do środka światło, w którym raz po raz szybowały pyłki i drobiny kurzu. Wydawało się, że nikt nie odwiedzał tego miejsca od wielu lat. Tylko rekwizyty, skryte w cieniu, pokrywające prawie każdy fragment ściany do wysokości 3 metrów, zdawały się być zadbane, jakby dopiero co wyszły z pod ręki rzemieślnika. Wiatr szumiał gdzieś, po drugiej stronie wysokiego muru, słychać też było śpiew ptaków. W sali powietrze zdawało przesuwać się w bryłach, a atmosfera miejsca dawała do zrozumienia, że nie ma tu żadnej istoty, która mogłaby wydać dźwięk.

Błysk, niczym milion słońc rozjaśnił półmrok na ułamek sekundy, a pyłki w powietrzu zawirował nagłym powiewem. Dwie sylwetki stanęły na grubej warstwie kurzu patrząc na siebie nawzajem. Pierwsza z nich sięgnęła do pasa, odpinając i rozwijając przypiętą do niego broń – długi, skórzany bicz. Mężczyzna stojący na przeciw uniósł powoli rękę do twarzy i zdjął czarne okulary, wkładając je za pas. Wielki czarny miecz zsunął się przez prawe ramię, uderzając raptownie o drewnianą podłogę.
- Mam już tego dość – powiedział, bardziej do siebie niż do przeciwniczki. Nie rozumiał co się dzieje, w głowie miał strzępki wspomnień, które zdawały się być zupełnie ze sobą nie powiązane, i których nie mógł umieścić w żadnych konkretnej przestrzeni czasowej. Pamiętał twarz czarnowłosego mężczyzny o skrzydłach demona i smak własnej krwi, kiedy bezsilny leżał i patrzył na niego. Pamiętał też śnieg, oślepiający blask i niewiarygodny ból. Twarz chłopca z tonfami boleśnie wróciła z utraconych wspomnień w kilku obrazach, niczym stara rana, która znów się otworzyła, krwawiąc obficie. Wiedział, że popełnił błędy, był zły na siebie. Patrząc na wysoką, urodziwą blondynkę, widział w niej szansę... ostatnią szansę na to by...
- Skończmy to szybko – powiedziała kobieta, głosem miękkim jak jedwab. Jej bicz leżał rozwinięty na ziemi, znacząc na warstwie kurzu podłużne ślady. Była pewna siebie. Widać to było po jej postawie i uśmiechu rozpromieniającym twarz.
Auron, chwycił swój miecz oburącz i zaczął powoli iść w prawo, zachowując dystans do przeciwniczki, nie spuszczając jej z oczu. Wiedział, że nie może sobie pozwolić na błąd. Rozglądał się po ścianach, obserwując wiszące przedmioty – miał wrażenie, że będzie musiał z któregoś skorzystać.
Quistis stała w miejscu, obracając się w kierunku mężczyzny. Kierował się pod ścianę, gdzie nie docierało tyle światła. Przez ułamek sekundy, skórzany bicz ślizgał się po drewnianej posadzce, po czym spiął się z trzaskiem i wystrzelił w kierunku wojownika. Auron uchylił się na lewo, broń trzymając wyciągniętą przed siebie. Blondynka zakręciła bronią w powietrzu i wystrzeliła ostry koniec w stronę przeciwnika, kierując go po dziwnej paraboli. W ostatniej chwili samuraj uskoczył na bok, czując jak bat zaświszczał obok jego twarzy. Deska w ścianie obok niego pękła z trzaskiem, coś przetoczyło się i upadło na ziemię. Auron wrócił do pozycji, dalej trzymając się pod ścianą, mając baczenie na każdy najdrobniejszy ruch dziewczyny, wyczekując odpowiedniego momentu. Quistis uśmiechnęła się, zakręciła skórzaną bronią nad głową i po raz kolejny uderzając raptownie. Samuraj w tej samej chwili wyskoczył przed siebie i zasłonił się mieczem z lewej strony. Bicz owinął się wokół ostrza, a Auron chwycił lewą ręką za jego końcówkę, prawą mocniej zaciskając na rękojeści. Nim Quistis zdążyła szarpnąć, miecz ze świstem wysunął się ze skórzanej pętli, rozcinając bicz na kilka kawałków. Wojownik już biegł na przeciwniczkę. Blondynka odrzuciła bezużyteczną już broń i odskoczyła do tyłu, turlając się na plecach, kiedy Auron uderzył z szerokiego wymachu na poziomie jej brzucha. Szybko dobiegła do ściany i chwyciła pierwszą rzecz, jaka wpadła jej w ręce, zasłaniając się przed ciosem, który miał na nią spaść. Metal jęknął i posypały się iskry. Cios z ponad głowy zatrzymał się na krótkim mieczu, trzymanym w ręce dziewczyny, prawie przebijając się przez jego błyszczące ostrze. Quistis upadła na kolana, czując jak w ziemię wgniata ją wielka siła oponenta. Lewa ręka, choć oparta na tępej stronie ostrza trzymanego nad głową, zaczęła już krwawić.
- Nigdy nie jest za późno... – mówił powoli Auron, z całych sił dociskając ostrze w stronę przeciwniczki, wykorzystując przewagę siły i masy. Miecze zgrzytały o siebie, a klinga Quistis wyglądała jakby miała za chwilę pęknąć - ...aby się poddać.
Blondynka zacisnęła zęby, czując jak mięśnie powoli odmawiają posłuszeństwa. Adrenalina pędziła w gotującej się krwi, ból w lewej ręce był nie do wytrzymania. Jęknęła cicho, walcząc z wielką siłą samuraja, z przerażeniem obserwując zbliżające się ostrze. Zamknęła oczy i skupiła swoją siłę, stawiając wszystko na jedną kartę. Widząc słabe, fioletowe światło przebijające się przez powieki dziewczyny, Auron przerwał nacisk i odskoczył do tyłu, zasłaniając się płaską stroną miecza. Różowy promień z impetem uderzył w czarną broń samuraja, odpychając go, do tyłu, napierając przez kilka sekund. Quistis wstała wyprostowana, dysząc ciężko, ściskając lewą dłoń, z której ciekła krew. Auron odrzucił miecz, widząc jak magiczny płomień wygiął jego głownie pod dziwnym kątem. Zaczął biec w kierunku przeciwległej ściany, na której wisiały miecze najróżniejszych kształtów i rozmiarów. Tak jak pozostałe, tak i tą pokrywała broń każdego możliwego typu, lśniąca i doskonale wykonana, jakby stworzona do tego, aby ją teraz wykorzystać. Auron nie potrafił nawet nazwać niektórych z widzianych przyrządów. Chwycił długi miecz, o wygiętej lekko klindze, z długą rękojeścią, po czym stanął w pozycji obronnej. Nie miał zamiaru napierać, nie stać go było na więcej błędów. Quistis chwyciła dwa niewielkie topory zwisające koło niej i cisnęła nimi kolejno z głębokiego wymachu. Auron odbił pierwszy, drugi minął się z nim o kilka metrów – widać było, że dziewczyna nie ma wprawy w posługiwaniu się bronią miotaną. Kiedy Quistis sięgała po kolejny oręż, wojownik wyskoczył przed siebie, nodachi trzymając blisko ciała. Miecz zaświszczał przez moment, przebijając się przez drzewiec chwytanej przez dziewczynę włóczni prawie bez oporu. Odskoczyła do tyłu, chwyciła sporych rozmiarów korbacz, trzymając go kurczowo przed sobą, obserwując zbliżającego się przeciwnika, coraz szybciej cofając się w tył.
- Wojownik wart jest tyle, ile jego broń – powiedział przyspieszając kroku. Blondynka zamachnęła się, lecz Auron wykonał szybkie poziome cięcie, rozbijając łańcuch jej broni. Zębata kula upadła na ziemię kilka metrów dalej. Quistis znowu odskoczyła do tyłu, wodząc palcami po ścianie. Chwyciła rękojeść noża – krótkiego, lśniącego wakizashi, wyglądającego jak zabawka w porównaniu z dzierżoną przez wojownika daikataną. Straciła całą pewność siebie, jaką miała na początku walki. Widziała, że mężczyzna ma przewagę, i że każdy jego cios może być tym ostatecznym. Ręce bolały potwornie, ale Quistis ciągle wycofywała się do tyłu, zataczając szerokie koło, nie spuszczając wroga z oczu. Auron szedł z nodachi wyciągniętym przed siebie, ostrzem mierząc w pierś dziewczyny. W jednym momencie przyspieszył kroku i zamachnął się głęboko, widząc, że przeciwniczka nożem nie obroni się przed potężnym ciosem miecza. Quistis desperacko rzuciła się przed siebie, wyciągając rękę przed siebie. Auron zdziwiony, zrobił krok w tył, jednak był zbyt wolny. Blondynka złapała prawą dłonią za ostrze nodachi tuż przy rękojeści, nim broń przyspieszyła wychodząc z głębokiego wymachu. Obróciła się z gracją i pchnęła nożem w pierś oponenta, przebijając się przez mostek. Auron jęknął, wypuszczając miecz. Zrobił kilka niepewnych kroków i padł na plecy, wzburzając niewielką chmurę kurzu. Quistis upadła na kolana, patrząc swoje ręce i na krew płynącą z głębokich ran na obu dłoni. Oddychała ciężko, kręciło jej się w głowie, a mięśnie bolały koszmarnie. Powoli wstała, spojrzała na światło dobywające się z okien w górze i przełknęła ślinę, uśmiechając się niepewnie.
- To broń jest warta tyle, ile wojownik – powiedziała szeptem, dysząc nerwowo.