Autor Wątek: Walka XXI: Cloud VS Serge  (Przeczytany 1135 razy)

Offline Musiol

  • kiedyś byłem tutaj popularny
  • SuperMod
  • **********
  • Wiadomości: 2873
    • Zobacz profil
    • pssite.com
Walka XXI: Cloud VS Serge
« dnia: Lutego 18, 2007, 02:11:52 pm »
   Słońce jak nigdy prażyło ludzi opalających się na Przylądku Słońca. Gromadki cudzoziemców przybywały do tutejszego kurortu nadmorskiego. Piersiaste blondyny, rodziny z dziećmi, wszyscy dobijali statkiem do portu w Costa Del Sol. Wśród nich był też Cloud Strife, zmęczony życiem i ostatnimi wydarzeniami postanowił odpocząć na piaskach tutejszej plaży, gdzie zaraz się udał po wyjściu ze statku. Lazurowe lustro wody zgrabnie odbijało promienie słońca, które żarzyło się na błękitnym, bezchmurnym niebie. Sielankowa atmosfera udzielała się wszystkim, może dlatego nikt z wypoczywających nie zauważył dziwnego okręgu w oddali. Piasek zaczął wirować lekko, unosząc się parę centymetrów nad ziemię, a powietrze zaczęło falować nadzwyczaj dziwnie. W ułamku sekundy pojawił się w tym miejscu młodzieniec o niebieskich włosach. Ubrany był w najzwyklejsze spodenki i koszulkę, obuwie także niczym się nie wyróżniało, ot, najzwyklejsze buty w jakich chodzili mieszkańcy jego świata. W rękach ściskał swój oręż, w którym ostrza znajdowały się na obu końcach rękojeści. Serge otrzepując się z piasku przypomniał sobie w myślach po co tu jest, wiedział, że ma odnaleźć blondyna z ogromnym mieczem i pokonać go w uczciwej walce, tak jak przedtem pokonał dziwnego stwora, który nazywał siebie Mogiem.

   Młodzieniec rozejrzał się i ruszył przed siebie, nie zważając na kąśliwe uwagi tutejszych ludzi, zresztą i tak ich nie rozumiał, mówili w nieznanym dla niego dialekcie, więc po co i on miałby się odzywać. Maszerując tak, wpadł na NIEGO, najzwyklejszy przypadek sprawił, że spotkał Clouda tak szybko. Uśmiechnął się nieznacząco i wyciągnął swój oręż, przyjmując postawę bojową.
- Patrz jak łazisz łamago. - Prychnął Cloud, jednakże widząc postawę bojową Serge'a zaniepokoił się.
- Co ty wyczyniasz? Wpierw nie patrzysz jak chodzisz, a zaraz potem wymachujesz tym 'czymś' – Mówiąc to wskazał na broń jego przeciwnika.
Serge i tak go nie rozumiał, ale wiedział, że zaraz rozpocznie się walka, wiedział, że to jego cel, wiedział, że jeżeli chce ją kiedykolwiek jeszcze zobaczyć, musi go pokonać. Dlatego zaczął nie czekając na jego ruch. Ciął pionowo, licząc, że zaskoczy Clouda, ten jednak w ostatniej chwili zdążył się przetoczyć w bok i wyciągnąć miecz. Tumany piasku wzniosły się w powietrze, ludzie znajdujący się w pobliżu szybko oddalili się od pary wojowników. Blondyn szybko podniósł się z ziemi i zaatakował z ogromnym impetem, biorąc zamach poziomo. Serge jednak zablokował ten cios bez żadnego wysiłku. Szybko wyprowadził kontratak i pchnął swą bronią Clouda, jednak blondyn miał nadludzkie zdolności. W mgnieniu oka zablokował cios i rzucił się na Serge'a chcąc go uderzyć z pięści w twarz. Niebiesko-włosy zrobił unik i wykonał kolejny cios. W tym samym momencie uczynił to Cloud, ostrza broni zwarły się, głuchy odgłos broni rozniósł się po plaży. Walka rozpoczęła się na dobre. Raz za razem bronie obu walczących krzyżowały się, tumany piasku spod ich stóp wznosiły się w powietrze. Cichy jak dotąd kurort zamienił się w pole walki. Obaj walczący starali się nie popełnić błędu. Jednak nie ustrzegł się przed nim Cloud. Chwilę zawahania między atakami wykorzystał Serge. Ciął swego przeciwnika w korpus. Krew trysnęła na biały piasek, a jęk bólu uniósł się ku niebu.
- Niech Cię szlag, a miały to być spokojne wakacje. - Ryknął Ex-soldier. Wyciągnął zieloną kulkę i szepnął – Cure.
Zielone światło otoczyło Clouda, rana się zasklepiła równie szybko jak pojawiła, jednak na jego twarzy w dalszym ciągu było widać zmęczenie. Krople potu kapały na rozgrzany do granic możliwości piasek, blondyn otarł czoło, zaparł się i wyskoczył rycząc – Braver! - ostrze odbiło promienie słoneczne niczym nieskazitelnie czysty kryształ. Wydawało się jakby Cloud na chwilę zawisł w powietrzu zanim spadł zadając cios. Jednak był on niecelny, Serge bez większego wysiłku usunął się na bok. Gdy jego przeciwnik spadł zaraz skontrował, tnąc go celnie w prawą rękę. Oręż Ex-soldier'a upadł obok niego.
- Cholera jasna, nie mogę przegrać z takim smarkiem jak Ty. - powiedział do siebie Cloud. - Czas użyć najsilniejszej materii jaką mam. - Mówiąc to wyjął z kieszeni białą materię, która mieniła się w słońcu i jakby powielała promienie słoneczne.
- Spróbuj przeżyć to, HOLY! - wrzasnął blondyn.
Nastała wszechobecna jasność, materia zabłyszczała mocniej niż słońce i wokół Serge'a zebrały się ogromne ilości światła. Święte promienie zebrały się w pionowy słup i po chwili wywołały ogromną eksplozję, wznosząc ogrom piasku w powietrze. Po chwili wszystko ucichło, piasek opadł i ku ogromnemu zdziwieniu Clouda, Serge stał niewzruszony, uśmiechając się złośliwie do swojego przeciwnika.
- Jak to.... przecież...to niemożliwe, nikt jeszcze nie przeżył tego.... Kim Ty do jasnej cholery jesteś? - Cloud stał jakby sparaliżowany, ściskając coraz bardziej rękojeść Buster Sworda.
- Niech Cię szlag, skończę z Tobą tak jak z nim. - W momencie gdy skończył to mówić, chwycił miecz i zaatakował z ogromnym impetem. Na jego twarzy widać było zawziętość wymieszaną z ogromnym gniewem. Ciosy spadały na Serge'a jak gromy z jasnego nieba, młodzian ledwo co nadążał blokować i unikać ciosów, a co dopiero by jakkolwiek je skontrować. W pewnym momencie jednak, Cloud bo kolejnym sparowaniu ciosu przez swego przeciwnika stracił równowagę na chwilę. Serge wykorzystał to bezlitośnie. Ciął go w twarz, strużka krwi splamiła przepocone ubranie blondyna. On jednak się nie poddał, rzucił się na przybysza, ale to był jego błąd. Niebiesko-włosy przebił na wylot swojego przeciwnika. Cloud odruchowo złapał go za szyję, by go udusić, jednak było za późno. W jego oczach można było zobaczyć ogrom przerażenia, a jednocześnie ogromną złość. Uścisk na szyi Serge'a był coraz słabszy, palce powoli ześlizgiwały się ze spoconego ciała młodzieńca. Krew spływała strużkami po Swallow'ie, kapiąc na biały jak dotąd piasek. Blask w oczach blondyna powoli wygasał, po chwili był już martwy. Serge zrzucił zwłoki Clouda ze swojej broni, zostawiając go na plaży, kałuża krwi zmieniła barwę piasku.

   Słońce w dalszym ciągu prażyło niemiłosiernie, mewy skrzeczały polując na ryby. Serge uśmiechnął się i wyciągnął amulet, wiedział, że ta wygrana przybliża go do jego celu. By znów ją zobaczyć.
« Ostatnia zmiana: Lutego 18, 2007, 05:34:40 pm wysłana przez Musiol »

Offline Kitano

  • Daredevil
  • **
  • Wiadomości: 173
    • Zobacz profil
Odp: Walka XXI: Cloud VS Serge
« Odpowiedź #1 dnia: Lutego 18, 2007, 10:05:30 pm »
- Boisz się? Wątpisz, że dasz radę?
- Wcale mi nie pomagasz...
- Pamiętaj, że wiele osób na ciebie liczy. Zwłaszcza Ona. No i ja...
- Daj spokój - wycedził Cloud z pozorną obojętnością. W głębi odczuwał jednak strach i dziwny nie pokój. Nieco przytłaczała go presja, jaką wywarła na nim sytuacja. I ci ludzie, pokładający w nim nadzieję.
Odwrócił się na północ, spoglądając zatroskanymi oczyma na leżące w oddali ruiny Midgar
- A może wcale nie myślisz o Niej... Tylko o Nim? - dalej ciągnęła Tifa, zerkając mimowolnie na wbity w ziemię Buster Sword, spoczywający dokładnie w miejscu, gdzie niegdyś przed laty zginął ktoś bardzo ważny. Na jego oczach.
Cloud odwrócił się szybko, wcale nie skupiając się na swej towarzyszce czy mieczu, śledził wzrokiem jakiś odległy punkt i zdecydowanie zmienił postawę na poważniejszą.
- Przełóżmy tę rozmowę - w końcu odparł, wychodząc powolnym krokiem na przeciw swojemu rywalowi, który wychylił się przed momentem na horyzoncie.
Młody chłopak, ubrany całkiem luźno i plażowo, w podobnym do Clouda wieku, także nie był sam. Towarzyszyła mu śliczna, blond włosa dziewczyna, z białymi paskami umalowanymi na uroczej buźce. Kilka chwil później cała czwórka spotkała się.
- Spójrz Serge, co za łamaga... Wygląda jak obciążony dziedzicznie - zaczęła Kid, koleżanka chłopaka z chustą na głowie, podchodząc na przeciw Clouda, przyglądając mu się badawczo - uuu.. konkretnie, gdyby nie ten posępny wyraz twarzy, nawet można było by się bać - ciągnęła dalej ze śmiechem - Ale widać że łamaga, Skop mu dupsko i wracajmy.
- ...
- Oj jakiś ty skromny, a gdyby to był... - znów podjęła Kid, lecz Tifa nie pozwoliła dokończyć:
- Ekhm! Może byś tak gówniaro się odsunęła, dobrze wiesz, co się będzie działo. To ich walka, nie mieszajmy się.
- Gów.. co??! - parsknęła oburzona Kid.
- ... - załagodził Serge, odpychając koleżankę lekko w tył.
- Więc ty jesteś moim przeciwnikiem? - odezwał się w końcu Cloud, nadal stojąc w miejscu, bezskutecznie starając się ukryć poważny wyraz twarzy - Mam nadzieję, że walka będzie fair i nikt nam nie będzie przeszkadzał - dodał, spoglądając na Kid, która z kolei spoglądała złowrogo na Tifę.
Serge przytaknął na te słowa, po czym zwrócił się do swojej towarzyszki, aby oddaliła się z miejsca walki.
- Skop mu tyłek! - wykrzyknęła bojowo, cofając się wraz z Tifą jakieś kilkanaście metrów - i pamiętaj o Jego urodzinach - dodała, co wzbudziło na moment w Serge dziwne podniecenie.
- Daj z siebie wszystko - rzuciła do Clouda Tifa, na co ten nie odpowiedział. Chwycił tylko miecz i stanął w pozycji bojowej.
- ... - zapytał Serge, także dobejmując zza pleców broń, dwa olbrzymie ostrza połączone krótką rękojeścią.
- Zgoda - odpowiedział Cloud, będąc już gotów, czekając w skupieniu na rozwój wydarzeń.
Serge badał przez moment ruchy przeciwnika, po czym zdecydował się na atak. Podbiegł i ciął szybko od dołu, co wcale Clouda nie zaskoczyło. Zablokował cios i zwinnie skontrował atakując poziomo z obrotu. Ostrza się spotkały, ich właściciele zaczęli się siłować; gdy Serge już nie wytrzymywał naporu, Cloud uderzył go znienacka pięścią w twarz.
- Dupek! - oburzyła się Kid.
Serge zamroczył się na moment odsuwając w tył. Blondyn nie dał mu wiele czasu na odpoczynek; szybko podbiegł atakując raz za razem. Tifa przyglądała się z dumą, wyraźnie widziała jego zaangażowanie w tę walkę i przeciwnika, który, wydawało się w tej chwili, zupełnie mu nie dorównywał. Serge w miarę skutecznie odpierał każdy atak - czy pionowy, czy zdradzieckie cięcia z obrotu. Po chwili nie zapanował jednak nad akcją i w efekcie jego broń wyleciała mu z rąk. Cloud przerwał szybko pojedynek, pozwalając podnieść przeciwnikowi stracony oręż. Serge docenił to, choć w jego myślach zaczynał panować coraz większy chaos, stres, brak skupienia i strach przed porażką. Starał się umotywować, przypominając sobie ten szczególny dzień - urodziny Gipsiego. Wiedział, że choćby on, pokłada w nim wielkie nadzieje, nie tylko Kid. Pomyślał o tym, że zwycięstwo to właściwie największy urodzinowy prezent jaki jest wstanie mu dać. Nawet uśmiechnął się lekko w kącikach ust na myśl o zwycięstwie. Chwyciwszy już broń, odwrócił się pewnie siebie, od razu zaczynając atak. Tym razem on przodował przez te kilka chwil, gdy Cloud odbijał z wysiłkiem, choć całkiem sprawnie, szybką serię ciosów. Zauważył nowe siły, jakie napełniły przeciwnika, zachował jednak zimną krew. Mimo wielkiego samozaparcia pierwszego, Cloud był wyraźnie lepszy, o czym wiedzieli już obydwaj. Wkrótce znów Cloud zaatakował. Serge trzeźwo uskoczył o kilka metrów w tył, a blondyn, korzystając z chwili przerwy, wyciągnął z jednego miecza drugi. Trzymając teraz szeroko obydwa, po raz pierwszy nieco rozpogodziła się jego posępna do tej pory fizjonomia. Bez zastanowienia rozpoczął atak na nowo. Jego ciosy były zupełnie inne, jakby atakował zupełnie nową techniką, zgrabnie i zwinnie posługując się dwoma olbrzymimi mieczami na raz. Widok był niewyobrażalnie efektowny i wręcz uroczy ...mimo tego, że Serge pozostał już niemal zupełnie bez szans. Odpierał tylko desperacko ataki, jeden po drugim, przyznając sobie samemu, że trafił na przeciwnika wyraźnie silniejszego i bardziej zdeterminowanego. Po którymś z kolei ataku oberwał w prawe ramię - rana okazała się dość głęboka - i upadł na ziemię. Cloud momentalnie zaniechał dalszych ataków.
- Wstawaj! - zawołała zdenerwowana Kid. Jej obecna towarzyszka stała tylko, będąc wyraźnie zadowolona.
- ... - odparł do niej Serge, spoglądając smutno w piasek.
- Co ty wygadujesz? Przecież wiesz, że On na ciebie liczy! Doskonale pamiętasz te chwile, gdy Gipsi kierował tobą w bojach; towarzyszył ci w przygodach i przeżywał je razem z tobą! Dla ciebie to nic nie znaczy? On ma dzisiaj urodziny, musisz wygrać dla niego, więc wstawaj do cholery! - zaakcentowała dziewczyna.
Cloud posmutniał nieco przysłuchując się rozmowie. Poruszyła go, nawet do tego stopnia, że byłby chyba gotów poddać się tylko po to, by sprawić Gipsiemu radość.
Ale kto to jest Gipsi? - pomyślał w mig trzeźwiejąc, od razu wykluczając możliwość dobrowolnego oddania zwycięstwa. Przypomniał sobie Aerith, Zacka... i to, ile znaczy dla niego wygrana w tym turnieju.
- Poddaj się, dalsza walka nie ma już sensu - podjął Cloud.
- Coo?! Nie słuchaj tego durnia - dodała Kid.
- Tak będzie jednak najlepiej - dodała Tifa.
- ... - dodał Serge.
- Przykro mi, że tak to się skończyło. Wiem, że chciałeś sprawić mu radość - odparł blondyn, kierując słowa prosto do przeciwnika, ignorując komentarze dziewczyn.
- ...
- Dobry wybór, doceniam to - Cloud podszedł do niego, pomagając mu wstać, odłożywszy już broń. Walka dobiegła końca, Cloud zwyciężył. Z niemałą satysfakcją zresztą. Serge był w końcu mocnym przeciwnikiem - pomyślał, nie analizując zupełnie całego pojedynku. W gruncie było mu go bardzo szkoda.
Z chwilowego zamyślenia wyrwała go Kid, rzucając mu się na plecy. Tak szybko podbiegła, że nie zdążył zareagować.
- Ty draniu! Mylisz się myśląc, że wygrałeś, to jeszcze nie koniec - zaczęła gryźć go w ucho, na co Cloud szamotał się dookoła, nie mogąc jej z siebie zrzucić. Z pomocą przybyła Tifa odrywając ją od swojego przyjaciela, a zaraz potem wymierzając jej solidnego klapsa w twarz.
- Ty cycasta dziwko! Nie ujdzie ci to na sucho.
Gdy obie zaczęły się szarpać, Cloud stanął pomiędzy i zaczął je rozdzielać. Zareagował także Serge, odciągając zdenerwowaną, wykrzykującą głupoty i obelgi, koleżankę. Następnie zaczęli oddalając się na południe - w stronę, z której tu przybyli. Cloud obserwował ich przez chwilę, wyraźnie rozbawiony zachowaniem Kid.
- Udało ci się - powiedziała w końcu Tifa z serdecznym uśmiechem na twarzy. Bardzo dobrze mu znanym uśmiechem.