Autor Wątek: Walka VI: Cloud VS Yuffie  (Przeczytany 1017 razy)

Offline Ignatius Fireblade

  • Berserker
  • ***
  • Wiadomości: 214
  • Ten, który bywa
    • Zobacz profil
Walka VI: Cloud VS Yuffie
« dnia: Grudnia 24, 2006, 02:35:37 pm »
Zachodzące słońce barwiło poszarpane szczyty gór na krwistoczerwono. Wiatr, mozolnie, dzień za dniem odłupujący ziarna z niewzruszonych ścian, stawał się coraz chłodniejszy. Na niebie powoli zaczynały wykwitać gwiazdy, zwiastując pogodną, choć zimną noc. Życie zamierało w tych gościnnych za dnia, a śmiertelnych nocą, górach. Lecz tym razem nawet małe owady omijały konkretne miejsce… był nim płaskowyż, jedna z niewielu formacji skalnych, gdzie można było spokojnie przeczekać kaprysy natury i pogody.
Razem z ostatnimi promykami słońca, na skały spełzły dwa ogniste słupy, niosące w sobie posłańców bogów. Jednak tym razem aury wojowników były w zadziwiający sposób podobne do siebie. Oczyszczające płomienie uderzyły o podłoże, rozpraszając wokół siebie iskry Woli. Te, uwolnione, zaczęły przeskakiwać po kamieniach, podpalając karłowate krzaczki, które z takim trudem wyrosły wśród niedostępnych ścian.
Naprzeciw siebie stało dwóch ludzi. Mężczyzna i kobieta. Wyrazy ich twarzy wyraźnie udowadniały, że Posłańcy skądś się już znali. Kobieta, imieniem Yuffie, była niewysoką osobą o krótkich, czarnych włosach, powstrzymywanych od dostania się do oczu za pomocą szarej bandany. Stalowy naramiennik wraz z połączonym z nim brązowym, grubym rękawem, dziwnie komponował się z zieloną koszulką i brązowymi spodenkami.  Przed nią, wbita w twarde, stalowe podłoże, widniała stalowa gwiazda, uzbrojona w cztery, śmiertelnie groźne kolce. Broń błyszczała czerwienią, jakby uchwyciła krwawe promienie, nim słońce całkowicie skryło się za horyzontem.
- Że też musiałam trafić akurat na ciebie – Dziewczyna skrzywiła się z dezaprobatą. – Od początku pod górkę. – Zaczęła kręcić młynki rękami, rozgrzewając się po podróży.
- Masz pecha – mruknął Cloud. – Będzie mi ciebie brakowało, Yuffie.
Mężczyzna był wysokim blondynem, o butnie sterczących włosach. Jedno z jego ramion skrywał naramiennik, wyglądem przypominający minę, a ciało ochraniał ciemnoniebieski uniform, pamiątka po służbie w elitarnym oddziale SOLIDER. Cloud sięgnął za siebie i złapał za głownię miecza. Stal mogła równie dobrze służyć jako przerośnięty tasak. Szerokie ostrze nie było jednak głównym źródłem niebezpieczeństwa… sam ciężar broni wystarczał, by nawet tępy miecz przerąbał dziewczynę na dwoje.
- Chcesz walczyć, by ją ożywić, prawda? – zapytała Yuffie, ocierając usta wierzchem rękawicy.
- Tak – Cloud szarpnął za uchwyt broni i wystawił ostrze przed siebie, gotów w każdej chwili zaatakować.
- Romantyk – Dziewczyna z udawaną przesadą zatrzepotała rzęsami.
- Nie pytam czego ty chcesz.
- Słusznie. I tak byś się nie dowiedział – Yuffie uśmiechnęła się pobłażliwie.
Dziewczyna wyszarpnęła gwiazdę ze skał i rzuciła nią w Clouda, wykorzystując coraz szybciej zapadający zmrok, by zaskoczyć przeciwnika. Mężczyzna wykonał szybki ruch rękami i bron Yuffie ześlizgnęła się po stali, krzesząc iskry, które niczym sztuczne ognie rozświetlały noc. Nieskazitelna stal miecza została naznaczona głęboką rysą. Nawet jeśli Yuffie polegnie, to Cloud zostanie z pamiątką.
Mężczyzna zaczął biec w kierunku przeciwniczki, biorąc szeroki zamach, chcąc przeciąć dziewczynę na dwoje. Yuffie rzuciła się na ziemię i przeturlała pod ostrzem. Blondyn zmienił chwyt i wybijając się w powietrze, skręcił ciało, prowadząc miecz za dziewczyną. Płaz broni uderzył Yuffie w plecy, pozbawiając tchu i czucia w nogach.
- Ty palancie – wysyczała, dysząc płytko. Zaczęła czepiać się skalnego podłoża i przesuwać się w stronę gwiazdy.
Ostre kamyki wbijały się w jej dłonie, łamały paznokcie i targały ubranie. Jednak Yuffie była zbyt zdeterminowana, by zważać na ten dodatkowy, niepotrzebny ból.
Cloud stanął nad nią, patrząc na zdesperowaną przyjaciółkę z litością w oczach. Jednak marzenia zdobyły przewagę nad sentymentem. Ostrze miecza uniosło się, a następnie skierowało w dół, chcąc przybić czołgającą się do skał. Nie wahał się, tą decyzję podjął za niego ktoś inny.  Sztych ruszył na spotkanie przeznaczenia i zwycięstwa. Wtedy, ciało miedzy łopatkami Yuffie rozbłysło na niebiesko.
Sekundy przed śmiercią, dziewczyna użyła materii, by stworzyć tarczę ochronną. Miecz jeszcze chwilę pokonywał opór przeźroczystej bańki, aż wreszcie odskoczył. Siła, z jaką to się stało, zaskoczyła Clouda, przez co wypuścił stal z rąk. Miecz przekoziołkował w powietrzu i wyleciał za płaskowyż, jeszcze chwilę uderzając o skały i płaczliwym dźwiękiem nawołując właściciela.
- Więc chcesz walczyć w ten sposób? – warknął blondyn, a jego sylwetka rozbłysła dziesiątkami różnokolorowych światełek.
- Tak – Yuffie uśmiechnęła się drapieżnie. – Widzę, że mam duże szczęście... Tyle materii tylko dla mnie.
Ciało dziewczyny zaczęło mienić się białym światłem, rozpraszającym mrok nocy, składającym się z tysięcy różnych, małych, kolorowych kuleczek. Nagle załamało się, zaczęło migotać i gasnąć, aż czerń oplotła biel i pożarła ją, zlewając się z nocą.
- Używasz czarnej materii? Po tym wszystkim, co przez nią przeszliśmy? – wykrzyknął przerażony Cloud.
Mężczyznę opuściły siły, opadł na kolano i wyciągnął przed siebie drżącą rękę, chcąc pochwycić przeciwniczkę – walczył za marzenia.
W jednym momencie przeżył wszystko raz jeszcze. Ogrom uczuć zwaliło się na niego, niemal rozsadzając mózg i serca, rozdzierając wolę walki i rzucając go w otchłań rozpaczy.
- Aeris! Nieee!!! – ryknął, waląc pięściami o skałę. Yuffie usłyszała zgrzyt łamanych kości i zobaczyła, jak spod paznokci Clouda wypływa krew.
Dziewczyna przybliżyła się, pozwoliła czarnemu światłu pochłonąć w całości swego przeciwnika. Jedynymi jasnymi punktami były jej oczy, zimne i bezwzględne, tak niepodobne do dawnej Yuffie. Wyciągnęła przed siebie dłoń, zaciskając ją w pięść, wzywając do siebie materię zagnieżdżoną w ciele Clouda.
Dziesiątki kulek na powrót się rozjarzyły, dołączając swój blask do czerni, mieszając się z nią. Gwiazda podpłynęła do drugiej ręki dziewczyny, przyciągnięta przez nowe źródło grawitacji. Moc meteoru została zamknięta w wątłym, dziewczęcym ciele Yuffie.
Materia, jedna po drugiej zaczęła wyrywać się z Clouda, rwąc wątłą, cielesną powłokę i dziurawiąc ją. Kule poleciały do Yuffie, znacząc swą drogę krwawą mgiełką, opadającą na skały.
- Moje kochane – Dziewczyna rozłożyła ręce, przyjmując nową energię do siebie.
Czarna materia była bardzo pazerna sojuszniczką. Dziewczyna szukała jej długo, ale gdy w końcu udało jej się dopiąć swego, okazało się, że nowa broń może zabić i ją, wysysając powoli energię... Jednak było światełko w tunelu. Czarna siła wolała żerować na sobie podobnych – innych materiach. Kolejny powód dla Yuffie, by powiększać własne zbiory.
- Dobranoc, blondasku – Posłała Cloudowi buziaka, po czym rzuciła w jego stronę gwiazdą.
Bron ułożyła się prostopadle do podłoża i trąc o skały, zmierzała wprost do celu, w stronę klęczącego mężczyzny. Ostrza przebiły jego gardło, brzuch i krocze... krew pociekła po stali, zbierając się na uchwycie i ściekając na płaskowyż. Ciało oparło się na gwieździe, wyglądając, jakby Cloud tulił broń do siebie w parodii przyjacielskiego gestu.
Yuffie podeszła do byłego przyjaciela i oparła na trupie nogę, chwytając za swą broń. Mocnym szarpnięciem posłała ciało do tyłu, wyrywając z niego stal. Machając nią w powietrzu, strzepując ostatnie kropelki krwi, usiadła na kamieniu, wpatrując się w usiane gwiazdami niebo.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 24, 2006, 02:36:47 pm wysłana przez Ignatius Fireblade »
Gdy rozum śpi, budzą się upiory.
Goya

Offline Musiol

  • kiedyś byłem tutaj popularny
  • SuperMod
  • **********
  • Wiadomości: 2873
    • Zobacz profil
    • pssite.com
Odp: Walka VI: Cloud VS Yuffie
« Odpowiedź #1 dnia: Grudnia 24, 2006, 03:49:10 pm »
   Wutai, spokojna wioska położona z dala od reszty miast. Olbrzymi posąg Buddy zwany Da Chao góruje majestatycznie nad resztą wioski. Spokojny, bezwietrzny dzień, nic nie wskazywało, że to za chwilę się zmieni. Wnet ogromny wiatr zaczął wiać, ogromny statek powietrzny zaczął krążyć nad posągiem Buddy. Ze statku wypadło 2 ludzi, kobieta i mężczyzna. Gdy obaj dolecieli do ziemi, statek odleciał. Obydwojga podnieśli się z ziemi bardzo szybko, nie wykazując jakiegokolwiek uszczerbku na zdrowiu.
- Yuffie? Kopę lat, co Ty tu robisz? - Zapytał zdziwiony Cloud.
- Więc to Ty jesteś moim kolejnym przeciwnikiem. Oddawaj materie! - Wrzasnęła i wyciągnęła sakiewkę.
- Co? Zapomnij, ode mnie niczego nie dostaniesz. Nawet najniepotrzebniejszej materii.
- Czyli jest tak jak się spodziewałam – Mruknęła pod nosem. - Jestem zmuszona użyć siły. En Garde !
- Jeśli tak bardzo sobie tego życzysz..... - Cloud chwycił miecz i rzucił się na Yuffie zadając cios zza głowy. Ninja odskoczyła w tył jednocześnie rzucając Shirukena wprost w blondyna. Ex-soldier uchylił się przed atakiem nie tracąc ni trochę szybkości jakiej nabierał w szarży. W jego oczach było widać determinację, chciał to szybko zakończyć, bez zbędnej gadki czy ciosów. Był coraz bliżej swojej przeciwniczki, która jednak była gotowa na każdy jego ruch, rzuciła się do biegu, wprost na niego, przygotowała swoją broń do ataku. Sekundę później zwarli się w uścisku, Cloud zaczął zadawać ciosy Buster Swordem, jeden za drugim, pomimo ogromu miecza zachował grację i piękno ciosów, nie było widać po nim zmęczenia. Yuffie natomiast przeszła do defensywy, jej ogromny Shiruken nadawał się do tego idealnie. Blok za blokiem, cios gonił kolejny cios, szczęk broni i snopy iskier unosiły się na polu walki. U podnóża posągu ludzie wykonywali swoje normalne czynności, nie zdając sobie sprawy, że na szczycie wrze w najlepsze walka. Yuffie odbiła cios przed siebie, Cloud poleciał w tył, podpierając się jednak by nie upaść i nie tracić cennego czasu, ponieważ ninja już rzuciła w niego 3 shirukeny, których świst przecinał powietrze. Ex-soldier nie przejął się tym zbytnio i unikając ich rzucił się przed siebie, jednak ex-przyjaciółka zaczęła miotać jak opętana nożami. Cloud większość z nich odbił mieczem lub po prostu uniknął, jednak jeden nóż wbił mu się w kolano.
Blondyn upadł na ziemię z grymasem bólu na twarzy, zaklął pod nosem i zaczął mocować się z ostrzem, które tkwiło w jego nodze. Yuffie nie tracąc czasu, jakby w transie chwyciła swą broń i z okrzykiem rzuciła się na Clouda. Pierwszy jej cios padł na korpus, potężny kopniak sprawił, że jej przeciwnik skulił się na chwilę, kolejny cios, już bronią zmierzał na głowę, jednak Cloud zareagował przytomnie i zasłonił się ręką. Ostrze broni rozpłatało na połowę naramiennik, który w 2 częściach upadł obok. Ex-soldier widząc chwilę zawahania wstał zadając cios pięścią. Twarz Yuffie pokryła się krwią, miała złamany nos.
- To za moje kolano smarkulo. - Prychnął Cloud i wziął Buster Sworda przyjmując pozycję bojową.
- Nie wiesz, że kobiet się nie bije? - Syknęła Yuffie. - Nieładnie, ciekawe co by na to powiedziała Twoja ukochana... - Uśmiechnęła się fałszywie.
- Zamknij się! Aerith...ona, ona.....nie żyje, a ja ją przywrócę do życia, dzięki wygranej z Tobą, a później z innymi. - Rzekł unosząc się gniewem.
Yuffie wyjęła z woreczka materię koloru zielonego. - COMET!! - Piskliwy głosik uniósł się nad polem walki. Niebo przyciemniało i na Clouda poleciała grupka meteorów.
- Cholera jasna, zapomniałem o Twoich materiach. - Mówiąc wyskoczył w górę. - Też mam prezent do Ciebie. METEORIAN!! - W mgnieniu oka wykonał parę ruchów mieczem i poleciały z niego meteory, niszcząc przyzwane przez oponentkę i zmierzając ku niej samej. Ninja próbowała uciec, jednak dwoma z nich oberwała. Osmolone wątłe ciało kobiety upadło parę metrów dalej. Cloud westchnął, wbił miecz w ziemię i oparł się o niego. Wyciągnął wstążkę, jedyną pamiątkę, która mu została po Niej.
- Tak łatwo nie wygrasz, nie pozbędziesz się mnie! Nie!!! - Yuffie rzuciła się na Clouda.
-Hmph? - Ex-soldier szybkim ruchem odwrócił się i ciął. Ciało Ninja'y upadło na ziemię, rozpłatane na połowę. Krew wsiąkała powoli do podłoża, a rozerwany worek z materiami  upadł na ziemię, materie rozsypały się po polu walki.
-Aerith, wybacz mi, wybacz mi wszystko, ale ożywię Cię, już nigdy nie zawiodę...nigdy – Cloud ścisnął wstążkę, zarzucił miecz na plecy i wszedł do jaskini.