Trochę się rozleniwiłam ;/,ale nadrabiam straty nowym rozdziałem ;P.
Ciemne chmury malowniczo poruszały się po niebie zasłaniając wciąż wiszące nad miastem słońce. Jego promienie przeszywały niebo, spadając słupami światła w dół jak świetliste sztylety. Wiatr zatrzepotał długim płaszczem postaci znajdującej się na jednym z wyższych budynków. Owa postać siedziała na krawędzi gzymsu, przypominając jednego ze strażników - gargulców, dekorujących ten budynek. Jedną nogę miała spuszczoną w dół, drugą zaś zgiętą w pół podpierając o nią rękę, po chwili materiał powoli opadł, ponownie zakrywając całe jej ciało. Wilcze oczy spoglądały teraz w dół wypatrując swojej ofiary. Na drugim końcu gzymsu pojawiła się czarna mgiełka, rozmazując się zaraz po tym, gdy wyłoniła się z niej postać odziana w czarny skórzany płaszcz i właśnie teraz kierowała swe kocie kroki ku siedzącej postaci. Zatrzymała się przy mężczyźnie poprawiając rękawiczki, po czym skrzyżowała ręce na piersi. Wzrok przybyłej również spoglądał teraz w dół.
- Karas - w jego uszach zabrzmiał delikatny, kobiecy głos- znów ci się nie udało ...
- To był ostatni raz pani. -odrzekł sucho nadal nie odrywając wzroku od celu.
- To nawet zabawne -zaśmiała się cicho- kiedy on za każdym razem nam przeszkadza ... poza tym taki jest nasz plan.
- Tak, ale ... -zawahał się
- Wiem -powiedziała stanowczo- w końcu uda nam się do niej dotrzeć, na razie -spojrzała na niego- to dla niej dobry trening, przed tym co ją czeka.
Chłopak kiwnął głową, zmrużył oczy i spojrzał na kobietę. Wiatr znów dął rozwiewając długie, czarne włosy z twarzy dziewczyny, ukazując białą maskę z czarnymi wzorami zasłaniającą twarz.
- A co z "nim"?
- Na razie nie mamy do "niego" dostępu, póki kręci się przy nim pan z brzytwami. Zostawimy go na inną okazję.
Karas spojrzał na swój cel, po czym przytakując, rozpłynął się pozostawiając po sobie krucze pióra. Dziewczyna w masce zaśmiała się cicho i zamykając oczy, również zniknęła w czarnej mgiełce zaraz po swoim towarzyszu.
Stado spłoszonych ptaków nagle zerwało się do lotu, gołębie zakołowały kilka razy w powietrzu i usiadły na pobliskim dachu. Ariena obejrzała się gwałtownie.
- Coś się stało? -zapytał Zack zatrzymując się kawałek dalej.
Dziewczyna rozejrzała się, wzrokiem śledząc każdy najdrobniejszy ruch wokół niej, po chwili pokręciła przecząco głową i ruszyła w stronę Zacka.
- Nie, nic tylko ... wydawało mi się, że ktoś nas obserwuje ... -po chwili dodała- ale to chyba tylko moje przewrażliwienie.
Machnęła ręką i oboje ruszyli swoją drogą.
Odgłosy rozmowy stawały się coraz głośniejsze, gdy oboje szli korytarzem mijając kolejne zamknięte pomieszczenia, zmierzając do drzwi na wprost. Ta część "bazy" nie wyglądała tak strasznie jak korytarz, w którym ruda miała zaszczyt poznać Zacka. Tu podłoga wyłożona była płytami o szacie zdobionej na podobieństwo wzoru marmuru, ściany pomalowane były na biało, a każde drzwi podpisane wywieszkami o swoim przeznaczeniu. Właśnie w tej chwili ruda stanęła przed drewnianymi drzwiami z chropowatą szybą i złoconą, okrągłą klamką z napisem "Sala obrad". Zaczesała kosmyk włosów za ucho i otworzyła drzwi, pchając je lekko. Na środku pokoju znajdował się okrągły stół z migoczącymi monitorami komputerów. Przy jednym z nich siedziała Blanie odwrócona do niej tyłem, naciskając rytmicznie guziki klawiatury. Po prawej stronie czarno włosej stał, oparty rękoma o blat biurka Richard patrząc w monitor. W tej chwili mówił coś do niej, widać w końcu się znalazł. Z boku przyglądał się im Alastor z założonymi rękoma na wpół stojąc, na wpół siedząc na biurku. Miał na sobie czarną koszulę rozpiętą do połowy, oraz jasne brązowe, luźne spodnie ze sztruksu. Długie czarne włosy spięte w luźny ogon, spływały mu po ramieniu. Po chwili spojrzał w jej kierunku spod czarnej grzywki, wąskimi, złotymi oczami i posłał dziewczynie uśmieszek. Ariena spojrzała na niego z irytacją, przypominając sobie ostatnią niemiłą sytuację z nim związaną i weszła w głąb pomieszczenia. Szerokim łukiem ominęła Alastora, podeszła do jednego z biurek i zabrała krzesło po czym postawiła je pod ścianą i usiadła.
- No to co macie? - zapytała podpierając podbródek na dłoni.
- Na razie czekamy, aż wszyscy się zjawią, wtedy będziemy mogli uzgodnić co robić dalej. -odpowiedziała Blaine nie odrywając wzroku od monitora - Widać nie tylko ty lubisz się spóźniać. -odwróciła się do niej z uśmiechem na twarzy.
Ariena westchnęła cicho, rozsiadając się wygodnie na krześle i rozejrzała się po sali. Od jej prawej, po drugiej stronie sali, stał wysoki mężczyzna o ciemnej karnacji skóry, ubrany w spodnie moro i zieloną kamizelkę. Miał krótko przystrzyżone czarne włosy i jasno brązowe oczy, które w tej chwili tkwiły wbite w przeciwległą ścianę. Euravel, od kiedy go znała zawsze miał wyraz tęgiej miny, jak gdyby wciąż był na czymś skupiony, a może to jego praca tak na niego działała, w końcu zajmował się produkcją broni i jej późniejszymi efektami. Dalej pod oknami stała para młodych ludzi. Surien niewysoka, długonoga dziewczyna o zgrabnej figurze, którą podkreślała błękitna sukienka. Kasztanowe, proste włosy sięgały jej do pasa, a bystre niebieskie oczy wpatrywały się w rozmówcę. Ze swoja pomysłowością i bystrością przydzielono ją do wydziału śledczego od znajdywania najdrobniejszych szczegółów związanych z przestępcami, morderstwami i podobnymi rzeczami. Oraz wyższy od niej o głowę Kris, "pan - poważny" jak większość o nim mówiła. Ariena nigdy nie widziała, by na jego twarzy zagościł uśmiech, stąd jego przezwisko. Mozolnie przeczesał swoje czarne, krótkie włosy i oparł się o krawędź parapetu, spoglądając na Surien ciemnymi oczami. Ruda musiała przyznać, że Kris był jednym z przystojniejszych facetów, jakich widziała w swoim życiu. Wysoki, szczupły i do tego nie przeciętnej urody, mógł nawet zostać modelem, gdyby nie mankament w postaci blizny przechodzącej przez prawy policzek, kończącej się dopiero gdzieś w połowie szyi. Dalej idąc wzrokiem na lewo zatrzymała się na Richardzie. Stał tak samo od kąt weszła, wpatrując się w monitor. Ubrany był w ten sam służbowy strój, co zawsze, pochylając się rozmawiał o czymś z Blaine, gestykulując przy tym jedną ręką. Wampirzyca natomiast, siedziała z nogą założoną na nogę, podpierając podbródek na złożonych dłoniach, przytakując mężczyźnie co jakiś czas. Fioletowa bluzka na ramiączkach skutecznie uwydatniała jej kształtny biust, natomiast długie biodrówki w tym samym odcieniu podkreślały jej zgrabne nogi. Dalej stał Alastor wpatrujący się w Arienę od samego początku kiedy tylko znalazła się w sali. Dziewczyna spojrzała na niego przelotnie i skierowała swój znudzony wzrok na Zacka. Chłopak siedział okrakiem na krześle, oparciem skierowanym do przodu, na którym podpierał ramiona. Widać było, że nie może usiedzieć w miejscu, był bardzo podekscytowany całą sytuacją. Wampirzyca zastanawiała się czy przypadkiem Richard znowu nie przydzieli jej do niańczenia tego chłopaka. Nagle ktoś otworzył drzwi z zawrotną prędkością mało nie wyrywając ich z zawiasów.
- Przerpraaaaszam za spóźnienie! -wysapała wpadając do środka.