Że leżą na skalnym urwisku, które wisiało jakieś dwadzieścia metrów nad, jak podejrzewali, jakimś ogromnym oceanem lub morzem. Wszystko było by w porządku gdyby nie jeden szczegół, Otoczenie nie miało normalnych kolorów. Na dosłownie wszystkim mogli ujrzeć różnokolorowe plamy i linie. Nie mogli uwierzyć własnym oczom, to, co widzieli było zarazem piękne i straszne. Nie mieli pojęcia jak się tu znaleźli, co to za miejsce i co gorsza, nie wiedzieli jak się można stąd wydostać. Absolutną ciszę przerwał generał Viper:
-Cholera! Co to za miejsce?! – powiedział głośno patrząc wyczekującym głosem na towarzyszy.
-Nie wiem, ale pasowałoby się tu troszkę rozejrzeć – odpowiedział Miguel mrugając, co chwilę oczami, w nadziei, że to wszystko to tylko sen i że za chwilę obudzi się w swoim łóżku w Arni Village. Jednak nic takiego się nie stało.
-O CHOLERA! Patrzcie! – krzyknął Zappa i wskazał na ogromne drzewo, z którego dziupli, właśnie wyszedł niski, zielony stworek w obdartym stroju. Wyglądał na bardzo starego. Zdziwili się jeszcze bardziej, gdy stworek pewnym krokiem, ruszył w ich stronę. Czekali skamieniali, na to, co do nich powie stwór. Gdy stwór stał jakieś cztery metry od bohaterów stanął i zaczął im się bacznie przyglądać. Jego ciemnozielona skóra była niewiarygodnie pomarszczona, a jego ubranie, o ile można to tak nazwać, było to kilka zszytych ze sobą szmat. Siwe włosy dziwnego stworzenia, wystające z pod czapki zrobionej z małego worka, niemal przesłaniały wielkie, zielone oczy stworzenia. W ustach stwór trzymał drewnianą fajkę, z której unosił się żółto – różowo – niebieski dym.
-Witajcie przybysze – wreszcie odezwał się stwór – jestem Sprigg….chyba…
-Chyba? – spytali chórem bohaterowie.
-Tkwię w tym cholernym miejscu od ponad dwustu lat. Przez ten czas zdążyłam już niemal zapomnieć jak mam na imie.
-A nie wiesz może jak tu trafiliśmy? – spytał Wazuki.
-Sama nie wiem jak tu trafiłam! – odpowiedziała z oburzeniem Sprigg
-No to inaczej – zaczął Zappa – jak się stąd do cholery wydostać?!
-I tak wam się nie uda. Widzę, ze nie macie broni.
-Chętnie spróbujemy – odpowiedział za resztę Miguel.
-Mogę wam powiedzieć jeśli aż tak bardzo wam zależy – powiedziała Sprigg.
-Owszem, bardzo nam zależy.
Po tych słowach, wypowiedzianych przez generała Viper’a, Sprigg opowiedziała bohaterom, o dziwnym pomieszczeniu, w którym żyją dziwne, bardzo niebezpieczne stwory, używające najpotężniejszego, z czarnych elementów, Black Hole. Sprigg nazywała te stwory Chaosami. Jednak mimo niebezpieczeństwa czwórka bohaterów zdecydowała się zaryzykować. Mieli Oni świadomość tego, że jeśli nie uda im się wrócić, to nikt nie dowie się o ataku na Dragon Manor, przez co El Nido będzie w wielkim niebezpieczeństwie. Po krótkiej rozmowie Viper, Zappa, Wazuki, Miguel i Sprigg wyruszyli wąską ścieżką, na szczyt pagórka, który był najwyższym punktem na „kolorowej wyspie”. Po krótkiej wędrówce, oczom bohaterów ukazał się niedużej wielkości, samotny domek, zbudowany z kamienia i otynkowany na biało. Zdziwiło ich, że domek nie ma okien, ale nie przejęli się tym zbytnio i weszli do środka, przez ogromne, dębowe drzwi, które wydały głośny, podobny do jęku dźwięk, podczas otwierania. Znajdowali się teraz w okrągłej sali, do której przez otwarte drzwi wlewały się gorące promienie słońca. Wszędzie wokoło nich znajdowały się drzwi, identyczne jak te, przez które tu weszli. Gdy spojrzeli w górę, ujrzeli podpierany przez kolumny balkon, który okrążał całą salę, a wzdłuż balkonu również było pełno dębowych drzwi. „Teraz musicie wybrać właściwe”, usłyszeli na pożegnanie od Sprigg, która wyszła z domku i zamknęła za sobą drzwi. Ku ich ogromnemu zdziwieniu, po zamknięciu drzwi, światło nie zniknęło. Po chwili Zappa ruszył z impetem na najbliższe drzwi i gdy mocno je popchnął, wpadł w ciemną otchłań znajdującą się za nimi, a drzwi zamknęły się za nim z głośnym hukiem. Pozostała trójka stała w osłupieniu, z którego wyrwał ją trzask otwieranych drzwi na wyższym poziomie i dźwięk ciała uderzającego o ziemię. Po kilku sekundach ujrzeli Zappę, podnoszącego się z balkonu. Dopiero teraz w pełni zrozumieli słowa Sprigg i zaczęli otwierać kolejne drzwi. Po kilku bolesnych upadkach odpowiednie drzwi znalazł Wazuki. Sądzili tak, ponieważ przez około minutę, żadne drzwi go nie „zwróciły”. Widząc to, wszyscy po kolei wchodzili w czarną otchłań znajdującą się za drzwiami. Po chwili znajdowali się na szczycie jakiejś dziwnej konstrukcji, lecz nie mogli się na tym skupić, ponieważ naprzeciwko nich stał stwór, niewiele niższy od Sprigg, który wyglądał jakby był wycięty z tektury. Był bardzo cienki, a na jego twarzy, jeśli można to tak nazwać, widniał obłąkany uśmiech. Domyślili się, że jest to Chaos, o którym opowiadała im Sprigg. Stali w bezruchu, wyczekując tego co zrobi potwór. Nie musieli długo czekać, po chwili, pomiędzy nimi, a Chaosem znajdowała się ogromna, ciemna kula, która uderzyła o ziemię i wszystko stało się czarne, wszystko (łącznie z Chaosem) zniknęło. Została tylko ciemność i ból, który przeszywał ich ciała i dostawał się we wszystkie ich zakątki. Spodziewali się szybkiej śmierci, która już powoli nadchodziła gdy nagle, ciemność i ból zniknęły. Przez chwilę myśleli, że już nie żyją, jednak prawda okazała się zupełnie inna. Gdy otrząsnęli się, zauważyli, że są w Hydra Marshes, czyli największych w El Nido bagnach, a przy okazji jedynym miejscu na świecie, gdzie wciąż można spotkać żywe hydry. Ten fakt nie napawał ich optymizmem, dlatego postanowili, jak najszybciej, ulotnić się z bagien. Jednak okazało się to trudniejsze niż myśleli gdyż po kilku minutach spokojnej wędrówki, z bagien wyłoniła się ogromna, obrzydliwa i co najgorsze, głodna hydra, a bohaterowie nie mieli broni. Spodziewali się, że to już koniec…..CDN
i jak się pdoba?