16
« dnia: Marca 25, 2007, 05:24:47 pm »
Przedstawiam oto najnowszy rozdział mojego dzieła, który pewnie i tak został gorzej napisan od reszty.
Rozdział IV
Wielki biurowiec Shin-ra, serce korporacji o tej samej nazwie, a także centrum miasta Midgar. Biurowiec ten posiadał 79 pięter, i w tym właśnie budynku na 77 piętrze w komorze wypełnioną dziwną substancją, wisiał podpięty do maszyny wstrzykującej mako do organizmów przyszłych członków SOLDIER, Drake. Młodzieniec którego życie w ciągu ostatnich paru godzin zrobiło obrót o 180 stopni i ruszyło w zupełnie innym kierunku. Szarooki właśnie się budził, był podłączony do aparatu tlenowego dzięki czemu mógł oddychać. Był już na tyle przytomny by dostrzec że jego ubranie przebija kilkanaście igieł wprowadzających mako do jego krwioobiegu, i to że znajduje się najprawdopodobniej w laboratoriach budynku Shin-ry. Chwile potem nadeszły cztery osoby, były to Reno, jakiś niski profesorek w okularkach, odziany w biały kitel o siwych włosach, Rude kolega Reno również należący również do organizacji Turks i jakiś wysoki blondyn w białym garniturze.
-Witam panie Nightfall –zwrócił się blondyn, po nazwisku do bohatera.
-Po co tak oficjalnie, po prostu Drake.
-Ciesz się swym imieniem i nazwiskiem, bo niedługo zostaną ci odebrane –Powiedział profesor głosem tak nienawistnym że włos się jeżył na głowie.
-Co!? –zapytał z niedowierzaniem Drake
-Spokojnie profesorze. Wybacz mu przesadną szczerość. –Powiedział beznamiętnie blondyn.
-Ale gdzie moje maniery, jestem Rufus Shinra, ten pan po lewej to profesor Garet, a tych dwóch z lewej już znasz. –Prezydent wskazał na Reno i Rude.
-Tak znam ich, ten rudy to pan zdradzam swoich przyjaciół a ten łysy to jego cichy kumpel.
Widać było że Rude lekko się zmieszał, a Reno zaczął szukać dobrej riposty na tom odzywkę.
-Niestety, taka praca –Skwitował w końcu Reno.
-Cisza! Kontynuujmy to co ważniejsze. Jak zapewne się już domyśliłeś że tym zakapturzonym mężczyzną który cię zaatakował był Sephiroth, wiesz kim on był, prawda?
- Słyszałem pewne plotki, był najlepszym SOLDIER’em, ale gdy dowiedział się że jest tworem eksperymentów, a nie normalnym człowiekiem to zwariował.
-Dobrze, nie musisz wiedzieć więcej. Teraz wytłumaczę ci po co tu jesteś. Otóż po wczorajszym wydarzeniu wiemy że Pan Mroku odzyskał pełną moc, a jeżeli to co słyszał Reno było prawdą to Sephiroth też.
-Kim jest Pan Mroku? –Przerwał bohater prezydentowi.
-Nie wiemy o nim zbyt dużo, poza tym że to coś lub ktoś posiada własną organizacje zwaną gildią.
-Rozumiem że nie jest to organizacja dobroczynna. –Powiedział z ironią Drake
-To głównie zabójcy i złodzieje. Wiemy także że to coś nigdy nie jest widywany bez swojej czarnej jak noc zbroi. Choć ta istota ma rycerskie obyczaje na pewno nie jest człowiekiem, bo żadna istota ludzka nie dożyła by dzisiejszych czasów, jeżeli narodziła się za czasów średniowiecza –Powiedział bardzo spokojnie prezydent.
-Ale, jaki jest mój związek z tą sprawom! –Krzykną bohater nie widząc swojego udziału w tym przedsięwzięciu.
-Spokojnie już wszystko tłumaczę. A więc amulet który od dawna był przechowywany w tobie, to źródło mocy Pana Mroku, oczywiście nie całej, ale znacznej części. Nie wiemy w jaki sposób znalazł się w tobie ale, spełnił swoją powinność przekazał ci część swojej mocy, a my ją teraz spożytkujemy. Może pan zaczynać profesorze –Odwrócił głowę w stronę siwowłosego.
-Znaleźliśmy w twoich aktach że poddałeś się szkoleniu na SOLDIER, ale go nie zdałeś , to też wiesz na pewno że ta maszyna służy do wstrzykiwania mako do organizmu potencjalnych kandydatów na SOLDIER. I w twoim przypadku tak będzie tylko że w dużo większej ilości, powiem bez nie potrzebnych przedłużeń. Zamienimy cię w demona którego tylko my będziemy w stanie kontrolować, a wraz z twoją nowo nabytą mocą będziemy mogli zniszczyć zarówno Pana Mroku jak i Sephiroth’a .
-Rozumiem że to wszystko obędzie się bez mojej zgody. –Powiedział sarkastycznie Drake.
-Ma pan racje panie Nightfall, życzę miłej ostatniej nocy w twoim ciele. –Powiedział prezydent wychodząc, za nim podążyła jego świta.
Bohater zaczął się szarpać, ale był przykuty, a szyba więznącego była z grubego szkła, po chwili wyrywania szarooki stwierdził że to nie ma sensu, i postanowił pożegnać się ze swoim dotychczasowym wyglądem i świadomością i po prostu usnął, mając nadzieje że jutro rano będzie jeszcze w miarę sobą.
***
Usłyszał krzyki, obudził się. Stwierdził że ma jeszcze swoje ciało i znajduje się poza komorą, gdzie jeszcze niedawno był więziony. Jego ubranie było zupełnie suche ,a to oznaczało że już długo tu leży. Przetarł oczy i rozejrzał się, ledwo poznał laboratorium. Próbówki były porozbijane, ściany powgniatane opryskane krwią tak samo jak podłoga na której leżał. Dziwne było to że jego miecze i materie leżały przed nim. Po umieszczeniu materii w slotach mieczy, a tych ostatnich na plecach postanowił się z stąd wydostać
-Co tu się stało? –Powiedziało siebie, przechodząc przez kolejne zakrwawione korytarze. W końcu obmyślił plan wyjścia z tego budynku. Wiedział że na najwyższym piętrze jest parę helikopterów, i jednego z nich może użyć do ucieczki. Cisze absolutną przerwał odgłos kroków dochodzący z za rogu, Drake wyciągnął miecze i przyjął pozycje do ewentualnej obrony.
-Kto tam jest? –Nie doczekał się odpowiedzi, ale za to odgłosów biegu w jego stronę. Z za rogu wybiegł jakiś człowiek, o czarnych włosach. W ręku trzymał miecz o podwójnym ostrzu.
-Kim jesteś i co tu robisz? –Zapytał nie znajomy, szykując się do ataku.
-Jestem Drake i próbuje się z tond wydostać. A ty kim jesteś?
-Nazywam Jareth, byłem w tutejszym więzieniu. Aż do tej rzezi.
-A wiesz kto spowodował ten chaos? –Zapytał młodzieniec, przeczuwając że nie dostanie jedno znacznej odpowiedzi.
-Dokładnie nie, ale wiem jedno potwory, wychodzą z schodów przeciw pożarowych, szybów wind i kanałów wentylacyjnych zostały tu przez kogoś przyzwane.
-Nawet nie będę pytał przez kogo, bo na pewno i tak tego nie wiesz. Pewnie mamy ten sam cel to wydostaniemy się z stąd razem, no wiesz co dwa miecze to nie jeden. –Próbował zachęcić nowego towarzysza do współpracy
-Może być, a znasz to miejsce?
-Mniej więcej, ale i tak do samej góry zostały dwa piętra, więc nie trudno się będzie zgubić. –Mówiąc to zaczęli iść w stronę windy.
-Zdawało mi się że mówiłeś o jakiś potworach a tu nic nie ma.
-Ujmę to tak, z mojej celi wyszedłem trzy godziny temu i musiałem przez ten czas coś robić.
-A za co siedziałeś?
-Nie twoja sprawa dzieciaku. –Powiedział to tak żeby jasno dać do zrozumienia że nie ma ochoty odpowiadać na pytania młodzieńca.
Doszli właśnie do windy, Drake nadusił przycisk odpowiedzialny za jej przywołanie. Po chwili winda była już na miejscu, a jej drzwi właśnie się otwierały, a gdy już zakończyły ten proces obydwaj towarzysze zobaczyli Bombę o średnicy 1.5 metra, rozgrzaną to czerwoności i gotową do wybuchu.
-Na ziemię! –Krzykną Jareth. Po czym zarówno on jak i Drake odskoczyli na prawo. Wybuch Bomby miał ogromną siłą rażenia, zniszczył on windę, kawałek ściany i osmolił resztę pokoju.
-Było blisko. –Powiedział dysząc i sapiąc bohater.
-Musimy iść schodami. Prowadź. –Powiedział brunet, tak spokojnie jak by to wydarzenie było dla niego rutyną dnia codziennego.
-Nie musze cię nigdzie prowadzić, bo to pokuj obok.
Przeszli przez drzwi, następnie po schodach na samą górę. Sceneria na tym piętrze nie różniła się specjalnie od tych na niższych piętrach, całość zalana krwią gdzie nie gdzie walały się ciała pracowników Shin-ry. Weszli do pokoju ze schodami prowadzącymi do pokoju gdzie prezydent zazwyczaj siedział za biurkiem, i już kiedy zaczęli podążać w stronę schodów gdy Drake zauważył Reno, siedział pod ścianą z własną laską elektro magnetyczną wbitą w ramie, twarz miał całą zakrwawioną, a ubrania gdzieniegdzie podarte, podbiegł do niego.
-Cure.- Szepnął jeszcze w biegu bohater, ciało rudowłosego otoczyło dużo zielonych iskier które po chwili zniknęły, ale spełniły woje zadanie Reno się ocknął.
-Co tu się stało? Kto to wszystko zrobił?
-Ty to zrobiłeś. –Odpowiedział Reno ze strachem w głosie.
CDN.