Forum SquareZone

Forum ogólne => FanFik => Wątek zaczęty przez: Nova/smogu w Marca 03, 2006, 02:22:28 am

Tytuł: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 03, 2006, 02:22:28 am
bez zbędnych wstępów. jak ktoś lubi dramat:) a właściwie komedię, bo to ma byż taki mix :F pojawią się w nim - różne postacie z serii FF i Chrono, ale też jakieś zmyślone postacie, a także co poniektórzy forumowicze. Będe pisał krótkimi porcjami, ale często i sukcesywnie "apdejtował". jak ktoś sięczuje urażony, to zapraszam na priv

AKT I

Scena I
(las ciemny, mroczny i w ogóle straszny)

CLOUD(wchodzi na scenę): Baret! Baret koffanie gdzie jesteś ??
BARET(wchodzi z naprzeciwka): O istoto mego życia, tu jestem!
CLOUD: Gdzie byłeś, kiedy Cię tu nie było ??
BARET: Zbierałem maliny, słońce moje złote....
CLOUD: I gdzie je masz ?
BARET: Wszystkie zjadłem....
CLOUD: Takiś mi okrutny luby? To ja dla ciebie w ogień gotów jestem skoczyć, a ty mi jednej malinki z lasu nie przyniosłeś? Zaprawdę smutny to dzień, ale dziś poznałem całą prawdę. O ja nieszczęsny.... zyłem w kłamstwie. lecz teraz znam prawdę.... nigdy mnie nie kochałeś. Odchodzę. żegnaj luby (ucieka ze sceny)
BARET: NIe, słońce moje złote, kwiatuszku koffany.... uciekł. O ja biedny. O ja nieszczęśliwy... z kim ja teraz będe spędzał te długie wieczory.... chlip.

Scena II - miesiąc później
(Brejkdens Club, Ostrołęka)
Osoby: Niuman, Dziad, Smog, Gladi i barman za ladą

NIUMAN: I co tam Gladi w polityce słychać ??
GLADI: A nic ciekawego. Moher próbuje zawładnąć umysłami ludzi, ot co....
DZIAD: A i dresiarze ostatnio coraz aktywniejsi.
NIUMAN: Myślicie, że może wojna między tymi dwoma sektami wybuchnie?
GLADI: Nie wiem. Ale u mnie we wsi już kilku drechów szykowało bejzbole jakby na wojnę....
SMOG: Biedne drechy... moher na pewno wygra....
GLADI: A skąd ta pewność ??
SMOG: Bo zwerbowali Clouda w swe szeregi. Ojciec dyrektor go z pedalstwa nawrócił, no i masz....
DZIAD: Czyli jak ? Koniec świata ?
SMOG: Co to, to nie. Jeśli wybuchnie wojna, to po pewnym czasie do walki włączy się trzecia frakcja, która przejmie władzę nad światem.
NIUMAN: Czyli?
SMOG: My, kurde.
NIUMAN: Co za MY? Co to za skrót?
SMOG: Żaden skrót baranie. Mówiłem my w sensie my, czyli ja i Gladi.
GLADI: I nasza wesołą kompania!
DZIAD: Czyli?
SMOG: Wszystkiego dowiecie się w swoim czasie.
NIUMAN: Niech będzie. Barman, podaj nam piwo. Trza to oblać
GLADI: Co ?
NIUMAN: Cokolwiek. Każda okazja do picia się nada.
GLADI: Też fakt......
(wpada posłaniec do baru) POSŁANIEC: Czy jest tu może pan Smog?
SMOG: Jestem. O co chodzi waszmość ?
POSŁANIEC: Pilny list od Mistrza Jabola.
SMOG: Zapodaj go waść. (bierze list, odchodzi na bok, czyta, po czym zgniata go i rzuca w kąt) Gladi, musimy iśc. Berety otoczyły naszą kwaterę główną. Trzeba znaleźć Sephirotha i pomóc naszym w walce z moherem.
GLADI: Się robi.
(Smog i Gladi wstają i wychodzą)

Scena III
(ruiny II LO, Ostrołęka)
Osoby:
Sephiroth, Musiol
(na gruzach II LO niegdyś zniszczonego przez Gladiego i Jabola trenują Musiol i Sephiroth, choć dla przeciętnego obserwatora może się to wydać walką na śmierć i życie)
SEPHIROTH: Dawaj Musiol, dawaj, co tak słabo ??
MUSIOL: Nie martw się o mnie Seph, lepiej martw sie o siebie (Musiol atakuje z prędkością błyskawicy i wytraca Sephirothowi broń z reki. masamune wbija się o kilka centymetrów od wchodzącego na scenę Smoga; za Smogiem wchodzi Gladi)
MUSIOL(do Smoga): Sorki Smogu, to nie specjalnie.
SMOG: Taaaaa..... jasne. Nieważne. Słuchajcie, mamy problem. Moher zaatakował naszą kwaterę główną w Nowiej Wsi Zachodniej, czy jak tam wolicie Neo Midgarze.
Jabol wzywa wsparcie, bo bez nas nie dadzą rady.
MUSIOL: No weź nie gadaj... Tant i nasze piekielne legiony nie dadzą sobie rady z garstką moherowych beretów?
SMOG: jeśli 10 milionów, to dla ciebie garstka....
SEPHIROTH: 10 melonów ?? Łoda fak?
GLADI: Rydzykowo nadaje także w Rosjii i  na Białorusi....
SEPHIROTH: To wiele tłumaczy. Co wiemy o przeciwniku?
SMOG: Summonują moherowe aeony. A Tant z Jabolem i naszym Mrocznym Legionem długo nie wytrzymają..... nawet Shiva i Ifrit summonowane przez Glenna nie dają rady....
MUSIOL: Nieciekawie... nie ma chwili do stracenia. ruszajmy
(wychodzą szybkim krokiem, prawie biegnąc)

Scena IV
(Obóz Ojca Dyrektora nieopodal murów NeoMidgar)
Osoby: ODR (od Ojciec Dyrektor Rydzyk), Cloud, Alexander Andersen,

ODR: Jak idzie oblęzenie?
CLOUD: Znakomicie ojcze dyrektorze. Już niedługo przerwiemy ich mury i zdobędziemy miasto. A wtedy....
ODR: Tantalus i jego innowiercza armia zniknie na zawsze z powierzchni ziemi.
ANDERSEN: Amen. Tacy heretycy jak Tantalus zasługują tylko i wyłącznie na szybką śmierć.
ODR: Nie tak szybko. Najpierw musimy zdobyć Materię i wszystkie Summony. Musimy być niepokonani. Wtedy moher zawładnie nad światem, a ja będe nim władał
CLOUD: Genialny plan ojcze dyrektorze.
ODR: Gorzej z realizacją. Andersen, Cloud, macie wyjść na zewnątrz i osobiście pojmać Tanta. Do pomocy weżcie ze sobą WZT i Nathana.
CLOUD: Jak rozkażesz wielebny ojcze
ANDERSEN: Amen.







na dziś starczy, ciąg dalszy nastąpi. jak nie dzis to jutro :P
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Ignatius Fireblade w Marca 03, 2006, 09:17:00 am
Wielkie Congratz, m8... Podoba mi się ten Twój "pokaz" ;) BTW. Alexander Andersen, to z Hellsinga, prawda? Tylko nie wsadzaj Integry, albo Waltera  :shu: Niemniej z miłą chęcia będę śledził dalsze rozwinięcie tego tekstu...

Choć paru błędów się nie ustrzegłeś... ("tantalus" z małej, "szydko")

Ale to-to w niczym nie przeszkadza :)
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Miyone w Marca 03, 2006, 09:54:51 am
Cytuj
Summonują moherowe aeony.
Świetny tekst :rotfl:
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 03, 2006, 10:31:02 am
Cytuj
1BTW. Alexander Andersen, to z Hellsinga, prawda? Tylko nie wsadzaj Integry, albo Waltera  :shu:

2Choć paru błędów się nie ustrzegłeś... ("tantalus" z małej, "szydko")

 
Ad.1 - tak, jeśli idzie o Andersena, to jest ten ksiądz z Hellsinga. A integra itd.... raczej się nie pojawią, bo są protestantami, czyli dla Rydzyka - public enemy nr.1

Ad.2  Wszystkie literówki poprawione (chyba :F )
Cytuj

Świetny tekst rotfl R.gif
dzięki. to tylko taka mała próbka. za jakąś godzine, pójdzie kilka dalszych scen :P
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tantalus w Marca 03, 2006, 10:57:38 am
ŁODAFAK... great, czyli pierwszy paranoicznie humorystyczny fanfik.. w sumie dawno temu chciałem napisać coś w tym kierunku, ale postanowiłem się na nieco poważniejszym Isogu skupić... ale praca jest great i wogóle.. napisz więcej, to może na główną wrzucę heh.
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Marca 03, 2006, 11:49:22 am
Smogu...zarąbiste ;]
nawet ja tam jestem ^^' ;]
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 03, 2006, 12:01:46 pm
Lecim z tym koksem

Scena V
(mury NeoMidgar)
Osoby: Cloud, Andersen, Milion Moherowych Beretów :)

(Cloud i Andersen musztrują żołnierzy przed kolejnym atakiem na Neo Midgar)
CLOUD: Posłuchajcie mnie drogie babcie. Dziś zdobędziemy tą twierdzę. Mamy błogosławieństwo ojca dyrektora. Ono da nam moc.
ANDERSEN: Amen.
MOHEROWE BERETY: Amen.
CLOUD: A zatem w imie jedynej i słusznej wiary zniszczymy tą ostoję szatana i wybijemy w pień całą żydo-masonerię i inny czarci pomiot kryjący sięza tymi murami. Ojciec Andersen wyjaśni wam szczegóły ataku.
ANDERSEN: A więc - po pierwsze - waszym zadaniem będzie przyzwanie potężnego moheroweho aeona. musi powstrzymać i zniszczyć aeony summonowane przez Glenna i jego czarcich pomocników. W tym czasie my przy pomocy WZT i Nathana zniszczymy mury i pojmiemy Tantalusa. Gdy już będzie w naszych rękach możecie zacząć rzeź. Amen.
CLOUD: A tak w ogóle Andersen.... gdzie są WZT i Nathan...?
ANDERSEN: Dobre pytanie...
(WZT i Nathan wchodzą... nie, wtaczają sięna scenę, kompletnie zalani)
CLOUD: ..... (wzdycha)
ANDERSEN: ......(wzdycha)/na stronie/Nadal nie rozumiem, czemu ojciec dyrektor toleruje tych alkoholików.... ja wiem, że są potężni, ale czy muszą tyle chlać.... Ja bym ich zabił. No nic, rozkazy ojca Rydzyka są święte. Więc zaatakujemy z nimi nawet w takim stanie.
WZT(zatacza się): Gdziszh... jeszth... tham.... imphezzha jakhaas...
NATHAN(też się zatacza): Nejh whem... alhe obecaly nhamh lythr wodki za znihszczenie tyh murów.
CLOUD(kręci głową): Czarno to widzę. No dobra. Legion, na mój rozkaz - ATAK!
(Moherowe berety rzuciły się do ataku i summonują jakiegoś Moherowego Bahamuta, w tym czasie WZT i Nathan z rozpędu walnęli głową w mur i zrobili dziurę w ścianie; obrona twierdzy nieskutecznie próbowała zapobiec wtargnięciu moherowych beretów na teren Neo Midgar... zaczęła się rzeź)

Scena VI
(stanowisko dowodzenia Imperatora Tantalusa)
Osoby: Tant, Gleen, S&S, Jabol

JABOL: Imperatorze, melduję posłusznie, że wróg jest już na terenie twierdzy.... mają przewagę liczebną. Nasi wojownicy padają pod pod potęgą przeważających sił wroga.... cały czas przedostają się do twierdzy przez wyrwę w ścianie w sektorze E
TANT: Zarządżcie ewakuację sektorów A, B, C i D. Sektor E już jest stracony. Odetniemy go od pozostałych.
GLENN: Użyjemy 'tego' przycisku?
TANT: A mamy jakieś inne wyjście? Nie mamy. A nie mam ochoty poddać się moherowym beretom.
GLENN: Ale wiesz przecież, że wtedy cały sektor E zamieni sięw płynną lawę i może podtopić też pozostałe sektory....
TANT: Mała cena za ocalenie naszych tyłków.
S&S: To co robimy ?
TANT: Niszczymy. Zniszczyć sektor E.
S&S: Tak jest. (podchodzi do jakiegoś panelu, zaczyna wciskać jakieś przyciski) Gotowe. Uwaga, odpalam (naciska przycisk....) Co jest.... ??
TANT: Nie działa.....
GLENN: Bo mówiłem, że zamiast wydawać kasę na nowe sprzęty do komnaty sado-maso His, trzeba było zainwestować w renowację tego przestarzałego systemu....
S&S: Mądry Glenn po szkodzie. Uwaga, idą tu.
(na scenę wpada Cloud, Andersen i WZT; Nathan się przewraca wpadając na scenę)
NATHAN: Dlachego tha podlogha jest taka...wyje.. weby... wyboista...
WZT: Nejh mneji sie pythaj ziom....
CLOUD(do Tanta): Poddaj się. Nie masz szans. Za nami jest milion moherowych beretów!
TANT: Never!!
(już chcą walczyć, aż tu nagle słychać głos zza sceny)
BARET: Tretete!! Przybede ja i uratuję dzień !! (wpada na scenę, porywa Clouda i ucieka)
CLOUD(próbuje się wyrywać): Co robisz?!
BARET: Ratuję cię słońce moje złote!! (uciekł ze sceny z Cloudem na rękach)
WSZYSCY: Eeee....?? (zdziwko)
ANDERSEN(po chwili): Brak Clouda nie zmienia faktu, że nie macie szans. Poddajcie się, albo wezwiemy moherowego aeona!!
GLENN: Ha, nie boimy się waszych aeonów!! (próbuje przyzwać Shivę) ....eeee czemu to nie działa ??
S&S: Bo Ci się mana skończyła n00bie.
GLENN: Masz jakiś Ether, czy Elixir??
S&S: Nie. Zgadnij czemu....
GLENN: Cięcia budżetowe ??
TANT: Nie patrzcie tak na mnie....
JABOL: Czyli mamy przesrane....
(wybucha walka na miecze, bagnety, kopniaki i wyzwiska. Andersen w końcu porywa Tanta i ucieka; Glenn, Jabol i S&S próbują go obbić, ale nieskutecznie....)


trochę się dramatycznie zrobiło, co ? :P nie martwcie się. jak mówiłem, to będzie taki mix.... w następnym kawałku znów powrócę bardziej do komedii :)
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Marca 03, 2006, 12:06:07 pm
łii....czekam na mój występ ;]
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tantalus w Marca 03, 2006, 12:35:03 pm
Dammit.. porwali mnie... śmierdząca sprawa...
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Miyone w Marca 03, 2006, 01:07:03 pm
Rzeczywiście trochę dramatycznie się porobiło... tragiczna miłość... poświęcenie jednostki dla wyższych ideałów... walka dobra za złem... jakichże uniwersalnych problemów dotykasz! Słowem, dzieło ponadczasowe XD
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Marca 03, 2006, 01:18:44 pm
:rotfl:
Geniusz, smog jesteś geniuszem. Takiej uciechy nie miałem od lat. BTW, czy trafi się jakaś rola dla mnie??
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 03, 2006, 05:38:21 pm

Scena VII
(ruiny NeoMidgar - miasto zostało zrównane z ziemiż przez moherowe berety; gdzieniegdzie zachowały się fragmenty budynków - nawet atomówka w Hiroszimie nie spowodowała tyle zniszczeń, co moher tutaj)
Osoby: Smog, Gladi, Sephiroth, Musiol

MUSIOL: Chyba się trochę spóźniliśmy....
GLADI: No....
MUSIOL: To co robimy?
SMOG: ...stoimy!
GLADI: Napiłbym się wódki.
MUSIOL: Może trochę powagi, co? Właśnie rozwalili NeoMidgar...
GLADI: Nio dobra, to może poszukamy po ruinach, może jeszcze ktoś żyje.
SMOG: Te, Gladi, ty to masz łeb.
GLADI: A jak.
SEPHIROTH: Skończyliście łosie? Tak? To dobrze. Szukamy czy ktoś przeżył.
(szukają, szukają i nic nie znaleźli)
SMOG: Nic nie znaleźlismy.
MUSIOL: Co ty nie powiesz....
(wtem spod gruzów wygrzebują się trzy postacie - Glenn, S&S i Jabol)
SEPHIROTH: Kto tu szukał?
SMOG: Ups.
SEPHIROTH: Nieważne.
GLENN: Gdzieście byli jak was nie było?
S&S: Nom, dobre pytanie. Rydzyk zaatakował i porwał Tanta.
SMOG: Hm... to co, kto będzie nowym Imperatorem?
MUSIOL: Ja!!!
GLENN: Nie bo ja!!!
SEPHIROTH: .... widzę że już Tanta na straty spisaliscie?
MUSIOL: Nie...
GLENN: W sumie....
MUSIOL: Może troszeczkę
GLENN: Odrobinkę
MUSIOL: Tak tyci, tyci
GLENN: Tak... no, taka kruszynka, ot co
MUSIOL: Maleństwo nic nieznaczące...
SEPHIROTH: Dobra, starczy. Wiecie, że wypadałoby go odbić z rąk Rydzyka?
GLENN: W sumie....
MUSIOL: Może troszeczkę
GLENN: Odrobinkę
MUSIOL: Tak tyci, tyci
GLENN: Tak... no, taka kruszynka, ot co
MUSIOL: Maleństwo nic nieznaczące...
SEPHIROTH(wrzeszczy): DOSYĆ!! !!
MUSIOL i GLENN: Tak jest sir !! !!
SEPHIROTH: Plan jest taki - odbijamy Tanta...
SMOG: .. i żyli długo i szczęśliwie.
SEPHIROTH: Cicho tam! Plan jest taki - odbijemy Tanta, zniszczymy Rydzyka i kupimy małe państewko w Afryce i zamieszkamy tam na stale.
GLADI: Genialny plan
MUSIOL: Ale po co w Afryce... nie lepiej podbić cały świat??
S&S: Też fakt.
SEPHIROTH: ...... whatever.
(wszyscy opuszczają scenę podążając na wschód... zawsze na wschód...)

Scena VIII
(droga na wschód)
Osoby: Wszystkie co były w poprzedniej scenie)

MUSIOL: Ale tak w ogóle to czemu idziemy na wschód?
SMOG: W sumie nie wiem - to Seph nas prowadzi.
MUSIOL: Seph, czemu na wschód? Przecież Toruń i rezydencja ojca dyrektora jest na zachód stąd?
SEPHIROTH: Tak?
MUSIOL: Tak
SEPHIROTH: Patrz, nie wiedziałem
GLENN: I byś nas do jakiejś Moskwy czy coś doprowadził.
SEPHIROTH: Sorki, taka mała wpadka
SMOG: Nom, naprawdę mała. jak stąd do Katowic.
SEPHIROTH: A ile jest stąd do Katowic. Może 5000 mil?
SMOG: Nie sądze...
SEPHIROTH: Nie? W takim razie gadaj co wiesz.
SMOG: Uuuu to długa historia..... no więc urodziłem się w...
SEPHIROTH: Jeśli znów chcesz mi opowiadać historię swego życia, tak jak ostatnio przez 6 godzin to się lepiej zamknij.
S&S: Ej, chłopaki, chyba coś znalazłem!
GLENN: Serio? Co tam masz?
S&S: Mam żółwia!!
MUSIOL: Eeeee.... co?
S&S: Żółwia! Może nam powie w którą stronę poszły moherowe berety!
MUSIOL: Serdż, ty słuchałes o czym my tu mówimy?
S&S(chowając za sobą "świerszczyka"): No, nie do końca.
GLEEN: Aha....
GLADI: Wiecie co? Chodźmy już lepiej do tego Torunia.
SMOG(do Musiola); Od kiedy Serdż zna mowę żółwi??
MUSIOL: Od kiedy przeczytał Harrego Potera. Postanowił się upodobnić do Harrego i nauczył sięmowy jakiegoś gada. Ale ze chciał być oryginalny, to się mowy żółwi nauczył...
SMOG: Oki, nie wnikam.

Scena IX
(zupełnie inna część galaktyki... e, Polski znaczy się)
Osoby: Ojceic Dyrektor Rydzyk, Tant, Andersen, Ministrant

(sala tortur, wspaniale przygotowane narzędzia; w roli kata Andersen, Tant przykłuty do jakiegoś stołu)
ODR: Pytam raz jeszcze - Gdzie ukrywacie Black Materię ??
TANT: Nigdy się nie dowiesz!
ODR: Niech i tak będzie. Andersen!
ANDERSEN: Z przyjemnością ojcze dyrektorze. A więc Tantalusie, widzisz tego ministranta? Przyjrzyj się dobrze, bo spotka cię to samo co jego. (Andersen okłada ministranta, leje go po twarzy, po brzuchu, w ... czułe miejsca itd.)
TANT: Nigdy mnie nie złamiecie!
ANDERSEN: Och tak? Się przekonasz. Mamy wielu ministrantów. Mogę ci pokazać różne wymyślne kary!
TANT: Dawaj, nie boję się ciebie.
ANDERSEN: Jak sobie chcesz. (krzyczy w stronę drzwi) Wprowadzić następnego ministranta!
(Ministrant wchodzi i z pokorą podchodzi do Andersena; ten bierze bagnety i... nie chcecie wiedzieć co mu robi :P bo by was - chłopaków - coś zabolało mocno jakbym to opisał :F )
TANT: Nie boję się ciebie!
ANDERSEN: To wprowadzimy następnego ministranta. I tak do skutku....



na razie spokojnie. bez rewelacji. ale mam plan XD XD . poczekajcie cierpliwie. akcja dopiero powoli się rozwija. a ilość bohaterów, będzie zależała od zapotrzebowania. oczywiście w planach mam choćby nawet epizodyczne rólki dla wszystkich stałych forumowiczów :P
 
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Marca 03, 2006, 05:42:55 pm
"kto chce być imperatorem: JA!!" eh..ta skromność XD
more...more!! ;p
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Miyone w Marca 03, 2006, 05:54:02 pm
Fajnie się rozkręca akcja i w ogóle świetne teksty! Dawno się tak nie uśmiałam^^
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tantalus w Marca 03, 2006, 05:55:06 pm
Niech to.... czemu jak ktoś o mnie pisze, to zawsze prędzej czy później jestem przykuty do łóża tortut... przez His jestem zaszufladkowany w roli uke... a chciałem być mrocznym bishonenem buuuuhuhuhuhuuuuuu....
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: GLenn w Marca 03, 2006, 06:17:07 pm
ehheheeh podoba mi sie strasznie mi sie podoba XD najlepsze opowiadanie na tym forum ;] a imperatorem bende JA !!
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Marca 03, 2006, 06:52:52 pm
smogu, daj rolę dla His, bo wtedy będzie śmiechu hichu.
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Hisoka w Marca 03, 2006, 07:16:54 pm
hahaha! To był pierwzsy fic jakiego w życiu przeczytałam i muszę powiedzieć,że znakomity. Tant jest nawet bardzo Tantowaty i taki....dobry [moja sala ponad jego tylek ....how cute XD] ! Dalej Smogu! Do pisania! :P
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Siergiej w Marca 03, 2006, 07:26:08 pm
swietne...gratz DC...rzadzisz...

muahahaha...znam mowe zolwi...:F
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: White_wizard w Marca 03, 2006, 07:29:19 pm
heh.... w sumie całkiem sprytne opowiadanko. Makabryczne masz poczucie humoru Smogu. No ale zobaczym y co z tego wyniknie
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tantalus w Marca 03, 2006, 07:51:18 pm
Proponuje DC, żebyś zmienił tytuł... może "Większa Wojna" albo "In search of pietruszka" albo coś w tym stylu heh..
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Marca 03, 2006, 08:04:28 pm
SquareZone vs Moher czyli jak ojciec dyrektor dostał łupnia :F
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 03, 2006, 08:19:52 pm
Scena X
(droga do Torunia)
Osoby: Smog, Gladi, Musiol, Sephiroth, Glenn, S&S, Jabol

GLENN: Daleko jeszcze ??
SMOG: Jakieś 209 kilometrów...
GLENN: Daleko jeszcze ??
SMOG: Jakieś 209 kilometrów...
GLENN: Daleko jeszcze ??
SMOG: Jakieś 209 kilometrów...
GLENN: Daleko jeszcze ??
SMOG: Jakieś 209 kilometrów...
GLENN: Daleko jeszcze ??
SMOG: Jakieś 208 kilometrów...
GLENN: Daleko jeszcze ??
SMOG: Skończysz wreczcie z tym daleko jeszcze, czy mam cię do najbliższego znaku przykuć i na pastwę wiejskim alkoholikom i innym pedałkom zostawić ??
GLENN: No dobra, będe cicho...
S&S: A tak własciwie, to czemu stopa nie złapiemy, albo nie porwiemy jakiegoś busa, czy cos, tylko idziemy z buta?
MUSIOL: Te, faktycznie! Serdz, jesteś geniuszem!
GLADI: Ja bym mu dał Nobla w dziedzinie fizyki!
SMOG: Ty, taki Nobel to kupa kasy...
MUSIOL: Nom, faktycznie, będzie tego trochę.
GLADI: Tak z milion dolców będzie.
SMOG: Albo chociaż przynajmniej miliard.
GLENN: Właśnie, nie bądzmy rozrzutni.
SMOG: Te, Gladi, a tak właściwie to ile to jest milion dolców ?
GLADI: No nie wiem, ale na pewno dużo kasy.
JABOL(wrtąca się): Naukowcy radzieccy onliczyli, że za milion dolców można kopić około biliona litrów spirytusu na Białorusi.
SMOGU: A co by Serdz zrobił z taką ilością wódki?
MUSIOL: Może otworzyłby sklep monopolowy...
GLENN: Albo przynajmiej się z nami podzielił...
SMOG: Nom, mógłby się podzielić... a tak właściwie co robi Serdz?
GLENN: Z zółwiami gada....
SMOG: Może się czegoś dowiedział? Serdz, co mówią żółwie??
S&S: Zółwie mówią, że zło idzie. Moher będzie chciał zawładnąć nad światem...
GLENN: Coś jeszcze?
S&S: Nom. Że w chatce nieopodal banda wiejskich dresiarzy przetrzymuje wielkiego maga OceRobertsa.
GLENN: Te, ja skądś znam to nazwisko...
MUSIOL: Nom, ja też.... słyszałem o nim. Byłby z niego potężny sprzymierzeniec. Musimy go odbić. Więc odbijmy.
GLENN: A tak baj de łej... daleko jeszcze?
SMOG: Glenn, ty.....

SCENA XI
(chatka na jednej nóżce, przed nią banda drechów)
Osoby: Około 20 drechów

Drechy stoją i pilnują drzwi. Nagle na scenę wpadają wszysctkie osoby z poprzedniej  sceny. Zaczyna się bójka. Leją się i leją. Ofiary są po obu stronach. Znaczy się drechy nikogo nie zabiły. Ale Sephiroth przez przypadek zabił Jabola....

GLENN: Zwycięstwo!
MUSIOL: Nom. I jedna morda mniej do picia.
SEPHIROTH: I tak go nigdy nie lubiłem.
GLADI: Dobra. To może ktoś by wszedł do środka i OceRobertsa wyciągnął na zewnątrz.
MUSIOL: Zostawcie to mnie.
(Musiol wchodzi do środka i po chwili wychodzi. Za nim wyłania się OceRoberts)
OCEROBERTS: Hm.... witajcie cni wojownicy.
SMOG: Witaj i ty, magu.
OCEROBERTS: Robert jestem. To co, uwolniliście mnie i co teraz ??
SMOG: no sam nie wiem... co robimy?
GLADI: Stoimy....
MUSIOL: Nie zwracaj na nich uwagi. Mamy misję. Musimy odbić tanta z rąk Rydzyka i moherowtch beretów.
OCEROBERTS: Co, wojna? Hm... fajnie. Jak będziemy grabić, niszcyć i .... a no nieważne.
MUSIOL: Pomożesz nam?
OCEROBERTS: Hm.... pomyślmy. Nie.
MUSIOL: Może to przemyślisz?
OCEROBERTS: Hm... okej. Pomogę wam. Nim dostaniemy się do Torunia musimy pozyskać jednak potężnych sprzymieżeńców. Sami nie damy sobie rady.... znacie kogos, kto się nada?
GLENN: Hm... może by tak Hisoka. Ona ma siłę..
OCEROBERTS: Hm... Hisoka mówicie... oki. Ja też znam jedną osobę która nam może pomóc. Niejaki Demiforce. Nikt nic o nim nie wie. No prawie nikt. Ja wiem, gdzie raz w roku można go spotkać. Akurat mamy takie szczęście, że ten dzień to dziś. Musimy tylko się dostać do Płocka.
SMOG: To prawie po drodze. To co, idziemy?
S&S: Znów z buta?
GLENN: Nie. porwiemy autobus....
MUSIOL: No to jazda !
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 03, 2006, 08:23:12 pm
co do tytułu - to jeszcze nie wymysliłem. "Ehmmm" to tylko nazwa robocza tematu. jeszcze mi się nie zdażyło bym nadał czemuś tytuł nim napisałem przynajmniej połowę.  tytuł jest w fazie projektu. wszelkie sugestie wezmę pod uwagę :)
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tantalus w Marca 03, 2006, 08:24:28 pm
ohoho.... moje alter-ego będzie... yatta, jednak mam szanse na role mrocznego bishonen!!
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Hisoka w Marca 03, 2006, 08:28:44 pm
cholera....tylko nie "ona" ;( I mam nadzieję,że demiforce tez będzie ciotą jak tant XD

Hahaha.. cierp kobieto, dziewczyno, niewiasto, dziewko, białogłowo hihihi

sama cierp samico, laluniu, pannico,paniusiu
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: GLenn w Marca 03, 2006, 08:52:40 pm
cna niewiasto , panno , panienko, dziewico (nie wiem :P) , słaba płcio XD
heheh coraz bardziej mi sie to podoba keep it roolin ;]
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Necron w Marca 03, 2006, 10:01:34 pm
XD Uśmiałem się po pachy... Nie znam Was na tyle dobrze, zeby podchwycić wszystkie aluzje (a zakładam, że takowe są), ale i tak coś wspaniałego. Keep up the good work. BTW czekam na pojawienie się MR'a Q :)  
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Siergiej w Marca 03, 2006, 10:08:01 pm
haha...jest swietnie...pisz dalej smogu bo nie moge sie doczekac kolejnych rozdzialow :D
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Marca 03, 2006, 10:28:20 pm
je..je...je
aa...radze powstrzymać się z panem 'q', aluzje mozna rzucić...ale nie używajmy jego postaci...
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Hisoka w Marca 03, 2006, 10:38:56 pm
tylko się wkurzy i każde usunąć się z fica-czyli całość kaput,albo trzeba by go zastąpić kimś niepasującym...no chyba,że sam wyrazi chęć,że chce w tym być
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 04, 2006, 12:14:37 am
kolejna scena. jedna, ale dłuższa :P

Scena XII
(Płock, centrum)
Osoby: jacyś przechodnie

(po scenie chodzą sobie jacyś przypadkowi turyści; w pewnym momencie wchodzi Smog, Glenn, Musiol i Oceroberts)
SMOG: Więc mówisz Roberz, że dziś za niecałe pół godziny pojawi się tu Demiforce?
OCEROBERTS: Dokładnie. Tak mówią tajne księgi uniwersytetu magicznego w Piotrkowie Trybunalskim.
GLENN: Jakim Piotrkowie?
OCEROBERTS: Trybunalskim. Niepozorne miasteczko. Dlatego włąśnie tam powstał uniwerek magiczny. By się ludzie nie skapnęli.
GLENN: Acha...
OCEROBERTS: To co robimy.... ?
SMOG: Czekamy....
GLENN: Może w tym czasie zajmiemy się jakimis pracami społecznymi...
MUSIOL: A może pójdziemy powyrywać panieny ??
GLENN: No nie wiem... mamie i tacie by się to nie spodobało...
MUSIOL: A co ty jesteś grzeczny synek? A mama i tata zabronili ci panieny wyrywać ?
GLENN: No w sumie... zabronili mi pic, palić, klnąc i wdawać się w bójki... ale panien wyrywać to mi nie zabronili.
MUSIOL: No widzisz. Wyrywamy panieny.
SMOG: A jak wy chcecie te panieny wyrywać ?
MUSIOL: No, zrobimy to jak mój ojciec....
SMOG: A co to ja jestem, twój ojciec, żeby robić to tak jak on?
MUSIOL: Nie.
SMOG: I całe szczęście, bo bym głupio wyglądał.
GLENN: Jak myslicie, a może sprawdzimy jak sobie radzą Serdz, Gladi i Sephiroth z pilnowaniem tego porwanego ciągnika?
SMOG: No nie wiem. Może nikt im nie ukradnie tego Ursusa z dwókółką....
MUSIOL: Ale to był zajebisty pomysł z porwaniem ciągnika od tego rolnika.
GLENN: Nom. Ale coś mi się zdawało, że on krzyczał cos że jest kuzynem Leppera, czy cuś....
OCEROBERTS: Ciekawe o co mu chodziło...
GLENN: Nie wiem, a co to ja jasnowidz jestem, czy co?
SMOG: Wiecie, jeszcze 5 minut... Robertz, a jak właściwie wygląda ten cały Demiforce?
OCEROBERTS: Nie wiem. Podobno jest mrocznym bishonenem.
MUSIOL: Mroczniejszym, niż ja?
OCEROBERTS: Mroczniejszy niż ty i Sephiroth razem wzięci....
(mija niby 5 minut - na scenę wchodzi Demiforce; bardzo mroczny i tajemniczy długowłosy blondyn; o dziwo Musiol, Smog i Glenn go rozpoznają; Demiforce podchodzi do jakiegoś fast fooda i zamawia kebaba)
MUSIOL: Dlaczego on wygląda jak Tant?
OCEROBERTS: Nie wiem. A skąd macie pewność, że to nie jest Tant właśnie?
MUSIOL: Bo rydzukowo porwało Tanta. Po za tym mroczny bishonen to nie jest jego styl....
GLENN: To co z nim robimy?
SMOG: Zagadamy do niego
(podchodza do Demifoce'a od tyłu; Smog klepie go po ramieniu - ten przestraszony upuścił trzymanego kebaba na siebie - uje***ał się w majonezie, keczupie, surówkach i innych rzaczach od góry do dołu)
SMOG: Sorki szefie, niechcący...
DEMIFORCE: Chcesz waść bym zawału dostał? Sir, tak nie wypada robic. Ach, ależ gdzie me maniery... jestem Demiforce - jedyny słuszny i sprawiedliwy wojownik...
GLENN: Kończ waść, wstydu oszczędx. Mnie bardziej interesuje, czemuś taki podobny do Tanta.
DEMIFORCE: Kogo?
MUSIOL: Tantalusa. naszego Imperatora.
DEMIFORCE: To Tant jużjest imperatorem?
MUSIOL: A więc znasz go?
DEMIFORCE: Tak... niegdyś on i ja byliśmy jednym. Genialnym mistrzem spamu i floodowania. Ale stało się coś złego. Dostaliśmy - on dostał posadę moda na pewnym tandetnym forum, gdzie pod przykrywką Wielkiego Admina niejaki Marvelix szukał kolejnych to ofiar na czarne msze i krwawe ofiary. Wtedy też ta mroczna część będąca uosobieniem spamu i floodu oddzieliła się od niego i tak powstałem ja. Ale dobra, koniec retrospekcji... czemu mnie szukaliście?
SMOG: Rydzyk porwał Tanta i go torturuje. Musimy zdobyć twierdzę Ojca Dyrektora i odbić Tanta.
DEMIFORCE: Hm.. azali trudne to waść będzie zadanie. Ale tak zacny mistrz floodu i spamu jak ja pomoże wam. Może uda mi się połączyć z moim drugim ja i na powrót powstałby spamer doskonały...
OCEROBERTS: No dobra. Tak więc drużyna pierścienia się powiększa. Musiol, ty będziesz powiernikiem pierścienia.
MUSIOL: Czego?
OCEROBERTS: ... nieważne. To co, idziemy?
DEMIFORCE: Chwileczkę. Moi towarzysze czekają w tamtym fiacie 125p. Pomogą nam w zadaniu. (Demiforce krzyczy w stronę kulis) E, drużyno ma cna! Choxcie tu, przygoda i sława czeka na cnych wojowników.
OCEROBERTS: Demi, mam prośbe. Skończ z tą pedalską gadką.....
DEMIFORCE: Waść raczy sobie ze mnie kpić ? Nie porzucę dobrego wychowania i szlacheckich zwyczajów, dletego, bo waszmość sobie tak życzy...
(na scenę wchodzą Aeris, Tifa i Yuffie)
DEMIFORCE: Oto moja drużyna.
MUSIOL: Oż ty w mordę jeża kopany. Ładnymi panienkami żeś się otoczył....
DEMIFORCE(odciąga Musiola na bok i mu tłumaczy po cichu): Uważaj waść, jeśli chcesz żyć. One nie są takie miłe jak sięwydaje na pierwszy rzut oka. Aeris jest maniaczką pił łańcuchowych i sekcji zwłok. Morduje i ucina różne rzeczy bez mrugnięcia okiem. Tifa ma drugą osobowość. Cos jak Hulk, albo Mr. Hyde. Czasem, jak sięzdenerwuje to wpada w szał i zabija wszystko co się rusza. Zaś Yuffie z nich wszystkich jest najgorsza. Ma 160 cm wzrostu, waży 40 kilo, ma 8 dan w karate, 98 poziom Barbarzyńcą w Diablo i bierze 150 kilo na klatę. I wszystkie są typowymi feministkami. Nie lubią żartów na tle seksualnym i w ogóle fcetów. Więc uważaj waść. Bo może się to dla waszmości źle skończyć.
MUSIOL: .... ech... a takie fajne laski...
("laski" usłyszały)
AERIS: Bij zabij dziada
TIFA: Grrr, zaraz się przemienię w tą paskudę i wypruję z niego flaki
YUFFIE: Zabić go!!
MUSIOL: Eeeee, to ja spadam. (ucieka ze sceny)
YUFFIE: Za nim!! (cała trójka biegnie za Musiolem)
SMOG: One tak zawsze?
DEMIFORCE: Tak. Dlatego uważajcie co przy nich mówicie waszmości.
OCEROBERTS: Ok. I skończ waść z tą pedalską gadką, bo powoli zaczynam gadać jak wy....
GLENN: A czy Musiol jest bezpieczny??
DEMIFORCE: Muślę że tak. Za jakieś 500 kilometrów im się znudzi.
GLENN: 500!?
DEMIFORCE: Tak, dobrze usłyszałeś waszmośc.
OCEROBERTS: Oki. to niech oni sobie biegają, a my wracamy do Ursusa i poszukamy His.
SMOG: Niech i tak będzie. Ale gdzie jej szukać?
GLENN: Nie wiem. Ale Serdz zapyta jakiegoś żółwia i się dowie.
(wszyscy opuszczają scenę)
MUSIOL(wbiega): Chłopaki, nie zostawiajcie mnie tak, ratujcie!!!
OCEROBERTS(zza kulis): Biegnij Musiol, biegnij. Jeszcze jakieś 499 kilometry i im się znudzi.
AERIS(głos zza kulis) Dziewczyny, tam jest! Za nim!
MUSIOL: Aaaa!! W nogi! (ucieka, a dziewczyny przebiegają tyko przez scenę, biegnąc za nim)
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Marca 04, 2006, 12:18:16 am
uff...huff....jeszcze 450 km XD
aa...lecą :F
Smogu oddałes moją postać tak realistycznie ;p
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 04, 2006, 02:17:08 am
Scena XIII
(sala tortur ojca dyrektora)
Osoby: Andersen, Tant

ANDERSEN: Twardy jesteś. Zaprezentowałem Ci już ponad 5000 rodzajów tortur na ministrantach, a Ty nic..
TANT: Dzięki. Staram się jak mogę.
ANDERSEN: Zobaczymy, czy będzie Ci do śmiechu, jak pokażeą Ci następną z możliwych tortur! (woła w stronę drzwi) Następny ministrant.
(cisza; nikt nie wchodzi; Andersen zdziwiony podchodzi do drzwi i wygląda na zewnątrz)
ANDERSEN: Dziwne... czyżbym już wszystkich powybijał? Niedobrze...
TANT: Coś nie tak ?
ANDERSEN: A co cię to obchodzi, co?
TANT: Bo już się nie mogę doczekać co teraz będzie. Było już jedzenie zdechłych szczówóm, przypiekanie ogniem, cyjanki potasu i dynamit w różnych częściach ciała. Ciekawy jestem co dalej.
ANDERSEN: Masz szczęście, że mi się ministranci skończyli... póki co przerwa. Naciesz się odpoczynkiem. .... (wychodzi)
TANT(wreszcie oddycha z ulgą): Uff... na szczęście wyszedł. Nie wpadł na to by torturować mnie, tylko tych małych chłopców... właściwie czemu to byli tylko młodzi chłopcy... Pewnie albo Rydzyk, albo Andersen to pedofile.... ablo obaj. No nic. Jestem przykłuty do tego stołu i sę mogę. Pozostaje mi tylko czekać na Glenna, Serdza, Musiola i resztę, aż mnie uratują....Więc sobie jeszcze poczekam... eh.......
ANDERSEN(wchodzi): Co tam Tant, nudzi ci się? To może zaczniesz wreszcie gadać ?
TANT: Nie dzięki, nie skorzystam.
ANDERSEN: Twoja wola. Skoro nie chcesz po dobroci, to będzie siłą. Tylko poczekaj, jak jutro dostarczą mi nowych ministrantów. Wtedy dopiero będziesz się bał.
TANT: Wierzę na słowo... po co tu właściwie wróciłeś? Nudzi ci się i chcesz pogadać ?
ANDERSEN: Nie. Wypadł mi tu gdzieś mój tajny czerwony notes. Było w nim trochę telefonów do... przełożobych, ehem... Nieważne. (wychodzi)
TANT: ...przełożonych, taa? Hehehehe...


Scena XIV
(jakas droga)
Osoby: Smog, Glenn, S&S, Sephiroth, Gladi, Demiforce, Oceroberts

(na poboczu stoi Ursus- ma przebite opony; dookoła niego kręci się Sephiroth i Gladi próbując cośz tym zrobić)
SMOG: Lipa... znów stoimy.
DEMIFORCE: A mój fiat 125p w Płocku został....
SMOG: Nieważne. Ważne, że wiemy gdzie szukać His. Ale na wszelki wypadek zapytam jeszcze raz. Serdz, czy jesteś pewny, że His znajdziemy w Krakowie?
S&S: Jak bum cyk cyk, na bank, spoko wodza.
SMOG: Ale na pewno?
S&S: Żółwie nigdy nie kłamią.
SMOG:..... ech (wzdycha)
GLENN: Jak myślicie, ile czasu zejdzie Gladiemu i Sephkowi z naprawą koł?
SMOG: A bo ja wiem... muszą wymienić wszystkie 4 opony....
OCEROBERTS: No co? To nie moja wina, że tam były te gwoździe....
GLENN: Wiesz, aby na pustej drodze znaleźć takie ułożenie gwoździ aby 4 opony naraz przebić to trzeba mieć talent...
S&S: Ty, prawie jak snajper.
DEMIFORCE: Waszmoście, co to był za hałas?
S&S: Jaki znowu hałas?
DEMIFORCE: Cicho waszmość. Słuchaj. (wszyscy nasłuchują) O słyszeliście cni panowie? Znowu.
SMOG: To dresiarze nas otaczają.... nie dość, że mamy problemy z moherowymi beretami, to jeszcze oni nam się plątają pod nogami.
GLENN: No co się dziwisz. W sumie wojna nieoficjalnie trwa między dresami a bereciarami. My jesteśmy w sumie trzecią siłą...
SMOG: Która dostała w dupę i straciłą całą półmilionową armię w Neo Midgar...
DEMIFORCE: Waść, co azali zrobimy z dresikami?
S&S: Hm... zółwie mówią, że jest ich około setki... żółwie nigdy nie kłamią.
GLENN: Zostawcie to mnie.
(Glenn odchodzi na bok i wypowiada jakieś magiczne zaklęcie; summonuje Shivę)
GLENN: Cześć Shiva, złotko. Jacyś dresiarze sie nam tu kręcą i coś kombinują. Zajmiesz się nimi?
SHIVA: Z przyjemnością skarbie. Tylko pamiętaj, że mi już dwie randki wisisz za ratowanie Ci tyłka.
(Shiva wychodzi, po chwili zza sceny słychać dzikie krzyki; po chwili Shiva wraca)
SHIVA: Już po sprawie. Jakieś leszcze to były, ale macie już ich z głowy. W tej chwili są dookoła was same zamrożone bryłki.
GLENN: Dziękujemy.
S&S: Ilu ich było?
SHIVA: Równo setka.
S&S: ha, a nie mówiłem! Żółwie nigdy nie kłamią!
OCEROBERTS: Nie lekceważcie potęgi żółwia....
SHIVA: Dobrze. To ja znikam. (podchodzi do Glenna i cauje go w policzek) A ty skarbie wisisz mi kolejną randke. (znika)
DEMIFORCE: Uuu, waść Glenn ma adoratorkę
OCEROBERTS: tak, tylko ta adoratorka taka chłodna.
SMOG: A tak wogóle... Demiforce, Musiol chyba przebiegł więcej niz 500 km.
DEMIFORCE: Skąd waszmość wiecie?
SMOG: Żółw mi powiedział....
S&S: Co? Ty też ?? nie....
OCEROBERTS: Nie lekceważcie potęgi żółwia.
SMOG: Żartowałem. Musiol biega dookoła nas i policzyłem.
GLENN: To ty umiesz liczyć ?? A policz do dziesięciu!
SMOG: Jeden, dwa, trzy, osiem, dziesięć.
GLENN: Wiesz co Smogu, mnie się wydaje, że on nie zrobił jeszcze tych 500 km.
SMOG: Skoro tak uważasz....
GLADI: (odwraca się) Chłopaki, koło zrobione. Możemy jechać.
DEMIFORCE: Azali ruszajmy zatem waszmoście, ku bogactwu i chwale!
OCEROBERTS: Naprawdę, choćbym nie wiem co, oduczę waści tej pedalskiej gadki, bo przez waść zaczynam gadać jak wy....
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tamaya w Marca 04, 2006, 11:31:26 am
:lol:  Kolejny satyryczny projekt na forum.  
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 04, 2006, 01:14:44 pm
Scena XV
(ciemny las)
Osoby: Cloud

CLOUD: Nareszcie mu uciekłem... czy ten człowiek nie może zrozumieć, że nic już między nami nie ma i nie będzie? od kiedy nawróciłem się na jedną i jedyną słuszną wiarę nie jestem juz homo. Ach dzieki ci ojcze dyrektorze, że wybawiłeś mą duszę od kary ognia piekielnego. Gdyby nie ty... (zamyśla się). A, nie wiem gdzie jestem. Może poszukam grzybków. (rozgląda się) Nic to nie ma... Żadnego grzybka.
(wchodzi Grzybek)
GRZYBEK: tak, tak, to ja, Grzybek, czy ktoś mnie szukał?
CLOUD: A ktoś ty?
GRZYBEK: No, Grzybek jestem. Mówiłeś coś, że grzebków nie ma, to przyszedłem. Co teraz?
CLOUD: Wiesz może którędy do Torunia?
GRZYBEK: Do Torunia? Hm, a po co chcesz się dostać do Torunia? Przecież tam teraz się kieruje armia drechów...
CLOUD: CO ?! Już atakują ?! Oj niedobrze...
GRZYBEK: Oki, ale nie odpowiedziałeś mi na pytanie.
CLOUD: Widzisz ten symbol na łąńuchu, który wisi na mej klacie?
GRZYBEK: Ta, no i co w związku z tym?
CLOUD: To jest moher wilk. Tylko nieliczni go noszą.
GRZYBEK: No dobra, ale co on oznacza?
CLOUD: To najwyrzsze odznaczenie, które noszą generałowie armii ojca Rydzyka! Jestem Cloud Strife, Moher First Class.
GRZYBEK: Acha... kolejny moher
CLOUD: Jak to kolejny...?
GRZYBEK: A nie, nic nic. Niedawno był tu niejaki Moher Second Class WZT i zwerbował do armii Rydzyka wszystkie emerytki z okolicy. moją babcię też.
CLOUD: Powinieneśbyć z niej dumny! Walczy teraz w słusznej sprawie.
GRZYBEK: Ta, jasne... nieważne. Jedynymi wojownikami o słuszną sprawę są Mroczne Zastępy Squarezone pod dowództwem Tanta.
CLOUD: hehehe, jeśli już to byli.
GRZYBEK: Co ?
CLOUD: Dziś rano osobiście uczestniczyłem w zniszczeniu Neo Midgar. Tant jest w naszych rękach....
GRZEBEK: Nie.... NIE!!!
CLOUD: Tak! Ale nie martw się, mmozesz odkupić swą zgubioną duszę. Wstąp do nas. Do Moherowego Legionu. Nieś swiatło zbłąkanym owieczkom. Nieś słowo ojca dyrektora. Zbaw swą duszę !!!
GRZYBEK:..... (mysli)..... no dobra. Niech Ci będzie.
CLOUD: Kolejny ocalony! To którędy do Torunia?
GRZYBEK: Prosto i w lewo za wilkim dębem. Jakieś 100 kilometrów.
CLOUD: Więc w drogę !
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Hisoka w Marca 04, 2006, 03:26:21 pm
dobre. Ciekawe tylko co robię w Krakowie[i mam nadzieje ,że nie mam tam swojego szalika, bo pewnie już jestem wrogiem nr. 1 krakowskich drechów]-pewnie jakiś wykład z parzenia cherbaty z arszenikeim ^^

Yuffie ma podobne wymiary jak ja..jeszcze tylko muszę sprawdzić ile na klatę biorę :F  
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tantalus w Marca 04, 2006, 03:30:05 pm
Robi się coraz ciekawiej... keep up a good work smogu...

Cytuj
i mam nadzieje ,że nie mam tam swojego szalika, bo pewnie już jestem wrogiem nr. 1 krakowskich drechów

Lechia się lubi z Wisłą Kraków i Lechem Poznań, więc gdybyś się trzymała daleka od plemion marki Cracowia, nikt nie powinien cię obić heh.

PS.

Cytuj
cherbaty

I like this one...
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Hisoka w Marca 04, 2006, 03:31:13 pm
"cherbata" to ulubione słowo mangaforum :F Aż się przyzwyczaiłem.

 
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Marca 04, 2006, 03:44:46 pm
:D  :D  :lol:  :lol:  :lol:  :D  :D
Akcja z Musiolem uciekającym przed laskami rządzi Bwahahahaha <Aeris, Tifa, and Yufie apears> hah hah  ha ha aaaa co jest laski .... no to sobie pójde

Yufie: damy ci laski Reaver
Reaver: CHOOOOOOOOOOOOODUUUUUUUUUUUU!!!
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: White_wizard w Marca 04, 2006, 08:16:33 pm
nie no, niesamowite to jest. Aż strach się bać, co ty jeszcze Smogu wymyślisz. hahahaa
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 04, 2006, 08:51:38 pm
Scena XVI
(Kraków - główny rynek)
Osoby: kupa turystów

(turyści chodzą sobie po placu i oglądają wystawy; na plac z jednej strony wchodzi His, a z drugiej Smog, Glenn, S&S i Demiforce; reszta została pilnować Ursusa i czekać na Musiola, któremu jeszcze kilka kilometrów do przebiegnięcia zostało)
HISOKA: A wy co tu robicie? Czemu nie w Neo Midgarze siedzicie i bronicie miasta przed moherem?
GLENN: On(a) o niczym nie wie...
SMOG: O czym?
(Glenn zalicza glebę)
S&S: His, moherowe berety zniszczyły Neo Midgar i porwały Tanta...
HISOKA: A to dobre. To kto to jest, jak nie Tant?
DEMIFORCE: Zacna pani...
(w tym momencie Demiforce zaliczył prawy prosty w podbródek)
HISOKA: Jeszcze jeden taki tekst i leżysz.
DEMIFORCE(podnosi się z ziemi): Piękan pani nie rozumiem czemu się...
(w tym momencie Demiforce zalicza glebę po kilku prostych prosto w nos)
HISOKA: Ostrzegałem(am).
DEMIFORCE(znów się podnosi): Twarda z waćpanny sztuka. Inaczej to załatwimy.
HISOKA: No ciekawy(a) jestem Tant... nigdy się jeszcze po 2 ciosach nie podniosłeś... czyżbyś trenował coś ostatnio?
DEMIFORCE(rusza do ataku materializując w dłoniach Excalibura): Nie jestem Tant waćpanno!

Zaczyna się walka. Demiforce próbuje jednym ciosem tępej strony klingi w głowę pozbawić His przytomności, ale on(a) robi unik i zwód w lewo. Demiforce nie rezygnuje i próbuje dosięgnąć ją(jego) swym mieczem, ale za każdym razem nieskutecznie. Wreszcie His znudzony(a) wyciąga z kieszeni przenosny pejcz i podejmuje walkę. Jednak ku jej zdziwienu każdy jej(jego) cios jest parowany przez Demiforce'a. Zdenerwowany(a) zaistniałą sytuacją chowa pejcz do kieszeni i materializuje w swych dłoniach Miecz Chaosu. Przypuszcza frontalny atak, ale Demiforce z łatwością paruje każdy cios. W jego ruchach widać doświadczenie wielu lat floodowania. W końcu Demiforce przechodzi do ofensywy i zmusza His do przejścia do obrony i wycofywania się. W końcu His zostaje przyparty(a) do muru, a ostrze Excalibura zatrzymało się milimetry od jej(jego) gardła...

HIS: Nieźle, nieźle. Zupełnie jak nie Tant. Zobaczymy co powiesz na to !

His kopie Demiforce'a w krocze i odpycha go do tyłu. Po chwili dematerializuje miecz i summonuje Odina. Demiforce zaniepokojony takim obrotem sytuacji cofa się i krzyczy bt Glenn pożyczył mu jednego ze swych summonów. Glenn rzuca mu summona. Demiforce po krótkiej inkatacji przyzywa Bahamuta. Zaczyna się walka summonów. Potęga dwóch starożytnych pradawnych mosy skrzyżowała się ponad dachami Krakowa. Bahamut runął na Odina przewracając go na plecy, wprost na Wawel. Odin zrewanżował się ciosem swej lancy prosto w pysk Bahamuta. His i Demiforce widząc ogrom zniszczeń postanowili wycofać summony z użycia.

DEMIFORCE: To jak waćpanna, remis?
HISOKA: Niech ci będzie... remis. Ale prędzej czy później i tak się zrewanżuję i skopię ci dupę... a teraz wyjaśnij kto ty jesteś. Bo Tantem na pewno nie jesteś.
DEMIFORCE: Jam jest Demiforce, szlachetny wojownik o wolność floodu i spamu. Niegdyś ja i Tant byliśmy jednym i ...
HISOKA: Widać, gdzie ta jego męskość wyparowała.  Nic dziwnego, że jest taki zniewieściały.
GLENN: His, musimy uratować Tanta. Pomożesz nam?
HISOKA: Ratować Tanta? Nigdy w życiu!
S&S: To może chociaż pomożesz nam zniszczyć kwaterę główną Rydzyka w Toruniu...?
HISOKA: A to już jest ciekawsza opcja. Niech pomyślę.... OK. Pomogę wam. A tak w ogóle, to gdzie jest Musiol.
SMOG: Dobre pytanie... (wyciąga komórkę) Robertz, gdzie jest musiol...? Co...? Ile...? Acha.... W porządku. (odkłada komórkę).
GLENN: I jak?
SMOG Jeszcze 12 kilometrów mu zostało.
S&S: Whatever... ruszajmy.
HISOKA: Hola! Nie pozwalaj sobie Serdz. Od teraz ja obejmuję tu dowództwo, skoro nie ma Tanta.
DEMIFORCE: Przyjmować rozkazy ot tak zacnej panny to dla mnie zaszczyt.
HISOKA: Cieszę sie. Oto mój pierwszy rozkaz. Zamknij mordę, bo jak jeszcze raz nazwiesz mnie zacna pani, to zarwiesz.
DEMIFORCE: Jak sobie zyczysz His. (puszcza oczko)
HISOKA: Oż ty... jak cię dorwę!
(Demiforce z krzykiem ucieka, His go goni materializując w rękach rzeźnicki topór)
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Hisoka w Marca 04, 2006, 08:56:12 pm
hahahha! Jesteś dobrym obserwatorem, smogu. Podobało mi się [i w końcu sie pojawiłem]
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tantalus w Marca 04, 2006, 09:01:16 pm
Great.. moje alter-ego rulez...
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: GLenn w Marca 04, 2006, 09:27:16 pm
ale summona to mogłby mi oddac ...
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Siergiej w Marca 04, 2006, 09:41:36 pm
bardzo spoko, z tymze ciekawi mnie jak bedziemy wszyscy malym ursusem jechac ;]

Cytuj
HISOKA: Cieszę sie. Oto mój pierwszy rozkaz. Zamknij mordę, bo jak jeszcze raz nazwiesz mnie zacna pani, to zarwiesz.
umarlem ;]
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Hisoka w Marca 04, 2006, 09:55:02 pm
no...to już chyba ustalone-musiol nabrał wprawy w bieganiu, więc biegnie za ursusem, demiforce jest tak zacny, że reszcie ustąpi..jakoś to będzie :F
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 04, 2006, 11:28:19 pm
Scena XVII
(las, aczkolwiek nie tak ciemny jak w scenie.... którejś tam)
Osoby: Cloud, Grzybek

(Cloud chodzi zniecierpliwiony dookoła i o czymś usilnie myśli; Grzybek siedzi na kamyku i obrywa płatki z kwiatków)
GRZYBEK: Długo jeszcze?
CLOUD: Nie przeszkadzaj... myślę.
GRZYBEK: I jak, podoba ci się myślenie?
CLOUD: No, nawet, nawet. A teraz mi nie przeszkadzaj.
GRZYBEK: Jak tam uważasz, ale myśleniem drechów nie pokonasz.
CLOUD: Zamknij się, powiedziałem chyba wyraźnie, co ??
GRZYBEK: Nie denerwuj się Cloud. Nie zawsze trzeba się przedrzeć przez legiony drechów by dotrzeć do celu...
CLOUD: Moja wina, że otoczyli Toruń 20 kilometrowym pasem? Już dawno takiego oblężenia nie było...
GRZYBEK: Ale babcie dadzą sobie radę?
CLOUD: Dadzą, dadzą. Moher jest z nimi. I łaska naszego pana, ojca dyrektora.
GRZYBEK: To fajnie. Tylko teraz niech ta łaska pomoże nam przebić się przez obóz drechów do ojca dyrektora....
CLOUD: Dlatego zamknij się, a ja coś wymyślę...
GRZYBEK: No, to myśl. Obudź mnie jak coś wymyślisz. Choć z twoim łbem to zdążę się porządnie wyspać i jeszcze pojechać do Katowic i spowrotem.
CLOUD: Mam!
GRZYBEK: Co masz?
CLOUD: Mam plan! Zrobimy podkop i dotrzemy tam  pod obozem drechów.
GRZYBEK: Taaa, a jak zrobimy ten podkop? Plastikowymi łyżeczkami od herbaty?
CLOUD: Nie. Użyję mojego Buster Sworda. I okrutnej techniki, której nauczył mnie ojciec dyrektor - Moherslash!
GRZYBEK: Jestem ciekaw.... dawaj Cloudzik, dawaj!
CLOUD: A żebyś się nie zdziwił....
(Cloud wykonuje kilka gestów i zaczyna się Moherslash - powoli powstaje zalążek podziemnego tunelu do Torunia)


Scena XVIII
(lochy w twierdzy ojca dyrektora - cela Tanta)
Osoby: Tant

(Tant leży w celi na pryczy. Na brzuchu wesoło grasuje mu szczur, Tant bawi się z nim za pomca słomki. W pewnym momencie słychać klucz w drzwiach. Tant zrywa sięna równe nogi)
ANDERSEN(wchodzi): Jak tam Tant. Podoba ci się towarzystwo szczurów w celi?
TANT: Lepsze zawsze niż twoje Andersen...
ANDERSEN: Bardzo śmieszne Tant, bardzo śmieszne...
TANT: Hahaha! Dziękuje.
ANDERSEN: Co?
TANT: Jak się masz.
ANDERSEN: .... za dużo się Ani Mru Mru naoglądałeś chłopie... Ale my już zrobimy z toba porządek.
TANT: Tak?
ANDERSEN: Tak.
TANT: Tak?
ANDERSEN: Tak.
TANT: Tak?
ANDERSEN: Tak.
TANT: Tak?
ANDERSEN: Tak.
TANT: Tak?
ANDERSEN: ZAMKNIJ SIĘ CHOLERO JEDNA!!!!
TANT: Kocham cje.....
ANDERSEN: Przegiąłeś. Skoro nie chcesz po dobroci, to my cię weźmiemy siłą. WZT, Nathan, do mnie!
(wchodzą WZT i Nathan)
ANDERSEN: Zabrać to ścierwo przed oblicze ojca dyrektora. Już on sięz nim policzy... Zobaczymy komu będzie do śmiechu....
TANT: Nie, no chłopaki, czekajcie, ja żartowałem tylko, żart, luz, spox....
(WZT i Nathan biorą Tanta za nogi i ciągną po podłodze)
TANT: His, ratuuuunku!!!!!


Scena XIX
(stacja benzynowa gdzieś w okolicy Włocławka)
Osoby: Smog, Gladi, Glenn, S&S, Hisoka, Oceroberts, Demiforce, Musiol, Sephiroth, Tifa, Aeris, Yuffie.... kto da więcej?

(Tifa i Aeris tankują Ursusa do pełna i polerują szyby, reszta stoi nieopodal i się naradza)
SMOG: Oki, panowie i .... eee, panowie (nerwowo patrzy na His i Yuffie). Jaki mamy plan?
GLENN: Pierwsza sprawa - niech Demiforce odda mi summona.
DEMIFORCE: Jakiego summona?
GLENN: Bahamuta łapciuchu!!
DEMIFORCE: Kogo nazywasz łapciuchem, zakłuty łbie!!
GLENN: Ciebie leszczu!!
DEMIFORCE: A ty na głowe upadłeś!!
GLENN: A ty jeszcze niżej!! Oddawaj Bahamuta!!
DEMIFORCE: A co mi zrobisz !?
GLENN: Użyję Black Materii i ... zaraz gdzie jest moja Black Materia?!
(oczy wszystkich wędrują w kierunku Yuffie)
SMOG: Yuffie, ty takiego dużego biustu nie miałaś....
YUFFIE: Gdzie sie patrzysz zboczylu?
SMOG: Patrzę i widzę, że że sobie stanik materią wypchałaś.
YUFFIE: ..... ech, z wami nic się nie da...(wyjmuje zza bluzki White i Black Materię i oddaje ją Glennowi) Masz...
GLENN: Dzięki. A na drugi raz urażaj, bo Smogu nie będzie taki miły.....
YUFFIE: Zawołać dziewczyny??
GLENN: Przepraszam, przepraszam! Nie mam ochoty na bieg na 500 kilometrów.
OCEROBERTS: Ech, Glenn, skaranie boskie z takim Materia Keeperem.... kto cię w ogóle nim mianował
GLENN: Tant...
OCEROBERTS: Wcale mnie to nie dziwi....
MUSIOL: Skończyliście? Tak? To dobrze. Musimy odbić Tanta, zapominacie się...
HISOKA: Nic nie musimy. Jak się dał złapać to niech sam se ucieka. ja tam idę, bo będzie wojna i masowa rzeź
OCEROBERTS: Będziemy Zabijać, plądrować i gw... a nieważne.
SMOG: Zboczyl.
MUSIOL: Cisza!!
HISOKA: Właśnie, cisza! Zapominacie się, że to ja tu rząde.
DEMIFORCE: To rozporządzaj waćpanna.
HISOKA: Te, mądrala, chcesz się przywitać z posadzką?
DEMIFORCE: Dla waćpanny wszystko.
(Demiforce zrobił unik i objął His lewa ręką)
DEMIFORCE: Waćpanna taka waleczna... lubię waleczne kobiety.. hihihi.... jeśli waćpanna z Tantem jest tak jak to mówią, to mamy ten sam gust.
HISOKA(wyrywa się):Łapy precz ode mnie zboczylu, bo zarwiesz, tylko od Glenna Black Materię pożyczę.
GLENN: Ja już nikomu materii nie pożyczam! Demiforce, ja nadal czekam na zwrot Bahamuta.
DEMIFORCE: A masz, weź go sobie (rzyca Glennowi materię). Ja mam teraz ważniejsze sprawy na głowie.
OCEROBERTS: Jak podrywanie pani szefowej?(Smog sztura go ramieniem w bok) Przepraszam, najmocniej, chciałem powiedzieć pana szefa oczywiście.
HISOKA: Wybaczam. A ty Demuś trzymaj łapska z dala ode mnie, bo ci kończyny powyrywam. Znaw wszystkie możliwe techniki sado i maso. Nie wyjdziesz z tego żywy.
DEMIFORCE: Założysz sięwaćpanna?
HISOKA: Ja już z nim nie mogę... Musiol, zrób z nim porządek.
MUSIOL: Tak jest szefowo... e szefie, znaczy się.
(Musiol summonuje w swych dłoniach potężny młot i wali nim Demiego przez łeb. Ten pada nieprzytomny)
MUSOL: załatwione. A więc na czym to stanęliśmy?
GLENN: Że musimy mieć plan.
MUSIOL: Świetnie. Ma ktoś pomysł?
HISOKA: Nie
SMOG: Ja też nie.
GLADI: Ani ja tak w ogólę myślę, że ktoś powinien z nas wrócić i może popilnować ruin Neo Midgar...? Tak na wszelki wypadek. (Gladi dał dyla)
SMOG: No ładnie. Nikt z nas nie ma żadnego pomysłu....
GLENN: Nom...
OCEROBERTS: A może Serdz nam coś powie? Bo siedzi cicho i cały czas z żólwiami gada....
HISOKA: Nom, dobry pomysł. Serdz, co ty na to?
S&S: "Zółwie mówią. Zółwie radzą. Żółwie zawsze pomoc dadzą. Tip dnia - jeśli chcecie uzyskać pomoc niezawodną udajcie się po radę do Gipsiego. on wam pomoże."[/i] Tyle mówią żółwie.
GLENN: Fajnie. A nie mówią, gdzie można tego Gipsiego znaleźć?
MUSIOL: Jak znam życie pewnie gdzieś w Japoni... siedzi pewnie i chleje z młodymi japończykami wina brzoskwiniowe....
GLENN: A ty skąd go znasz....
MUSIOL: A, dawne to czasy... Serdz, co mówią żółwie?
S&S: Żółwie mówią: Gipsi jest aktualnie niedaleko Czarnobyla na wycieczce japończyków w okolice reaktora. Aktualnie siedzi oparty o reaktor i popija wino brzoskwinowe z Gacktem....[/b] tyle mówią żółwie
MUSIOL: Dobre i to. Ale jak my się dostaniemy na tą Białoruś?
OCEROBERTS: Ukrainę Musiol, Ukrainę.....
MUSIOL: Whatever...
HISOKA: proponował(a)bym jakimś pojazdem. Tylko można by nie tym Ursusem, ale czyms większym....
DEMIFORCE(ocknął się i podnosi się z bólem głowy): Możemy jechać do Płocka. Tam porzucilismy mojego Fiata 125p.
HISOKA: Czy ja czasem nie powiedziałem(am) - "czymś większym" ... ?
GLENN: Pewnie do tej pory i tak drechy go ukradły.
YUFFIE: Te, Demio, to może udamy się po Cida i pożyczymy Highwinda?
DEMIFORCE: Tak też można. I miałaś nie mówić do mnie Demuś. Miałaś udawać twardą laskę. Zapomniałaś?
YUFFIE: Ups, sorki...
MUSIOL: HĘ?! Łoda !@#$%^&*
DEMIFORCE: Spokojnie. To co o nich powiedziałem to prawda. Ale dla mnie one są niespotykanie miłe. Więc spokój. Grzeczny Musiol.
MUSIOL: Oż ty !@#$%^&*
SMOG: To co robimy?
HISOKA: Ktoś się uda po Highwinda, a reszta zostanie ru i zaczeka.
GLENN: To może His ustalisz skład, co?
HISOKA: Ok. Po Highwinda idzie Musiol, Glenn, Demiforce, Smog Oceroberts i ja. Reszta czeka tutaj.
WSZYSCY: Tak jest towarzyszko... ee, towarzyszu dowódco.
HISOKA: Przyjąłem(am). Odmaszerować. Do wykonania zadania.


Scena XX
(droga niewiadomo dokąd)
Osoby: Hisoka, Demiforce, Glenn, Smog, Oceroberts, Musiol

HISOKA: Dobra panie śliczny. Dokąd teraz mamy się udać, aby znaleźć tego Cida i zdobyć Highwinda?
DEMIFORCE: Hmm... niech pomyślę. A co mi za to dasz zacna pani?
HISOKA: Pozwalam ci żyć nędzna istoto... czyż to nie jest wystarczająca nagroda?
DEMIFORCE: Uwielbiam w waćpannie tę nieuzasadnioną agresję...
SMOG: Skończyliście? Na romanse pora przyjdzie później. Teraz mamy ważniejsze sprawy.
GLENN: Właśnie. Gadaj Demiforce, gdzie znajdziemy Cid'a?
DEMIFORCE: Jest w Rocket Town, a gdzieżby indziej...
GLENN: Że jak?
MUSIOL: A gdzie to jest?
DEMIFORCE: Na północ od Nibelheim....
MUSIOL: Panie, jak chcesz pan dotrzeć do Nibelheim?
DEMIFORCE: Mam swoje sposoby waćpan. Np. znam takie zaklęcie, że mogę nas przenieść...
SMOG: A do Czarnobyla nie możesz nas nim przenieść ??
DEMIRORCE: Teoretycznie tak waszmość. Ale w praktyce Czarnobyl jest otoczony silną barierą magiczną, która powstała po wybuchu reaktora..... Powiadają, że widziano tam wtedy jakiegoś murzyna z gnatem zamiast ręki i spedalonego blondyna w fioletowym wdzianku i że to oni zniszczyli reaktor. A co do podróży magicznej -  dostać to byśmy się dostali waszmośc, ale raczej na pewno w kilku osobnych kawałkach....
MUSIOL: A to taka droga odpada.
OCEROBERTS: Już skończyliście? Tak? To dobrze. Demiforce odpalaj portal i jedziemy, skopiemy im tyłki i takie tam. Szybko bo mi się do Torunia spieszy. By palić, grabić i gw.... a nieważne.
MUSIOL: Zboczeniec
OCEROBERTS: Przygarniał kocioł garnkowi....
HISOKA: Jak już skończycie przepychanki, to powiedzcie, a przeniesiemy się do Nibelheim.
SMOG: A Czemu nie od razu do Rocket Town?
HISOKA: Bo ja tak chcę, jasne?
SMOG: Tak, tak, przepraszam, że zapytałem szefo... eee..szefie.
HISOKA: Cieszę się, że to sobie wyjaśniliśmy.
DEMIFORCE: Wszyscyście azali gotowi?
OCEROBERTS: Tak Demiś.... dawaj. I skończ z tą pedalską gadką....
DEMIFORCE: Waćpana nie pytałem zawżdy o to czy waszmości się podoba styl moich wypowiedzi...
MUSIOL: Dokończycie tE rozmowę w Nibelheim. Wskakujcie w ten portal, co go Demiforce zaraz otworzy.
(Demiforce rysuje pentagram kredą na ziemi i wypowiada zaklęcie; w miejscu pentagramu powstaje magiczny portal. wszyscy w niego weszli; na końcu Demiforce)
DEMIFORCE: Ciekawe, czy mam przy sobie zwój odesłania aby wrócić z powrotem... a potem to sprawdzę. Teraz jazda (wskakuje w portal i znika)
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Marca 05, 2006, 10:35:33 am
His - aktualnie najlepsza komediantka(diant) w całej tej zwariowanej historii. Tak trzymaj, bo średnią już pokonujesz Igniatiusa.
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: GLenn w Marca 05, 2006, 10:59:18 am
yay wreszcie odzyskałem my precious my tresure
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Siergiej w Marca 05, 2006, 11:53:09 am
haha....fear the power of turtles
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tamaya w Marca 06, 2006, 11:22:59 am
No nieźle to idzie dalej :)
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Hisoka w Marca 06, 2006, 12:53:14 pm
doskonałe...najbardziej mi się podobło ddanie charakteru Grzybsona [tru....] i swojego :F Poza tym demiforce jest charakterystyczny i czekam, aż będę mógł mu skopać tyłek
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Grzybek w Marca 06, 2006, 05:35:29 pm
Bardzo fajnie sie czyta :) nie moge sie doczekac dalszego ciagu hihihi XD nie no His swietna postac... :P ciekawe co tam bedzie dalej hihih :D
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 07, 2006, 11:11:35 pm
Scena XXI
(Las nieopodal Nibelheim)
Osoby: Hisoka, Demiforce, Glenn, Smog, Oceroberts, Musiol

DEMIFORCE: Tak więc oto zancni państwo jesteśmy!
SMOG: Hm... dla mnie to wygląda jak las
DEMIFORCE: Bo to jest las
SMOG: Patrz, nie mam jeszcze problemów ze słuchem. Słyszałeś Musiol? Wzrok mnie nie myli! To jest las!
MUSIOL: Nie no nie pogadasz. Gratulacje Smogu, rozróżniasz jeszcze las od lasu.
DEMIFORCE: Ciesze się, że wyjaśniliście sobie sprawy waszej inteligencji. Naprawdę. To ułatwi mi przejście do następnego punktu moich wyjaśnień....
MUSIOL: Taaa? A jakiego?
DEMIFORCE: Nie wiem cni panowie, jak wasze umysły to wytrzymają, ale przyjrzyjcie się... oto jest azali droga.
SMOG: Nie no, Demiforce, jesteśmy w szoku. Droga! O ja cię nie mogę....
MUSIOL: Normalnie kopara opada...
HISOKA: Skończyliście już z tymi kretynizmami!? Jeśli tak to moze byście sięuciszyli? Robota czeka. Mam ochotę skopać jeszcze dziś kilka moherowych tyłków!
GLENN: His jak zwykle pełna gotowość bojowa...
OCEROBERTS: Dobra. To na czym stanęliśmy waćpan? A tak, droga. No to co z tą drogą Demuś?
DEMIFORCE: Nie nazywaj mnie waszmość Demuś! Jam jest Demiforce jedyny cny i prawy flooder Rzeczpospolitej!
SMOG: Zgroza!
GLENN: Zgroza!
MUSIOL: Zgroza!
HISOKA: Zgroza * 3!
DEMIFORCE: Bardzo śmieszne waćpanna... (w tym momencie Demiforce zarył glebę po potężnym kopniaku w twarz)
HISOKA: Coś mówiłam gówniarzu! Żadna waćpanna, albo zabiję!
DEMIFORCE: (podnosi się z ziemi) Tak jest... przyjąłem... rozkaz...
HISOKA: Cieszę się. Dokąd teraz?
DEMIFORCE: Na północ. Prosto do Nibelheim.
HISOKA: Cieszę siębardzo. Nie można było tak od razu?
DEMIFORCE: Można było. Ale uwielbiam patrzyć jak waćpanna się złościsz. Jesteś wtedy taka urocza....(His znów chciała kopnąć Demiforce'a w twarz, ale ten zrobił unik) Nie ładnie waćpanna. Zachowuj siły na bitwę z wrogiem. Jako dowódca świecisz waćpanna złym przykładem.
HISOKA: Bo jak cię kopnę w ten twój zacny tyłek, to będziesz waść swe zacne zęby zza zacnych uszu zbierał. Kapujesz zacnisiu?
DEMIFORCE: Oczywiście waćpanna.
HISOKA: Nie żyjesz!
DEMIFORCE: Najpierw mnie złap zacna pani! (wybiega ze sceny, His za nim, wściekła)
SMOG: No nieźle nieźle... Demiforce nam panią dowódcę podrywa.
MUSIOL: Tant jak się o tym dowie to zabije...
GLENN: Kogo? Siebie ... e znaczy się swoje alter-ego?
MUSIOL: Nie Glenn. Nas. Bo His nie pilnowaliśmy...
OCEROBERTS: W razie czego... ja was nie znam.
MUSIOL: Myślicie, ze Tant da sobie radę z Demiforcem?
SMOG: Hm... zdecydowanie.
MUSIOL: Tak myślisz? Demiforce na mój nos przerasta Tanta jeśli idzie o zdolności....
SMOG: Nie lekceważ jego ukrytej mocy.
MUSIOL: Jak to?
SMOG: Pamiętam jak dziś....

SCENA XXII
(retrospekcja)
Osoby: Tant, Smog, FastRed, DarkM, Dark Butz

FASTRED: Znacie wytyczne? Na wszelki wypadek powtarzam: wpadamy, plądrujemy, odbijamy zakładników i zmywamy się do kwatery głównej square.desk.
DARKM: Ta, oczywiście. Damy radę Fast, to dla nas łatwizna. Martwią mnie tylko ci dwaj nowincjusze.
FASTRED: Kto? Smog i Tant? Dadzą sobię radę. Może wyglądają na n00bów, ale znają się na swoim fachu.
DARKM: Ja wiem, że należeli do rozbitego przez nas oddziału S.P.E.R.M.A. , ale czy można im na tyle zaufać?
FASTRED: Mi nie wierzysz?
DARKM: Sorry szefie.
FASTRED: Dobra, chłopaki słuchajcie! Za dwie minuty zaczynamy akcję.Niech flood będzie z wami .... Spotkamy się tu za godzinę.
/akcja militarna, wszyscy opuszczają scenę/
DARKM: (wbiega na scenę) Shit, wiedziałem, że coś pójdzie nie tak!!
FASTRED: (wbiega na scenę) To łowcy IP! Nie mamy z nimi szans. Musimy się wycofać...
DARK BUTZ: (wbiega na scenę) Udało się, uciekłem im. Nikt mnie nie śledził.
TANT: (wbiega na scenę) Już jestem.
DARK BUTZ: A gdzie Smogu?
(wszyscy się rozglądają)
DARKM: Jasny gwint! Łowcy IP go złapali. Niedobrze, już po nim.
TANT: Musimy coś zrobić !
FASTRED: Nie damy rady. Są zbyt potężni. Są za dobrze wyszkoleni. Nawet przy użyciu Black Materii z naszego skarbca nie dalibyśmy im rady....
TANT: Ja się nie poddam!!!! (wybiega ze sceny)
DARKM: Idioto, nie idź tam! Zabiją cię!!!


Scena XXIII
(Las nieopodal Nibelheim)
Osoby: Musiol, Glenn, Smog, Oceroberts

MUSIOL: I co sie potem stało?
SMOG: Tant gołymi rękami bez żadnej materii rozwalił ich sześciu. Sześciu gości o potężnym magicznym wsparciu, obładowanych najpotężniejszymi zaklęciami ochronnymi. Kolejnych sześciu rozwalił prostymi zaklęciami typu Fire.... Tant... kiedy się wścieknie, jest naprawdę niebezpieczny...
MUSIOL: A może to było jeszcze przed rozdzieleniem się osobowości Tanata i powstaniem Demiforce'a? Dlatego był taki silny?
SMOG: Nie. Z tego co mówił Demiforce, rozdzielili się z Tantem pół roku przed tamtą akcją.
MUSIOL: Więc czemu dał się złapać Rydzykowi?
SMOG: Nie wiem. Ale musimy go uratować. On mnie kiedyś ocalił, więc teraz ja zrobię to samo. Ocalę Tanta.
OCEROBERTS: Wspaniale. Długi honorowe.... beznadzieja. Najpierw waszmoście teraz długi honorowe. Co z wami jest? Życie to nie bajka! Olej Tanta i długi honorowe. Idź lepiej do baru na piwo. Napij się. To ci dobrze zrobi!
SMOG: Te, Robertz, niezła myśl! Olać Tanta a jak! (Smogu wychodzi ze sceny ze śpiewem - śpiewa jakąś pijacką przyśpiewkę)
MUSIOL: Nie ma to jak przyjaciele....
OCEROBERTS: Jacy tam przyjaciele. Pewnie partnerzy w interesacch. Oki nie traćmy czasu. Ruszajmy do  Nibelheim. Pewnie Demuś, His i Smog już tam się udali.
GLENN: Oki, możemy iść. Im szybciej dotrzemy do celu tym lepiej. Skopmy czym prędzej kilka moherowych tyłków i uratujmy Tanta!
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Marca 07, 2006, 11:15:02 pm
noo....a retrospekcja rulz!!
widze, ze każdy dostanie tu role ;p
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tantalus w Marca 07, 2006, 11:32:12 pm
Who is da best... ah Smog, wzruszyłem się... ale wiesz.. ja nie byłem członkiem SPERMY, ja się pojawiłem na forum dopiero po "WIELKIEJ CZYSTCE", ale to szczegół.. teoretycznie już byłem wtedy zarejestrowany i pisałem artykuły, ale nie byłem na forum... no ale tak jest bardziej romantycznie hihi
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 07, 2006, 11:40:18 pm
Cytuj
Who is da best... ah Smog, wzruszyłem się... ale wiesz.. ja nie byłem członkiem SPERMY, ja się pojawiłem na forum dopiero po "WIELKIEJ CZYSTCE", ale to szczegół.. teoretycznie już byłem wtedy zarejestrowany i pisałem artykuły, ale nie byłem na forum... no ale tak jest bardziej romantycznie hihi
ah wiesz, Tant to tak bardziej melodramatycznie wygląda i brzmi :P w sumie ja oficjalnie w SPERMIE też nie byłem, ale... no co, to tylko fikcja, nic nie musi sie trzymać historii forum. moge chyba trochę pozmyslać, nikt sie chyba nie obrazi?? ;d ;d ;d :lol:
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Siergiej w Marca 08, 2006, 08:34:44 am
ubolewam tylko nad tym ze nie bedzie mnie w nibel chyba jako jedynego z ekipy :F
ale coz...trza sie pogodzic z losem bo wcia wychodzi Ci swietnie Smogu :D
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Marca 08, 2006, 09:47:04 am
Trochę czasu mineło, ale wciąż rządzisz smogu. rettrospekcja rulezzzzzzzzzzzz.

BTW mam takie wrażenie, że qiax się ukaże jako final boss. skoro twórcy byli, to z niego trza się trochę ponabijać ya??
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Hisoka w Marca 08, 2006, 07:19:17 pm
dobre. Podobało mi się ze zbieraniem zacnych zębów itd ^^ No i oczywiście retrospekcja  
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 08, 2006, 11:40:33 pm
SCENA XXIV
(ulice Nibelheim)
OSOBY: Demiforce, Hisoka, Smog, kilku mieszkańców szwędających się po ulicach

HISOKA: A więc to jest Nibelheim.... spodziewałem(am) się czegoś więcej niż takiej dziury....
SMOG: No co się dziwisz His....? Jest tu może 10 domów na krzyż i ShinRa Mansion. I to wszystko.
HISOKA: Ech... zawiodłem(am) się. Oby bar był przyzwoicie wyposażony...
DEMIFORCE: Przypominam waszmości i zannej... eeee... zacnemu waszmości, że mamy misję.
HISOKA: Ale gdzieś musimy zaczekać, aż dotrą do nas Musiol i reszta.
DEMIFORCE: Nie musimy. Właśnie wchodzą.
(na scenę wchodzi Glenn, Oceroberts i Musiol)
MUSIOL: To my, już jesteśmy! Tęskniliście?
SMOG: Nie.
MUSIOL: Nie?
SMOG: Nie.
MUSIOL: Niee?
HISOKA: Nie rozumiesz co on do ciebie mówi ptasi móżdzku, czy chcesz się przywitać z tutejszym podłożem? Gwarantuję, że gleba w Nibelheim leczy raka i choroby serca podobnie jak łzy Chucka Norrisa.
MUSIOL: Nie dziękuję, może nie dziś. Kiedy indziej, tak o .... hm.... (zmieszany)
SMOG: To co robimy? W tej wiosce nie ma nic ciekawego do roboty... może udajmy się od razu do Rocket Town...
GLENN: To nie można się tam było od razu przenieść.... teraz będziemy musieli leźć przez jakieś góry ileś tam kilometrów... nie no, ludzie , genialni jesteście. Nie ma co, jak babcię kocham...
MUSIOL: Hej, spokojnie, w Nibelheim jest jedna sprawa, którą można by załatwić
SMOG: Taa...? Ciekawe co.... Podziwiać widoki? Chłopie to dziura zabita dechami. Nic tu nie ma. A nawet jak było to się spaliło.
GLENN: Nom. Sephek w końcu puścił to miasto z dymem. Dobrze, że ten podpalacz jest teraz po naszej stronie. Ciekawe co oni teraz robią...
SMOG: Pewnie siedzi razem z Serdzem i żółwiem i grają w pokera, albo cuś.
MUSIOL: Ej, słuchacie mnie, czy nie? Jest jedna rzecz, która może nas zainteresować. A znajduje się w ShinRa Mansion...
SMOG: Co? Ten zepsuty fortepian? Mam takich kilka sztuk w domu, pod łóżkiem.
MUSIOL: Ale z was głupki.... Hispowiedz im, czemu tu jesteśmy.
HISOKA: Sam powiedz.
MUSIOL: Ale ciebie posłuchają.
HISOKA: Nie chce mi się. Usta mnie bolą od gadania.
MUSIOL: His, proszę. Mnie nie chcą...
HISOKA: Chcesz się przywitać z moją pięścią? Ta nazywa się "Prawo". Drugą nazwałam "Sprawiedliwość". A Chuck Norris nie ma nic do gadania, że zarejestrował te nazwy dla swych nóg czy cuś. A jak podskoczy, to się przywita z glebą, już ja to gwarantuje. Kilka prostych w gębe i mu żadne kopniaki z półobrotu nie pomogą.
MUSIOL: Przepraszam szefowo... eeee... szefie.
SMOG: Dobra Musiol, nawijaj, co nam checesz powiedzieć...
MUSIOL: No więc w podziemiach ShinRa Mansion Vincent ma swoją kryjówkę.... można by go tak zwerbować, może pomógłby nam czy cuś...
GLENN: Wampira na moherowe berety? Zaraz go potraktują czosnkiem, wodą swięconą i krzyżami i tyle będzie z niego pomocy...
OCEROBERTS: No chyba, że jest to wampir ateista, wtedy to na niego nie zadziała.
SMOG: No w sumie też prawda.
MUSIOL: To jak? Rekrutujemy?
HISOKA: Rekrutujemy...
DEMIFORCE: A zatem ruszajmy zacni państwo, do czeluści i otchłani twierdzy wampira by dołączył do nas i pomógł nam nieść chwałę i radosną nowinę wśród umysłów niecnie kontrolowanych przez nikczemnego Rydzyka. Za prawo i honor!!
OCEROBERTS: Te, Demuś, co ja mówiłem o tej pedalskiej gadce?
DEMIFORCE: Nie do was waćpan mówiłem. Ty nie zaliczasz się do "zacnego państwa"
OCEROBERTS: I bardzo dobrze.
HISOKA: Cicho tam. Ruszamy. No chyba, że ktoś sięchce przywitać z glebą... dawno nikogo nie biłem(am)
SMOG: ... eeee... to ruszajmy.
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Hisoka w Marca 08, 2006, 11:45:19 pm
jestem potężniejszy niż chuck ;( Wzruszyłeś mnie smogu. I na dodatek poruszyłeś moją wyobraźnią, boi zaraz zobaczyłem Sepha, siergejka i żółwia rżnących w pokera.
Poza tym te twoje fici czytam coraz szybciej i coraz bardziej mi mało.  
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Chief Roberts w Marca 09, 2006, 09:12:34 am
Hmm... jestem zdecydowanie za mało wygadany ;)  
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Marca 09, 2006, 11:16:08 am
Nie wiem czemu, ale naszło mnie na puszczenie "Anxious Heart". Anyhow może teraz nie było nic specjalnego, ale wciąż trzyma poziom. No to Vinc up next.
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: White_wizard w Marca 09, 2006, 09:41:19 pm
nie no, idzie ci makabrycznie dobrze. Nie wiem jak ty to wszystko wymyślasz ale nie przestawaj, bo świetnie się czyta opowiadania z takim paranoidalnym poczuciem humoru.
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: GLenn w Marca 09, 2006, 09:42:45 pm
a ja znowu mam mało kwestji -_- ja kce walczyc walczyc !! ( bo dziewczyny demisia zostały przy traktorze a his sie nie boje :F)
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 09, 2006, 10:54:00 pm
Scena XXV
(ShinRa Mansion)
Osoby: Smog, Hisoka, Demiforce, Glenn, Musiol, Oceroberts

OCEROBERTS: Ale syf... bajzel tu nieziemski... Nawet w radzieckich kołchozach mieli większy porządek niż tutaj.
GLENN: Nom, Robertz, swięte słowa. Syf nieprzeciętny.
MUSIOL: To nas nie obchodzi. Idziemy tylko po klucz do sejfu, włamujemy się do podziemi, otwieramy trumienkę i rekrutujemy wampirka.
HISOKA: Musiol, zapomniałeś o czymś?
MUSIOL: Nie, chyba o niczym....(zarył głową  o podłogę po ciosie His)
HISOKA: A zapomniałeś, że to ja jestem tu szefem i ja wydaję rozkazy, a nie ty...?
MUSIOL: Sorki szefo... eee ... szefie.
DEMIFORCE: Ależ waćpanna, nie musisz wyładowywać swych emocji na nim. Zrób to na mnie. Uwielbiam, gdy waćpanna wyładowywujesz swą agresjęna mnie.
HISOKA: Niech mi ktoś przyponi, żebym zabił(a) tego jaśnie-kretyna gdy już stąd wyjdziemy...
OCEROBERTS: Bez problemu. Może wtedy też skończy z tą pedalską gadką.
MUSIOL: ..... szefie, może się pośpieszymy?
HISOKA: Oż ty mały chłystku... Mnie poganiasz ?! MNIE ?!
MUSIOL: (zmieszany) Nie nic... ja ... tak ...  tylko.
HISOKA: To dobrze. Demuś. Bądź tak zacny i idź z Glennem i Musiolem do góry po ten klucz. Ino roz!!
MUSIOL: Ta jest!
GLENN: Rozkaz sir!
DEMIFORCE: Dla waćpanny wszystko .... (zarył głową o scianę)
HISOKA: To było ostatnie ostrzeżenie. Następnym razem zabiję
/Musiol, Glenn i Demiforce idą do góry. Akcja przenosi siena piętro/
MUSIOL: Demiforce... czy ci życie nie miłe? His cię pewnego pięknego dnia zabije gorzej niż psa
GLENN: Słuchaj stary będziesz miał przerąbane... i nawet Smocze Jaja nie pomogą.
DEMIFORCE: Jakie Smocze Jaja?
GLENN: A jest takich dziewięć, musisz uzbierać je wszystkie i wtedy się pojawia wielka świnia latająca i spełnia twoich sześć życzeń.
DEMIFORCE: To duża musi być ta świnia. Aż sześć życzeń....
MUSIOL: Dobra, dobra nie marnujmy czasu. Tam jest sejf.
GLENN: Oki, lecim z tym koksem. (zabiera siędo sejfu, już chce kręcić) Eeee... pamięta ktoś szyfr?
MUSIOL: Myślałem że ty pamiętasz!
DEMIFORCE: Na mnie nie patrzcie.
GLENN: Moze Smogu zna.
MUSIOL: A jak nie zna?
GLENN: To może Ocerobertz zna...
MUSIOL: A jak nie zna... czekaj, coś mi świta. Chyba na Trivii gdześ to czytałem.
GLENN: A mówiłem... kup sobie solucję do FF7, noś ją zawsze przy sobie. Nigdy nie wiadomo kiedy sięprzyda.
DEMIFORCE: Chłopaki, w ostateczności możecie wejść na gamefaqs....
MUSIOL: Jak?
DEMIFORCE: Racja w tej dziurze nie ma netu... lipa
GLENN: To co robimy?
MUSIOL: Wołamy Smoga. Ty zawołaj.
GLENN: Dlaczego ja?
MUSIOL: Bo Serdz rozmawia z żółwiem.
GLENN: A co ma do tego Serdz?
MUSIOL: Nie wiem. Dlatego ty zawołasz Smoga.
GLENN: A niech cie.... No dobra. (wychodzi; po chwili wraca ze Smogiem)
SMOG: Co jest? Po co jestem potrzebny?
MUSIOL: Nie pamietamy kodu...
SMOG: Pokażcie ten sejf..... (podchodzi do sejfu, ogląda go, przygląda sie drzwiczkom, pociąga za klamkę i otwiera) Proszę. Otwarte.
GLENN: No ładnie Musiol... Ni mogłeś pociągnąćza tą klamkę?
MUSIOL: To ty żeś grzebał przy tym sejfie.
GLENN: Nieważne... jest tu ten klucz? (sprawdza) Oł szit...
MUSIOL: No co? Czyżby....?
GLENN: Tak. Nie ma.
SMOG: Nie ma.... A jak ma być skoro Cloud i jego wesoła drużyna dawno temu otworzyłi ten sejf i wzięli klucz.
MUSIOL: To nie mogłeś tak od razu?
SMOG: Nie pytaliście.
MUSIOL: Whatever. Idźmy lepiej do podziemi....
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Marca 10, 2006, 10:04:21 am
Kolejna genialna, lekko pokręcona, z dużą dawką humoru scena. To chyba z Vincem nici ya??
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tamaya w Marca 10, 2006, 12:36:59 pm
Nadal się to świetnie czyta.  :D  
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Hisoka w Marca 10, 2006, 06:36:21 pm
no tylko nie mów,że mohery mają Vincenta ;( On jest za mroczny dla nich
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Grzybek w Marca 11, 2006, 08:47:52 am
Hep... Hep... swietnie sie czyta :] nie moge sie doczekac scen z ze mna i Cloudem :P ... :D nie no ten Fanfik jest swietny :P
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 12, 2006, 02:43:07 pm
Scena XXVI
(ShinRa Mansion Underground)
Osoby: Smog, Hisoka, Musiol, Glenn, Demiforce, Oceroberts

MUSIOL(szeptem do Glenna): Po co właściwie idziemy do podziemi, skoro i tak Vinca tam nie ma?
GLENN(szeptem do Musiola); A nóż widelec... może Vinc urlop sobie zrobił i śpi sobie w trumience....
HISOKA: O czym tak panowie szeptają sobie na uszko?
GLENN: A nic, nic, rozmawialiśmy tylko o pogodzie
MUSIOL: Tak, właśnie, o pogodze, tego... no, panującej...
HISOKA: Ciekawy temat zważywszy na to, że jesteśmy 20 metrów pod ziemią....
GLENN: No co, każdy temat jest dobry...
(idą, idą i idą; i pewnie dalej by szli, gdyby nie fakt, że stoją już pod drzwiami, za którymi jest trumienka Vincenta)
HISOKA: To jak z tym kluczem? Otwieracie te drzwi czy jak?
MUSIOL: Zaraz, chwila...
GLENN: Gdzieś mi się ten klucz zapodział...
OCEROBERTS: Zostawcie to mnie.... (wyciąga spod płaszcza Peacemakera i rozwala zamek jednym strzałem; potem jak każdy rewolwerowiec kręci gnatem na palcu i szybkim ruchem chowa go pod płaszcz) Załatwione.
(wchodzą do środka; oczom ich ukazały się dwie trumny, jedna jest zamknięta, druga otwarta i pusta)
GLENN: Dwie? Czyżby Vinc znalazł sobie kochankę?
MUSIOL: Nie wiem. Co robimy?
SMOG: Na razie stoimy...
OCEROBERTS: Trafna uwaga.
GLENN: Bardzo very funny.
OCEROBERTS: Ponownie trafna uwaga
DEMIFORCE: Może otwórzmy.
MUSIOL: A jak w środku będzie naga wampirzyca?
SMOG Tym bym się nie martwił. Bardziej bu mnie zmartwił widok nagiego wampira...
GLENN: A fuj...
DEMIFORCE: To kto otwiera?
HISOKA: Demuś, tyś taki zacny, ty to zrób.
DEMIFORCE: Czemu ja?
OCEROBERTS: His jest szefem. Glenn i Musiol szukali klucza którego nie było...
DEMIFORCE: Ja też im pomagałem waćpan..
OCEROBERTS: ... nie przerywaj mi Demuś. To że tam byłeś o niczym nie świadczy.  Smog ma alibi, a mnie denerwuje waści azali pedalska gadka, bo przez nią zaczynam gadać jak waszmośc....
DEMIFOFCE: No i... ??
OCEROBERTS: Jak to co? Otwierasz trumienkę....
DEMIFORCE: Ale ja nie chce...
HISOKA: Słyszał waść zacny co kolega Robertz powiedział. Do wykonania zadania. Chyba, że masz ochotę zacnie powitać się z moimi pięściami.
DEMIFORCE: Eeeee... chwilowo nie.
HISOKA: Cieszę się, ze to sobie wyjaśniliśmy. A teraz otwieraj tą pierdoloną trumnę, albo tak waści kopnę w zacne jajka, że dzieci już waść mieć nie będziesz.
DEMIFORCE: .... gulp.... azali otworzę więc tą trumnę...
(Demiforce otwiera trumnę... uchyla delikatnie wieko, by po chwili odrzucić je szybko i się odsunąć; w trumnie śpi młody chłopak)
SMOG: Na szczęście nie nagi...
GLENN: Ale chłopak... chlip, Vinc jest pedałem..
MUSIOL: Te, ja skądś go znam...
GLENN: Te faktycznie... Zell ??
ZELL(budzi się): Czego do jasnej... kto smiał mnie obudzić z mojego letargu.... rozgląda się) Glenn, Musiol, co wy tu robicie?
MUSIOL: O to samo chcemy zapytać Ciebie...
ZELL: Ja tu trenuję, Vinc jest moim mistrzem.
GLENN: Hurra, Vinc nie jest pedałem!!
ZELL: Łoda?? Czy wyście myśleli, że Vinc i ja.... ??
MUSIOL: Nie, nie, nic z tych rzeczy.
ZELL: To co tu robicie?
HISOKA: Chcieliśmy zwerbowaćVinca, by pomógł nam spacyfikowaćmoher w Toruniu.
GLENN: I odbić Tanta
HISOKA: To jest sprawa drugorzędna i nieistotna. W każdym razie jego nie ma. A może ty Zell nam pomożesz?
ZELL: Hmmmm... czemu nie... tylko zrobię jedną rzecz.
(Zell podchodzi do kolumny i zaczyna coś skrobać; gdy skończył przeczytał:

                     D. O. M.

                     ZELLUS
           OBIIT M.M.VI.
           CALENDIS NOVEMBRIS
              (pod spodem)

               HIC NATUS EST
                 RAZIELLUS
             M.M.VI.
          CALENDIS NOVEMBRIS
   
HISOKA: Nie no, nie pogadasz, metamorfoza pełną gembą.
RAZIEL: To co, ruszamy?
SMOG: A i owszem. To teraz musimy się udać do Rocket Town po Highwinda
RAZIEL: Ok... eeee, chwila, mówiliście, że Tanta porwały mohery...
HISOKA: Nom, porwały...
RAZIEL: To co on tu robi?
OCEROBERTS: To długa historia...
DEMIFORCE: No bo widzisz waćpan, azali w .....(zarył łbem o ścianę)
HISOKA: Potem mu to wyjaśnisz. W drodze. Teraz ruszmy do Rocket Town.
MUSIOL: Raziel, a ty sie promieni słonecznych nie boisz?
RAZIEL: Nie. Bo ja jestem nowoczesny wampir.
(wszyscy opuszczają podziemia ShinRa Mansion)
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Zell Dincht w Marca 12, 2006, 07:34:37 pm
yatta... umiem lacine :F

a tak nawiasem mowiac
Cytuj
GLENN: Nie. Bo ja jestem nowoczesny wampir
juz zdazylem glenna ugryzc czy to tylko blad w druku? :P
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 12, 2006, 08:04:15 pm
Cytuj
yatta... umiem lacine :F

a tak nawiasem mowiac
Cytuj
GLENN: Nie. Bo ja jestem nowoczesny wampir
juz zdazylem glenna ugryzc czy to tylko blad w druku? :P
to ten, no, chochlik drukarski. anyway poprawione ;p
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Marca 12, 2006, 08:23:07 pm
Kolejna genialna parodia forumowiczów Squarezone. BTW, czy znalazła by sie rolka dla mnie. Mogę milczeć, bo tak mnie większość zna i rzucać co chwila epitetami w stylu Aurona.
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: White_wizard w Marca 12, 2006, 08:41:27 pm
nie no, co jak co, ale na parodiowani to ty się DC znasz dokonale. Trzeba przyznać. Zobaczymy jak się akcja ułoży
I muszę też powiedzieć, że faktycznie dobrze ci idzie, bo nawet wizardowi się podoba, a on wybredny raczej jest.
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Chief Roberts w Marca 13, 2006, 12:31:09 pm
Cytuj
(wyciąga spod płaszcza Peacemakera i rozwala zamek jednym strzałem; potem jak każdy rewolwerowiec kręci gnatem na palcu i szybkim ruchem chowa go pod płaszcz)
No :D Więcej takich akcji ;)  
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Hisoka w Marca 13, 2006, 06:44:05 pm
hahaha-
Zell-Konrad...czyli dziad po prostu.

Najlepszy był w tej części chyba Robertz...a ja brzydko mówię ....jestem tak...wulgarny :F
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: GLenn w Marca 18, 2006, 04:27:58 pm
ehh smogu moze kolejny rozdzialek :>
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tamaya w Marca 20, 2006, 11:51:40 am
No ciekawe nie powiem.  Fajnie wyszła ta scena :spoko:  
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Hisoka w Marca 25, 2006, 06:06:15 pm
Smogu, czyżbyś już wbił w swojego fica :/ No rusz nareszcie tyłek, skoro tyle osób na ciebie czeka :P
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Grzybek w Marca 25, 2006, 08:01:29 pm
Ehh... ruszylbys tylek :F czekam ... XD
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 26, 2006, 12:59:40 am
hm..... zobaczymy :P dziś po koncercie TSA jestem padnięty, ale jutro w dzień coś napiszę ^^ heheheheheheheh mwhahahahaha (demoniczny smiech)
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 28, 2006, 12:36:45 pm


Scena XXVII
(hm... Rocket Town ... ?)
Osoby: ten sam skład co wcześniej plus mieszkańcy miasta na ulicach

MUSIOL: No dobra.... jesteśmy. I co teraz ??
HISOKA: Hm... Demuś, pokaż drogę do Cida. I do Highwinda.
DEMIFORCE: Jak tylko rozkażesz waćpanna.
HISOKA: Ostatnie ostrzeżenie.... jak tylko zdobędziemy Highwinda, to Cię zabiję....
DEMIFORCE: Waćpanna, uwielbiam jak się złościsz..... (jeb, zarwał w mordę)
HISOKA: Tago nie muszę tolerować. Za takie teksty zarwiesz w mordę, kapujesz ??
DEMIFORCE: ..... (podniósł się, otrzepał i pokiwał głową na znak zgody)
OCEROBERST: Obra, nie wiem jak wy, ale ja bym się streszczał. MOher w Toruniu pewnie szaleje, a my tkwimy w innym wymiarze... załatwmy co potrzeba, bo...
SMOG: ... bo Robertzzowi śpieszy sięby zabijać, plądrować i ..
OCERORERTS: ... i nieważne co jeszcze.
(wszyscy ruszają za Demiforcem w kierunku chaty Cida)
DEMIFORCE: To tu... chyba.
HISOKA: Chyba ??
DEMIFORCE: Eeeee... znaczy się to tu.
HISOKA: Oby.
(już chcą pukać, a tu otwierają się drzwi i wychodzi Cid)
CID: Witam, w czym mogę pomóc ?? Uprzedzam, że domokrążców nie wpuszczam do środka.
GLENN: To nie tak, bo my mamy do ciebie sprawę Cid i... (zarwał przez łeb)
HISOKA: Glenn, zapomniałeś kto tu rządzi ??
GLENN: Eeee... nie...
HISOKA: To dobrze. A więc. Cid. Mamy do ciebie sprawę. potrzebujemy Highw....
(drzwi się zatrzasnęły)
CID(zza drzwi): Zapomniejcie, idzcie i nie wracajcie, mowy nie ma, nie prowadzę żadnej wypożyczalni. Won, albo was psem poszczuję...
OCEROBERTS: Heh... zostawcie to mnie. (wyjął Peacemakera, wyważył kopem drzwi i wpadł do środka; słychać odgłosy bójki, szarpaniny, tłuczone garnki, szklanki i inne pierdółki. wreszcie słychać kilka wystrzałów z Peacemakera... wszystko ucichło, po czym z drzwi wychodzi Cid, za nim Oceroberts)
CID: To było mi od razu mówić, że wraz z Sephirothem chcecie pokonać moher w Toruniu.
SMOG: Eeee... a ty skąd wiesz o moherze w toruniu ??
CID: Toruńska rozgłośnia nadaje na wszystkich falach... tu też odbiera. ba, w Midgar mamy nawet koło przyjaciół ojca dyrektora...
MUSIOL: Heh... Rydzykowo wszędzie dociera.
HISOKA: To jak będzie z tym Highwindem ??
CID: Ba, udostępnie go wam. Ale nie mogę lecieć z wami... kto ma licencje pilota z was ?
MUSIOL: No ja tego...
GLENN: Yyyy... no więc... hm...
RAZIEL: Na mnie nie patrzcie. Ja jestem wampirem, nie pilotem.
SMOG: Heh.... ja mogę. kiedyś pilotowałem Miga 29
GLENN: Oż ty... a kiedy ??
SMOG: Jak byłem w innym komiksie.
GLENN: Ej, a dlaczego mnie w tym komiksie nie było ?
SMOG: Bo tam było dużo alkoholu, narkotyków i łatwych kobiet
GLENN: łeeeeeee
HISOKA: Więc mamy pilota. Oki, na pokład.
(wszyscy udają sięna Highwinda, Cid zostaje)
CID: Dobrze, że dałem im ten stary rozsypujący się wrak. Heh, przynajmniej nie będzie mi zawalał lądowiska i psuł wrażenia, jakie będzie sprawiać mój owy ststek - Sierra. Hm.. tylko czy mówić im, że jest mało paliwa... ee tam, a po co.
 
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Siergiej w Marca 28, 2006, 01:55:28 pm
co tak malo? :P
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 28, 2006, 01:57:25 pm
to jest tak zwana rozgrzewka, by narobić wam hm... ochoty (ależ to perwersyjnie brzmi :P ) na dalszy ciąg, który się pojawi możliwe , że jeszcze dziś wieczorem hehehehehe
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tamaya w Marca 29, 2006, 10:32:34 am
Dawno tego nie czytałam. Brzmi ciekawie nadal :)
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Hisoka w Marca 29, 2006, 06:12:20 pm
Cytuj
SMOG: Bo tam było dużo alkoholu, narkotyków i łatwych kobiet

hehe.

Krótko,ale całkiem fajnie.  
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Ignatius Fireblade w Marca 31, 2006, 09:53:50 am
Naprawde niezłe. W miarę czytanie, rogal na pysku powiekszał mi się coraz bardziej :D Miodzio!!
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Maja 07, 2006, 09:12:33 pm
Scena XXVIII
(pokład Highwinda)
Osoby: cały czas ten sam skład

SMOG: oki, siedze za sterami... i co dalej
MUSIOL: No nie wiem. ty tu masz licencję pilota.
SMOG: To wiem, ale nie o to mi chodzi kurka...
MUSIOL: Hm... a o co?
SMOG: Dokad teraz lecimy.
MUSIOL: Hm... może ten no Demiforce będzie wiedział.
SMOG: Nom, może. w końcu on nas tu sprowadził. Idź zapytać lobuza. w razie będzie milczał, to go Hisoką(iem) poszczuj
MUSIOL: ołki

....idzie na niższy pokład... (scena jest dwupoziomowa)
[a tak w ogóle to scenariusz filmowy a nie teatralny]

MUSIOL: Te, panie zacny, mam do pana sprawę.
DEMIFORCE: Azaliż mów, a z niekrytą chęcią wysłucham twej niechybnie urzekającej wypowiedzi zacny panie
OCEROBERTS: znów ta pedalska gadka. jeszcze raz, aa wyjmę Peacemakera i odstrzelę waści... ucho. tak. na przykład. albo jakoś tak. a nieważne....
MUSIOL: whatever.... <_< . oki, słuchaj Demuś, Smogu kazał pytać co dalej.
DEMIFORCE: hm, to on ma licencje pilota, co nie? niech może hm... poleci do przodu.
MUSIOL: Idę po His, bo z Tobą do ładu nie dojdę. (podchodzi do His) His...
HISOKA: Co TAKIEGO ?!
MUSIOL: Przepraszam !! Chciałem powiedzieć Najjaśniejszy(a) Dowódco(czyni) Aktualnej Wyzwoleńczej Armii Squarezone, w skrócie NDAWAS
OCEROBERTS: Prawie to przmi jak NDASP, czy jaki im tam było
GLENN: Albo jak PZPR...
OCEROBERTS: Ty Glenn jak coś powiesz....
GLENN: No co...
MUSIOL: Ech... w każdym bądź razie NDAWAS, czy mogłabyś mi pomóc zrobić porządek z Demiforcem ??
HISOKA: Z nim? Zawsze. Widosznie jego zacny tyłek dawno nie byłzacnie kopany.
(podchodzą do Demiforca)
HISOKA: A właściwie co sie stało Musiol ?
GLENN i OCEROBERTS: Łazienka jest zamknięta....
RAZIEL: Daj śrubokręt.
MUSIOL: Umc, umc, umc, umc.
DEMIFORCE: Grunt to dobrze siębawić :P to co się stało?
MUSIOL: Chodzi o to, żeby ten zacny pan powiedział Smogowi co dalej.
HISOKA: Logicznie rzecz biorąc, to do góry i do przodu. On tu ma licencje pilota.
MUSIOL: To już wiemy, i on też to wie. pytam dokąd mamy lecieć, by dostac się do naszego świata i wrócić do Torunia i uratować Tanta z rąk Rydza.
HISOKA: O ... właśnie. Gadaj Demuś, albo zaraz zarwiesz.
DEMIFORCE: Dla Ciebie zacna pani zawsze i wszędzie... (zarwał)..i wszystko(powiedział podnosząc sięz ziemi). no więc teoretycznie to powinienem móc nas stąd przeteleportować do Gdańska czy cuś. Ale tylko teoretycznie. w praktyce nic nie mogę zrobić...
MUSIOL: Czyli... ?!
GLENN:... no właśnie, czyli ?!
DEMIFORCE: Coś zakłóca moją magię. Tylko wielki Red XIII z Cosmo Cannon może nam pomóc.
GLENN: Chyba z Cosmo Canyon
DEMIFORCE: A jak powiedziałem?
MUSIOL: Whatever. Ide powiedziec Smogowi by leciał do Cosmo...

__EDiT__
przepraszam za usterki, ale skroty klawiszowe mi nie dzialaja poprawnie, za niedlugo pojawi sie kompletna scena hehehe

__EDIT2__
prawie na smierć zapomniałem o tym apdejcie, ale już dodane. kolejne sceny możliwe, ze jeszcze dziś  
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Zell Dincht w Maja 07, 2006, 09:36:20 pm
Cytuj
HISOKA: A właściwie co sie stało Musiol ?
GLENN i OCEROBERTS: Łazienka jest zamknięta....
RAZIEL: Daj śrubokręt.
MUSIOL: Umc, umc, umc, umc.
damn you smogu... jestes moim bogiem :F
aha i postaraj sie o czestsze apdejty :P
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Maja 08, 2006, 09:05:40 am
Scena XXIX
(Cosmo Cannon... or Canynon... or Whatever)
Osoby: cały czas ten sam skład

/HIGHWIND/
SMOG: Dobra, wylądowaliśmy całkiem niedaleko. To co, idziemy?
HISOKA: Oczywiście. Trzeba czym prędzej wrócić do naszego wymiaru, by zająć się kilkoma pierdołami.
MUSIOL: Na przykład ratowaniem Tanta... ?
HISOKA: A w życiu. Na przykład...
OCEROBERTS: Zabijać, niszczyć, plądrować i gw... a nie ważne.
HISOKA: O właśnie.
GLENN: NDAWAS, wydaj rozkaz wymarszu, bo bez rozkazu nici, nikt tyłka nie ruszy dobrowolnie.
HISOKA: Nie pouczaj mnie, bo Demuś zarwie w mordę.
GLENN: Ależ oczywiście. NIe będe już tego robił
DEMIFORCE: Ale czemu to ja miałbym zarwać w mordę??
HISOKA: Bo Cię nie lubię.
DEMIFORCE: Ja wiem waćpanna, żeś ty z wierchu taka sroga zimna i niedostępna, ale wierzę, że w środku.... (zarwał w mordę, zrobił dziurę w pokładzie Higwinda i wyleciał na zewnątrz)
HISOKA: Ups...
SMOG: Ładne mi ups. Teraz będe musiał z godzinę ta dziurę łatać, abyśmy mogli w ogóle odlecieć. Idźcie już, bo w końcu Moher zawładnie światem, a my tu będziemy stali i duskutowali o pierdołach...
HISOKA: Znów mnie pouczają... gdzie jest Demus... (wychodzi szukać Demiforce'a)
MUSIOL: Ołki. To ja mam propozycję. Nie ma sensu, byśmy się tam wszyscy ładowali. Pojdę ja, Glenn i Raziel. Reszta niech pilnuje tutaj statku
GLENN: A czemu tylko my idziemy?
MUSIOL: Żeby nie robić obciachu. Nie muszą wiedzieć, że ze wsi my przybyli i wiochę odstawiamy. Co ni?
RAZIEL: Ni. Ołkej, lets goł djuds.
GLENN: Po jakiemu to?
RAZIEL: Po wampirzemu. Ruszaj leszczu. Idziemy.
(wyszli)

/COSMO CANYON/

MUSIOL: No dobra teraz wypadało by znaleźć domek tego całego Reda XIII
GLENN: Może zapytamy o tego pana co leży tam sobie... o... (wskazał na jakiegoś menela spiącego z butelkami)
MUSIOL: Ty jak już coś powiesz.... Idziemy do góry. Może coś znajdziemy. Może domek będzie oznaczony.
RAZIEL: Its a gut ajdea, aj fink łi szud goł nort.
GLENN: ..... skończ już z tym wampirzym slangiem młodzieżowym.
RAZIEL: Morda leszczu. Nie znasz się i tyle.
(weszli po schodach do góry na główny plac miasta)
GLENN: I co dalej...? Nigdy nie znajdziemy tego całego Reda 13..
MUSIOL: XIII...!! !! Nie przekręcaj jego nazwiska Glenn!!
GLENN: Sorry. Nigdy nie znajdziemy tego Reda XIII w tym mieście
RAZIEL: Te, spójrzcie na te tabliczki. Wszystkie wskazują tamte schody do góry.
MUSIOL: Co na nich pisze.
RAZIEL: (czyta) Do Nanakiego tędy...
MUSIOL: Ciekawe o co chodzi.
GLENN: Może taki tutejszy odpowiednik Mc'Donaldsa...
RAZIEL: Albo sklep z pamiątkami.
MUSIOL: Albo kasa chorych, ubezpieczenia na życie, AC, OC i NW razem w jednym miejscu.
GLENN: To co idziemy się ubezpieczyć?
RAZIEL: Hm... noł, aj dont fink soł it is a gut ajdea.
MUSIOL: Idziemy. Może ten cały Nanaki będzie wiedział gdzie jest Red XIII
(wchodzą, idą za tabliczkami, dochodzą do pewnych drzmi, nie pukają, wchodza jak ostatnie wieśniaki)
MUSIOL: Przepraszam pana najmocniej, czy nie wie pan...
NANAKI: Te, wieśniaki, jak się wchodzi, to się puka.
MUSIOL: Glenn zapukałeś ?
GLENN: Nie, myślalem, że to Raziel zrobi.
RAZIEL: Nie patrz na mnie, ty to miałes zrobić
GLENN: Nie bo ty..
RAZIEL: Ręka by ci odpadła jak byś zapukał?
GLENN: Tak, odpadłą by mi...
(sprzeczka w tle)
MUSIOL: Whatever. A więc panie Nanaki, czy nie wie pan gdzie tu mozna znaleźć Reda XIII.. ?
NANAKI: Reda XIII.... ? Nie wiem. A po co on wam?
MUSIOL: No bo Demiforce...
NANAKI: CO ?! TEN ŁOBUZ JEST TUTAJ?! DAJCIE MI GO TU!! JUŻ JA MU WPIE***LE, A POTEM ****, A POTEM *****....
MUSIOL: Tego no, Demiforce jest na dole, przy Higwindzie.
NANAKI: Co ? To Cid też z wami...?
MUSIOL: To Ty!
NANAKI: Co ja...?
MUSIOL: Ty jesteś  Red XIII...
NANAKI: .... kurwens.... a miało być tak pięknie znów dałem ciała.
MUSIOL: Czyli jesteś Red XIII ?
NANAKI: Taaa
MUSIOL: To dobrze, bo widzisz... (wyjasnił mu zaistniała sytuacje)[niekumaci niech uważnie przeczytają  całego fica od początku uważnie] ... i tak to wygląda.
NANAKI: Czyli ten debil Demiforce zapomniał zaklęcie. No dobra. Nie chce mi się iść na dół, zapiszę Ci je na karteczce. (wziął kawał kartki, długopis w zęby i nabazgrał). Masz. Daj Demiforceowi. On będzie wiedział co dalej.
MUSIOL: Ołki. To nara. Glenn, Raziel, spadamy do Higwinda.
GLENN: Oki.
RAZIEL: Jes, aj fink it is a gut ajdea.
GLENN: .... znów to samo....

///////////////////////////////////////////////////////
RAZIEL: Jes, aj fink it is a gut ajdea. - translejted from oridżinal polisz
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tamaya w Maja 08, 2006, 10:50:31 am
Dawno tego nie czytałam. Nieźle idzie. :)
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Maja 08, 2006, 11:01:30 am
XD Smogu nie opadłeś z formy, miły prezent na początek dnia :P
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Maja 08, 2006, 11:54:22 am
Jes, Aj fink ju stil gat talent for dis fik. Kip ap de gód work.
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Siergiej w Maja 08, 2006, 04:09:35 pm
swietny rozdzial - jak wzykle :D
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Maja 10, 2006, 10:01:32 pm
Scena XXX
(Highwind)
Osoby: cały czas ten sam skład

MUSIOL: Masz Demirofs, tę karteczkę nabazgrał dla ciebie Red XIII, Podobno będziesz wiedział o co chodzi.
DEMIFORCE: Pokaż to (bierze do ręki, ogląda z każdej strony) hm... "Wpływ demokracji ateńskiej na rozwój...." Musiol, co to jest ??
MUSIOL: A sorki, to moje wypracowanie z Historii, masz, to ta kartka (podaje kawałek papieru Demiforceowi)
DEMIFORCE: (oglądając) hm... co...? Schłitf jołtf blełf... WTF? A już wiem.
HISOKA: To jak, możesz rzucać zaklęcie ??
DEMIFORCE: Już. Jak to szło.... (wykonuje głupie ruchy ręką w powietrzu) Oki, gotowe.
SMOG: No i...? dla mnie to my non stop jesteśmy nad Cosmo Canyon.
DEMIFORCE: Bo jedteśmy. Teraz musisz rozpędzić Highwinda do 325 mil na godzinę. Gdy osiągniesz ten pułąp automatycznie przeniesie nas w prestrzeń powietrzną Tadżykistanu.
GLENN: Gdzie...?! WTF
OCEROBERTS: Tadżykistanu. Takie małe państewko.
GLENN: Powaga? A gdzie to jest...
RAZIEL: Chyba gdzieś w Afryce.
MUSIOL: Whatever. Smogu, grzej silnik, ruszamy. Tylko po co.
SMOG: Właśnie, jaki jest nasz priorytet?
HISOKA: Ten no... mieliśmy lecieć po Gipsiego, bo żółwie Serdza nam tak mówiły. Chyba.
SMOG: Oki. Da się załatwić. Trzymajcie się.

/Smogu rozpoczął przyśpieszanie nim ktokolwiek zdążył się czegoś złapać. Higwind zaczął osiągać coraz wyższą prędkość, aż wreszcie przy 325 milach na godzinę przekroczył magiczną barierę i znalazł sięw przestrzeni powietrznej Tadzykistany. Wojskowi tadżykistanu to nagłe pojawienie się znikąd tak dużego obiektu nad ich przestrzenią powietrzną wzięli za atak napalmowy iperialistycznych mocarstw i odpaliły w Higwinda bogaty arsenał rakiet typu ziemia-powietrze. Z lądowiśk wojskowych wystartowała też eskadra ośmiu Migów 29/

SMOG: Świetnie. No to mamy przerąbane jak w ruskim Cyrku. Shit.
MUSIOL: Dodaj gazu smogu.
SMOG: Nie mogę. Paliwo się kończy. Jeśli mamy dotrzeć do Czarnobyla nie mogę już przyśpieszać...
MUSIOL: No to jeśteśmy zgubieni.
OCEROBERTS: Ja wam dam zgubieni... (wyciąga komórkę) Darth Butz...? Tu Szeryf Robert. Mamy mały problem z paroma Migami 29 nad przestrzenią powietrzną Tadzykistanu. Wsiadaj w ten twój wypasiony Alpha Bravo Tango, odpal silniki i leć tu do nas, bo trzenba je zestrzelić. (odkłada komórę) No i załatwione.

/Faktycznie po kilkunastu sekundach obok Highwinda zmaterializował się siakiś Sukhoi S-37 Berkut czy cuś i siedzący za sterami Butz pomachał Smogowi i ruszył na polowanie. W kilka chwil zdjął salwą rakiet i ostrzałem z pokładowych km-ów wszystkie wrogie Migi i rakiety. Po wykonaniu zadania zadzwonił z samolotu do Ocerobertsa/

OCEROBERTS: (odbiera telefon) No dzięki Butz. oczywiście. Jutro rano milion szmelców wpłynie na Twoje konto. Oki. Zrozumiałem Bez odbioru. Roger that. (odkłada telefon, a Butz odlatuje)
HISOKA: Jaki milion szmelców...??
OCEROBERTS: Ups... czyżbym zapomniał wam powedzieć....?
GLENN: Wiesz Roberts mamy problem, bo Tant większość oszczędności najzyczajniej w świecie udupił....
SMOGU: Na waszym miejscu złapał bym się czegoś mocno. właśnie skończyło się paliwo. Na szczęście jesteśmy nad Czarnobylem i zaraz walniemy w reaktor.
MUSIOL: Trzymać się czegoś...?! ŁApcie spadochrony i chodu !!
RAZIEL: Jes, aj fink its a gut ajdea

/Chłopaki i His...eee chłopaki wyskoczyli na sekundy przed rozbiciem się Highwinda o reaktor w Czarnobylu/

/WIECZÓR _ WIADOMOŚCI/
PREZENTERKA: Dziś w godzinach popołudniowych miał miejsce nieudany zamach terrorystyczny na reaktor w Czarnobylu. Na szczęście nikomu sienic niestało. Nie udało nam się ustalić sprawców, ale jak donosi ojciec dyrektor odpowiedzialni za to mogą być ludzie z terrorystycznej organizacj znanej jako SquareZone....
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Siergiej w Maja 10, 2006, 10:08:07 pm
brakuje mi watki z zolwiami :P
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: White_wizard w Maja 10, 2006, 11:26:23 pm
i jak zwykle kolejny zajebiście śmiesnzy rozdział. Nawet wizardowi się podoba, a jak już on mówi że jest fajne, to tak musi być. wizard ma zawsze rację
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Maja 29, 2006, 01:15:10 am
SCENA XXXI
(Toruń - mury miasta)
Osoby: Ojciec Dyrektor, Aleksander Andersen,

ODR: Czy przygotowania do obrony Torunia zostały poczynione ojcze Andersen?
ANDERSEN: Ależ oczywiście ojcze dyrektorze. to stado drechów czające się za Wisłą nie ma szans w starciu z elitarnymi oddziałami naszych moherowych beretów
ODR: To dobrze ojcze Andersen. Rozumiem, że nasze tajne bojówki czekają w ukryciu?
ANDERSEN: Tak. Samobójcze Oddziały Moher-Kamikadze-One czekają w kanałach na nasz sygnał. Gdy go dostaną wyskoczą z ukrycia i zaatakują. Samobójcze ataki powinny wywołać niemały popłoch wśród drechów. a wtedy ich zgnieciemy i pozbędziemy się dresiarstwa raz na zawsze.
ODR: Dobrze, dobrze, bardzo dobrze, widzę, że o wszystko się zatroszczyłeś ojcze Andersen. Cieszy mnie to. Już niedługo zawładniemy nad tym krajem. a wtedy na maturze będzie tylko religia. A w radiu będziemy nadawać tylko pieśni religijne i muzykę organową. A potem przejmiemy władzę w Europie. A potem na świecie. a gdy przyjdzie mój czas zostanę nowym papieżem po czym ogłoszę się nowym bogiem. i nikt mnie nie powstrzyma.
ANDERSEN: Wiem ojcze dyrektorze. chyba między innymi dlatego rozbiliśmy bojówki samozwańczej armii squarezone.
ODR: To prawda. Ale nie zapominaj o jednej, bardzo ważnej sprawie. Musimy wyciągnąć z tego całego Tantalusa miejsce ukrycia materii. dzięki temu i magicznemu zaklęciu poznanego przeze mnie z zakazanych ksiąg ukrytych głęboko w podziemiach mej rezydencji uda mi się stworzyć eliksir nieśmiertelności. a wiesz co to oznacza? Moherowe babcie będą mi służyć po wieki. a ja po wieki będe rządził tym światem.
ANDERSEN: wspaniały plan ojcze dyrektorze.
ODR: A tak w ogóle ojcze Andersen - gdzie jest Cloud?
ANDERSEN: Próbujemy to cały czas ustalić. ale po co taka wiadomośc ojcu dyrektorowi?
ODR: Cierpliwości ojcze Andersen. Nie wszystkie karty odsłonię od razu. Nawet ja osobiście mogę mieć asa w rękawie, o którym Ty nie będziesz wiedział Andersen. Znajdź mi Clouda. Jest mi na gwałt potrzebny.
ANDERSEN: Jak sobie życzysz ojcze dyrektorze...
ODR: Acha i jeszcze jedno - zrób co w Twojej mocy aby Tantalus wreszcie mi wyśpiewał miejsce ukrycia materii....

SCENA XXXII
(Czarnobyl)
Osoby: Hisoka, Smog, Musiol, Glenn, Raziel, Demiforce, Oceroberts, Gipsi

MUSIOL: Tak więc Gipsi, znaleźliśmy Cię.
GIPSI: Tak więc Musiol znaleźliście mnie. Tylko tak z czystej ciekawości zapytam - po ch**a mnie szukaliście ??
MUSIOL: Nie wiem, ale nasz skład cały czas próbuje ustalić tą ważną informację. Prawda chłopaki i His... eee ... chłopaki ??
SMOG: Naturalnie
OCEROBERTS: W rzeczy samej
GIPSI: No dobra. I co tam żeście ustalili ? Tylko pośpieszcie się Maćki, bo mi tam Gackt czeka, wino brzoskwiniowe ciepłe się robi i takie tam. Nie mam czasu za dużo, wiecie, show buissnes i te sprawy.
RAZIEL: Ta, wiemy. Szoł biznes to CZAD...
GLENN: Gipsi, od kiedy Ty się zrobiłeś taki komercyjny chłopak?
GIPSI: Dobre pytanie. Nie wiem. Namyśliliście się już ziomki?
SMOG: Tak. No więc jako jedna z nielicznych osób, której  koncentracja i wnikliwa analiza zaistniałej sytuacji pozwala na trzeźwą ocenę, miałeś mieć plan.
GIPSI: Że jak? Piliście coś, czy jak??
SMOG: Ie, my tylko robiliśmy to, bo Serdż i jego żółwie nam tak podpowiedziały. A że nie mieliśmy żadnego planu, to udaliśmy się na poszukiwanie Ciebie.
GIPSI: Dobra ziomus, zwolnij, powolutku, spoko-luźno. że jak? jaki plan? Co wy braliście, bo chcę to samo, niezaleznie co to było...
MUSIOL: To nie tak. Bo żółwie Serdza...
GIPSI: Znów zaczynacie o jakichś zółwiach... Chcecie bym was traktował poważnie?? To skończcie gadać mi tu o jakichś żółwiach, a mówcie z sensem. Ja jestem poważny człowiek interesu. Ja robie w Show Buissnesie.
RAZIEL: Nie ma co, ale czad....
SMOG: ....whatever.
MUSIOL: Oki - sytuacja wygląda tak - moher porwał Tanta. Musimy go odbić, ale nie mamy planu... no i myśleliśmy, że Ty nam pomożesz.
GIPSI: Plan aby Tanta odbić ?? A sami nie umiecie myśleć ?
SMOG: no pewnie że umiemy.
GLENN: Po prostu  ty jesteś taki mąąądryyy i mieliśmy nadzieję, że wymyślisz najbardziej optymalny i zadowalający wszystkie strony plan...
GIPSI: How Glennish... oki, mój plan jest taki - znajdźcie sobie środek transportu powietrznego, zróbcie desant, taki ze spadochronami i już. dalej dacie sobie radę.
MUSIOL: NIezły plan... tylko własnie nasz sodek transportu powietrznego się rozbił.
GIPSI: A to już nie mój problem maćki. narka, bo muszę spadać. Gackt czeka i wino też. narka, pozdro 600 joł. (wychodzi)
MUSIOL: Grejt. I co teraz robimy?
SMOG: Najpierw to my się do Polski dostańmy.
GLENN: His, co Ty na to, bo milczysz, od kiedy tylko z Gipsim zaczęliśmy gadać...
HISOKA: Nic. po prostu Tant to wasz problem. Ja się pisałem(am) na zabijanie moherów, na nic więcej. jak chcecie go ratować - to załatwiajcie sprawy organizacyjne sami, ja się w to nie mieszam.
SMOG: ....whatever.
DEMIFORCE: A mnie się czemu nikt o nic nie pyta? NIe lubicie już mnie?
GLENN: NIe fikaj Demuś. Podpadłeś His i teraz Ciebie nikt nie lubi.
DEMIFORCE: Nie to nie... a już chciałem wam załatwić jakiś środek transportu..
GLENN: A więc Demiuś, czy już mówiliśmy Tobie jak bardzo Cię lubimy....??


SCENA XXXIII
(podkop Clouda)
Osoby: Grzybek, Cloud

GRZYBEK: Te, Cloud, długo będziesz jeszcze te podkopy robił??
CLOUD: Tak długo, aż miniemy wisłę, drechów i się do Torunia nie dostaniemy.
GRZYBEK: No wiem, ale wiesz, pomyślałeś może o tym, że później ten podkop drechy wykorzystają i się do Torunia naszymi śladami dostaną ??
CLOUD: Śladami to nie... zatarłem ję tamtą gałęzią (pokazuje na ułamanągałąź od sosny)
GRZYBEK: A jak tak to spoko. Może nie znajdą wejścia do tego podkopu. i góry piachu co tam zalega i napewne nawet dla najbardziej ślepej babci jest widoczna bez użycia okularów.
CLOUD: Grunt to dobry plan, co nie ?
GRZYBEK: No ba
CLOUD: Dzięki za zrozumienie

/nagle/
Grzybek zrywa się na równe nogi, łapie łopatę i wołą

GRZYBEK: Stój kto idzie! Nie ruszaj się bo strzelam!
BARRET(wchodzi):Cloud, kochanie, nareszcie Cię znalazłem
CLOUD: O nie, to znowu Ty...
BARRET: Tak to ja najdroższy, przyszedłem po  Ciebie. Wiem, że ostatnio między nami nie układało się zbyt dobrze, ale możemy jeszcze wszystko naprawić. nasz związek da się uratować
CLOUD: Nie da się. Barret, ja już nie jestem pedałem. Ojciec dyrektor mnie uleczył. ja teraz lubię tylko cnotliwe panie, które myślą o modlitwie a nie o seksie. przykro mi....
BARRET: ranisz me uczucia Cloud... ale nie mogę kochać nikogo oprócz Ciebie. zabierz mnie do tego ojca dyrektora, niech mnie też uleczy, bo moje życie własnie straciło sens...
CLOUD: dobra. ale najpierw skończmy ten podkop.
BARRET: Bez problemu. mam nową nakładkę na moją rękę. nazywa się "uniwersalny kret 2005" na pudełku było napisane, że to najnowszy ukraiński zestaw do wykonywaia podkopów i sprawdza się w każdej sytuacji i w każdych warunkach pogodowych
GRZYBEK: A po co nam pogoda, skoro i tak robimy pod ziemią ?
BARRET: Nie wiem. ale tak pisało na opakowaniu
CLOUD: mniejsza z tym Barret. bierz się do roboty....




za wszelkie literówki, ortografy itd przepraszam, ale pisałem patrząc na klawiaturę, nie na monitor i nie kontrolowałem treści na bieżąco


zdrówka życzę ;)
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Siergiej w Maja 29, 2006, 09:29:42 pm
yaaay...myslalem ze Gipson bedzie mial jakas ciekawsze role...ale i tak zajebiste
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Grzybek w Maja 29, 2006, 10:17:42 pm
Cytuj
Samobójcze Oddziały Moher-Kamikadze-One.
<lol2> hahahaha... co to Cloud był Pedałem.... ehh...
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Maja 29, 2006, 11:09:58 pm
oh tak..jaki ja...inteligenty jestem :F
żądam rozwinięcia wątku Gipsiego !! i to już zaraz, natychmiast, na wczoraj !! :F XD
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: White_wizard w Maja 30, 2006, 12:29:24 am
heh.... co tu dużo mówić. Akcja rozwija się nadal w takim samy paranoidalnym kierunku jak zwykle. Czyli ogólnie rzecz biroąc jest dobrze
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tantalus w Maja 30, 2006, 12:53:01 am
może lepiej "Samobójczy Oddział Lorda Dyrektora Imperatora Extraordinere Rydzyka"... w skrócie SOLDIER... ale ja tam się nie znam na sztuce i na tych waszych nowomodnych beretach z różowej wełny...

krótko mówiąc rozdział spoko, ale za mało żółwi.
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Lipca 29, 2006, 10:38:52 am
Zółwie mowią ... ... ... ... ... nic nie mówią. A ja mówię, że kolejny doskonały rozdział doskonałej epickiej komedii, o wesołej gromadce ze stajnii SquareZone. Tylko tak dalej smoguś

Cytuj
"Samobójczy Oddział Lorda Dyrektora Imperatora Extraordinere Rydzyka"... w skrócie SOLDIER
Niezłe Tant
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Sierpnia 04, 2006, 04:23:16 am
na razie ciasza. ale nie bojcie zaby, jak wroce z canady, czeka was taki maly MEGA upload. obiecywac. i obiecywac, ze dla kazdego znajdzie sie chocby epizodyczna rolka. i na specjalna prosbe nijakiego Musiołka - rozwine wątek imć Gipsiego. wy cierpliwie czekac :F
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: DARK rONIn w Sierpnia 04, 2006, 09:59:20 am
Wczoraj zacząłem czytać to opowiadanko i mnie bardzo zaintrygowało. Dziasiaj znowu znalazłem trochę czasu i przeczytałem resztę. I napiszę to co inni - NO PO PROSTU EXTRA (pomimo tego że słabo Was znam Squarezoneludki) :) . No i w związku z tym pytanie - kiedy wrócisz z Canady Cloud i będzie ciąg dalszy na który z niecierpliwością czekam?
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: GLenn w Sierpnia 04, 2006, 02:19:41 pm
a kto powiedział ze smogu nie moze w kanadzie napisac poprostu ten lazyass nie kce :P
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Sierpnia 13, 2006, 02:42:40 am
Scena XXXIV
(gdzies lecz nie wiadomo gdzie... Ukraina, niedaleko Czarnobyla)
Osoby - Hisoka, OceRoberts, Smogu, Musiol, Glenn, Raziel, Demiforce,

(wszyscy ida po jakims lesie czy cuś; Demiforce z Glennem na przedzie, a za mnimi, tak moze z 6 metrów idzie całą reszta)

GLENN: Oki Demus, to co to za srodek lokomocji powietrznej, o której nam mowiles??
DEMIFORCE: Cierpliwosci moi zacni towarzysze. jestesmy naprawde niedaleko celu naszej wyprawy. jeszcze troche i osiagniemy nastepny poziom doswiadczenia. a wtedy statek powietrzny sam nas znajdzie.
GLENN: nie da rady. uzylem cheatsów i mam juz 40. a w D'n'D to maksymalny poziom. tak mowi Smogu.
DEMIFORCE: I ty mu wierzysz....?
GLENN: Ktos musi. Padło na mnie.
HISOKA: Glenn, Demus, skonczcie randkowac tam z przodu. Dawaj Demus statek powietrzny i lecim do Torunia, bo mam ochote wreszcie skopac cała game tyłków
DEMIFORCE: Co tylko rozkazesz zacna pani...
HISOKA: Dawno nikt ci nie wlał ofiaro losu?
DEMIFORCE: W sumie to nie. dzis było przez ostatnią godzinę marszu tylko tak 17 razy.
MUSIOL: Przez co stracilismy około poł godziny na zakładanie opatrunków Demiemu na tece, tyłek i ... no, nieważne.
SMOG:  .... whatever....
OCEROBERTS(nagle): NA ZIEMIE!!!!

(wszyscy padli na ziemie, a Ocerobertz wyciągnął spod płaszcza dwa kałachy i zaczął strzelac naokoło siebie do wszystkiego co sie rusza. gdy wystrzelał 4 magazynki wreszcie sie uspokoił. wszyscy wstali i otrzepali sie z kurzu)

OCEROBERTS: Czy ja mowiłem, że możecie sie podniesć ?! Na ziemie!!!
MUSIOL: Robertz, nie musisz rzucac tych granatów....
OCEROBERTS: Musze, to mój obywatelski obowiązek!!!

( w kierunku pobliskiego głazu poleciały cztery granaty; eksplozja była tak silna, że kilka odłamków poraniło Glenna i Demiforcea będących na przedzie....)

SMOG: Robertz, mozesz mi wyjaśnic co ty d cholery robisz?
OCEOBERTS: No bo Demiforce mowił, że aby znaleźć dropszip czy co to ma być mamy zdobyć wyższy level. to chciałęm sie troche podpakować na wiewiórkach i zającach... zawsze to coś troche expa, co nie?
SMOG(wali sie ręką w łeb): Trzymajcie mnie, bo nie....

(nagle nad naszą wesołą drużyną zaczyna krążyć dropszip ze Starcrafta)

OCEROBERTS: A nie mowiłem? To działa!!
DEMIFORCE: Nom, działa, tylko czemu moim kosztem...
GLENN: I moim...

(w tym czasie dropszip wylądował na pobliskiej polanie)

HISOKA: Na co czekacie?! Chodu do dropszipa i jazda za Toruń spuścić Rydzowi łomot!
MUSIOL:Ayaye sir.

(druzynka olewając rannych Glenna i Demiforcea obiegła na polanke - stał tam dropszip, a jego luk powoli zaczął się otwierać; gdy już się otworzył wyszedł z niego...., nie wyszli z niego White i wizard)
RAZIEL: Ale czad...
WHITE:A wy jesteście....
WIZARD:... jebnięci.
HISOKA: Słuchajcie, potrzebujemy transportu do...
WHITE: ...Torunia. Wiemy, Serdz sie z nami skontaktował.
WIZARD: Po długiej rozmowie z zółwiem uznał, ze wysłanie was do Gipsiego było pomylonym pomysłem i zadzwonił do mnie. Ja poleciałem do Gipsiego.
WHITE: A on nas tu skierował.
WIZARD: I znależliśmy was dzieki Robertsowi strzelającego do wiewiórek. To było JEbnięte. Poważnie.
RAZIEL: E tam. Ja zawsze uważałem, że strzelanie do wiewiórek to CZAD.
SMOGU: Whatever... Sergieja i reszty nie ma z wami?
WHITE: Nom niestety nie ma.
WIZARD: Czekają na nas w NeoJunon.
HISOKA: Czyli w Gdańsku. okej. to ruszamy.
MUSIOL: A co z Glennem i Demiforcem?
HISOKA: A no tak. Zabierz Glennowi materie. W takim stanie nie mogą chłopaki walczyć.
MUSIOL: Sie robi.
(po chwili wraca z materiami)
HISOKA: Oki, możemy lecieć.
(odlatują, zostawiając rannych Glenna i Demiforcea w lesie...)

taki mały apdejt :F
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: White_wizard w Sierpnia 13, 2006, 03:39:01 am
ahahahaha...... nie no, coraz lepiej ci idzie Smogu. Co prawda, przerwy międzi rozdziałami masz prawie takie jak Tant, czy ja, ale po przeczytaniu czuję że opłacało się czekać. Wiadomo, że nie jest to jakoś genialnie napisane opowiadanie, ale za to jest zabawne jak diabli ;] ..... No i wreszcie dostaliśmy z wizardem "prawie główną" rolę :F  
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: GLenn w Sierpnia 13, 2006, 11:31:41 am
someone's gonna get a nice kickass... hympf moje materie dziady jedne!!! <_<  
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Sierpnia 13, 2006, 05:23:50 pm
Bwahahahahahahahahaha. Best action: Oceroberts "nabijający" level up. Ubaw po pachy. Ciekawe jak będzie w Toruniu??
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Siergiej w Sierpnia 13, 2006, 08:52:02 pm
uberbadass rozdzial jak zwykle ;] Rzadzisz Smogu
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Sierpnia 13, 2006, 09:50:47 pm
mała rola dla mnie, ale W_w jest fuckin' great ;] e...czyli mam materie? mam moc? yay!
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Sierpnia 14, 2006, 02:51:54 am
Scena XXXV
NeoJunon (Gdańsk znaczy sie)
Osoby: turysci na ulicach

(w Gdansku dzien jak co dzien - turysci, grupki meneli, dzici na ulicy, tylko drechów nie ma bo Toruń szturmują; nagle na srodku ulicy wylądował dropszip i zgadnijcie kto z niego wysiadł - jak nie wiecie, to przeczytajcie jeszcze raz uwaznie poprzednia scene)

HISOKA: Home sweet home... jak dawno mnie tu nie było...
MUSIOL: O, to nasza... y... nasz dowódca ma od czasu do czasu przejawy romantycznosci?
HISOKA: Udam, ze tego nie słyszałem(am).
MUSIOL: Whatever.... lepiej poszukajmy Sergieja.
WHITE: Po co? On sam nas znajdzie.
WIZARD: Zółwie wskaza mu droge i po sprawie.
RAZIEL: Gadajace żółwie to czad...
SMOGU: To co w miedzyczasie zrobimy czekajac na Sergieja?
MUSIOL: Ja przejrze materie które miał Glenn i zobacze, które miał przy sobie (wysypuje materie z woreczka który zabrał Glennowi i układa materie na różne kupki - siedząc na środku ulicy; jakis wkurzony kierowca zaczał na niego trąbić - nawet nie jeden kierowca - no to Musiol przyzwał to co miał pod ręką; a że miał pod ręką Odyna, no to że tak powiem Odyn na pomocą włóczni zrobił porządek z kierowcami i Musiol miał spokój; Odyn po wykonaniu zadania sie zdematerializował)
SMOGU: Whatever Musiol, whatever. Ide na piwo.
(Smogu nie zdążył wejść do baru bo wyszedł z niego.... podchmielony Sergiej z żółwiem w kieszeni - też podchmielonym - za Sergiejem wyszedł Sephiroth, Tifa, Yuffie i Aeris - też zdrowo dziabnięci)
SMOGU: Nie no, swietnie. Zaatakujemy Torun nawaleni jak stado dzikich swiń a co...
OCEROBERTS: Ale przynajmniej bedziemy mogli oddechem strącać mochery nad wisłą...
RAZIEL: Ale czad...
HISOKA: Raziel, ty masz czasem inne teksty?
RAZIEL: Zdarza mi sie. Ale przeważają teksty traktujące o Czadzie.
WHITE: Czad... czy to nie jest czasem jakieś państwo w afryce?
WIZARD: White, jestes jebnięty, wiesz.
WHITE: I kto to mowi wizard. PRzodownik jebnięcia w...
HISOKA: Zamknąć się dałny. Jak jestesmy w komplecie, tomozemy zaatakowac Toruń.
SERGIEJ: Nie jesztheszmy heszcze w komhlecze....
SEPHIROTH: Nom, jehszczhe czekhamy na dwhie oshoby, khtóre mają nam pomoc w whache z moherohymywymi brethami...
HISOKA: Mozecie mowic wyrazniej? A racja, nie da sie, jestescie wstawieni...
OCEROBERTS: Ale skoro czekamy to zaczekajmy jeszcze chwile. Chyba mają do nas dwie osoby dolączyć.
HISOKA: Wiem, az tak wyraznie to oni nie mowili.
OCEROBERTS: Ehhh... ja rozumiem, że pani moderator musi być nieczuła dla Demiforcea i Tanta... ale dla mnie... me serce w rozterce, a Gipsi juz mnie nie kocha...
HISOKA:  .... Roberts, daruj sobie, oki? Idź Musiołka, albo Smoga popodrywaj.
OCEROBERTS: NIeczułe twe serce pani moderator. Ale dobra. (odchodzi na bok i śpiewa cover Whiskey Dzemu) "Gipsi moja żono..."
SMOGU: Chyba ktoś zmierza w tę stronę
HISOKA: Jakby nie było, to ulica jest pałna ludzi.
SMOGU: Ludzi tak, ale ja zwracam uwage na wszystko co nienormalne. A ta osoba normalna nie jest...
RAZIEL: Jak wysoki jest jej współczynnik dałna?
SMOGU: Nie wiem (wyciąga skauter jak te co w Dragon Ballu były). Zaraz sie dowiem. Mój poziom to 3. Musiola to 4. Glenn ma 15. A zbliżająca sie do nas osoba... nie, to nie możliwe...
WHITE: Aż tak jebnieta osoba sie do nas zbliża?
SMOGU: Wskaźnik dałna wskazuje że ma 20 poziom dałna... ale to niemożliwe. Nawet moja siorka, która jes bardziej zdałniona od Glenna ma 17 poziom...
WIZARD: Czyli to moze być tylko on... to..
MARV(wchodzi na scene): Dzień dobry. Teskniliście?
SMOGU: Marv...?! Niemożliwe.Wskaźnik dałna musiał sie rozstroić
MARV: Niekoniecznie. Ostatnio całymi nocami trenowałem :F
HISOKA: Moze wiesz na kogo jeszcze czekamy?
MARV: Taaaa....
WIZARD: No to... wiesz, jasnowidzami nie jestesmy.
MARV: Szkoda. No wiec czekamy na najlepszego zabójce na swiecie...
REAVER(wchodzi na ulice z drugiej strony): Na mnie...
MARV: O włąsnie. na niego.
SERGIEJ: Hep. to chybha heshmy husz w kophlecze... poleczhym...?
HISOKA: Wniescie tych alkoholików na pokład dropszipa.
(tymczasem Musiol, który był pochloniety układaniem materii zerwał sie nagle na równe nogi)
MUSIOL: Katastrofa!!
SMOGU: Co jest?!
MUSIOL: Glenn posiał gdzieś Black Materię.
RAZIEL: Ale czad....
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Samael w Sierpnia 14, 2006, 10:22:59 am
Smogu poziom dałna 3??
Po tym tekście wnioskuję, że nie zmieścił by się na skali...
Dobre to i fajnie się czyta...
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Sierpnia 14, 2006, 11:35:05 am
I'm the greatest killer in the world YEAH.
Jak miło będzie przeczytać, co ja zrobię z Rydzykiem, bo chętnie powyrywam mu nogi z d...

Anyhow kolejny niezły rozdział, jak zwykle ubaw po pachy.
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Siergiej w Sierpnia 14, 2006, 11:53:57 am
Fabula MGSow to przy tym shit Smogu ;]
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Sierpnia 14, 2006, 12:02:14 pm
muahahah....władca materii, tylko 4 poziom? łe ;p
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Chief Roberts w Sierpnia 14, 2006, 01:52:11 pm
Widze, że sobie notatki z moich wypowiedzi robisz ("Gipsi moja żono...") ;) i inne kompromitujące mnie materiały ( ;) )

Jak na holyłódzkie standarty jest za mało romansu :F
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: GLenn w Sierpnia 14, 2006, 03:27:07 pm
marv ma wiekszy poziom dałna niz ja ?! wth toć to potważ żądam przeprosin !! ( muahahaha i tak dalej im teh ruler of materia ^_^)
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: White_wizard w Sierpnia 15, 2006, 01:04:24 am
hahaha.... kolejny genialny rozdział. Jesteś mistrzem, Smogu :]
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tantalus w Sierpnia 15, 2006, 03:29:37 pm
A ja który level dałna mam? A zresztą zgłaszam sprzeciw, bo w tym rozdziale nie wystąpiła żadna ze stron mojej osobowości...
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: elfik_mog w Sierpnia 16, 2006, 08:09:31 pm
Jeee... jak zwykle dajesz czadu braciszkhu... :lol:  Ale czytałam lepsze prace które wyszły spod twego pióra (długopisu?:roll:)... I to dużo lepsze. A dotego dużo bardziej chore =]  ....  
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Agrias w Sierpnia 17, 2006, 02:38:16 pm
Cytuj
Jeee... jak zwykle dajesz czadu braciszkhu...  Ale czytałam lepsze prace które wyszły spod twego pióra (długopisu?)... I to dużo lepsze. A dotego dużo bardziej chore  ....

Niema to jak szczerość  
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Sierpnia 17, 2006, 07:05:40 pm
i te bardziej chore pozostana w formie długopisu, bo sie nienadaja do publikacji. jakbym je spróbował opublikowac, to co drugie słowo byłoby ocenzurowane, a wszelkie rozdziały nasączone seksem, narkotykami i alkoholizmem musiały byb byc wyciete, wiec pewnie zostałby sam.... wstep :F
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Sierpnia 17, 2006, 07:17:30 pm
Dammit cloud, jak coś tutaj piszesz, to pisz jakiś rozdział, bo nadarmo mi smaka robisz.
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tamiko w Września 22, 2006, 08:36:29 pm
Hmmm... ja teraz czekam z niecierpliwością na następny rozdział tego ficka, bo zdecydowanie jest na co czekać ;)
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Hisoka w Września 22, 2006, 08:56:02 pm
Haha! Gnialne. Najbardziej podobał mi się Roberts w I części [z dwóch ostatnich] i Zell jako całokształt . Raczej zdominowali resztę. No może poza marvem, który co prawda pojawił się dopiero pod koniec ,ale za to miał wejście z klasą.
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Września 22, 2006, 09:11:29 pm
Minął miesiąc, a ja jestem ciekaw jak wyrwę Rydzykowi nogi z d... . Powiedz szczerze smogu, nie możesz wszystkiego poukładać, jesteś tak zajęty nauką, że nie masz na pisanie czasu, czy po prostu nie chce ci się?
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Września 22, 2006, 09:12:59 pm
Smogu ma teraz praktyki i z tego co mi gadał, do końca października ma bardzo mało czasu.
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Września 23, 2006, 02:16:23 am
PRZERWA NA REKLAME:
czyli jak Glenn z L33tem nie mogli dojsc do porozumienia

Osoby:
Glenn
L33t
i reszta

ScenkaI
(ciemny las)
Glenn: L33t, L33t, gdzie jestes mój bracie blizniaku?
L33t(zza sceny): Tuuuutaj mój drogi Glennie
Glenn: I co ty tam robisz?
L33t(zza sceny): Myslę
Gleen: I co wymysliłes?
L33t(wchodzi): Ze ziemia jest okrągła, i kręci się wokół słonca
Gleen: Ale wiesz, to juz chyba ten no... jak mu tam... Mickiewicz chyba wymyslił...
L33t: Nie gadaj... znowu?! Jak ostatnio wymysliłem teorie grawitacji to tez się okazało, ze ktoś juz to kiedys wymyslił. Ten no... Freud, czy jak mu tam. To co ja mam wymyslic?
Glenn: Coś czego jeszcze nikt nie wymysli.
L33t: No przeciez widzisz, ze sie staram i co...? Dupa. Juz powymyslali moje teorie... banda złodziei i plagiatorów. Kiedy ten Słowacki wymyslił, ze ziemia jest okrągła?
Glenn: W XII wieku chyba
L33t: ta... czyli?
Glenn: Nie wiem, ale dawno temu. teraz w koncu mamy wiek XXI
L33t: A ile taki wiek ma lat?
Gleen: Będzie z 19 pewnie. albo i wiecej
L33t: No, wiecej. przunajmniej 15.
Glenn:W rzeczy samej.
L33t: To ide wymyslić cos nwego. Moze silnik parowy wymysle...

ScenkaII
(statek)
Glenn: Bracie...
L33t: Co tam?
Glenn: A myslałes kiedys o...
L33t: Tak, myslałem
Glenn: No i?
L33t: Zapomnij. Nawet o tym nie mysl.
Glenn: Skoro ak mówisz. To skoro nie chcesz nowiej ps2 to wypierniczam ją za burtę (i poleciała i sie utopiła)
L33t: Nieeeeeeeeeeeeeeeeee

Kurtyna
Po przerwie na reklamę


Ja wiem, ze to nie jest smieszne, ale mam tyle na głowie, ze nie mam nawet czasu napisac teksty na sz a dedlajn sie zbliza ;/ ale cierpliwosci. juz niedługo bedzie mega upload :F
 
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Września 23, 2006, 09:56:31 am
Jak ktoś marudzeniem wymusza, aza trzecie miejsce pochwala twój fik, to wtedy raczej wychodzi średniak. Don't worry, namyśl się dłużej, a wymyślisz coś lepszego (jak wyrywam rydzykowi nogi z d...). ekhmmm za głośno myślę.
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Siergiej w Września 23, 2006, 01:37:30 pm
Bywalo sporo lepiej
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tamiko w Września 23, 2006, 01:41:28 pm
Może i bywało, ale tak to jest jak się pisze na siłę :) Co wcale nie znaczy, że teraz mi się nie podoba^^
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Września 23, 2006, 03:17:46 pm
powiedzmy ze aktualne humor przerwy reklamowej jest spowodowany ogólnym złym humorem smoga. po za tym to tylko przerwa reklamowa, zupełnie wyrwana z kontekstu i mająca się do reszty jak pięść do oka. jak skoncze praktyki i minie mi epoka dołowania się przez kobiety to będzie z dużą dawką jajecznosci i jeszcze większym (jak się da) absurdem niz do tej pory. w kazdym razie mam dla was sporo niespodzianek (w koncu wersja Beta smogowego fika juz istnieje do połowy II aktu :F - ale troche duzo ulega zmianie. no i co moge wam powiedziec - zginie kilka głównych postaci :F )
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Września 23, 2006, 04:51:21 pm
Cytuj
zginie kilka głównych postaci szczerb 2.gif )
<idzie kopać sobie grób> ;]
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tantalus w Września 23, 2006, 04:55:46 pm
Całe szczęście, że ja jestem nieśmiertelny.... może Hisoke zabij?
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Września 23, 2006, 05:00:22 pm
Ja prpoponuje Gl33na :P <albo Szefa ;)>
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Września 23, 2006, 10:44:17 pm
Cytuj
(w koncu wersja Beta smogowego fika juz istnieje do połowy II aktu :F - ale troche duzo ulega zmianie. no i co moge wam powiedziec - zginie kilka głównych postaci :F )
Tylko daj mi wcześniej wyrwać Rydzykowi nogi z d..., zanim to się stanie, please :)
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: GLenn w Września 23, 2006, 11:52:25 pm
mnie sie zabic nie da bo nas jest 2 :F i to ja przejme władzem(muahahahaha)
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Września 24, 2006, 12:31:13 am
Scena XXXVI
Ten sam las co w scenie XXXIV
Osoby: Te same co w poprzedniej scenie

(ląduje dropszip i wysiadają z niego Musiol, Sergiej, OceRobertz i Marv)

MUSIOL: To gdzies tu Glenna i Demiforcea zostawilismy
SERDZ(juz niemalże trzezwy): To tego no fajnie, ale gdzie onie są w takim razie?
MUSIOL: Gdzies tu...
MARV: Moze ich te no, wilki zjadły?
MUSIOL: Prędzej wiewiórki.
MARV: Wiewiórki?! Za mało wypiłes jeszcze dziś?
MUSIOL: Nie, ja wiem co mówie. Zapytaj Robertza.
OCEROBERTS: Nie pytaj. To cholernie długa historia, pełna wzlotów, upadków, niespodziewanych zwrotów akcji i z soczystą eksplozją na samym końcu.
MARV: Brzmi prawie jak "Przeminęło z wietrem"
SERDZ: Z wiatrem tam chyba było...
MARV: Co z wiatrem?
SERDZ: No przemineło.
MARV: Przeminęło?
SERDZ: No ta. Przemineło.
MUSIOL: Chyba wskażnik dałna prawidłowo wskazywał.
OCEROBERTS: To jaki plan mamy panowie?
MARV: Na trzy cztery zdejmujemy spodnie i machamy siusiakami.
MUSIOL: To ja postoje z boku.
MARV: Zboku? Sam jestes zbokiem. Ja nie mam nic do mniejszosci homoseksualnych.
SERDZ: To co z tymi siusiakami?
MUSIOL: NIc... Łotever. Chodzcie, musimy poszukać Glenna.
MARV: Sie wie.

(10 minut chodzenia w kółko póżniej)
OCEROBERTS: Panowie, nie chce nic mówić, ale mi sie wydaje, ze chodząc w kółko to niestety ale my gówno w tym lesie znajdziemy.
MARV: Ja juz znalazłem. Wdepłem w jakieś sarnie bobki, czy cos.
MUSIOL: To moze rozdzielimy się. Kazdy w swoją stronę i za 10 minut spotkamy się w tym miejscu?
SERDZ: Moze być.
MUSIOL: To do zobaczenia za 10 minut

(wszyscy sie rozeszli i 10 minut póżniej wszyscy wracają na umówione miejsce)
MUSIOL: Reportujcie. Ja nic nie znalazłem. Nic a nic. Oprócz patyków, drzew i innych takich to nic w tym lesie ciekawego nie ma.
SERDZ: A ja trafiłem na nasz dropszip. Zajrzałem tam na chwile, ale tam sie dzieją złe rzeczy...
MARV: Orgie?
SERDZ: Złe rzeczy powiedziałem.
MARV: Aha. Łobra. Nie wnikam.
OCEROBERTS: No ja tez. Ja z kolei trafiłem do ukrytego w lesie domu publicznego. Wszystkie panny były moje.
MARV: W 10 minut? To pan jestes krótkodystansowiec jakis.
SERDZ: Bo to nie liczy sie ilosc ale jakosc podobno.
MUSIOL: Chyba, ze tam była tylko jedna panna.
OCEROBERTS: I co z tego ze jedna. To szczegół, a szczegóły są mało istotne.
MUSIOL: Marv, a ty coś znalazłes?
MARV: W sumie to nic. Oprócz dwócz konających typków, z których jeden wyglądał jak Tant po 3 nocach chlania wódy, a drugi jak Glenn bez dałna,to nic siekawego nie widziałem.
MUSIOL: Ozeszku....
SERDZ: Ja sie tym zajmę. Pogadam z żółwiem i...
MUSIOL: LEć lepiej po Smoga na dropszip. Trzeba będzie naszych rannych na dropszipa zaniesc.
SERDZ: Jak se tam chcesz.

(Serdz wyszedł i po 2 minutach wrócił ze Smogiem i jeszcze z Hisoką i Reaverem)
SMOG: To gdzie są nasi ranni?
MUSIOL: Tam w lesie lezą. A po co brałes Hisokę i Reavera?
SMOG: W razie gdyby nie było co ratowac, a trzeba by dobic.
MUSIOL: A no tak, faktycznie. Tak tez mozna w sumie. Ale potrzebujemy Glenna zywego, by wskazał miejsce ukrycia Black Materii.
SMOG: Whatever. Chodzmy juz, bo nam się wykrwawią na smierc i będzie po materii...

(no i poszli - rannych Glenna i Demiforcea przeniesli na dropszipa. Demiforce of koz zarwał od His w pysk gdy po raz kolejny nazwał ją zacną panną. Glenn gdy juz opatrzono jego rany nie mógł sobie przypomniec co sie stało z Black Materią. A dropszip niebezpiecznie zbliżał się w stronę Torunia...)
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: White_wizard w Września 24, 2006, 01:26:06 am
kolejny zajebisty rozdział, nic dodać nic ująć. Teksty Mravego zarządzają, to trzeba ci oddać Smogu. No i poza tym jesteś mistrzem inteligentnych gier słownych ;]
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Września 24, 2006, 01:31:37 am
Cytuj
OCEROBERTS: To jaki plan mamy panowie?
MARV: Na trzy cztery zdejmujemy spodnie i machamy siusiakami.
MUSIOL: To ja postoje z boku.
MARV: Zboku? Sam jestes zbokiem. Ja nie mam nic do mniejszosci homoseksualnych.
OMG XD co za pomysł XD <ja sam uzywam hasła ze zbokiem, wiec trafiłes idealnie>
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Września 24, 2006, 09:53:41 am
Kolejny dobry rozdział. Nic dodać nic ująć.
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Cloud_Strife w Września 24, 2006, 08:19:14 pm
najleprzy jest pierwszy akt ale ty nie obrażaj Clouda <żart>  :lol:   :grin:  :D  :P  =]  :spoko:  :shifty:  :devil:  ;) śmieszne że nie wiem   :>  :giggle:  :rotfl:  XD  :gwizd:  
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Września 24, 2006, 08:28:19 pm
Tant, więcej emotek juz nie mamy? :P
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: GLenn w Września 24, 2006, 09:44:08 pm
smog jak juz tu piszesz to masz wbic fragment fika a nie ! teraz juz musisz dzisiaj cos napisac :F
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Siergiej w Września 24, 2006, 10:05:01 pm
Jestes moim bogiem Smogu ;]

"To co z tymi siusiakami?" XD
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Września 24, 2006, 11:37:07 pm
Scena XXXVII
Las nieopodal Torunia
Osoby: na razie nikt

(mamy sobie ładny pusty las - sarenki, wiewiórki, wróble i inne ptaszki - no i ta leśną sielankę rozprasza lądujący dropszip; z dropszipa póki co wysiadają 3 osoby - Hisoka, Musiol i Smog)

SMOG: Oki, stąd juz niedaleko do Torunia. Jaki mamy plan His?
HISOKA: Jak to jaki - wyslemy kogos na zwiad, aby nam zdał relację co i jak i aby unieruchomił rydzowi alarm. i wtedy robimy nalot i desant z powietrza.
MUSIOL: Niezły plan. Tylko kto zrobi rekonesans.
OCEROBERTS(wychodzi z dropszipa): Jak to kto? Snayk pójdzie.
HISOKA: Kto?
OCEROBERTS: No Snayk, a kto. Tam przeca stoi(pokazuje na Smoga)
HISOKA: A od kiedy Smogu nazywa sie Snayk?
SMOG: Ja mam wiele imion. Ale najpopularniejsze to Smogu.
HISOKA: Niech ci tam będzie. Dasz sobie radę?
SMOG: Kto...ja? Jasne, ze dam sobie radę. Nie takie rzeczy się robiło.
MUSIOL: Oszczędz nam szczegółów....
SMOG: Jeszcze nic nie powiedziałem. Ale dobra, oszczędze/do Robertza na ucho/Uważajcie na Musiola, jakiś lewy jest. czyta w myślach
OCEROBERTS(ryknął): A to sukinkot!!!
MUSIOL: Kto taki?
OCEROBERTS: Marv.
MUSIOL: Ja bym powiedział, ze dałn, ale co mi tam.
OCEROBERTS(do Smoga na ucho): Coś lipna ta Twoja teoria.
SMOG: Whatever. Oki, ja ide na renesans
OCEROBERTS: Rekonesans Smogu, rekonesans.
SMOG: Jak zwał tak zwał. His, jaki sprzęt dostanę?
HISOKA: Musiol, co on ma wziąść? Bo ja sie na Snaykach nie znam.
MUSIOL: Paczke fajek. i tyle. Reszte musi zdobyc w bazie wroga.
SMOG: Ze niby dorwę jakąś babcię, zabiorę jej grzebien i będe moherowe berety czesał? Zapominacie, ze moherowe babcie to oddziały Kamikadze?
MUSIOL: To co z ciebie za Snayk?
SMOG: Nowoczesny.
MUSIOL: Ale jak Ci damy Socoma, to to juz będzie czit.
SMOG: To dajcie mi Desert Eagle'a. To wtedy nie będzie czit.
HISOKA: Ej, panienki, wy tu w MGSa gracie, czy wysyłacie Smoga na zwiad? Dajcie mu jakąś kampę, spluwę i paralizator 220V i po sprawie.
MUSIOL: A to juz raczej będzie ten no, Syfon Fajter.
SMOG: Whatever(poszedł na dropszip i wrócił z bronią).
HISOKA: Gotowy?
SMOG: Ta, moge ruszac. Jak skończę mą robotę, to jak się mam z wami skontaktowac?
HISOKA: Po prostu wysadz radar w powietrze. i my juz będziemy wiedziec co i jak.
MUSIOL: A jak cos mu sie stanie?
HISOKA: To za 4 godziny zaatakujemy bez względu na sytuację.
SMOG: To po co się z radarem bawic?
HISOKA: Zeby nasza operacja miała chociaż posmak wojskowej roboty, a nie smierdziałą z dala amatorszczyzną. Jak potem będą nowe podręczniki do historii pisac, to wiecie jaki będziemy mieli prestiz? Dzieciaki w gimnazjum powiedzą - "no, ci to mieli głowę na karku" - i nikt nie wyzwie nas od band amatorów.
OCEROBERTS: Ej, to jak mamy byc w podręcznikach od historii, to ja poproszę o moją podobiznę na okładce. Wtedy więcej pań zauroczonych urodą boskiego Robertza kupi podręcznik dla samej okładki i oprawi okładkę w ramkę i powiesi nad łózkiem i będzie się do mej podobizny modlic.
MUSIOL: A co z podręcznikiem?
OCEROBERTS: A kogo podręcznik obchodzi?
SMOG: Heh. Oki, ja się odmeldowywuję i ruch... ee... ruszam.
HISOKA: Oki, to spadaj.

SCENA XXXVIII
Skraj lasu nieopodal Torunia.
Osoby: Smog

Smogu doarł na skraj lasu. W sumie nie wiadomo jakim cudem narafił na zamaskowane przejście Clouda i Grzybka. ale natrafił na nie i wszedł do środka. ostroznie się skradając szedł przed siebie, by nikt go nie złąpał, wykrył, namierzył, czy co tam jeszcze chcecie. w kazdym razie prebył tak kawał drogi i dotarł do miejsca, gdzie podkop łączył się z kanalizacją miejską Torunia. Smogu był już pod miastem. W ciszy chciał poudawac Snayka i zapalił fajka, ale zaraz go wypluł, bo zapomniał, ze ta część niego, która nie była Snaykiem była niepaląca i nie nawidziłą fajek i mrodu tytoniowego. No i póki co ta część była górą, a Snayk bokiem. dołem szło smogowe zło. Zło było złe, bo szło po kolana w sciekach, a ta lepsza część smoga która zaczynała się powyżej kolan i trwała do samej głowy nie szła w ściakach. w końcu Smogu znalazł drabinkę do góry i podniósł delikatnie właz. rozejrzał się. Ulica była pusta. A skoro nikogo na niej nie było, to Smogu szybko wydostał się z kanałów i udał się do pierwszego lepszego budynku. Pech chciał, ze trafił do monopolowego. Większy pech sprawił, ze sklep nie był pusty. za barem siedział ktos i chlał co popadło. Smogu przyjrzał się plecom chlejącej osoby i oczom nie uwierzył. ale musiał. Te plecy rozpoznał by wszędzie. to były JEGO plecy. tylko ON miał tak charakterystyczne plecy. Ten, którego imienia nie wolno wymawiac. Smogu nie wnikał, co on tu robi, więc zostawił go w spokoju i ruszył dalej. I pech chciał, ze na zakręcie wpadł na kogos... ku jego zdziwieniu to nie była żadna moherowa babcia.
SMOG: Eeeee.... Tamiko? WTF, co ty robisz tu?
TAMIKO: Poluje na zue suoneczniki. A ty co tu robisz? Jestes z nimi w zmowie?
SMOG: A gdzie tam. Ide ....(genialny diaboliczny plan zdobycia ludzkiej tarczy)... zniszczyć suonecznik-mackę... ee, tfu, matkę. No ten wielki talerz co króluje nad miastem.
TAMIKO: A więc mamy takie same cele. A więc mozesz mi pomóc. Ja zniszczę wielkiego suonecznika matkę, a ty będziesz moim giermkiem.
SMOG: Obra, moze być. A skoro juz tu jestes od jakiegos czasu i polujesz na suoneczniki - nie wiesz co się dzieje, ze ulice takie puste?
TAMIKO: Hm... bo babcie walczą z drechami oblegającymi miasto? patrole na ulicach to rzadkość, a jak juz są, to liczą 3-4 osoby i tyle.
SMOG: łeeee.... bułeczka z masełkiem. to idziemy zniszczyć radar eee...radę suoneczników i suonecznik matkę
TAMIKO: Się wie.
I ruszyli zniszczyc suonecznik matkę.po drodze były jak w kazdej produkcji amerykańskiej w stylu Desperado sceny łózkowe, ale oszczedze wam tego. zamiast tego dojdziemy do momentu, gdy Smogu i Tamiko dostali się przebijając się przez 3 partole babć do budynku radarowego. Ten w przeciwieństwie do ulic był dobrze strzeżony. ale nie przez babcie. to byli raczej... no spróbujcei wyobrazić sobie połączenie sutanny z strojem ninja. no to juz wiecie. oddział księży ninja to nie były przelewki. na swoje szczęscie Smogu miał kampę. zdjął kilku księzy i wszystko by było ładnie, gdyby nie fakt, ze gołąb my nagle nasrał na lunetę i to akurat w momencie strzału. Smogu chybił, a niedoszła ofiara podniosła alarm. Gdy nasz snajper amator wyczyscił juz lunetę było za późno - 14 księży ninja stało przed nim i Tamiko.
SMOG: Cholercia, przesrane mamy. nie umiem za bardzo walczyć wręcz.
TAMIKO: No ja tez.
Księża ninja juz mieli ruszyc i zaszlachtowac niedoszłych zamachowców, ale nagle znikąd pojawił się Andersen i powstrzymał księży.
ANDERSEN: Tak więc boskie dziecie, wreszcie ci się udało. więcej w tobie zaradnosci niz się spodziewałem
TAMIKO: Dość juz tego. NIe będziesz nas torturował
ANDERSEN: Torturował? Głupia dzeiwczyno, w ogóle nie rozumiesz tego co robię, prawda?
TAMIKO: Nie obchodzi nas to. Pozwól nam Odejść.
ANDERSEN: Nie teraz! Nie kiedy jestem...
SMOG: ENOUGH!! Starczy tego Baldura dwójki! Jak chcecie grac, to grajcie, ale darujcie sobie.
ANDERSEN: Nieważne. Poddajcie się. Nie macie zadnych szans.
SMOG: No niby nie. Ale jedna rzecz mi się uda
Smogu wziął granat i rzucił w radar. to był niezły rzut. ale nieudany. w powietrzu pojawił się jakis osobnik, kopnął granat i znikł. Po chwili zmaterializował się obok Andersena. miał na sobie maskę
ANDERSEN: Swietna robota mój sługo.
TAJEMNICZY OSOBNIK W MASCE: Na rozkaz mój panie.
SMOG: Kurwensja.
TAMIKO: Smogu, giermku mój, zrób cos.
ANDERSEN: Mam propozycję - jesli smogu pokona wręcz mojego sługe pozwolę wam zabrac Tanta i odejść. Co wy na to?
TAMIKO: Jakiego Tanta? ja tu suonecznika-matkę przyszłąm zniszczyć, a nie jakies Tanty ratowac.
SMOG: Tamiko, uspokój się /do Andersena/ przyjmuję wyzwanie
ANDERSEN: Doskonale...
Po chwili księża ninja zniknęli. Andersen i Tamiko odsunęli się na bok. Został tam Smogu i osobnik w masce. zaczęłą się mordercza walka wręcz, przy której wymiękaja nawet walki Snejka z Metal Gaerami w MGSach, a Soul Calibur to niewinna bijatyka, a Mortal Kombat - to gra dla dzieci i zakonnic. po prostu krew się lała, kości się łamały, a inne rzeczy tez siędziały. w kazdym razie smogu dostawał w dupsko. no to by zyskać na przewadze wyciągnął zza majtków Socoma co go tam chował i wystrzelił typowi w masce prosto w twarz. typowi nic się nie stało, ale spadła mu maska. i ku wszelkiemu zaskoczeniu Smoga zobaczył on tam twarz...
SMOG: Tant?! WTF?!
nim zdążył cokolwiek zrobić Tant znokautował go jednym silnym i mocnym ciosem.
ale na szczęscie Tamiko udało się korzystając z zamieszania zniszczyć radar, of koz mysląc, ze niszczy wielkiego suonecznika matkę...


mam nadzieję ze bardziej opisowa scena nie przeraza nikogo no i mniej humoru moze jet, ale musiałem jakos akcję pchnąc i dostac się wreszcie do Torunia :F
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: White_wizard w Września 25, 2006, 12:05:33 am
lol....nigdy bym nie przypuszczał, ze w tym genialnym opowiadaniu będą takie genialne zwroty akcji heh...... no, idzie ci nieźle, trzeba przyznać ;]
 
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Września 25, 2006, 12:12:48 am
aleś Ty uber-madafaka Smogu :P zrobiłz siebie 13 wojowniika :P
( mam nadizejee, ze ja też choć troszke powalcze, bo jak narazie oprocz walki na poczatku to lypa ;/ ;f )
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tantalus w Września 25, 2006, 12:52:41 am
Mwahahaaha.... jestem mroczny, nekro, grim, zły i jeszcze w masce... ten fik naprawde mi się podoba heh...
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: GLenn w Września 25, 2006, 06:49:39 am
buhahaaahah cześć z balldura wymiata XD
edit
wait a minyt er skad tant umie sie bic przeca to bezbronne ciele jest ;]
edit 2
o i prawie bym zapomniał gimmie back my Mats !!
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Września 25, 2006, 09:08:01 am
Ja miałem iść ze Smogiem. Moim przeznaczeniem jest wyrwać Rydzykowi nogi z d... . Anyhow kolejny genialny rodział. Tylko tak dalej (Tant co się z tobą stało, w Mantisa się bawisz??).
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tamiko w Września 25, 2006, 07:13:57 pm
O_o Nieziemskie jak zwykle XD Smogu, mój giermku piękny rozdział :P
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Siergiej w Września 25, 2006, 07:46:46 pm
Geniusz Smogu ;]
Ale dawaj tu dropszipa do Torunia i to juz ;]
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Września 25, 2006, 09:02:01 pm
SCENA XXXIX
Dropszip
Osoby - hm... hto tam był. w sumie to te osoby co w scenie... a, wymienie juz załoge dropszipa, bo dawno tego nie robiłem i się wkońcu zamotam ilu mam bohaerów w ficu
Hisoka - głównodowodzący(a)
Musiol - materia keeper
Glenn - ex-materia keeper
Oceroberts - specjalista od broni palnej
Marvellix - megadałn
White - 1st dropszip pilot
Wizard - 2nd dropszip pilot
Serdz - władca żółwi/turtle master
Demiforce - władca haremu
Tifa, Aeris, Yuffie - harem Demiforcea
Raziel - wamipir na pół etetu
Reaver - Silent Assasian
Sephiroth - postac w tle
no, to chyba wszystko a raczej wszyscy

No to w poprzedniej scenie Sogu wpadł w ręce Andersena. No i wydało się, że Tant żyje mimo wszystko, ale zaczął współpracować z wrogiem. No i Tamiko cudem zniszczyła radar. Eksplozja radaru była wyczekiwana na pokładzie dropszipa z niecierpliwoscią. Gdy radar legł Serdz, który siedział akuat przy oknie i obserwował zarys miasta zauwazył wybuch. Od razu podniósł alarm.

SERDZ: His, własnie wybuchł radar. Możemy przypuścić atak.
HISOKA: Znakomicie. White i wizard, odpalajcie silniki, zaczynamy misję desantową. Cel - główny rynek w Toruniu. Lądujemy, przemieszczamy się do pierwszego lepszego budynku, a White i wizard startują i krążą nad miastem dopóki nie wysdzimy w powietrze siedziby głównej kwatery Rydzyka i nie odpalimy zielonych flar.
OCEROBERTS: Swietny plan. Mi się podoba.
HISOKA: No ja myslę. Nie po to wysilałam szare komórki i ułożyłam swietne przemówienie, by się wam podobało. Jak się komus niepodoba, to moze zarwać.

Dropszip poderwał się do lotu i szybki znalazł się nad miastem. Bardzo szybko tez wylądował na Starym Miescie koło pomnika Kopernika. His i druzyna Squarezone szybko opusciła dropszip i wbiegła do pierwszego lepszego budynku. White z wizardem zas wzniesli się szybko w powietrze i zgodnie z poleceniem His krązyli nad miastem. Radar był zniszczony, więc nie musieli obawiać się ostrzału rakietowego. W tym samym czasie W opuszczonym budynku księgarni His podzieliła 3 zesopły - dwa czteroosobowe (Musiol, Marv, Serdz, Glenn oraz Ocerobertz, Reaver, Raziel, Sephiroth) i jeden pięcioosobowy (Hisoka, Demiforce, Tifa, Yuffie, Aeris). Zespół Musiola miał za zadanie odnalezc Smoga, połączyc z nim siły i przęjąć dowódctwo nad budynkiem radiowym, skąd sterowano wolą i ruchami moherowych oddziałów. Gruba Ocerobertsa miała znaleźć i zniszczyć Ojca Dyrektora. Natomiast His i jej grupa mieli się zająć szegokopojętą rzezią na skalę masową. Kazda z grup dysponowała dwoma SUmmonami, zapasem master magic materii i różnymi rodzajami broni. squae-oddziały były gotowe do największej akkcji na masową skalę od czasu flooderskiego ataku na forum zespołu satanistycznego Block 2(666)7. Wszyscy pragnęli walki, pragnęli przelewu krwi w imę pokoju i wolności oraz kilka innych imion. Np. Robertz w imię ukazania się jego podobizny na dolarze, His w imię skopania tyłków moherowych beretów, Reaver w imie wyrywania nóg z tyłka, a Glenn w imię orzechów pistacjowych. Zapytany o to, czemu pistacjowych, wyjasnił, ze mu się z cyckami kojarzą, ale to akurat nikogo nie dziwi, bo jemu się wszystko z cyckami kojarzy. Nawet kiedyś spłuczkę skojażył z czyimś biustem. Ale mniejsza o biusty. Na cycki przyjdzie jeszcze pora. Rozpoczyna się akcja na masową skalę....




dzisiejszy podrozdział jest wprowadzeniem do kulminacyjnego momentu w akcie pierwszym. co się dalej stanie? czy nasi bohaterowie zniszczą zło w Toruniu? o tym w następnych, kulminacyjnych juz scenach.
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Września 25, 2006, 09:12:20 pm
za jakie grzechy z Marvem i Gleenem w teamie? ;( i to nie ja zabije rydzyka pewno, bleee :F dostane EXPa po tym akcie? :P
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Siergiej w Września 25, 2006, 10:37:41 pm
Go go power rangers dino grzmot!
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Września 26, 2006, 08:31:14 am
Smogu błąd!!! Moim przeznaczeniem nie jest "wyrywanie nóg z tyłka". Moim jedynym przeznaczeniem jest wyrwać Rydzykowi nogi z d... Anyhow niezły mam tytuł (Silent Assasian (to dodatkowe a, to pewnie literówka, ale szczegół)).
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Października 27, 2006, 08:08:41 pm
SCENA XL
Toruń – ulice miasta
Osoby: Musiol, Marv, Serdż, Glenn

MUSIOL: Dobra drużyno. Naszym zadaniem jest odnaleźć Smoga. Zapewne spotkamy go nieopodal budynku radarowego. Sugerowałbym skierować się w tamtą stronę.
SERDŻ: Ok. Musiol, tylko jak robimy – misja w ukryciu, czy przedzieramy się po trupach?
GLENN: No pewnie że po trupach, a jakby inaczej?
MARV: E.... nie wiem, może wierzchem? No wiesz, przeskoczyć babcie, czy coś w tym stylu...
GLENN: A po co przeskakiwać?
MARV: No nie wiem, może twoja babcia gdzies tam biega z beretem na głowie i krzyczy „Sieg Heil Rydzyk” czy jak się tam wołają...
MUSIOL: Prędzej „Ave cezar”
GLENN: Sergiej, a co żółwie mówią?
SERDŻ: Nic. Żółwie są zjarane i mają jakieś dziwne halucynacje. Nie ufam im, kiedy są po trawie.
GLENN: To po kiego wała im dałeś trawe?
SERDŻ: Same sobie wzieły.
MUSIOL: Whatever. Lecim. Akcja segregacja. Przebijemy się po trupach.

   Jak Musiol powiedział – tak zrobili. Biegli kupą – Musiol na przedzie, Marv i Serdż osłaniali skrzydła, a Glenn pilnował tyłów. Już na pierwszym skrzyżowaniu napotkali na opór ze strony Moheru. Spotkali tam grupkę patrolową dziesięciu moherowych beretów. Babcie uzbrojone były w różaniec i ruskie AK-47 każda. Trzy z nich otworzyły ogień w stronę Musiola i reszty. Musiol trzymając w swych dłoniach katanę dzięki wielu godzinom treningów z Sephirothem odbił bez mrugnięcia okiem wszystkie kule. Obserwator walki w sumie stwierdziłby, ze Musiol właściwie nic nie zrobił. Ale Musiol w ułamku sekundy odbił ze 150 kul. Tak. Musiol. Odbił. Tak, odbił. Jak ktoś ma wątpliwości, to potwierdzam – to Musiol. No, to jak już wiecie kto je odbił i jak to zrobił, to przechodzę do dalszej części potyczki. A ci co nie wiedz, że to Musiol i odbił, to niech przeczytają kilka ostatnich zdań przynajmniej z cztery razy. Dobra. To skończyło się na odbiciu kul. Berety nie były zbytnio przejęte zaistniałą sytuacją. Widocznie były od lat przygotowywane na podobne sytuacje. Jedna z babć wyciągnęła zza pazuchy komplet dwustu drutów do robienia sweterków. Tylko te druciki nie służyły do robienia sweterków. Jeden szybki ruch ręki babci – dziesięć drutów utkwiło w murze mijając głowę Marva o milimetry. Marv niezadowolony z ataku na jego osobę chwycił mocno Miniguna, którego do tej pory miał zarzuconego przez ramię i nie patrzył w co strzelał w sumie. Setki pocisków wystrzeliwanych z 8  lufowej armatki leciało w stronę oddziałów moheru. Niektóre trafiły, ale zdecydowana większość raczej nie. Atak Marva był o tyle udany, ze zabił wszystkie babcie, ale też na tyle głośny, ze pewnie zaalarmował kilkanaście komand babć znajdujących się w promieniu stu metrów. Po chwili cały plac zaroił się od moherowych beretów. Walka nie była równa – na jednego squarezonowicza przypadało piętnaście babć uzbrojonych w druty, berety, czosnek, różańce i całą gamę radzieckiego sprzętu. Ale dominował kałasznikow w sumie. W tym nierównym układzie sił wiadome było tylko jedno – babcie nie miały żadnych szans z doświadczonymi siewcami spamu i floodu. Musiol uzbrojony w katanę, Serdż uzbrojony w tasak i nóż rzeźnicki, Marv z minigunem i Glenn używający nunchaku z gracją i kunsztem, którego pozazdrościłby niejeden japończyk byli zbyt potężnymi przeciwnikami. Musiol ciął jak szalony – jego miecz przebijał się przez moherowe zbroje bez problemu – tak jakby ciął powietrze. Serdż był niewiele lepszy. W swym szaleństwie i amoku prawie zaszlachtował Glenna, ale zdziwił go brak moheru na głowie to się chłopak opamiętał. Marv ciął z Miniguna równo. Bardzo równo. Tak równo, ze postrzelił Musiola na tyle poważnie, że tempo i skuteczność Miniguna przecięły Musiola na pół. Flaki i inne wnętrzności rozlały się na chodniku mieszając się z flakami i wnętrznościami moherowych berecików. Jedyne co Musiola ratowało, to fakt, ze Serdz dysponował zaklęciem  Life i Cure. Po uporaniu się z babciami wystarczyło jedno szybkie zaklęcie i już. I hej. I Musiol biegał jak nowonarodzony. Ale to był dopiero początek kłopotów. Na końcu ulicy, tam gdzie zmierzali i spodziewali się spotkać Smoga stał jakiś osobnik w masce. Stał sam, bez broni. Ale było w nim coś, co kazało się go bać. Coś, co mówiło, ze on może sprawić cholernie duże kłopoty. Musiol i Glenn dysponujący summon materiami sięgnęli do kieszeni. Gdy to zrobili zamaskowany osobnik ruszył w ich stronę. Jednym bystrym ruchem ręki nakreślił w powietrzu magiczny krąg summonowania. Musiol i Glenn w pośpiechu zdążyli użyć summonów. Przyzwali Shivę i Ifrita.. Wtedy naprzeciwko pojawił się przeciwnik – zsummonowany przez zamaskowanego biszoneński Kuja. Nie żaden Kujata. Najprawdziwszy Kuja. Musiol wiedział, ze Kuja należał do prywatnej kolekcji materii Tanta. Rydz ukradł ta kolekcję gdy zniszczył NeoMidgar. Jedyny problem polegał na tym, ze tylko Tant wiedział jak aktywować Kuję. Czyżby Rydzyk już złamał Tanta? Myśli Musiola zmąciła walka. Kuja błyskawicznie zniszczył Shivę. Glenn widząc taki obrót sprawy sięgnął do kieszeni i szukał kolejnego summona – przyzwał go w momencie, gdy Kuja gołymi rękami rozerwał Ifrita na pół... Naprzeciwko Kuji stanął przyzwany przez Glenna Odyn. Summon majestatycznie zszedł z konia i trzymając mocno swą lancę ruszył na Kuję. Jednak biszonen nie dał się także królowi summonów. Włócznia Odyna trafiła powietrze, mimo, że wycelowana była w Kuje. Kuja zaś zmaterializował się za Odynem i gołą ręką pozbawił nordyckiego króla głowy. Potem z ociekającą krwią ręką stanął obok zamaskowanego osobnika. Musiol chwycił mocniej katanę. Marv wycelował Minignata w ich stronę. Glenn szykował zaklęcia – głównie ultimę i inne mocne ofensywne czary. Serdz zaś wykołował   niewiadomo  skąd panzerfausta. Jakby na jakiś rozkaz Serdz z Marvem zaczęli ostrzał Kuji i zamaskowanego typa. Na pewno wzniecili bardzo dużo kurzu. I tylko tyle. Wtedy Musiol ruszył do akcji. Na Musiola ruszył Kuja. Spotkali się w połowie drogi. Musiol ciął kataną w pół, ale przeciwnik zaplokował cios sztyletem. Rozpoczęła siębardzo wyrównana wymiana ciosów. Kolejne ataki Musiola były coraz silniejsze, coraz bardziej zdecydowane i coraz bardziej pełne nienawiści – Kuja powoli zaś zaczął tracić siły- widać, ze podczas walki z summonami za bardzo się popisał i stracił dużo energii. Mało tego Kuja został bezwarunkowo zepchnięty do obrony – nie miał właściwie okazji do ataku – Musiol był zbyt dobrym szermierzem. I bardzo zdeterminowanym. Wreszcie po którymś z kolei ataku Musiola ręka Kuji legła na ziemi odcięta od reszty biszonena. Wtedy Musiol w artystycznym wyskoku i cięciu z półobrotu pozbawił przeciwnika głowy. Wtedy do akcji wkroczył zamaskowany. Coś w głębi duszy Musiola mówiło mu, ze ta walka może zakończyć się dość nieciekawie....
 
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Października 27, 2006, 08:21:11 pm
how powerfull I am ^^ to mi się podoba, opłacało się czekać....pokonałem Kuję, yay !
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: GLenn w Października 27, 2006, 08:53:45 pm
DAMN never again porzyczam moje materie >.> ,next time bede latal sam z wszystkimi a nie rozdzielal i porzyczal i co zescie zrobili?! gdybym mial bahamuta , albo .... a zreszta damn u smog  
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Października 27, 2006, 09:41:22 pm
Come on Smog. Kiedy na arenę wkroczy prawdziwy Hero, który wyrwie Rydzykowi nogi z d***. Ciekawy opis. Bałem się, że będzie głównie walka, ale przyprawiłeś trochę humorem (Musiol odbił? chyba mu odbiło).
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tantalus w Października 27, 2006, 11:20:57 pm
KUJA!!! NIEEEEEE!!!!!!!!!!!!!111!!!stojedenaście!!!!

Czapki z głów ludzie.. jak smogu będzie uczył polską młodzież polskiego, to może się doczekamy własnego Pratchett'a albo kabarety w stylu Monty Python'a... Tylko, że Kuja nie używa noża, on wogóle broni nie używał nigdy... ciosy kataną powinien zablokować swoim ostrym jak brzytwa spojrzeniem i wszechpotężną aurą fajności. No ale nic to, ręka mu odrośnie, a ja mam sześciopak Phoenix Down'ów.
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: GLenn w Października 27, 2006, 11:26:14 pm
szesciopak to my se zrobimy z twojego serca wątroby pluc i nerek ;P
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tantalus w Października 27, 2006, 11:31:49 pm
Dobrze wiesz Glenn, że nie macie ze mną żadnych szans. Jakby jeszcze His przyszła, to może byście byli w stanie mnie dotknąć, ale tak, to was zmiote jedną ręką... siur I will, ay smogu, my friend?
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tamiko w Października 28, 2006, 02:18:59 pm
Piękny rozdział xD Jak zwykle spora dawka humoru. Tylko mam pytanie: czemu Kuja używa moich sztyletów ;( xD
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Siergiej w Października 29, 2006, 11:19:48 am
Cytuj
W swym szaleństwie i amoku prawie zaszlachtował Glenna
Bad luck this time ;/
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Listopada 03, 2006, 12:23:46 am
SCENA XLI
Toruń – inne ulice niż w poprzedniej scenie
Osoby: Ocerobertz, Raziel, Reaver, Sephiroth

Drużyna Ocerobertza powoli, całkiem spokojnie, bez większego pośpiechu kierowała się w stronę domniemanego położenia rezydencji ojca dyrektora. Ulice były w miarę czyste i puste – w tej części miasta moherowe oddziały skupione były raczej na obronie miasta przed atakami dresów, którzy w pobliskim lesie mieli swoją główną bazą i stamtąd przeprowadzali wszelkie akcje wymierzone prosto w samo serce Torunia – czyli kwaterę główną rozgłośni moherowego radia. Akurat panowała cisza, ale w każdej chwili dresy mogły zaatakować. W każdym razie Ocerobrtza i jego wesołą kompanię niewiele to obchodziło. Oni mieli misję. Oni mieli zabić Rydzyka. I nic więcej ich nie obchodziło. Nawet potężna eksplozja, która wstrząsnęła i rozwaliła budynek, obok którego przechodzili, nie zrobiła na nich wrażenia. Nawet dwie nagie babcie biegające po ulicy nie wywołały u nich obrzydzenia i odruchu wymiotnego. Nawet różowe słonie i białe myszki nie zdekoncentrowały ich myśli i nie dopuszczały spekulacji, czy aby napój, który pili przed akcją na pewno nie zawierał procentów. No dosłownie nic ich nie dekoncentrowało. Byli twardzi i nieugięci, jakby  każdy z nich zjadł twardą jak kamień francuską bagietkę i teraz nie mógł się schylić, bo bagietka by przeszkadzała. Szli tak twardzi i nieugięci, aż doszli do wielkiego różowego budynku z białą dachówką, ogrodzonego marmurowym płotem i drutem o napięciu 2500 volt. Sephiroth drutu i marmurowego ogrodzenia pozbył się robiąc użytek z Masamune. Normalnie jak machnął, to się druty same zerwały, marmurowy płotek przewrócił, a białko w jajkach ścięło się w promieniu 4 kilometrów od epicentrum, czyli tam gdzie stał Seph. Nasi bohaterowie w milczeniu przekroczyli granicę posiadłości Rydzyka. Teraz musieli dostać się do środka. Zadanie było o tyle trudne, ze rezydencja była otoczona polem minowym, czterema fosami wypełnionymi rekinami i krokodylami, a także najeżona różnymi głupimi ukrytymi zapadniami, kolcami, i innymi śmiesznymi rzeczami. Dlatego aby oczyścić szlak zdecydowali się posłać Raziela. W końcu chłopak był wampirem, to by oczyścił drogę, przecież od min wampiry nie giną. W każdym razie Raziel poszedł prosto przed siebie. Nic się nie stało – nie wdepnął w żadne miny, nie wpadł w żadne zapadnie. Już był przy wejściu, gdy nagle drzwi się otworzyły i wyszli z nich dwaj żołnierze ojca dyrektora.

WZT i Nathan wchodzą przez drzwi na scenę (czy jak to tam zwał)

WZT: Te, Nathan, znasz tego tutaj?
NATHAN: E, gdzie tam WuZeTa, pierwszy raz go na oczy widzę.
WZT” Aha. No dobra. To co pan sprzedaje?
RAZIEL: E....?
WZT: No co sprzedajesz facet? Jesteś domokrążcą, czy nie jesteś?
RAZIEL: Tego no... jestem. No właśnie. Jestem.
NATHAN: A co pan sprzedajesz?
RAZIEL(zamyślił się; na chwile; przez myśl przebiegł mu szatański plan): Niewolników sprzedaje. Mam tam (pokazał w stronę wyrwy) trzy wyjątkowo ciekawe egzemplarze.
WZT: Niewolników powiadasz pan? Musielibyśmy ich obejrzeć dokładniej. Wie pan, nie kupujemy kota w worku.
NATHAN: Nom, niech pan ich wprowadzi. Tylko główną bramą. Na głównym chodniku nie ma min. A tam to mogą nam zginąć, a tego nie chcemy. Co nie WZT?
WZT: No ba. Nigdy w życiu.
RAZIEL: Ok. Zaraz ich przyprowadzę. (wyszedł przez główną bramę, zawołał kolegów, objaśnił w kilku szeptach plan, po czym wrócili czwórką przez główną bramę) Już jestem z powrotem z moimi niewolnikami.
WZT: To wyśmienicie. Zapraszam do środka. Ojciec Rydzyk będzie zadowolony.
NATHAN(patrząc na wyrwę w ogrodzeniu – do siebie): Ta wyrwa... jakoś nie mogę sobie jej przypomnieć. Była tam, czy nie była wcześniej... nie pamiętam. Nieważne.

Cała grupa weszła do środka. Główny hall domu Rydzyka w niczym nie przypominał rezydencji pobożnego katolika. Prędzej byście powiedzieli, że mieszka tam czarnoskóry raper, dodatkowo diler narkotyków, szef mafii i narcyz pierwszej wody – Rydzyk widocznie ubóstwiał wieszać swoje podobizny na każdej ścianie. W każdym razie cała szóstka w milczeniu usiadła dookoła stołu znajdującego się na środku hallu.

WZT: Zaczekajcie tu chwile, pójdziemy po głównego doradcę ojca dyrektora. Musi najpierw się przekonać, czy jesteście godni spotkać się z ojcem dyrektorem. Nie przejmujcie się, to tylko taka rutynowa procedura.
RAZIEL: Spoko luźno, nie spieszy się nam panowie. Mamy czas. Dużo czasu.
WZT: To miło. Zaraz wracam. (wychodzi)
NATHAN (do Raziela): Tak wiec drogi handlarzu, gdzie dorwałeś tych bezbożników w niewolę?
RAZIEL: Tu i tam.
NATHAN: Opowiedz mi o tym. Zawsze chciałem być łowcą niewolników.
RAZIEL: Od czego by tu zacząć?
NATHAN: Najlepiej od początku.
RAZIEL: No więc urodziłem się jesienią roku pańskiego ...
NATHAN: Trochę dalej jednak może... az tak wczesnych danych nie potrzebuję.
RAZIEL: Ok. no więc pierwszego klocka samodzielnie postawiłem gdy miałem 3 lata. To było najbardziej przerażające 15 minut sam na sam z sedesem.
NATHAN: Nie gadaj! Ja pierwszego swojego postawiłem dopiero jak miałem 6 lat. Wcześniej istniał dla mnie tylko nocnik i czuła opieka mamusi.
RAZIEL: No i dlatego nie mogłeś zostać łowcą niewolników.
NATHAN: A co ma to wspólnego z...
RAZIEL: Wiele. Powiedz mi jak sikasz a powiem ci kim jesteś i zdradzę tobie tajniki Twej osobowości.
NATHAN: Nie pogadasz. Psycholog pełną gębą. To opowiesz mi o tych niewolnikach?
RAZIEL: Ok. No wiec ten z długa kataną, siwymi włosami i zielonymi oczami był ortodoksyjnym żydem. Złapałem go trzy lata temu na ulicach Tel Avivu gdy próbował zdetonować bombę przywiązaną do swego ciała. Potem się okazało, ze to była kamizelka ratunkowa i nie umiał jej zdjąć i pytał kogoś o pomoc...
NATHAN: A tan z nożami? (pokazuje na Reavera)
RAZIEL: A ten pan był czczącym Allacha muzułmaninem, któremu zamarzyła się 5 żona. Podpadł dlatego, bo próbował odbić dziewczynę księdzu proboszczowi z Pipidówka Mniejszego.
NATHAN: Którą? Sandrę? Przecież nie są ze sobą już od pół roku.
RAZIEL: E... nie Sandrę. Andżelikę chyba.
NATHAN: A o tej to nie wiedziałem. Ok., nieważne. A ten z twarzą ruskiego agenta Specnazu? (pokazuje na Ocerobertsa)
RAZIEL: Ten to twierdził, ze jest nowym bogiem i królem internetu. W sumie chcieli go zgarnąć do szpitala wariatów, ale mu się upiekło, bo ja go spotkałem. I tak jakoś czas leci.
NATHAN: Niesamowite.
RAZIEL: Prawda?

W tym momencie wszedł WZT, a za nim weszli... Cloud, Barret i Grzybek....

CLOUD: WTF?! Sephiroth?!
GRZYBEK: WTF?! Robertz, Reaver i Zell??
WZT: To to nie są niewolnicy?
CLOUD: Głupcze! Przyprowadziłeś tu zabójców należących do sekty Squarenone! To nie obejdzie się bez walki!
OCEROBERTZ: No to przerąbane (mówiąc to wyciągnął spod płaszcza dwie ’44 i dwoma strzałami zdjął WZT i Nathana).
REAVER: Śmieci sprzątnięte...
OCEROBERTZ: Ale teraz czeka nas nieco trudniejszy przeciwnik....

Walka z Cloudem, Barretem i Grzybkiem własnie miała się zacząc....


to be contiuned...
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tantalus w Listopada 03, 2006, 12:33:35 am
<DUM DUM DUUUUM>

Czytając ten rozdział obgryzłem sobie paznokcie tak, że tego posta musiałem napisać nogami. Great Work, chociaż mogłobyć lepiej, bo ja nie wystąpiłem w tym odcinku. No ale trzeba czasem rozwinąć wątek drugoplanowych bohaterów, co by czytelnicy się nie nudzili hehe.
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Listopada 03, 2006, 09:30:34 am
Hail Allach. Zapowiada się niezła rozruba w Cloudem, Barretem i Grzybsonem. Tylko tak dalej. (tłumaczenie pospiesz sie z następnym rozdziałem, bo chcę Rydzykowi wyrwać wiesz co).
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Siergiej w Listopada 03, 2006, 07:49:05 pm
ułał...emocjonujaco sie robi
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tamiko w Listopada 03, 2006, 09:00:16 pm
Znowu Cloud będzie z Sephem walczył... który to już raz... ;) Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Vivi The Black Mage w Listopada 05, 2006, 09:20:35 pm
Powiem jedno,to jest zarąbiste.Napewno będzie niezła zadyma w rezydencji ODR :D .Nie mogę się doczekać kolejnego rozdzialu.Może uda się jeszcze mnie wcisnąć na jakąś zadymkę???
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Siergiej w Listopada 06, 2006, 02:27:05 pm
Z pewnością ;]
Tytuł: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: White_wizard w Listopada 16, 2006, 03:11:12 pm
heh.... kolejny fajny odcinek, chociaż trzea przyznać, ze nie ma w nim już tak absurdalnego humoru jak w poprzednich.... ale i tak jest dobtze ;]
Tytuł: Odp: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Vivi The Black Mage w Grudnia 16, 2006, 07:29:21 pm
Kiedy będzie następny odcinek???
Tytuł: Odp: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Grudnia 16, 2006, 07:31:18 pm
Kiedy będzie następny odcinek???
Kiedy wielki Smogu się namyśli, a to zajmie trochę czasu.
Tytuł: Odp: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Lutego 09, 2007, 03:33:48 am
SCENA.... HMMM.... PRAWIE PRZEDOSTATNIA, ALE JESZCZE NIE PRZEDOSTATNIA...

Toruń – ulice miasta ze sceny XL
Osoby: Musiol, Marv, Serdż, Glenn plus zamaskowany przeciwnik.

Autor nie odpowiada za sceny drastyczne opisane w tej i następnych scenach. Czytajcie to na własną odpowiedzialność.

ZAMASKOWANY: Tak więc Musiol oto stajemy naprzeciwko siebie. Zapowiada się bardzo ciekawa walka. Dwóch potężnych wojowników stanie naprzeciwko siebie, a ich pojedynek wpłynie na losy świata. Tylko jeden z nas wyjdzie z tej walki zwycięsko.
MUSIOL: Aha
ZAMASKOWANY: Co...? To ja się produkuje, żeby skleić jakieś przemówienie godne bad assa na moment przed finałową walką, a ty to komentujesz zwykłym aha ?!
MUSIOL: Nom.
ZAMASKOWANY: Czy ty nigdy w jRPG nie grałeś?! Tam zawsze najpierw wygłaszają gadkę pozytywni bohaterowie tacy jak ja, a potem na ich wypowiedź czarne charaktery takie jak ty walą przydługie monologi, w których opisują zagładę świata, totalny armageddon, wymordowanie ludzkości, zbiorowe gwałty, papieskie orgie i obiecują jeszcze nie wiadomo co. a potem następuje okrutna walka, zacięta i niebezpieczna, w której na początku dobry przegrywa, a potem...
MUSIOL: Skończyłeś, czy masz zamiar kontynuować wykład?
ZAMASKOWANY: Nie, nie skończyłem i nie przerywaj mi! Może się czegoś ode mnie nauczysz na przyszłość i będziesz bardziej autentyczny w tym co robisz, tak jak ja, a nie póki co jesteś jakoś dziwnie bezpłciowy. Autorzy jRPG nigdy nie stworzyli by tak bezpłciowego bohatera...
GLENN: A Tidus?
TIDUS(wchodzi nie wiadomo skąd): Ktoś mnie wołał?
SERDŻ: O ja jebie...
GLENN: Tidus, wypierniczaj stąd ty dałnie jeden.
TIDUS(zaczyna płakać): Mamusiu, ten pan mówi brzydkie wyrazy...!!! (wybiega z rykiem tymi samymi drzwiami, z których wyszedł.
ZAMASKOWANY: To się nie liczy. To był cios poniżej pasa.
MUSIOL: Więc przyznaj się że przegrałeś i jesteśmy kwita.
ZAMASKOWANY: Ale walka się jeszcze nie zaczęła.
MARV: Ale był cios poniżej pasa.
ZAMASKOWANY: Co w związku z tym że był?
MARV: Zgodnie z zasadami Musiol przegrywa walkę.
MUSIOL: Ale to Glenna robota, nie moja.
MARV: Sorry Musiol, zasady to zasady.
SERDŻ To co teraz? Jak to załatwimy?
ZAMASKOWANY: Skoro z nim już wygrałem, to wyzywam następnego z was na śmiertelny pojedynek, od którego zależeć będą losy świata i ludzkości. Musi to być godny przeciwnik i i ja go wskażę.  (mysli) Ty, w tej głupiej czapce!
MARV: Glenn, do ciebie on mówi.
GLENN: Czego wy chcecie od mojej czapki?
SERDŻ: Oprócz tego, że jest różowa w cętki to nic,,,
GLENN: A mam was gdzieś.
ZAMASKOWANY: Długo mam czekać, czy tchórzysz i oddajesz walkę walkowerem?
GLENN: Ale dlaczego moja kolej?
ZAMASKOWANY: Bo jesteś dzielny jak Stefek Burczymucha.
GLENN: A kto to?
ZAMASKOWANY: Szef wszystkich band podwórkowych kamienic z Nowego Sącza.
GLENN: Taaa?! Powaga ?! To idę.
MARV: A idź, idź (do Serdża i Musiola) Ale z niego dałn, przecież każde dziecko wie, że w Nowym Sączu nie ma kamienic.

Glenn i Zamaskowany stanęli naprzeciwko siebie. Glenn z miejsca przeszedł do jakiegoś chaotycznego ataku za pomocą swojego nunchaku. Niestety ku jego rozpaczy jeden cios Zamaskowanego za pomocą wykałaczki rozniósł jego Nunchaku na drzazgi. Glenn poważnie zaczął się martwić o swoje życie, gdy ku jego uldze Zamaskowany znów przybrał oratorską pozę i zaczął wygłaszać kazanie o zachowaniach bohaterów jRPG.

ZAMASKOWANY: Nie, nie, nie, źle. Glenn, zanim zaatakowałeś, powinieneś wysłuchać mojej przemowy, następnie jako bad ass wygłosić kazanie o zagładzie świata. Wtedy ja bym ruszył do desperackiego ataku, a Ty w kilku ciosach pozbawiłbyś mnie połowy HP. I wtedy dopiero ja otrzymałbym boską pomoc od mojego tajemniczego nauczyciela i ...
GLENN: Ghezz... a nie możemy załatwić tego inaczej? Czy musi być to jRPG?
ZAMASKOWANY: Otóż nie musi! Możemy to zrobić jeszcze inaczej. Możemy to zrobić w stylu tactical jRPG , wtedy na przykład wymienialibyśmy zdania turowo co każdy zadany cios...
GLENN: Podaję się. Mam dość. Ty się nim zajmij Serdż....
ZAMASKOWANY: Sprawiedliwość jak widać znów zwyciężyła! Jeszcze tylko trochę i ocalę świat przed zagładą z waszych rąk...
SERDŹ: Ok., ok., ocalisz, ale najpierw musisz rozwalić mnie. Stawaj do walki. Wygłoś to swoje kazanie i tak dalej, potem ja powiem tobie co o tobie myślę i możemy walczyć.
ZAMASKOWANY: Nareszcie ktoś, kto wie jak powinny wyglądać jRPG. Widać, ze miałeś z tymi grami wiele do czynienia. Ja też niejednego jRPG ukończyłem, zgłębiając przy tym wiele tajników elektroniki. W istocie jak w prawdziwym jRPG...
SERDŻ: Słuchaj no Zamaskowany... skoro tyle wiesz o jRPG to może napisz jednego....
ZAMASKOWANY: O, jeśli o to idzie to już jestem w trakcie tworzenia gry. Obecnie szukam teamu developerskiego, któremu mógłbym przedłożyć beta wersję kodu żródłowego, zarys scenariusza i pierwsze concept arty do taktycznego jRPG na Game Boy Advance....
SERDŻ: O "kurczaczek"!!!
ZAMASKOWANY: Cóż się stało? Czyżby mój projekt aż tak cię zszokował?
SERDŻ: W istocie, zszokował.... Sephrion. Wypchaj się swoimi beta testami i innymi pierdołami.
ZAMASKOWANY: Ale... ale jak mnie rozpoznałeś?
SERDŻ: Po twoim pieprzeniu w bambus o tych twoich genialnych beta wersjach i scenariuszach co ich na oczy nikt nie widział. Trzeba być debilem, żeby coś takiego kontynuować i łgać jak najęty.
ZAMASKOWANY: Ale to nie kłamstwo. Już nawet znalazłem sponsora...
MUSIOL: W postaci fundacji Radia Maryja...!?
ZAMASKOWANY: A i owszem. Ojciec Dyrektor (nagle Sephrion pada martwy od ciosu w plecy... Marva
MARV: I koniec z jego genialnymi planami, beta testami i innym szajsem.
MUSIOL: Glenn, zabierz mu materię. Odzyskaliśmy część tego, co nam Rydzykowo zakosiło. Sprawdź co tam jest.
GLENN: Oprócz Kuji którego zabiłeś i kilku innych mocnych materii to został nam sam szit. Choco Mog, Mogo Mogo, Super Mog, Mog ze stokrotką, dwa Mogi z trzema stokrotkami...
MUSIOL: Czyli nawet Rydzyk stwierdził, ze Sephrion jest debilem i dał mu szit... w sumie przy takiej kolekcji dziwie się skąd miał Kuję.
SERDŹ: Pewnie dostał szajs, aby zginąć przy pierwszej okazji, ale widocznie jakimś cudem zakosił Kuję od ludzi Rydzyka.
MUSIOL: Ok., whatever. Nie filozujmy więcej, tylko ruszajmy. Robota czeka...




jezu, troche mi sie zbierało na ten apdejt. ale dzieki kilku akcjom co niedawno miały miejsce mogłem conieco pozmieniac i mysle ze akcja z naszym kolegą programistą się podoba. po za tym wiem, jak na 4-miesieczna przerwe w apdejtowaniu, jest tego za mało. ale to się zmieni... zresztą co ja bede pisał, zobaczycie niebawem
Tytuł: Odp: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Tantalus w Lutego 09, 2007, 03:49:32 am
Hilarious... smogu wymiatasz, nie ma co...

Swoją drogą, ja też mam fanfika do zupdate'owania... od pięciu miesięcy chyba... ale spoko, pracuję nad nim (jeżeli kogoś to obchodzi, a czuję, że zaraz mnie ktoś zakłotuje i napisze, że nikogo).
Tytuł: Odp: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Lutego 09, 2007, 08:46:41 am
hate you ;/ mam nadzieje, że mi zostawiłeś jakąś fajną walkę ;]
Tytuł: Odp: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Hisoka w Lutego 09, 2007, 11:07:06 am
a ja od września nie występuję ;(
Tytuł: Odp: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: GLenn w Lutego 09, 2007, 03:06:46 pm
Ahahahahahahaha xD jakie zjebane xD ale przy tym genialne xD smogu weś ro wydłuz albo zrób drugą czesc bo to się nie moze skonczyc xD
Tytuł: Odp: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Lutego 09, 2007, 04:13:42 pm
Bwahahahaha. Wciąż kipisz tym swym humorem. Mam nadzieję, że na kolejny apdait nie będzie trza długo czekać.
Tytuł: Odp: Ekhmmmm
Wiadomość wysłana przez: Vivi The Black Mage w Lutego 09, 2007, 05:23:27 pm
Hahaha, zarąbiste,jedyna rzecz, która mnie dziś ucieszyła. Mam nadzieję, że następna scena nie będzie z 4 miesiące...
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: Vincent w Marca 03, 2007, 12:23:03 pm
Pare rozdziałów wcześniej było napisane że w trumnie Vincenta leżał Zell wtakim razie co ze mną trenuje w ogrodzie Balamb czy jak. Poza tym kompromitujesz wszystkich i wszytko, czyli mówiąc prościej tylko tak dalej.
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: White_wizard w Marca 03, 2007, 04:21:19 pm
omg..... zajebisty rozdzialik. chociaż muszę przyznać ze twoje poczucie humoru zrobiło się nagle dziwnie elokwentne i w ogóle ;]
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Marca 03, 2007, 05:39:41 pm
Pare rozdziałów wcześniej było napisane że w trumnie Vincenta leżał Zell wtakim razie co ze mną trenuje w ogrodzie Balamb czy jak. Poza tym kompromitujesz wszystkich i wszytko, czyli mówiąc prościej tylko tak dalej.
O Zellu to miał na myśli jednego forumowicza co Zell Dinch się nazwał.
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: Zell Dincht w Marca 03, 2007, 05:44:33 pm
Dincht!! ;]
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: RadicalDreamer w Marca 03, 2007, 05:45:52 pm
Nie będe oryginalny jak powiem że świetne. świetnie się czyta a humor wymiata ;] W pierwszej chwili myślałem że tam będzie Tidus3000 a nie Sephiron bo tak często z niego pojeżdżasz. Może zrobisz o nim następny rozdział? ;f
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: Vincent w Marca 03, 2007, 06:14:49 pm
Wiedziałem że chodzi o Zell'a Dincht'a forumowicza.
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 09, 2007, 02:01:28 pm
no, dzis całkiem sporo udało mi sie nasmarowac ;] no i po woli zblizam sie do wielkiego finału ;f ale nie wiem, czy bedzie aż tak wielki :/



SCENA BARDZO BLISKA SCENIE KOŃCOWEJ

(Toruń – który to już raz z rzędu....)
Osoby: Hisoka, Demiforce, Tifa, Yuffie, Aeris

Oddział dowodzony przez Hisokę skierował się na główny rynek Torunia, gdzie nie kryjąc się za bardzo ze swoją obecnością wprowadzał w życie swój makabryczny plan rzezi na masową skalę. Akcja ta miała w sumie na celu skupić na nich uwagę Moherowych Beretów by ułatwić pozostałym drużynom pozbycie się Rydzyka. Trzeba przyznać, ze szło to im całkiem sprawnie. Przynajmniej Hisoce, której jedynym celem i pretekstem do wzięcia udziału w tej wyprawie było skopanie kilkuset moherowych tyłków. Demiforce z racji, ze został przydzielony do tego oddziału nie miał za dużo do gadania i walczył od niechcenia. Jego harem zaś całkiem ładnie radził sobie z moherową plagą. Ogólnie rzecz biorąc można by opisywać jak zabijali moherowe babcie, każdą z osobna, ale efektowne, a co za tym idzie także efektywne opisanie śmierci każdej z pięciu tysięcy moherów, które już zdobiły kamienny bruk rynku głównego i poświęcenie miejsca na opis kolejnych pięciu tysięcy moherów przed zawiązaniem się właściwej akcji mogłoby zostać uznane przez recenzentów i krytyków na totalny bezsens, a i w subiektywnej opinii autora opisanie tych wszystkich śmierci przyczyniłoby się do napisania dzieła dłuższego niż szescio tomowa encyklopedia popularna PWN. Dlatego też dziesięć tysięcy efektownych śmierci skomentuje jednym zdaniem i od razu przedstawię właściwą akcję tej scenki. No więc dziesięć tysięcy moherów padło martwych w wyniku brutalnej akcji pacyfikacji Torunia. W momencie, gdy dziesięciotysięczny moher padł na ziemię, nagle główny rynek opustoszał i zrobiło się niebezpiecznie cicho. Cisza ta nie podobała się ani His, ani Demiforce’owi, ani tym bardziej jego haremowi. Cała piątka zaczęła się nerwowo rozglądać dookoła siebie, szukając miejsca, skąd miało nadejść nowe zagrożenie, które zawsze w tego typu momentach nadchodzi. I tym razem autor nie zawiódł i stosując się do ogólnoświatowych kanonów i trendów w literaturze po napiętym momencie ciszy wprowadził na scenę.... tfu, rynek główny Torunia wielkie zło. Zło pisane z wielkiej litery, druga mała, a trzecia do wyboru. Można napisać więc Zło, a także można napisać ZłO. I tak źle i tak niedobrze. Tam prawda, tam, tak, tego, prawda. Ale wracamy na rynek główny i to, co się tam dzieje....

HISOKA: Ta cisza wcale a wcale mi się nie podoba...
DEMIFORCE: Ależ waćp... (tradycyjnie wykonał podniebny lot zakończony efektownym upadkiem)
HISOKA: Nigdy się nie nauczysz, co?! Nienawidzę, gdy tak do mnie mówisz, Ka-Pe-Wu?!
DEMIFORCE: (zbierając zęby z ziemi) Ofyfiscie faćfanna...
HISOKA: Ech... i jeszcze teraz się seplenisz.
DEMIFORCE: Fie feflenie fie fcale a fsale.
HISOKA: Ta, jasne, prawda była... Aeris użyj tam jakiegoś Cure, coby mu te zęby odrosły czy co tam i aby się nie seplenił.
AERIS: Ok., no problemo (Aeris rzuca na Demiforce’a Cure3, i do tego Regen) I po sprawie. Demuś, uważaj na przyszłość i nie wkurzaj kobiet. Nie chcemy marnować many bez sensu, prawda?
DEMIFORCE: No chyba tak...
HISOKA: A jak już skończyliście te słodkie gadki to zapraszam do mnie – coś jest nie tak. Jest tu za cicho, śmierdzi mi tu jakimś podstępem i pomożecie mi się dowiedzieć, o co chodzi.
DEMIFORCE: Tak jest wać....tfu... pani dowódco!!!
HISOKA: Prawie dobrze...

(rozdzielają się i zaczynają szukać na rynku źródła zagrożenia; sprawdzają wszystkie boczne uliczki, kanalizację, w międzyczasie Yuffie domalowała pomnikowi Kopernika wąsy; podczas tak beztroskiego malowania nie zauważyła, ze tuż na nią pojawiło się z nikąd kilku typków; jeden z nich szybkim ruchem noża przeciął Yuffie na pół; w momencie, gdy jej martwe zwłoki padły na ziemie burząc dotychczasową ciszę, Hisoka, Demiforce, Tifa i Aeris skierowali swój wzrok w stronę pomnika; stało tam sześciu dość głupio odzianych osobników, ale każdego z nich wyróżniał symbol na plecach – było to przekreślone logo SquareZone i wielki napis Anty SZ Army)

HISOKA: Kim jesteście?! I co to ma do jasnej cholery znaczyć?!
DEMIFORCE: No właśnie dobre pytanie...
K@S: Jam jest k@s!!! Jestem liderem Samozwańczej Armii Anty SquareZone!!! Werbuje do niej każdego poniżonego przez waszych moderatorów użytkownika!!!
HISOKA: No i...??
K@S: No i ??!! To wy nas poniżaliście, szydziliście z nas, naigrywaliście się z nas i teraz jeszcze macie do nas pretensje??!! Kolejny powód, aby was zniszczyć!! Nie macie za grosz wstydu i poczucia honoru!! Nie potraficie zrozumieć, że niektórzy muszą wiele się nauczyć by pisać posty z sensem!!
HISOKA: Ta, i po drodze, gdy się wam wytknie wasze błędy, to zamiast je zrozumieć i próbować się poprawić, to zakładacie tematy w stylu „Ale to forum jest qrwa hujowe”!! I jeszcze z wyraz chujowe jest z takim ortografem, ze się nie dobrze robi!!!
K@S: Bla bla bla, mam gdzieś, o czym ty do mnie rozmawiasz!!! Jam jest k@s!! A to są agait, Sylwiak, Erbix, fajfus i Frey!! Zniszczymy was tu i teraz!!!
HISOKA: Chyba w twoich snach dzieciaku.
K@S: Nikt nie będzie mnie bezczelnie obrażać!!!

k@s ruszył do frontalnego ataku, a całą reszta przygłupów zaraz za nim. His i jej drużyna oczywiście nie czekała na cud, tylko od razu wyskoczyła z kontrą. His uzbrojona w wielki bicz zajęła się Erbixem i Freyem, Demiforce uzbrojony w wielki topór wziął na siebie k@sa i fajfusa, zaś Tifie przemienionej w wielkiego zielonego hulkopodobnego stwora dostał się agait. Sylwiak z kolei stanął naprzeciw szalonej Aeris uzbrojonej w piłę łańcuchową. Anty SquareZone’owicze uzbrojeni byli jak jeden mąż w siakieś smiechowe noże. Jedynie k@s z racji swej urojonej pozycji lidera jakiejś super ważnej armii uzbroił się jeszcze w cierpliwość i super widły Tx5000 kupione w TV Markecie na jedyne 999 złotych. Oczywiście będąc mądrym inwestorem k@s rozłożył sobie opłatę na 10 rat po 99,9 złotych każda. Nie każdy miał taką głowę do interesów jak on... ale o czym to ja.. a tak. W czasie, gdy autor rozpisywał się o intelektualnych przebłyskach k@sa i jego trafionych jak nic inwestycjach, przegapiliście moi drodzy czytelnicy (autor zresztą też, bo na chwilę oderwał wzrok od placu walki) moment, w którym Aeris pocięła na drobne kawałki tego no jak mu tam... w każdym razie jego szczątki tam się tak walały tam... prawda tego no... A nieważne. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem... eee, pociętym tym no. A nieważne. Bo znowu przegapimy akcję, tym razem jak Tifa złapała oburącz swojego przeciwnika i ścisnęła go tak, ze aż soki poszły... wszystkie. No. Tam tak poszły tam tego prawda. No i jak się już panie uporały z przeciwnikami to ruszyły na pomoc Demiforce’owi. A on nie miał tak łatwo jak Aeris i Tifa. Dziewczynom w udziale siakieś płotki przypadły, tymczasem przeciwnicy Demiforce’a to byli spamerzy z wyższej półki. Zupełnie inna liga. Ale w sumie Demiforce będąc jednym z najdoskonalszych spammerów nie dał sobie tam... nie dał w każdym razie prawda. fajfus widząc, że Tifa i Aeris sobie za dużo pozwalają pomagając Demifoceowi – zostawił go sam na sam  k@sem a sam zajął się dziewczynami. Ubrany w czerwony dres adodiasa z pięcioma paskami i we wspaniałe buty nojka był zapewne rozchwytywany na wiejskich przytupówch i innych imprezach. Na klacie nosił zaś pomarańczową bluzę reedbuka z wydzierganym na plecach logo Anty SZ Army. Całość ubioru kupił na ryneczku u znajomego płacąc za wszystko może z pięćdziesiąt złotych. Do tego klatę jego zdobił złoty łańcuch i tego tam... ale autor znów się rozpisał nie o tym, o czym trzeba. No i ominęła nas, was, nas, a nieważne kogo, scena, moment, w którym fajfusek zabił Tifę. Nie wiem jak to się stało, bo podziwiałem jego dres prawda, ale tifa leżała na ziemi z ołówkiem wbitym w kostkę i wykrwawiała się na śmierć. Oprócz tego miała też ciało obce w okolicy serca, ale wątpie by latarnia, na którą została nadziana niczym na pal, mogłaby być przyczyną bezpośrednią zgonu. Ale cóż prawda, nie znam się. Może potrafiłaby to wytłumaczyć medycyna współczesna i... dobra, koniec żartów i bezcelowych opisów, które do niczego nie prowadzą. Zamiast tego wracam na pole walki. I co tam widać – Aeris piłą łańcuchową odcięła fajfusową głowę, po czym wzięła ją do ręki i zrobiła sobie z niej pacynkę. Hisoka zaś męczyła się dzielnie i wiernie z Erbixem i Freyem. Znaczy się na odwrót – to oni się męczyli. Wymiana ciosów była jednostronna – Hisoka swym biczem skutecznie trzymała ich na odległość, zadając przy okazji całkiem dotkliwe rany. Koniec końców skończyła z taką zabawą i ruszyła to ataku chowając bicz i wyjmując zza paska składany nóż. Frey nawet nie zauważył, gdy niepozorna pan(i) dowódca pojawił(a) się za nim. Nie poczuł też momentu, w którym kilkoma szybkimi ruchami wycięła mu napis „I love sex”. Jedyne, co poczuł do zimny bruk, który powitał go z radością. A potem nie było już nic. Znaczy się zdechł po prostu. A His został jeszcze jeden przeciwnik. Erbix. W tym samym czasie Demiforce i Aeris atakowali k@sa uzbrojonego w te swoje super bajeranckie widły. Wymiana ciosów nie ma co kryć – nie była wyrównana. k@s miał kosmiczną przewagę nad Demiforcem i Aeris. Był zbyt dobrym spamerem. Jak się okazało bowiem, Demiforce pomimo iż był geniuszem i mistrzem spamu zbyt długo nie trenował. A spam nie trenowany może bardzo łatwo przepaść. I takim sposobem Demiforce – ten geniusz musiał przejść do rozpaczliwiej obrony. Nie ma co się rozpisywać o Aeris – ta bidulka nie miała zadnych szans. Znaczy się widły k@sa i spam ostry jak tempa brzytwa pozbawiły jej głowy, prawej ręki, lewej piersi, trzech palców u nogi no i przy okazji życia. No i tym sposobem na polu bitwy zostali nam już tylko po jednej stronie His i Demiforce, po drugiej zaś k@s i Erbix. Nie czekając na jakieś specjalne zaproszenia ruszyli do ostatecznego starcia. Własciewie do wymiany jednego ciosu. His wbiła Erbixowi w głowę nóż i było po wszystkim. Mózg wypłynął uszami, a ciało niereformowalnego spammera osunęło się bezwładnie na ziemię. Demiforce zaś... haniebnie spudłował. Za to widły k@sa niekoniecznie. Demiforce z przebitymi płucami osunął się na ziemię. Poczuł cholerny ból w klatce piersiowej i zaczął kaszleć plując krwią. His widząc taki nieciekawy obrót sytuacji ruszyła na k@sa z nożem gotowym to wbicia w serce przeciwnika. Tyle ze k@s był szybki ciutke... I nie wiem jak znalazł się za His, ale wiem, ze ciosem z trzonka w głowę pozbawił ją przytomności. Potem nieprzytomną His przełożył przez ramię i skierował się w stronę obszaru wyjściowego....

DEMIFORCE (plując krwią): Uciekasz tchórzu?! Co boisz się mnie dobić?! Azaliż jeszcze tegoż pożałujesz waćpan!!
K@S (oddalając się) Nie ma sensu cię dobijać dałnie. Wykrwawisz się powoli i w wielkich męczarniach. A Ojciec Dyrektor Rydzk wynagrodzi mnie własną prowincją w świecie opanowanym przez nas!!!
DEMIFORCE: I ty śmieszny człowieczku myślisz, ze on się podzieli władzą z taką płotką jak ty!? Śmieszny jesteś człowieczyno....

k@s już tego nie słyszał. Był w drodze do więzienia Rydzyka, gdzie trzymano więźniów i jeńców politycznych. Demiforce zaś leżał i krwawił coraz obficiej... nie miał siły się ruszyć, nie miał tez żadnej materii typu Cure lub Restrore... W momencie, gdy w wyniku utraty krwi tracił przytomność pojawiły się nad nim dwie postacie...

Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: Hisoka w Marca 09, 2007, 02:16:52 pm
hehe. Dobzi byli spamerzy . Nie pamiętam tylko tego Erbix'a :/

Cytuj
„I love sex”.
i chyba masz o mnie złe zdanie :*
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Marca 09, 2007, 03:11:08 pm
Hm... kolejny dobry rozdział. Niezly pomysł z spammerami, mam nadzieje, że dla Pytusa znajdzie się miejsce ;]
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: White_wizard w Marca 09, 2007, 06:53:15 pm
omg..... jak zwykle jebnięty rozdział na maksa..... utwierdzam się w przekonaniu, zę Smogu jest po prostu nieźle pierdalnięty.... no ale to tylko wychodzi opowiadaniu na zdrowie heh
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Marca 09, 2007, 07:15:50 pm
Kolejny mega hahahaha rozdział. Szkoda że powoli się kończy (choć w tym rozdziale mógł się pokazać Pytus 3k) cała Moher Saga. Pewnie jeszcze mój team vs Cloud Team i final showdown wyth Rydzyk.
Tylko tak dalej Smoguś.
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Marca 09, 2007, 08:43:02 pm
Cytuj
Pewnie jeszcze mój team vs Cloud Team i final showdown wyth Rydzyk.
yeah ..nie ma to jak skromność ...
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: Siergiej w Marca 09, 2007, 09:01:13 pm
Jak zwykle zajebiscie ;]
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: emiel_ w Grudnia 16, 2007, 01:45:16 pm
Minęło 9 miesięcy Smogu - mam nadzieję, że nie zapomniałeś o zakończeniu, bo reszta forum chyba jednak... wciągające na maxa językoznawco :D
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Grudnia 16, 2007, 10:07:13 pm
zatrudnij mi kogos, kto to przepisze z zeszytu na komp. bo zakonczenie juz dawno gotowe, tylko wypadało by to przepisac a ze tak powiem nie che mi sie zabardzo tego przepisywac, bo dużo troche wyszło mi tego;/
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: emiel_ w Grudnia 16, 2007, 10:22:26 pm
Możesz mi to wysłać do U.K. Z chęcią przepiszę :P
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: GLenn w Grudnia 17, 2007, 01:25:58 pm
a nie mozesz zeskanowac ?
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: emiel_ w Grudnia 17, 2007, 01:30:01 pm
O, właśnie - Glenisz ma rację, weź to stary zeskanuj i wyślij mi na maila.W czasie wolnym, którego trochę mam - przeleję to do Worda i na stronkę.Hiehie, plus jest taki, że będę znał zakończenie przed resztą forum :P Jakby co szmogu, dawaj na maila.
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Grudnia 19, 2007, 10:55:39 pm
No i co emiel? Smog wysłał ci te scany, czy dalej należy czekać na porcję porządnej komedii?
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: ShinRa w Grudnia 26, 2007, 10:17:23 am
Prawda jest tak zatrważająca, że emiel_ nie może wysłać kolejnej porcji komedi. :D
Kolejny rozdział jest zbyt strasszny, zbyt okropny, żeby go opublikować.
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Grudnia 26, 2007, 09:24:36 pm
Smogu, masz u mnie -500 respect points. Chociaż na gwiazdkę zarzucić rozdział, a tu nic.
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: emiel_ w Grudnia 27, 2007, 09:55:58 am
Ja tylko na moment - (na stałe wrócę tak tydzień po Nowym Roku), Shinra - zażalenia kieruj do Smogsona, nie do mnie.To jego fik, a nie mój.Ja tylko zaoferowałem się, by go przepisać w wordzie i wrzucić na stronkę (podobno Smogson ma ostatni rozdział w zeszycie, tylko nie chce mu się przepisywać...;/ ) Czy jest to rozdział straszny, też możesz zapytać jego.Ja nic na ten temat nie wiem.
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Grudnia 27, 2007, 10:14:25 am
Ja tylko na moment - (na stałe wrócę tak tydzień po Nowym Roku), Shinra - zażalenia kieruj do Smogsona, nie do mnie.To jego fik, a nie mój.Ja tylko zaoferowałem się, by go przepisać w wordzie i wrzucić na stronkę (podobno Smogson ma ostatni rozdział w zeszycie, tylko nie chce mu się przepisywać...;/ ) Czy jest to rozdział straszny, też możesz zapytać jego.Ja nic na ten temat nie wiem.
kutwa siła złego na jednego, czyli jakas moherowa zemsta. widze, ze nie mam wiekszego wyboru i bede jednak sam musiał to przepisac bo sie skaner spie.... s pierszym grudnia posługi odmówił.... w każdym razie nie działa cham. wiec kilka dni i przepeisze sie to... jakos ;p
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: ShinRa w Grudnia 27, 2007, 03:02:42 pm
Pytanko. Nie ważne kto odp.
Jeżeli MoherSaga wygra z SquareZone, to wortal przestanie istnieć a na jego miejsce powstanie strona moherowych beretów?
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: emiel_ w Stycznia 08, 2008, 11:02:56 pm
Szmogu, minęło już trochę WIĘCEJ niż kilka dni.Minęło kilka tygodni,a tu pustka.Nalegam byś kapkę przyspieszył :P
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: ShinRa w Stycznia 14, 2008, 06:37:56 pm
Ktoś się chyba leni... Ktokolwiek ma to wpuścić niech się pospieszy bo w innym wypadku zaproszę kilku kumpli i rozpocznie się wojna na SPAM ;D
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: emiel_ w Stycznia 14, 2008, 11:26:31 pm
Smogu, Ty nie przeglądaj tematu, tylko DAWAJ to zakończenie <wrrr> - widzę wszystko ;>
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Stycznia 14, 2008, 11:44:40 pm
SCENA ILEŚ TAM

(rezydencja Rydzyka)
Osoby: Oceroberts, Raziel, Reaver, Sephiroth, Cloud, Barret, Grzybek

CLOUD: Tak więc dotarliscie aż tutaj… Ciekawe jest to, że takim nieudacznikom jak wy udała się ta sztuka. Nawet jestem pod wrażeniem. Ale mieliscie to nieszczęscie i ja stanąłem na waszej drodze. Tutaj kończy się wasza wędrówka.
SEPHIROTH: Nie pierdziul Cloud, pedale jeden...
CLOUD: Już nie jestem pedałem!!! Ojciec Dyrektor pokazał mi swiatło i prawdziwą scieżkę. On ocalił mnie przed potępieniem i ogniem piekielnym. A gdy zniszczymy wasz piekielny Mroczny Legion weźmiemy się za wszelkie dresiarstwo. A gdy już nasi wrogowie padną pod naszym orężem, świat padnie do stóp Ojca Rydzyka i będzie mu dziękaował za ocalenie przed zagładą, zepsuciem i ogniami piekielnymi...
OCEROBERTS: I ty w to wierzysz? Wiesz, w tym momencie nie obraźsię, ale smieszny jesteś pedałku....
CLOUD: Nie jestem pedałem!!! Zapamiętajcie to sobie!!!
REAVER: Whatever. W każdym razie nie wy jesteście naszymi celami. Odejdzcie stąd, a będziecie żyć.
RAZIEL: Nam tylko o Rydzyka chodzi.
REAVER: I o powyrywanie mu nóg z zadka.
RAZIEL:  Dupy się mówi.
REAVER: Ale jak powiem zadka to jest tak kulturalniej i nie musze używać wulgaryzmów.
RAZIEL: A od kiedy dupa to wulgaryzm? Dupa to dupa i tyle. Dobra dupa nie jest zła.
CLOUD: Dosyć tego!!! Jak możecie tak bluźnić w tych świętych progach należących do czcigodnego Ojca Dyrektora??!!
RAZIEL: Następny się uparł. Przecież mówię, ze dupa to nie wulgaryzm!!!
BARRET(do Clouda): W sumie to on ma rację Clo. Dupa to nie wulgaryzm....
CLOUD: Nie? To może wyjasnicie mi czym jest dupa.
RAZIEL: Słowo jak każde inne. Tak samo nie nacechowane jak młotek, płot, telefon czy zegarek.
CLOUD: Nie przeknałeś mnie niewierny.
RAZIEL: No dobra, to może zajrzyjmy do słownika i tam...
OCEROBERTS: Skończyliscie już o dupie? Nie będziemy się przecież rozwodzić nad sensem słowa jakim jest dupa!!
RAZIEL: Czemu nie?
OCEROBERTS: Bo dobra dupa to blada dupa. I tyle. Koniec tytułem wywodów o dupie.
GRZYBEK: W sumie to jeszcze o dupie można powiedzieć, ze po zakrapianej imprezie to jak człowiek rano ma kaca, to się czuje jakby go ktoś w dupsko pos....
RAZIEL: Że co?!
GRZYBEK: No ja się tak zawsze czuje rano na kacu...
RAZIEL: To ja nie chcę wiedzieć gdzie ty na imprezy chodzisz. Naprawdę.
GRZYBEK: Do klubu Biseksik. W sumie nie wiem co ta nazwa oznacza, ale mi się podoba.
RAZIEL: Aha... i to wiele wyjasnia.
CLOUD: Jak już skończyliscie gadać o dupie Maryny, to może się zajmniemy tym czym trzeba, czyli walką??
OCEROBERTS: A nie Clo, do dupy Maryny jeszcze nie doszliśmy, na razie jesteśmy na dupie Grzebyka.
GRZYBEK: Grzybka a nie Grzebyka ty... cioto!!!
OCEROBERTS: Cio to to nie cioto. Nie mnie dupsko boli na drugi dzień po libacji.
GRZYBEK: Nie lubie was!!!
REAVER: To i dobrze, bo my ciebie też nie.
CLOUD: Ciesze się, ze to sobie wyjaśniliście. Czy teraz możemy zająć się walką?
RAZIEL: Niech pomyslę... jeszcze nie.
CLOUD: Jak jeszcze nie to kiedy u licha ciężkiego??
RAZIEL: Najpierw trzeba zadbać o scenerię i odpowiednią oprawę audiowizualną.
CLOUD: Grafika jest w pełnym 3D, a sceny są renderowane w tempie 666 klatek na sekundę. Zresztą to jest walka live, a nie jakis gier.
RAZIEL: No ok., tu się zgodzę. Ale co z oprawą audio?
REAVER: W walce takiej jak ta rzydałby się nam jakiś patetyczny utwór.
CLOUD: Na przykład?
REAVER: Pomyślmy. Mamy w drużynie Sephirotha. Może być One Winged Angel?
CLOUD: Obojędnie. Byle by sięjuż ta walka zaczęła i bym ją miał z głowy.
OCEROBERTS: Co się gorączkujesz. Do tej pory mógłbyś zrobić jakiegoś sejwa czy coś, a tak to tracisz czas pedale!
CLOUD: Tylko nie pedale!
OCEROBERTS: Ok. cioto, już nie będę ci mówił pedale tylko ci powiem cioto.
CLOUD: Kurwensja, nie wytrzymam!!! Zadnego podkłądu dzwiękowego... (w tym momencie w tle zabrzmiały pierwsze takty One Winged Angel w wersji Advent Children) A zresztą whatever...

Zaczęła się walka, którą tu autor opisze w systemie Finalowym, z tym, że pasek ATB będzie takim wirtualnym paskiem, prawda... No więc po jednej stonie stoją Cloud, Barret i Grzybek, po drugiej nasza wesoła banda – Raziel, Reaver, Oceroberts i Sephiroth. Pasek się ładuje no i zobaczmy komu siętu pierwszemu naładował... a tak, proszę bardzo, Cloud ma prawo pierwszego ataku. Do wyboru... a mneijsza z tym co ma do wyboru, bo zaatakaował mieczem. Wybór padł na Reavera, któremu odebrał tym ciosem 371HP. Reaver poczuł sięlekkow wstrząsnięty (broń boże zmieszany). Paski ładują się dalej, i oto do ataku przystępuje Oceroberts. Sięgnął był on po swój ulubiony rewolwer spod płaszcza, pod którym trzyma jeszcze inne rzeczy...Jakie? Ja bym wam powiedział jakie, ale cenzura by się przyczepiłą. W każdym razie sięgnął po rewolwer i oddał strzał do Grzybka i odebrał mu tym strzałem 217HP. Dalej lecimy z tymi paskami, cobym siętylko niepogubił jako autor... No dobra, następny w kolejce jest Reaver. Do wyboru tam miał prawda kilka opcji, wybrał magię i rzuca Fire2. Wybór padł na Clouda, który traci 123HP. Kolejny jest Barret. Sięgnął on do plecaka i podrzucił do góry MegaElixir lecząc swoją drużynę.

CLOUD: Barret głąbie, nie teraz używa sięMegaElixiru!!!
BARRET: Przepraszam. Pomyliło mi się. Miałem użyć HiPotionów, a wyszło jak wyszło.
CLOUD: Whatever... Ile mamy jeszcze MegaElixirów?
BARRET: Ten był ostatni.
CLOUD: A co, Ty mi w plecaku siedzisz, że wiesz, ze już nic nie mamy?
BARRET: Przecież zawsze mamy wspólne inventory, więc o co ci chodzi jakby?
CLOUD: Bo to nie jest żaden jRPG, tylko życie n00bie jeden!
BARRET: Czyli że niby jak?
CLOUD: Nijak! Walczymy dalej!

Po dość inteligentnej konwersacji pomiędzy Clo i Barretem możemy wrócić do walki. Więc tam prawda ktoś atakował całkiem niedawno, jak nie pamiętacie kto, to cofnijcie sięo kilka linijek w tekście. Ja nie musze, bo ja wiem kto tam atakował, w końcu sam to napisałem. I wiem, że Barret użył MegaElixiry, a Reaver użył Fire2. Jakbym napisał co innego, to by było co innego, ale że napisałem tak a nie inaczej, to nie chce zbędnych komentarzy. Tym bardziej, żę paski ATB cały czas się ładują i lada chwila do ataku ruszy kolejna osoba z naładowanym paskiem ATB. No i się taki smieszny pasek naładował Sephirothowi. Seph z racji, że miał jakiś tam jeszcze zatarg z Cloudem rzucił się na niego, jak dzikie zwierze, z masamune przygotowanym do naprawde niekontrolowanej sieczki na swym przeciwniku. Cloud nie w ciemie bity, próbował się wyłamać i blokować cios, ale zasady to zasady. W systemie ATB nie stosujemy bloków i Cloud oberwał na 2431 HP. Z racji, że Seph używał jakiejś podejrzenej materii całe HP, które odebrał Cloudowi zostało dodane do puli jego HP. Jakkolwiek głupio by to nie brzmiało. Ale kto powiedział, że walki w systemie ATB nie są głupie. Lecimy dalej. Paski się ładują i taki pasek naładował się Grzybkowi.  A ten zamiast walczyć użył cziterskich kodów i zepsuł cały system ATB. Czyli że wracamy do normalnych walk w czasie rzeczywistym.

OCEROBERTS: Dzięki CI! Nareszcie koniec z tą męczarnią w jakichś głupich jRPG-wych systemach walecznych.
RAZIEL: Czyli niby co? Teraz mamy Hack’n’Slash?
OCEROBERTS: Ta. Lepsze to, niż te cholerne paski!

No i ruszyli wszyscy przeciwko wszystkim. Cloud ruszył na Sephirotha. Grzybek na Reavera. A Oceroberts i Raziel na Barreta. A Barret z racji, że to miernota była szybko legł pod ostrzałem Ocerobertsa i wampirzymi atakami Raziela. A gdy już trupem leżał Barret (uwaga, drastyczna scena!) Raziel wyssał z Barreta całą krew. I tyle było z murzyna co miał gnata zamiast ręki i ptaka zamiast mózgu. Clouda naturalnie niewiele to obeszło. Był pochłonięty walką z odwiecznym wrogiem. Kolejne ciosy były mniej więcej tym, co można było zaobserwować w filmie o adwentowych dzieciach, tylko że z trzy razy szybciej i efektowniej. Co ja się będę rozpisywał – Cloud znów lał Sepha całkiem równo. Ale tym razem Seph nie miał zamiaru dać dupy. I innych części ciała zresztą też. I miał pewien plan. Seph czekał na moment, w którym Cloud  wykonuje swój finalny atak, znany w niektórych kręgach jako Omnislash. I własnie jak to zawsze Cloud aby wyprowadzić cios uniósł oburącz do góry nad głowę Buster Sword. I na ten moment czekał Sephiroth. Po raz pierwszy w życiu postanowił użyć w walce czegoś innego niż masamune. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej kilka noży do masła. Rzucił je w stronę Clouda. No i trafiony zatopiony – Cloud zarwał nożykiem prosto w gardziółko. Krewka tam poleciała wszędzie dookoła i po raz pierwszy ku uciesze fanów Sephirotha – Cloud przerżnął i leżał teraz w kałuży własnej krwi, a Seph stał nad nim i się smiał. Został jeszcze tylko Reaver walczący nierówno z Grzybkiem. Nierówno, ponieważ miał nad nim całkowitą przewagę – wzrostu, wieku, doświadczenia, długości... a nie powiem czego, i jeszcze kilka innych przewag. Po prostu Reaver znany ze swych skłonności do sadyzmu znęcał się nad Grzybkiem ku radości rozentuzjazmowanego tłumu. Az wreszcie po ucięciu niemalże wszelkich możliwych kończyn i członków ciała - uciął Grzybkowi główkę i skopał ją jak piłeczkę. Niestety w tym samym momencie z hipergalaktycznego smigu zeroprzestrzennego wyskoczyła wprost na pole walki wsciekła niczym stado spartan tocząca pianę z pyska słynna Agrias Pincode.

REAVER: Łoda fak?!
RAZIEL: Reaver, uważaj, to paskudztwo toczy piane z pyska, na pewno jest chore na jakąś wsciekliznę, jak cie ugryzie to umrzesz!!
REAVER: Nie pękaj, takie coś, to ja na sniadanie...

W tym momencie tocząca pianę z pyska Agrias Pincode rzuciła sie w szale na Reavera uzbrojona w widelec i łyżkę. Reaver zasmiał sie tylko i postanował przyjąc atak na gołą klatę. Zarówno widelec jak i łyżeczka Agrias połamał się w drobny mak w starciu z klatą Reavera. Agrias wycofała sie nieco do tyłu. W tym momencie Reaver przeszedł do kontrofensywy. Przyjał cudaczną pozę bojową i z werwą ruszył do ataku. I byłby już dosięgł Agrias, gdy nagle...

REAVER: O ja pier...

W tym momencie Reaver wyzionął ducha. Nie przewidział bowiem, że na jego drodze leżał trup Clouda. Reaver potknał się na nieprzyzwoićie nażelowaną emo-fryzurę Clouda i z impetem wyrżnał się na miecz Clouda...

OCEROBERTS: W kupie siła. No to teraz mamy dwóch Reaverów.
SEPHIROTH: Whatever Co zrobimy z tym toczącym pianę z pyska potworkiem?
OCEROBERTS: Zjemy na sniadanko z musztardką i chlebkiem.

Agrias słysząc te słowa spanikowała i przestała toczyć pianę z pyska. Zamias tego zaczęła drzeć sięw niebogłosy i biegac w kółko próbując uciec. W końcu z przemęczenia wysiadło jej serducho i padła na zawał.

RAZIEL: To było zbyt głupie aby mogło być prawdziwe
OCEROBERTS: Taaaa... im bliżej końca tej wojny, tym wszystko traci na sensie i staje się coraz bardziej pomylone...
SEPHIROTH: To co, użyjemy na Reaverze Phoenix Down?
OCEROBERTS: Hm.. tak!
RAZIEL: Przemysl swoją decyzję....
OCEROBERTS: W sumie... niech pomyślę. Zgoda. Nie użyjemy. Przed nami bitwa z bossem, tam sie bardziej przydadza.
RAZIEL: A w sumie to ma ktoś jakieś...?

Wszyscy zaglądają do plecaków i po chwili kręcą głową z niedowierzaniem...

RAZIEL: Nienawidzę cięć w budżecie;/
SEPHIROTH: To w sumie Tanta wina. Naprawdę, im bliżej celu jesteśmy, tym mniej sensu w tym, by go ratować.
OCEROBERTS: Zadanie to zadanie. Idziem go poratować, a potem sie coś wymyśli....

I cała trójka rusza w kierunku posępnej warowni Rydzyka. A w tle gra muzyczka w stylu "Płonie ognisko w lesie"....








-------
spamu sie nie boję, nie mozecie mnie terroryzowac. ha
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: emiel_ w Stycznia 15, 2008, 12:01:40 am
Miałeś lepsze części, ale i tak dobre Smogu :D Jak zwykle jest kilka smaczków - ten mnie rozbroił :

" Reaver poczuł się lekko  wstrząsnięty (broń boże zmieszany)" :D

... i ten motyw z robieniem sobie jaj z systemu ATB (a wiesz, że spodziewałem się tego :P )
   zwalanie winy na Tanta rocks! Zostaje Rydzyk...
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: ShinRa w Stycznia 15, 2008, 07:27:06 am
Fajne... Ale czytałem jużlepsze części... Ile jeszcze tych części zostało?
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: emiel_ w Stycznia 15, 2008, 07:30:05 am
Szinro - nieuważnie czytasz offtopa, Smok wyraźnie tam napisał, że : <cytuję>

" jeszcze tylko dokładanie PIEC scen, finał i epilog. "

  Oby tylko nie kazano nam czekać tak długo, jak na najnowszą odsłonę...
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Stycznia 15, 2008, 10:02:07 am
motyw z AgriasPincode rządzi xD ahahahahahahahahahahahaha
czekam na swój występ ;)
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Stycznia 15, 2008, 10:22:29 am
BWAHAHAHAHAHAHAHA
Kolejny świetny rozdział. Już na początku rozbawiłeś mnie tą d...., znaczy się zadkiem. tylko znowu nie karz wszystkim czekać.

(dobra, to co z tym Phoenix Downem. Nogi same się nie wyrwą).
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: ShinRa w Stycznia 15, 2008, 02:43:25 pm
Szinro - nieuważnie czytasz offtopa, Smok wyraźnie tam napisał, że : <cytuję>

" jeszcze tylko dokładanie PIEC scen, finał i epilog. "

  Oby tylko nie kazano nam czekać tak długo, jak na najnowszą odsłonę...
Ja chyba z offtopa nie korzystam.
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: Vivi The Black Mage w Stycznia 21, 2008, 07:56:56 pm
Wszystko jak zawsze jest zarąbiste, mam nadzieję, zę motyw z Dżonym Kejdżem też będzie.
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: ShinRa w Marca 09, 2008, 09:28:00 pm
Daleko jeszcze do kolejnego epizodu? Ostatni był ze stycznia. A jaki mamy miesiąc? MARZEC!!


EDIT


Jak możecie to mine też jakoś dopiszcie :D
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 09, 2008, 10:20:21 pm
a po marcu mamy kwiecien. wybaczcie mi moje lenistwo, ale po prostu jakos tak mnie nie ciagnie do przepisania moher sagi. na dobra sprawe to wiem, ze zajeło by mi to wieczór, góra dwa, ale.... no własnie, dużo tych ale sie nazbierało ostatnio. jak mnie najdzie, to przepisze. tyle. kiedys na pewno to zrobie i nie spodziewacie sie dnia ani godziny
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: Growlanser w Marca 09, 2008, 10:34:45 pm
Dopiszcie mnie jakos :) swietna robota :P
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Marca 14, 2008, 07:19:35 pm
znalazłem na dysku ostatnio robiac porządek reedycje kilku pierwszych scen Moher Sagi. szykowane to było na ewentualne wrzucenie Moher Sagi na główną stronę. reedycja objeła około 13 pierwszych scen, które biorąc pod uwagę standardy jakie narzuciłem poźniejszym odsłonom - odstawały od reszty ilosciowo i w pewnym sensie jakościowo. więc na osłodzenie oczekiwania na dokończenieMoher sagi leci to, co roboczo póki co nazywa sie

SquareZone vs MoherSaga ver. 1.03 beta :F
(tytuł na cześć niejakiego Sephriona czy jak mu było, który koniecznie chciał robić jRPG na GBA o ile mnie pamięć nie myli, i na ostatnim Extreme Party pomykał z zajebiaszczym szpiegowskim telewizorkiem)

AKT I

Scena I
(las ciemny, mroczny i w ogóle straszny)
Osoby: pusta scena

CLOUD(wchodzi na scenę): Baret! Baret koffanie gdzie jesteś ??
BARET(wchodzi z naprzeciwka): O sensie mego życia, jedyny motorze napędowy mej nędznej egzystencji!!
CLOUD: A gdzie żeś był jak nie byłeś przy mnie mój ty ukochany misiaczku, kwiatuszku prześliczny, mój malutki prosiaczku....??
BARET: Zbierałem maliny, słoneczko moje złote, pustynny kwiatuszku, glizduchno kochana.
CLOUD(podejrzliwie): I gdzie je masz kochanieńki?
BARET(zakłopotany): Wszystkie zjadłem mój piękny i jedyny....
CLOUD: Takiś mi okrutny los sprawił mój luby? To ja w pełnym akcie poświęcenia rzucam się na potężnych przeciwników ze swoim mieczem, byś amunicję oszczędzał w Twej metalowej ręce, to ja odnoszę rany w każdej walce i oszczędzam na potionach i fenix downach, a ty co? A jeszcze nie tak dawno temu wygrawerowałeś mi na mieczu dedykację płynąca prosto z serca, a teraz co? Zachowujesz się jak ostatnia pinda. Zbierasz koszyczek malinek i swego miłego i jedynego ukochanego Clouda nie poczęstujesz? Teraz dopiero dostrzegam prawdę. Widzę. Mam widzenie. Widzę, ze wcale mnie nie kochasz. Teraz się wydało. Do tej pory żyłem w niewiedzy, w pełnej nieświadomości. Zaślepiony byłem nieodwzajemnioną miłością do ciebie. Ale dosyć. Teraz widzę, ze cały nasz związek był kłamstwem. Jednym parszywym kłamstwem. Nie wiem co chciałeś na tym zyskać. Chyba zdobyć moje materie i moją rezydencję w Costa Del Sol, bo twa rudera w Corel się rozlatuje. Tylko tego chciałeś. Moich pieniędzy. Moich bogactw. Nigdy w tym związku nie chodziło o uczucie. Tylko o twoją pazerność, twoją zachłanność, chciałeś się odbić od dna, zapewnić sobie lepszy byt życiowy. Dla Ciebie nawet zabiłem Marlene i utopiłem zwłoki w stawie nieopodal baru Tify przez co w całym Midgar poszukują jej za morderstwo i wyznaczono za jej głowę pokaźną nagrodę. I co ja mam o tym myśleć. A miałem nadzieję, ze nasz ostatni kryzys, gdy przez dwie noce nie pozwalałeś mi się przytulać spowodowany był twym złym samopoczuciem. Ale nie, jednak to zapewne tez było kłamstwo. Zapewne tak naprawdę izolujesz się ode mnie, bo coraz trudniej izolować się tobie od mojej skromnej osoby i udawać, że coś do mnie czujesz. Teraz to do mnie dotarło...
BARET: Ależ nie kochany, mylisz się i to poważnie. Jesteś w błędzie...
CLOUD(wściekły): Nie przerywaj mi oszuście, kanalio jedna. Nienawidzę cię. Wykorzystywałeś moją miłość i życie w błogiej nieświadomości, ale to się zmieni. Nie pozwolę byś mnie dalej okłamywał swoimi słowami przepełnionymi jadem, jak jadem przepełnione są kły żmiji. Jesteś okrutnym kłamca, a Twe teksty o miłości stanowią dla mnie w tym momencie jeszcze większą potwarz. Wiesz co powinienem teraz z tobą zrobić? Zabić cię. Zabić ciebie jak onegdaj zabiłem Sephirotha. Ale przez wzgląd na lepsze czasy oszczędzę cię. Nie będę względem ciebie takim potworem, jakim ty byłeś w stosunku do mnie. Pozwolę tobie żyć. Ale zapamiętaj sobie jedno. Od dziś dziękuj mi za każdy oddech, gdyż jestem jedyna osobą, dzięki której możesz oddychać. A teraz zniknij. Zejdź mi z oczu kłamco, oszuście, zdrajco moich niewinnych i naiwnych uczuć...
BARET: Cloud, ale ja naprawdę...
CLOUD: Nadal tu jesteś? Nadal twój głos pełen kłamstw próbuje opętać mą duszę miłością do ciebie przepełnioną? Wiedz, ze się to już tobie nie uda. Jeśli nie chcesz zniknąć mi z oczu, w takim razie ja to zrobię. Odejdę i nigdy więcej mnie nie znajdziesz. O ja biedny, dokąd ja teraz pójdę. Gdzie nie pójdę, będę widział twą uśmiechniętą twarz, twarz, która mnie zdradziła.... Na łąkach nieopodal Niebelheim, w górach Cosmo, na pustkowiach dookoła Midgar... w każdym ziarenku piesku będe widział twe kłamstwo. Ma rozpacz coraz większa. Muszę opuścić ten świat, bo na tym łez padole cierpiał będę niemiłosiernie. Odchodzę. A tobie Baret daje jedną dobrą radę. Nie idź za mną. Jeśli tylko spróbujesz podążyć za mną to zabije ciebie. Nienawidzę cię. Zniknij z mego życia oszuście i podły kłamco. (Cloud ucieka....)
BARET(próbuje go dogonić, ale po chwili rezygnuje): Nie, słońce moje złote, kwiatuszku koffany....  Dlaczego. Kto zatruł twe myśli, twe serce? Przecież układało się między nami tak dobrze. Nic nie było w stanie zburzyć naszego szczęścia. Więc jak... (nagle Baret dostrzega na ziemi mały obiekt, który podnosi) Co to jest....? Jakaś wizytówka...? Co my tu mamy (czyta) Radio Maryja 66.6 MhZ...? Co to może być? Czyżby to oni zatruli myśli mego lubego....?


MIESIĄC PÓŹNIEJ

Scena II
(jakaś przydrożna knajpa)
Osoby: Niuman, Dziad, Smog, Gladi i barman za ladą

NIUMAN: I co tam Gladi w polityce słychać ??
GLADI: A nic ciekawego. Moher próbuje zawładnąć umysłami ludzi, ot co....
DZIAD: A i dresiarze ostatnio coraz aktywniejsi.
GLADI: A no aktywniejsi. Wydane ostatnio albumy ich sławetnych śpiewaków hip hopowych nakłaniają ich do otwartej walki z każdym, kto nie okazuje szacunku ich kulturze dresiarskiej.
SMOG: Jednym słowem jeśli nie masz czaszki wygolonej tak jak oni, nie pijesz jaboli tak jak oni, no i nie plujesz na chodniku pod nogi z zamiarem pobicia kogoś, albo skrojenia komuś komórki to jesteś ich wrogiem.
NIUMAN: Tylko tyle?
GLADI: Nie zapominajmy oczywiście o ich tradycyjnym stroju. Jeśli nie masz dresów i łańcucha na klacie to masz przejebane.
NIUMAN: Czyli mamy przekichane jednym słowem....
GLADI: Ej no, Niuman, wyrażaj się jak człowiek, nie jak pedał...
NIUMAN: Czyli?
SMOG: Nie mówi się przekichane tylko przejebane... ghezzz, gdzieś ty się kląć uczył? Na ulicy czy na lekcji religii w podstawówce?
NIUMAN: Hm... w sumie to na kursie do bierzmowania.
SMOG: To wiele tłumaczy...
DZIAD: Ale mniejsza z jego leksykalnym zasobem klątw i bluzgów. Jak myślicie, czy z tej agresywności drechów i dużej aktywności moheru wyniknie coś dobrego?
SMOG: W życiu. Sekty nigdy nie niosą ze sobą nic dobrego. Wszyscy na tym ucierpimy. Tym bardziej, że ostatnio można zaobserwować wzmożoną aktywność obu sekt w zakresie ... hm.... nazwijmy to w zakresie zbrojeń. Każda ze stron podsyca swych wyznawców treściami pełnymi nienawiści dla innych. Nic dobrego z tego na pewno nie wyniknie.
NIUMAN: Myślicie, że może wojna między tymi dwoma sektami wybuchnie?
SMOG: Może. I nie stosuj przestawnego szyku wyrazów, bo się krytyka przyczepi.
NIUMAN: Jaka krytyka?
SMOG: Ja na przykład się przyczepiłem. Mało tobie jeszcze?
NIUMAN: Whatever. A ty Gladi co o tym myślisz?
GLADI: Nie wiem. Ale u mnie we wsi już kilku drechów szykowało bejzbole jakby na wojnę....
DZIAD: Biedne drechy... moher na pewno wygra....
NIUMAN: A skąd ta pewność ??
SMOG: Bo zwerbowali Clouda w swe szeregi. Ojciec dyrektor go z pedalstwa nawrócił, no i masz....
NIUMAN: Czyli jak ? Koniec świata ?
SMOG: Co to, to nie. Jeśli wybuchnie wojna, to po pewnym czasie do walki włączy się trzecia frakcja, która przejmie władzę nad światem.
NIUMAN: Czyli kto niby?
SMOG: Hehehe, w sumie to nie taka wielka tajemnica. My kurde, my.
NIUMAN: Co za MY? Co to za skrót?
SMOG: Żaden skrót baranie. Mówiłem my w sensie my, czyli ja i Gladi. I kilku naszych znajomych.
GLADI: Czyli nasza wesoła kompania!
DZIAD: Nie rozumiem was ni w kijki ni w drewki.
GLADI: Następny ze zubożałym zasobem leksykalnym klątw i bluzg.
SMOG: Nieważne. W każdym razie wszystkiego dowiecie się w swoim czasie.
NIUMAN: Niech będzie. Barman, podaj nam piwo. Trza nam to uoblać
GLADI: Co niby? Jeszcze nie władamy nad światem żeby coś oblewać
NIUMAN: Czy to ważne że nie? Oblać możemy cokolwiek. Każda okazja do napicia się jest dobra.
GLADI: W sumie co racja to racja.
POSŁANIEC(nagle wpada do baru): Czy jest tu może pan Smog?
SMOG: Aha, jestem. O co chodzi?
POSŁANIEC: Pilny list od Mistrza Jabola.
SMOG: Skoro taki ważny to zapodaj go. (bierze list, odchodzi na bok, czyta po cichu, po czym zgniata go i rzuca w kąt) Gladi musimy natychmiast się stąd zabrać. Berety otoczyły naszą kwaterę główną. Trzeba znaleźć Sephirotha i pomóc naszym w walce z moherem.
GLADI: Się robi.
(Smog i Gladi wstają i wychodzą)

Scena III
(ruiny twierdzy w opuszczonym mieście)
Osoby: Sephiroth, Musiol

Wieczór. Na gruzach monumentalnej budowli, jaką kiedyś była twierdza Lorda Zenka nie raz wielu wojowników urządzało sobie treningi. Zniszczona przez Gladiego i Jabola budowla świetnie nadawała się jako miejsce treningu dla wojska. Ale w tym momencie na tych posępnych ruinach znajdowały się tylko dwie osoby. Musiol i Sephiroth ćwiczyli i doskonali swoje techniki. Obaj przeciwnicy dzierżyli w swych dłoniach potężne katany. Zgrzyt stali burzył głuchą ciszę panującą w tym niemalże opuszczonym mieście, zaś iskry towarzyszące każdemu skrzyżowaniu broni rozświetlały ruiny jasnym światłem, które burzyło w ten mroczny wieczór image opuszczonego miasta. Wymiana ciosów, pomimo faktu iż był to tylko trening, była nadzwyczaj zawzięta, jakby na ruinach walczyli ze sobą nie dwaj koledzy w przyjacielskim sparingu, ale co najmniej śmiertelni wrogowie. Niedoświadczony obserwator byłby nawet skłonny stwierdzić, iż w tym momencie na tych posępnych ruinach trwała odwieczna walka dobra ze złem. Walka od której mogły by zależeć losy świata i jego przyszłość. Co chwila jeden z przeciwników spychał drugiego do obrony, by już po chwili, po błyskawicznym kontrataku samemu znaleźć się w defensywie. Wymiana ciosów tak szybka, dla wielu zapewne była by niedostrzegalna, tak brutalna, a jednocześnie pełna gracji i kunsztu obu walczących stron. No i przede wszystkim tak wyrównana, ze trudno było wskazać potencjalnego zwycięzcę. Walka nie była prowadzona w milczeniu. Co chwilę Sephiroth i Musiol rzucali pod adresem przeciwnika komentarze, zaczepki słowne, które miały sprowokować przeciwnika, zdekoncentrować go na chwilę, co pozwoliłoby drugiej stronie osiągnąć przewagę...

SEPHIROTH: Dawaj Musiol, dawaj, co tak słabo ??
MUSIOL: Nie martw się o mnie Seph, lepiej martw się o siebie.
SEPHIROTH: Ta, jasne. Nie jeden raz już ze mną przegrałeś na tych ruinach, myślisz, ze dziś się tobie uda mnie pokonać? Zapomnij. Za dużo mleka masz jeszcze pod nosem szczeniaku.
MUSIOL: I kto to mówi. Zapomniałeś już jak ci Clo skopał dupę w kraterze? Zresztą ostatnio to ja wygrałem, nie ty. I co, głupi ci?
SEPHIROTH: Bynajmniej. Nie masz szans młodziku.
MUSIOL: Przekonamy się dziadku, przekonamy się.

Słowo „dziadek” było najprawdopodobniej tym słowem, które dało Musiolowi przewagę na dosłownie kilka chwil. Seph nie lubił, gdy kpiono z jego wieku. Między nim i Musiolem było w końcu co najwyżej dwanaście lat różnicy. W każdym razie Musiol wykorzystał chwilę rozproszenia przeciwnika i stosując jedną ze swych mocniejszych technik wytrącił mrocznemu wojownikowi Masamune z ręki. Miecz zatańczył w powietrzu, wywinął kilka ładnych piruetów, po czym z gracją wbił się w ziemię. Kilka centymetrów tylko od Smoga, który właśnie wszedł na teren ruin. Za Smogiem nieśmiało wychylił się Gladi.

MUSIOL(do Smoga): Sorki Smogu, to nie specjalnie. Taki tam wypadek przy treningu. (do Sepha) HA, wygrałem, wygrałem!!
SEPHIROTH: Ciesz się tym. To się tak nie skończy. Uwierz mi, zaraz sięgniemy znów po broń. Żądam rewanżu tu i teraz.
MUSIOL: Ha, nie możesz pogodzić się z przegraną i tyle.
SEPHIROTH: Istnieją dwa rodzaje zwycięstw – honorowe i niehonorowe. Ty zachowałeś się niehonorowo i tylko dlatego wygrałeś....
SMOG: Skończyliście już tą jałową dyskusję o honorze głupki? Słuchajcie, mamy nieco ważniejszy problem niż honorowe zwycięstwa, i inne wasze błahe problemiki, które są gorsze od kaprysów kobiety w ciąży.
GLADI: Albo takiej co ma okres.
SMOG: Wszystko jedno, okres, ciąża, jeden diabeł.
MUSIOL: Nie tai jeden diabeł. Okres to tylko pięciodniowy problem raz na miesiąc. Ciąża za to jest przejebaną sprawą. Alimenty i te sprawy. Wiecie jak to jest...
SMOGU Whatever. Starczy już gadania o głupotach. Mamy super hiper ekstra poważne zmartwienie.  Moherowe berety pod bezpośrednim dowództwem samego Rydzyka zaatakowały naszą kwaterę główną w  Pipidówku Mniejszym, czy jak tam wolicie ta nazwę co ją Tant zaproponował – NeoMidgarze. W sumie nie wiem jak wiochę zabitą dechami można nazwać NeoMidgar. Ale to nie mój problem. W każdym razie Jabol wzywa wsparcie, bo bez nas nie dadzą rady.
MUSIOL: No weź nie gadaj... Tant i nasze piekielne legiony nie dadzą sobie rady z garstką moherowych beretów?
SMOG: Jeśli 10 milionów to dla ciebie garstka....
SEPHIROTH: 10 melonów ?? Łoda fak?
GLADI: Rydzykowo nadaje także w Rosjii i na Białorusi....
SEPHIROTH: To wiele tłumaczy. Co wiemy o przeciwniku?
SMOG: Summonują moherowe aeony. A Tant z Jabolem i naszym Mrocznym Legionem długo nie wytrzymają..... nawet Shiva i Ifrit summonowane przez Glenna nie dają rady....
MUSIOL: Nieciekawie...
SEPHIROTH: W takim razie nie powinniśmy stać tu i prowadzić jałowe dyskusje. Każda chwila jest ważna. Ruszajmy.
(Cała grupa opuszcza ruiny szybkim krokiem kierując się na wschód, w kierunku Pipidówka Mniejszego, czy jak kto woli – Neo Midgar.)


Scena IV
(Główny obóz Ojca Dyrektora Rydzyka, z którego jego wielki geniusz zła kieruje oblężeniem NeoMidgar – żeby nie było niedomówień to znajduje się on nieopodal murów obleganej twierdzy. Obóz Rydzyka od murów twierdzy Tanta oddziela morze moherowych beretów)
Osoby: ODR (od Ojciec Dyrektor Rydzyk), Cloud, Alexander Andersen,

ODR: Cloud, mój wierny sługo. Od kiedy zwerbowaliśmy ciebie miesiąc temu w szeregi naszej wszechpotężnej armi nie zawiodłeś mnie ani razu. Ufam, że i tym razem twe czyny wywołają uśmiech na mojej twarzy, a nasi wrogowie obrócą się w proch na chwałę pana.
CLOUD: Oczywiście Ojcze Dyrektorze. Nie zawiodę cię nigdy. Znam to uczucie gdy osoba której ufasz zawodzi cię na całej linii i nie życzę nikomu by jego też to spotkało .Dlatego dołożę wszelkich sterań, By moja misja zakończyła się powodzeniem, i abyś był ze mnie dumny Ojcze Dyrektorze.
ODR: Cieszy mnie twa postawa pełna wiary i oddania naszej słusznej sprawie moje dziecko. A więc odpowiedz mi Cloud - jak idzie oblężenie?
CLOUD: Wszystko idzie zgodnie z twym planem czcigodny Ojcze Dyrektorze. Już niedługo mury za któreymi kryją się wrogowie naszej wiary padną, a wtedy ...
ODR: Tantalus i jego innowiercza armia zniknie na zawsze z powierzchni ziemi. I zapanuje pokój. A wtedy wszyscy będą się radować, ze po raz kolejny dzięki mnie i moim wysiłkom ocaliłem świat przed powtórnym nadejściem antychrysta.
ANDERSEN: Amen czcigodny Ojcze Dyrektorze. Tacy heretycy jak Tantalus i jemu podobne plugawe i nieczyste istoty zasługują tylko i wyłącznie na szybką z twej ręki o czcigodny.
ODR: Nie tak szybko ojcze Andersen. Nim zabijemy wszystkich innowierców, musimy najpierw zdobyć to, po co tu przybyliśmy. Najpierw musimy zdobyć całą Materię, która znajduje się w posiadaniu tych plugawych istot. Gdy już zdobędziemy ich potęgę i uniemożliwimy im przyzywanie Summonów, których mocą tak się chełpią, nie będą już dla nas żadnym zagrożeniem. A wtedy wyrżniemy ich wszystkich bez litości. W momencie gdy zdobędziemy Materie unicestwimy Mroczny Legion SquareZone raz na zawsze. A potem za pomocą zdobytej Black Materii zniszczymy dresiarstwo na całym globie. Wtedy nikt już nie stanie nam na przeszkodzie. Użyjemy moherowej armii by zawładnąć światem, a ja, Ojciec Dyrektor Rydzyk stanę się władcą absolutnym i nikt nie będzie śmiał mi się przeciwstawić. Zniszczymy każdego, kto będzie stał nam na drodze i ośmieli się sprzeciwić memu słowu!!!
CLOUD: Czcigodny ojcze, przez twe słowa jak zawsze przemawia mądrość i oświecenie.
ODR: Skończ mi już słodzić Cloud, bo mi się momentami rzygać chce. Przy mych sługach macie mi słodzić, ale przy mnie nie musicie się błaźnić. Tadek jestem.
CLOUD: Przepraszam Tadek.
ODR: Od razu lepiej. No więc robimy tak. Weźmiecie ze sobą WZT i Nathana, po czym w momencie gdy padną mury dostaniecie się do centrum dowodzenia Tanta, porwiecie go i zakosicie całą materię, która będzie w sejfie. Idźcie już. Nie zawiedźcie mnie.
CLOUD: Jak rozkażesz wielebny ojcze. Nie zawiedziemy cię.
ANDERSEN: Amen. Niech Pan pomoże nam zniszczyć innowierców. I niech ich dusze zgniją w piekle. Nie będzie żadnej litości.

Scena V
(mury otaczające NeoMidgar)
Osoby: Cloud, Andersen, Milion Moherowych Beretów

(Cloud i Andersen musztrują żołnierzy – moherowe bereciary przed kolejnym szturmem na mury Neo Midgar)
CLOUD: Posłuchajcie mnie drogie moherowe babcie. Przed dosłownie kilkoma chwilami miałem przyjemność rozmawiać z czcigodnym Tad... ahem, z czcigodnym Ojcem Dyrektorem Rydzykiem. I powiedział mi on rzeczy wielkie. Dosłownie  za chwile rozpoczniemy nasz okrutny atak na mury tej ostoi pogaństwa, plugawości i zepsucia. I zniszczymy te mury. Zabijemy każdego innowiercę i wszelki czarci pomiot, który za tymi murami się chowa. Do tej pory nie mogliśmy zdobyć tych murów, bo armię naszych wrogów wspomagał sam Szatan! Ale nie lękajcie się. Ojciec Dyrektor Rydzyk miał widzenie. W tym ataku wspomoże nas sam pan, który odda te ziemie we władanie nasze gdy oczyścimy cały świat z szatańskiego pomiotu. A zatem powiadam wam. Dziś zdobędziemy tą twierdzę. Mamy błogosławieństwo Ojca Dyrektora. Ono da nam moc i siłę w nadchodzącej walki. Dzięki niemu zwyciężymy!
ANDERSEN: Amen.
MOHEROWE BERETY: Amen.
CLOUD: A zatem w imię jedynej i słusznej wiary zniszczymy tą ostoję Szatana i wybijemy w pień całą żydo-masonerię i inny czarci pomiot kryjący się za tymi murami. Wszystko ku czci i chwale czcigodnego Ojca Dyrektora. On da nam moc, dzięki której nasi wrogowie obróca się przed nami w popiół! On da nam wiarę, która poskromi całe zło na świecie!! A teraz moje drogie moherowe babcie ojciec Andersen objaśni wam szczegóły zbliżającego się ataku.
ANDERSEN: Dziękuje ci za te piękne słowa ojcze Cloud. A zatem nasze drogie moherowe babcie - po pierwsze - waszym zadaniem będzie przyzwanie potężnego moheroweho aeona. Musi być potężniejszy od tych, które przyzywałyście do tej pory, by móc powstrzymać i zniszczyć aeony summonowane przez diabelski pomiot jakim jest ten nikczemnik  Glenn i jego bezbożni pomocnicy. W tym czasie my dwaj korzystając ze wsparcia niedawno nawróconych na jedyną i słuszną wiatę WZT i Nathana zniszczymy te przeklęte mury i pojmiemy czarci pomiot jakim jest ten plugawiec Tantalus. Gdy już to dziecię diabła będzie w naszych rękach możecie zacząć rzeź niewiernych w tej szatańskiej twierdzy. Amen.

(chwilę później, nieco na uboczu, by moherowe babcie nie słyszały)
CLOUD: Hm... ojcze Andersen, mam do ojca ważne pytanie nim przystąpimy do tego ataku.
ANDERSEN: Cóż cię trapi ojcze Cloud?
CLOUD: Nie jestem przekonany co do słuszności korzystania z pomocy tych łotrów WZT i Nathana. Wiem, że są potężnymi sprzymierzeńcami dla sprawy, ale nieprawdą jest, że się nawrócili. Nadal są odszczepieńcami i zdrajcami wielu naszych świętych zasad.
ANDERSEN: Wiem co za problem trapi cię ojcze Cloud. Ja też czasem zastanawiam się nad słusznością decyzji ojca Tadeusza. Ale przyjmę je bez kwestionowania. Zapewne Rydzyk wie co robi.
CLOUD: Niech i tak będzie ojcze Andersen. A jeśli już mowa o tych dwóch degeneratach, to gdzie oni są?
ANDERSEN: Dobre pytanie...

(WZT i Nathan wchodzą... nie, wtaczają się, kompletnie zalani)
CLOUD: ..... (wzdycha)
ANDERSEN: ......(wzdycha)
WZT(zatacza się): Gdziszh... jeszth... tham.... imphezzha jakhaas...
NATHAN(też się zatacza): Nejh whem... alhe obecaly nhamh lythr wodki za znihszczenie tyh murów.
CLOUD(kręci głową): Czarno to widzę. Z takim stanem ich umysłu nie skupią się na walcę o nasze najwyższe wartości. No nic. Nieważne. Zaufam ojcu Rydzykowi, tak jak zaufałem mu wtedy, gdy pokazał mi zło, które mnie opętało i kazało kroczyć za Baretem.

(podchodzą do moherowej armii aby wydać rozkazy)
CLOUD: Niech się dzieje wola nieba! Łaska ojca Rydzyka jest dziś po naszej stronie!! Moherowa armio – do ataku, zniszcie to pogańskie plugastwo!!!

Moherowe berety w szale berserka rzuciły się do ataku i summonują jakiegoś Moherowego Bahamuta; w tym samym czasie WZT i Nathan z rozpędu walnęli głową w mur i zrobili dziurę w ścianie; obrońcy twierdzy, którymi był około tysiąca zarejestrowanych na forum użytkowników, którzy nie pisali postów, albo co najwyżej mieli na koncie po jeden – dwa posty nie byli wstanie sprostać szaleńczemu atakowi moherowych beretów na twierdzę  Mrocznego Legionu SquareZone; no cóż obrońcy mieli za mało doświadczenia, dlatego dostali porządnie w dupę; moherowa armia wdarła się do NeoMidgar i rozpoczęło się piekło, którego zasadniczą częścią była rzeź nOObów przez moherowe babcie....
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: The_Reaver w Marca 15, 2008, 08:26:48 am
Hmmm. Po stylu niewiele straciłeś, ale czuję niedopsyt, że czegoś tu zapomniałeś. Niestety wersja 1.03beta niespecjalnie mi zaimponowała.
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: ShinRa w Czerwca 24, 2008, 01:12:52 pm
No to co?
Daleko jeszce do kolejnej części?  :D
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: Musiol w Kwietnia 26, 2009, 12:34:39 am
Szmogu, jest szansa na skończenie tego, czy można zamknąć w gablocie i do muzeum dać? ;p
Tytuł: Odp: SquareZone VS MoherSaga ver. 1.00
Wiadomość wysłana przez: Nova/smogu w Kwietnia 26, 2009, 07:14:53 pm
mozesz zamknac i dac do muzeum. szansa jest bardziej niżnikła, ze kiedykolwiek bedzie mi sie chciało tych 10 scen co istnieją w mym kajecie przepisac. tyle. a jak kiedys sie mi bedzie chciało to można muzeum zapdejtowac i tyle :F