Rozczulający jest fakt, że to forum nadal istnieje po tylu latach. Jest tu mój najstarszy zachowany, cyfrowy ślad, z czasów, gdy byłem jeszcze nienadpsutym przez życie nastolatkiem. Niedługo będę miał prawie dwa razy tyle na karku. Jak łzy w deszczu i tak dalej...
Kilka lat temu doszedłem do wniosku, że nie mam ochoty już w nic grać. Na temat przyczyn takiego stanu rzeczy niejeden ściek wylano - o złych korporacjach, uproszczeniach, spłyceniach, wszędobylskiej poprawności politycznej itd. - ale sprowadza się to wszystko do tego, że z gier uleciała jakaś esencja, coś trudno uchwytnego, co wynikało ze wszystkich elementów starych gier (kierunku artystycznego, muzyki, gameplayu, fabuły, grafiki). Dziś, kiedy napotykam coś "dla graczy" (nawet sterowniki do karty graficznej), to omijam szerokim łukiem.
Mimo wszystko, rok temu urządziłem sobie maraton FFVI - FFX. Jako niegdysiejszy, niereformowalny fanboy FFVII muszę przyznać, że ta gra postarzała się średnio. Oczywiście jest to aż nadto naturalne biorąc pod uwagę fakt, że zarówno ja, jak i wszytko wokół było 22 lata młodsze, kiedy grałem w to pierwszy raz. Ze wstydem muszę stwierdzić, że z całego ww. towarzystwa najlepiej bawiłem się przy Ósemce. Może moja podświadomość chciała mi powiedzieć, że moje miejsce jest w piekle, skoro wielogodzinne ściąganie magii z grzybów i gąsienic okazało się najbardziej adekwatnym doświadczeniem...
Jednak potem zagrałem w Chrono Cross. Cóż, ta gra się nie postarzała. Dostarczyła mi równie dziwnych i melancholijnych emocji, co kiedyś. Drażnią mnie te wszystkie wywody, że gry są OCZYWIŚCIE sztuką, ale ta gra bez wątpienia jest dziełem sztuki.
W remake pewnie zagram z ciekawości, kiedy wszystkie części pojawią się na PC (przygodę z konsolami zakończyłem na PS2) - jak mniemam za jakieś 2/3 lata, więc powinienem się wyrobić przed kryzysem wieku średniego.
Pozdrawiam serdecznie