Z gier wydanych na przestrzeni ostatnich 10 lat byłbym w stanie uzbierać z 5, góra 10 tytułów AAA, o których mógłbym powiedzieć, że były to pamiętne i/albo warte mojego czasu gry:
- Mass Effect 1 i *może* 2 (a 3 to już gówno straszne),
- Mask of the Betrayer (faktycznie, choć nie technicznie samodzielna gra),
- Fallout New Vegas (pomimo ch*jowego silnika),
- Deus Ex HR (pomimo szybów wentylacyjnych i innych rozczarowań),
- Binary Domain (za styl kina akcji lat 80.),
no i właściwie nie wiem, co jeszcze, może Wiedźminy, chociaż fanem nie jestem. Ewentualnie pecetowa wersja remaku pierwszego Residenta, choć wrzucenie tej gry do kategorii gier "z ostatnich 10 lat" to dość pokrętny zabieg.
Kickstarterowy renesans to póki co głównie rozczarowania (Wasteland 2, Dead State, Pillars of Eternity - na którym szczególnie się zawiodłem), fajna grą jest tylko Divinity: Original Sin i podobno jakiś dodatek do Shadowruna, w który jeszcze nie grałem.
O jRPGach nie mam nic do powiedzenia, bo przestałem w nie grać jeszcze za czasów PS2. O zakupie konsoli nawet nie myślę, skoro nawet marki pokroju Tekkena czy Soul Calibura -- a więc typ gier, dla których mógłbym jeszcze rozważyć zakup konsoli -- spłynęły do rynsztoka.