Shin-Chan był chyba jedynym animu, który nie miał kompromitującego dubbingu. A dzisiaj to już sam syf leci. Zamiast zajebistych Dexterów puszczają chujowe Naruta i francuskie pesudoanime.
Dexterów na Jetix'ie tak czy siak nie było. Francuskie pseudoanime to pewnie ci chodzi o Galaktic Football, co? Gdyby nie fakt, że ten cały cellshading zrobili mega oszczędnie (pewne sekwencje, ze zmienionymi postaciami się powtarzały chyba w każdym meczu), to w sumie nie wyszło im to źle. W szczególności podkład muzyczny był dobry. Polski Naruto to jest tragedia po prostu, ale przez to przede wszystkim, że zgwałcili go amerykanie wcześniej.
Haibane Renmei (nie zrozumiałem chyba do końca przekazu ale nawet przyjemnie się oglądało)
Kocham Haibane Renmei, nawet mam kupione dwupłytowe wydanie od Anime Gate. Nawet jak ci umknął przekaz, to nie ważne, bo on w sumie nie był taki ambitny, jak by się mogło wydawać (w skrócie, "ciesz się życiem, póki trwa" heh), ale klimatycznie jest to dzieło sztuki. Zresztą, co tu dużo mówić, wystarczy powiedzieć, że do tego anime, które ma raptem 13 odcinków, zrobili 4 płytki OST...