Ale jak se to wlepisz w CV dołączanym do kolejnych eskapad organizowanych przez Ambasadę Japońską, to raczej zrobi wrażenie, nie?
Pewnie zrobi, ale w sumie teraz nie wiem, czy dobre. Możliwe, że nie wybrali mnie właśnie dlatego, że cośtam gadałem o tym, że w przyszłości chcę w Japonii studiować i że się japońskiego uczę (pan z komisji znał moją nauczycielkę). Zdaję się, że oni raczej wolą nie japonofilów, ale jakichś takich raczej neutralnych ludzików co Japonii nie znają za dobrze, a bez tej wycieczki nie specjalnie mają szansę poznać.
Bomba jako wycieczka, ale jak masz zamiar się uczyć? A nie ma nic poza Hokkaido? Bo z tego co czytałem to Hokkaido to taka europejska Japonia, samuraje tam nie chodzą po ulicach, pięknych gejsz oraz ojran nie uświadczysz. Kurde, ja bym dał wszystko za taką wycieczkę do feudalnej Japonii. oczywiście, zabrałbym ze sobą jakąś współczesną nam broń palną, żeby nie dać się pochlastać jakimś niezatrudnionym feudalnie pijakom.
Chcę właśnie na Hokkaido jechać, bo jest daleko od Tokyo, którego się boję, do tego jest najprzyjemniejsze klimatycznie, a wierząc słowom mojej nauczycielki (japonki), mają tam najładniejsze dziewczyny i najlepszy alkohol (sake, ale też regionalne piwo jest podobno niezłe). Sapporo nie jest jeszcze takie tragicznie wielkie, Hokudai to ładna uczelnia, mają cały wydział poświęcony mojej dziedzinie, a do tego na ich stronie internetowej stoi napisane: "We teach in English for foreign students". Jak dla mnie Hokkaido ma same plusy.
Cholera, ale z ciebie optymista. Zawsze cię miałem za takiego troszku pesymistę-idealistę.
Zadawałem ci to pytanie, ale nadal się upieram, że powinieneś startować na japonistykę. W Toruniu otworzyli w tym roku dział, pewnie będą jacyś młodzi doktorzy z PJWSTK (tam jest ta śmieszna babka co tłumaczy anime na hyperze i wydaje podręczniki z serii "Ucz się sam"] albo z Uamu.
No bo jak cię to tak kręci (a nie widziałem, żebyś na forum zachwycał się reakcjami chemicznymi czegośtam z czymśtam) i jak chcesz poświęcic temu swojemu konikowi całe życie.. To lepiej wykładać o "oddawaniu moczu na twarz i deptaniu moszny" o których pisali w Hagakure kultowym dziele dla wszystkich "Ostatnich samurajów"
Ja, pesymista? Nigdy w życiu.
Nie chcę japonistyki studiować, bo według mnie nie ma po co. Po japonistyce jedynie znam japoński. A po kierunku takim jak mój, no i po zrobieniu magisterki w Hokudai, nie tylko znam japoński, ale i mam też jakąś wiedzę konkretną. Do tego, może nie daję się tutaj poznać z tej strony, ale ja jestem ścisłym umysłem, żaden ze mnie humanista, a na kierunku takim jak japonistyka zdechłbym pewnie z nudów, jakby mi kazali analizować siedemnastowieczne Haiku jakichś japońskich myślicieli albo uczyli mnie historii tego kraju. O reakcjach chemicznych nie mówię, bo tu raczej średnio można, zresztą to niespecjalnie dobry temat do rozmów hehe... no ale wbrew pozorom mnie to kręci, jako ochroniarz środowiska czuję się nieźle i mam wrażenie, że będę się w tym mógł realizować w przyszłości.