biedną wersję Civilization na iPhone'a
Apple whore
No. Zmienię sobie chyba nick na iTantalus.
Uech, to musi być straszne. Co ty w ogóle studiujesz w takim trybie?
Magisterskie Uzupełniające studia na kierunku Technologii Ochrony Środowiska, ze specjalizacją na Systemy Ochrony Środowiska. Tzw. TOŚ MU: SOŚ. Indywidualnym tokiem idę przez to, że nie ruszył mi mój kierunek (Bezpieczeństwo Środowiskowe) i musiałem się zapisać na inny. A uzupełniające magisterskie się zaczynają w semestrze letnim, a nie zimowym, więc jestem na tym kierunku poza rekrutacją. Jestem na VIII semestrze, pomimo tego, że zimowe semestry są nieparzyste z reguły.
Tant, to zamiast blogowania napisz mi tu recenzję iPhone'a. Zapomniałam, że ty go używasz a ja potrzebuję "za" i "przeciw", bo się ostatnio do tego sprzętu przymierzałam, ale trochę negatywnego się o nim naczytałam.
Nie znam konkurencji, więc nie mam punktu odniesienia specjalnie, no ale co jest w nim dobre, a co złe mogę ci wypisać.
Zaczniemy od wad. Główną wadą jest to, że to jedzie na Mac'owskim oprogramowaniu, które w domyśle nie jest stworzone do dobrego porozumiewania się z Windowsem. Naturalnie można mieć iTunes itp., no ale pisać programów na iPhone'a nie mogę na XP, nie specjalnie mam też dostęp do jego plików systemowych (bez zewnętrznych aplikacji nigdzie nie pogrzebiesz). Bez kombinowania nie da się np. ustawiać dzwonków pod SMS, bez tzw. jailbreak'a, czyli podmiany oryginalnego firmware'u nie można też wgrywać aplikacji homebrew, czy "skórek" do iPhone'a. W ogóle nie jest to maszyna, którą się łatwo... hmm... customizuje heh. Do tego każda praktycznie funkcja w tym telefonie jest obsługiwana przez oddzielną aplikację, przez co szybko nam się może na "pulpicie" zrobić burdel (mam od tego taką aplikację homebrew, która mi dodaje katalogi do "pulpitu" - funkcja, o której Apple nie pomyślało widocznie).
Do niedawna wadami były fakty, że iPhone nie potrafił odbierać/wysyłać MMS'ów, a jedyne do czego wcześniej używał BlueTooth'a to łącznie się z oryginalnym jabłkowym zestawem głośnomówiącym. Jedno i drugie zostało poprawione w nowym firmware'rze, więc to już nie jest problem. Do wad zaliczę też na pewno brak obsługi Flash'a w przeglądarce internetowej (oczywiście Safari) i dosyć toporne radzenie sobie z Java'ą. Czyli jakiś zaawansowanych stronek się w tym przeglądać specjalnie nie da, chociaż YouTube jest, w formie oddzielnej aplikacji, jak również możliwość oglądania filmików QuickTime w sieci. Wadą jest w sumie brak podczerwieni, która we wszystkich nowoczesnych telefonach jest chyba. Telefon uruchamia się coś koło minuty, czasami dłużej, więc lepiej go w ogóle nie wyłączać. Na szczęście OS jest bardzo stabilny, praktycznie niewieszalny, więc i nie ma do tego powodów. Bateria żyje zadziwiająco długo - przy średnio intensywnym używaniu, iPhone potrafi 4-5 dni bez karmienia wytrzymać. Jakbyś chciała korzystać z iPhone'a jako odtwarzacza MP3 to musisz się uzbroić w jabłkowe słuchawki (dostaje douszne w zestawie co prawda, no ale ja nie lubię dousznych), ponieważ inne nie będą działać (znaczy będą, ale strasznie cicho będzie słychać). Aparat cyfrowy ma rozdzielczość 2MB - na dzisiejsze standardy to nie dużo, no ale mi osobiście wystarczy.
Wada jest jeszcze jedna - jak nie masz karty kredytowej lub dostępu do niej, to posiadanie iPhone'a praktycznie nie ma sensu. Od razu na dzieńdobry iPhone każe ci założyć konto na iTunes, czy ci się to podoba, czy nie, a bez podania tam numeru kart kredytowej (płatnicza nie zadziała, musi być Visa, MasterCard albo American Express) nie mamy dostępu do AppStore'a i nie możemy pozyskiwać aplikacji, nawet tych darmowych. Mi osobiście przeszkadza też brak możliwości pogrzebania w środku - iPhone na pierwszy rzut oka wygląda jak odlany z jednego kawałka plastiku, na próżno szukać tam jakiejś pokrywki od baterii. Bez instrukcji obsługi pewnie nigdy bym się nie domyślił jak w ogóle do niego wepchnąć kartę sim (trzeba wepchnąć drucik w taką dziurkę u góry, aby taka minitacka wyskoczyła... na podobnej zasadzie to się robi, jak otwieranie CD-ROM'a po brutalu).
Wszystko inne to zalety. Przede wszystkim gigantyczna ilość aplikacji, wszelkiej maści, od zupełnie kretyńskich, po takie naprawdę genialne i strasznie przydatne. Ich ilość jest tak przytłaczająca, że absolutnie każdy znajdzie tam coś dla siebie. Kupowanie aplikacji jest szybkie, proste i wygodne (ale trza mieć kartę kredytową), do tego większość z dostępnych jest za friko. Bawić się w "wystrój wnętrza" można, choć dopiero po zainstalowaniu Springboarda (homebrew, więc trza "przerobić" iPhone'a), ale za to skórki są do niego kunsztowne i łatwe w modyfikacji, a motywów jest od zajebania (przez pewien czas miałem motyw, co zmieniał mi ikonki, napisy i w ogóle wszystko tak, żeby iPhone wyglądał jak PipBoy 3000 z Fallouta heh). Nie musimy się martwić brakiem pamięci - dysk twardy ma, na warunki telefonów komórkowych, praktycznie nieskończoną pojemność (8GB w mniejszej wersji, ja mam 16, a dotąd udało mi się zapełnić niecały 1). Jak pisałem, OS jest stabilny że nie wiem, nawet jak aplikacja się wywali, to po prostu wraca do pulpitu, po ewentualnym zamuleniu przez kilka sekund. Oprócz BlueTootha iPhone łączy się z internetami przez E i 3G, no i oczywiście Wireless - jeżeli masz w domu router, to iPhone da ci wiele szczęścia, bo te fajniejsze aplikacje zazwyczaj mają coś wspólnego z internetem, który w innym wypadku kosztuje. Jest też oczywiście GPS, chociaż domyślne korzysta z niego tylko aplikacja Mapa (GoogleMaps + GPS i triangulowanie z wieży nadawczych = bardzo duża dokładność GPS'a, o ile jesteśmy na zewnątrz). Touchscreen jest absolutnie niezniszczalny (jak i cały telefon), dokładny, prosty i przyjemny w użyciu. Oprócz tego mamy dwa żyroskopy i akcelerometr (w 3GS jeszcze magnetometr, wykorzystywany jako pokładowy kompas), więc telefon reaguje na ruch i rozróżnia pozycje w jakiej się znajduje. Nie znam lepszego telefonu do pisania SMS'ów, no i inne funkcje też ma fajne (zajebisty kalkulator i budzik hehe). O ile OS jest uciążliwy dla posiadaczy Windowsa, jest to podobno bajka dla ludzi z Mac OS'em, a AppStore jest nastawiony na publikowanie aplikacji pisanych przez amatorów. Mój kumpel pracuje nad grą na iPhone'a i mówił mi, że AppStore jest bardzo przyjazny. Myślcie o tym, jak o takim Steam'ie na telefony komórkowe heh.
Jeżeli chodzi o gry, to możliwości graficzne są znacznie większe, niż pozwala mu na to pamięć operacyjna. Mam na to We Love Katamari i wygląda tak, jakby było wydane na PSX'a albo PSP, chociaż momentami zwalnia niemiłosiernie (no ale to kwestia optymalizacji software'u i de facto wina programistów). To jedyny liczący się telefon poza KKW, na którego Square Enix wydaje gry. Zresztą nie tylko SE - każdy liczący się wydawca już jakiś zestaw gier na iPhone/iPod Touch przygotował. Nikt nie zaprzeczy już, że jest to licząca się platforma handheldowa i nie zdziwię się, jak potomstwo iPhone'a będzie zmierzać w kierunku konsoli przenośnej. Nie zdziwiłbym się też, gdyby w następnej generacji była już konsola stacjonarna na małą literę "i".
Nie wiem co jeszcze miałbym napisać. Mi osobiście daje on tyle radości, że to aż mnie przeraża. Kilka dni temu np. pobrałem sobie aplikację zrobioną przez Logitech, która służy jako myszka i klawiatura bezprzewodowa do PC (wystarczy zainstalować jeden mikroskopijny program na PC i mieć router Wi-Fi). Mam też wgrany uniwersalny słownik, rozkład jazdy komunikacji miejskiej (oba programy korzystają z pobranych baz danych), internetowego radia, dysk przenośny (robi serwer wewnętrzny po Wi-Fi), prognozy pogody, aplikacji astronomicznej i dziesiątek innych, mniej lub bardziej przydatnych/debilnych aplikacji.
Dobra, wystarczająco dużo napisałem chyba. Jak coś, to pytaj, Anouk.