BLOG TIEM!
[blog=zdrowie]
Pokpiłem sprawę. Nie będę wam podawał szczegółów, bo są dosyć krępujące. Powiem tylko, że zlekceważyłem tą swoją nieszczęsną chorobę, wierząc, że jest w na tyle wczesnym stadium, że nie muszę męczyć się z dietami i nie muszę regularnie odwiedzać lekarza. Odbiło się to na mnie przedwczoraj, kiedy stwierdzono u mnie nawrót Crohna - od tego czasu jestem na intensywnym leczeniu różnymi środkami przeciwzapalnymi (starzy ze 3 stówy na leki musieli wyłożyć w ciągu tych dwóch dni), jestem obolały, skrajnie wyczerpany i wymęczony ciągłymi mdłościami i bólem. Wczoraj nie jadłem praktycznie nic, dopiero dzisiaj zaczyna mi powoli wracać apetyt i w tej chwili odżywiam się zdrowymi, bogato resztkowymi sprawami, NutriDrinkami i wodą niegazowaną. Nikomu nie życzę tego, co mnie spotkało - o ile dzisiaj już dochodzę do siebie, to przedwczoraj żyłem w koszmarze. Cóż, zapłaciłem za swoje złe podejście i teraz już wiem, że aby żyć normalnie, będę musiał uważać co jem i brać odpowiednie leki.
Z drugiej jednak strony, możliwe, że dzięki temu nawrotowi będę przyjęty do kolejnego programu leczenia eksperymentalnymi środkami - tym razem już nie w Bydgoszczy, a u znajomego gastroenterologa w Sopocie. Będę pewnie musiał trochę nakłamać w ankiecie, żeby sobie polepszyć wynik, no ale czego się nie robi dla szansy kompletnego wyleczenia. Jak sobie człowiek pomyśli, że jeszcze ze 50 lat temu na Crohna się umierało, i to długą, bolesną i męczącą śmiercią, to pozostaje być tylko wdzięcznym za dobrodziejstwo nowoczesnej medycyny. No i za znajomości i zamożność moich starych wystarczającą do uniknięcia publicznej służby zdrowia.
PROTIP: Ludzie piszący posty w stylu "o rany, współczuję ci, mam nadzieję, że ci się polepszy" będą rozstrzelani z miejsca heh
[/blog]
[blog=uczelnia]
Jeszcze jeden egzamin i jestem na czysto. Elektronikę, czyli ten dla mnie ważniejszy, zdałem już tydzień temu (po prawdzie, to nie tyle zdałem, co baba się nad nami zlitowała i dała nam tróje do indeksów z dobroci serca). Organicznej mogę nawet nie zdać i sobie napisać to za tydzień, no ale będę próbował jeszcze w tym semestrze to zaliczyć - mimo wszystko, lepiej mieć to z głowy, niż dodawać sobie egzaminów do ostatniego semestru pierwszego stopnia studiów.
Dzięki cwaniactwu i trafnym decyzjom, udało mi się tak poustawiać plan zajęć, że piątek mam wolny, a dni oprócz wtorku i środy są luźne. Do tego to chyba pierwszy semestr wolny od jakichś zupełnie bezsensownych przedmiotów, jest kilka przyjemnych zajęć i studiowanie staje się prawie przyjemne. Sesja letnia zapowiada się dosyć przyjemnie, a więc mogę już bezpiecznie powiedzieć, że tą najgorszą część studiów mam za sobą.
[/blog]
[blog=fund raising]
Od jakiegoś czasu zajmuję się dorywczo płatnym przepisywaniem takiego jednego dokumentu dla znajomego mojej ciotki (pamiętnik jego dziadka, pisany na maszynie). Po mękach, dzisiaj udało mi się skończyć przepisywać dane mi, jak dotąd, 210 stron i jutro powinienem zainkasować za to w miarę sensowne pieniądze - 350 PLN piechotą nie chodzi. Przy dobrych wiatrach, w następnym tygodniu dzwonić do mnie będzie jeszcze matka jakiegoś chłopaka, która za nauczanie angielskiego raz w tygodniu, jest mi w stanie płacić 30 PLN. Wii coraz bliżej. Swoją drogą - czy posiadanie Wii ma jakikolwiek sens, bez telewizora HD? Nie jestem ostatnio w temacie...
[/blog]