Tak w ogóle to będę startował na japonistykę w przyszłym roku (tzn. jeszcze raz będę zdawał maturę), bo mi to prawo specjalnie nie pasi. Nic ciekawego, ale wybrałem je jako mniejsze zło, chociaż nie uznaję tego pojęcia generalnie. A jak nie, to przeprowadze się do Gdańska(tzn. jeśli odpowiednio dobrze pozaliczam te fajansiarskie przedmioty i pozwolą mi zmienić uniwersytet), bo tam mam o wiele lepszy i co najważniejsze,krótszy dojazd, niż do Szczecina, który ogólnie syfnym miastem jest. Jakbym się na japonistykę dostał, to po studiach spieprzam do Japonii, otwieram sobie mały sushi bar, który po nocach będzie hardcore-tenctacle-rape-bondage-live-action-hentai night-clubem. A tak serio mówiąc, to chyba jedyne co mnie jakoś jeszcze pociąga. Studiów z kierunku bronioznawstwa raczej nie ma, a historia wojskowości, w plamiaku wz.93 z trzema gwiazdkami na pagonie i marną pensją, chyba nie dla mnie. Sam już nie wiem, gdyby to zależało tylko ode mnie. No nic, muszę się dostać na japonistykę, bo tutaj zwariuję.
No, w sumie też chciałem na japonistyke iść, ale teraz nie żałuje, że jestem na PG, bo mi się tutaj całkiem podoba. A sądzę, że jak we własnym zakresie zrobię sobie "1st level" albo "2nd level", to będę wiedział tyle co japonista. No ale powodzenia, dobrze, że prawo rzucasz w cholere, bo raz, że praca w zawodzie jest niemożliwa do dostani, o ile się nie ma wtyków w kancelariach jakichś albo wyżej, a dwa, że to meganudny kierunek...
Odchodzę, żegnam was..
Yeah right.... oh you go, daddy-o...
Nie czytajcie tego posta.
Nie ma chyba lepszego zdania na zakończenie posta. Będę musiał napisać tak kiedyś na końcu jakiegoś megadługiego posta w Kółku Filozoficznym.
Eh....życie jest do bani. Wiem, żeby przez kobiety tak twierdzić to głupota, ale ona była wszystkim....żyłem w kłamstwie....damn it. Mam dość, dzięki za wysłuchanie. Nie czytajcie tego posta.
[Tantowe rady, pewnie niezrozumiałe dla nikogo poza nim]
Potraktuj to w kategoriach życiowego doświadczenia, wyciągnij wnioski z własnych obserwacji i błędów. Możesz je przelać na papier. Obiecaj sobie coś w sobie zmienić lub nie dopóścić więcej do jakiejś sytuacji. Nie uciekaj od bólu, naucz się nim cieszyć, czerpać z niego siłę i motywacje, aż w końcu przestaniesz się go bać. Nie użalaj się nad sobą, ani nad światem, poprostu zaakceptuj rzeczywistość taką, jaka jest, przełknij gorycz i rób to, co w danej chwili robić musisz. Za pół roku, za rok, będziesz to wspominał z uśmiechem na twarzy (chociaż nie wiem jakim, są różne rodzaje uśmiechów hehe).
Co do tej japonistyki to myslisz ze bedzie lepiej? Kucie wszystkich znakow itd tez nie bedzie niczym wspanialym.... no i tak na prawde co co po ukonczeiu japonistyki? No chyba ze wyjazd do japonii traktujesz powaznie...
Wkuwanie kanji jest miliard razy przyjemniejsze od nauki jakiś porąbanych regułek i frez z łaciny.