Wiecie co, od paru dni mam taką jazdę, ze nie kumam złozonych zdań i pisze całkowite bezsensowności. Nie wiem czy to jakieś dziury w mózgu, czy co. Wk ązdym bądź razie jestem otępiały i ciesze się głososławioną nieświadomością.
Najgorsze co moze być, to zdrada i nie mówie tutaj akurat o związkach mędzyludzkich, tylko ogólnie o zdradzie i tyle.
A tak w ogóle to objelrzałem własnie rozmowy w toku i mam lol. W łikend musze przerobić siakieś 1200 stron bo jak zwykle, odkładam wszystko na ostatni czas (chociaz pewnie zabiore sie za to w niedziele o 23 i nie zdąze, będę niewyspany itp itd.) Dobra ide, bo mnie oczy bolą.