Nie dopatrzyłem się tam homoerotyzmu, to była po prostu twarda męska przyjaźń. Faceci mają to do siebie, że mogą się pokłócić, nawet dać sobie po mordzie, ale potem wracają do stanu pierwotnego. Z kobietami jest trochę inaczej - jak te się pożrą, nawet o pierdołę, to nieraz są już śmiertelnymi wrogami do końca życia (mam koleżanki, mega psiapsiółki w LO, które do tej pory się do siebie nie odzywają za to, że jedna drugiej nie podpowiedziała czegoś na maturze).
Shit, znowu OT.