Budowa tratwy poszła bardzo sprawnie. Doświadczony wcześniejszymi przeprawami przez rzekę, stworzyłeś ją większą i stabilniejszą, mniej wrażliwą na silne prądy. Zasnąłeś z satysfakcją z dobrze wykonanej roboty. Kolejnego dnia spojrzałeś jeszcze raz na swoje dzieło i zdecydowałeś, że jednak nie masz ochoty płynąć na drugą stronę rzeki - opuściłeś puszczę przed południem, po dokonaniu kilku drobnych uszkodzeń w swojej szalupie. Ktokolwiek będzie chciał jej użyć, będzie miał niemiłą niespodziankę w połowie drogi.
Skierowałeś się na południowy wschód z zamiarem dotarcia do osad wśród wzgórz. Droga minęła szybko, a na miejscu powitał cię znajomy widok. Okolice wciąż noszą znamiona zniszczeń, jakich dokonała zabita przez ciebie strzyga, a byłeś pewien, że to nie był ani pierwszy ani ostatni potwór, jaki trafił w te okolice.
Na nocleg zatrzymałeś się w niewielkim lesie, przy drodze prowadzącej między dwoma oddalonymi od siebie wioskami. Dzień minął spokojnie, do czasu aż na drodze pojawił się jadący wozem podróżnik. Przez chwilę rozważałeś napadnięcie gościa, jednak dyliżans wyglądał jak siedem nieszczęść i byłeś pewien, że to jakiś wędrowny szarlatan, czy inny biedak. Miało się obyć bez kłopotów, jednak życie nie zawsze daje nam wybór.
Prowadząca wóz kobieta, opatulona kolorowe chusty, przyjrzała ci się upiornym wzrokiem, kiedy mijała twoje obozowisko. Zatrzymała się w pewnej chwili, jakby coś dostrzegła, po czym zlazła na ziemię, wypowiadając pod nosem jakieś słowa w nieznanym ci języku. Garbata wiedźma zbliżała się do ciebie, ze wzrokiem wbitym w wystającą z twojej kieszeni różdżkę. Słowa wypowiadała coraz głośnej, krzycząc coś, co w najlepszym przypadku było wyzwiskami, a w najgorszym klątwą. Nie miałeś zamiaru dać się przeklinać, a już tym bardziej obrażać. Wyciągnąłeś topór, złapałeś go nisko jedną ręką i rzuciłeś w starowinkę, z satysfakcją obserwując jak jego ostrze zanurza się na trzy cale w sam środek jej czoła.
Wytarłeś topór, a zwłoki babci porzuciłeś w dalszej części lasu. Ciągnącego wóz osła wypuściłeś, nie mając ochoty zjadać tak wychudzonego zwierzęcia. Przerzuciłeś od niechcenia dobytek babci, odnajdując tam głównie kadzidełka i bardzo dużo ubrań. Jedynym wartym cokolwiek przedmiotem była kryształowa kuła, wielkości ludzkiej głowy. Podejrzewałeś, że ten przedmiot był magiczny, jednak nie miałeś pojęcia jak go użyć, więc zostawiłeś go w wozie.
Który chwilę później spaliłeś.
Znalazłeś nowy magiczny przedmiot - Kulę Jasnowidzenia. Postanawiasz nie zabierać jej ze sobą.