Po raz pierwszy od czasu zgładzenia smoka powróciłeś na oazę. Coś ci podpowiedziało, że to miejsce należy ponownie sprawdzić - nie można przecież wykluczyć, że w pobliżu słodkiej wody znowu pojawi się smok piaskowy albo inny demon. Przemierzając pustynne równiny pomagałeś w marszu swojej kompance, nie okazując jak bardzo boisz się o nią. W tej trudnej podróży jeszcze nie raz coś lub ktoś może zagrażać jej życiu lub waszemu związkowi. Jedyna myśl, która cię uspokaja to świadomość, że zawsze możesz odstawić Astrid do jej zamku i powiedzieć, żeby czekała tam na ciebie. Jak będziesz wystarczająco bezpośredni, to powinna cię posłuchać.
Po smoku nie ma już śladu, okazało się jednak, że ktoś zamieszkał w okolicach oazy. Jakiś stary pustelnik rozbił namiot w cieniu nieruchomej wydmy i żyje tu od jakiegoś czasu. Gdy zobaczył że się zbliżasz obserwował cię czujnie przez jakiś czas, ryzykując uprzejmość, kiedy znalazłeś się w zasięgu głosu. Zaproponował ci herbatę i miejsce do spania w pobliżu jego ogniska. Odpowiedziałeś grzecznością za grzeczność i zgodziłeś się tu zatrzymać.
Pustelnik okazał się być magiem, który osiedlił się tu jakiś tydzień temu i od tego czasu szuka celu swojego życia na tym pustynnym odludziu. Mówi, że życie jest tu ciekawsze, niż możnaby się spodziewać i niemal codziennie ktoś go tu odwiedza. Pomyślałeś, że mężczyzna majaczy, jednak wspomniał o wysokim wojowniku o nordyckich rysach, z opisu tego samego, z którym kiedyś się pojedynkowałeś. Przestrzegł cię również przez niebezpiecznym nekromancerem, który już dwukrotnie próbował go zabić, a który również kręci się po tej stronie rzeki i szuka kłopotów. Zapamiętałeś jego słowa, a po dłuższej rozmowie otrzymałeś od maga coś cenniejszego od dobrych rad. Nieznajomy ocenił, że jesteś dobrym człowiekiem i zasługujesz na dar, który chce ci ofiarować - magiczny zwój z unikatowym zaklęciem, który samodzielnie przygotował. Powiedział, że jesteś człowiekiem, którego chętnie będzie wspierał i za każdym razem jak go odwiedzisz będzie miał dla ciebie inny czar. Szczęście się do ciebie uśmiechnęło - takie wsparcie to prawdziwy dar od losu.
Spotkałeś maga i otrzymałeś od niego nowy czar.==================
To nie był jednak koniec niespodzianek. Kiedy następnego dnia wyruszyłeś w swoją drogę, opuszczając obóz maga, skierowałeś się nad rzekę, kierowany jakąś nieznaną ci siłą. Czułeś jakieś nieokreślone wibracje dobiegające z jednego punktu na brzegu ruczaju. Nie masz pojęcia co to znaczy, ale wydaje ci się, że chyba zaczynasz być wrażliwy na magię i to właśnie ją tam wyczuwasz.
Na brzegu rzeki, dokładnie tam, gdzie się kierowałeś, znalazłeś ciało odzianej w białą szatę kobiety. Dopiero gdy uklęknąłeś przy niej i obróciłeś ją na plecy zdałeś sobie sprawę, że ona żyje. Jest co prawda potwornie blada, a twarz jej cała w piasku, ale powoli zaczęła otwierać oczy i poruszać głową. Astrid jest jej obecnością zaniepokojona, a ty dobrze wiesz czemu - pomimo tego, że w tej chwili jest dość zaniedbana, ciemnowłosa nieznajoma jest onieśmielająco urodziwa...
Dziewczyna wstała po kilkunastu minutach, przyjęła od ciebie butelkę wody, z której wypiła kilka głębokich łyków. Otrzepała się i wstała, tracąc na chwilę równowagę, po czym podziękowała ci za pomoc. Zapytana o imię i o to skąd się tu wzięła nie potrafiła odpowiedzieć - wszystko wskazuje na to, że brunetka straciła pamięć. Stała tu, bezradna i bezbronna, bez nikogo, kto mógłby się nią zaopiekować...
Astrid okazała ci wyraźnie swoje niezadowolenie z decyzji o zabraniu jej ze sobą w podróż. Nie rozumie co brunetka ma w sobie, co mogłoby ci się przydać - sam tego do końca nie rozumiesz, ale jej obecność wpływa na ciebie kojąco. Nie jesteś specjalistą, ale masz wrażenie, że ona roztacza wokół siebie jakąś magiczną aurę czy coś. Nim jednak zdążyłeś wyjaśnić Astrid swoje stanowisko, brunetka odezwała się do ciebie mówiąc, że chyba przypomniała sobie swoje imię.
- Vezolia... - rzekła aksamitnym głosem - Tak... chyba... nazywam się Vezolia.
Uśmiechnęła się głupio, zadowolona, że chociaż tyle może ci powiedzieć. Uśmiecha się rozkosznie, choć oczywiście nie wolno by ci było to głośno mówić. Udało ci się przekonać księżniczkę, żeby Vezolia towarzyszyła wam przynajmniej na tyle długo, aby odzyskała pamięć. Blondynka obraziła się jedynie i ruszyła przodem. Nie powiedziała jednak "Nie"...
Spotkałeś nowego przyjaciela - Dziewicę!